Re: Pozytwny ... smutek

1
I
Stan absolutnego zadowolenia nie jest korzystny dla człowieka.
Niepotrzebnie bronimy się tak zaciekle przed negatywnymi uczuciami, uważa prof. Jerome Wakefield z New York University. Smutek, a nawet przygnębienie jest uczuciem naturalnym i mamy prawo je odczuwać, gdy spotka nas coś złego. Jego tłumienie, np. po śmierci czy rozstaniu z bliskim człowiekiem, to fatalny błąd, pisze profesor w swojej najnowszej książce "Utracony smutek. Jak psychiatria zmieniła zwykły smutek w zaburzenia depresyjne"
Szał na uszczęśliwianie ludzi rozpoczął się w latach 90. Wtedy psycholodzy społeczni zaczęli analizować amerykański paradoks, polegający na tym, że wraz ze wzrostem dobrobytu w USA rosła liczba depresji, samobójstw, rozwodów, ludzie tracili do siebie zaufanie. Mieli zabezpieczony byt, ale nie byli dzięki temu bardziej szczęśliwi. Aby zaradzić tej epidemii niezadowolenia i powszechnego braku satysfakcji, powstała psychologia pozytywna. Z założenia miała ona uczyć ludzi, jak nie poddawać się złym nastrojom i dostrzegać pozytywne strony życia. Ponadto jej zwolennicy postulowali, by badacze przestali się koncentrować na patologiach psychiki.
Wmawiano, że szczęście to obowiązek każdego z nas. Okazało się, że smutek, który kiedyś był stanem normalnym, trzeba stłumić w zarodku, zabić i zapomnieć.
Najnowsze i największe badania empiryczne, jakie kiedykolwiek przeprowadzono w psychologii, tzw. Word Values Survey, pokazują czarno na białym, że brak negatywnych uczuć w życiu nie jest wcale taki dobry, jak dotąd sądzono. To, do czego doszli teraz psycholodzy, od dawna głosili filozofowie i artyści.
W książce "Przeciw szczęściu" Eric Wilson zebrał ich krytyczne wypowiedzi na temat bezmyślnej pogoni za szczęściem. Cytuje między innymi Flauberta, który mawiał, że gdy chce się być zawsze szczęśliwym, trzeba być także głupcem.
Sam Wilson twierdzi, że tylko doświadczając smutku, można dostąpić pełni człowieczeństwa.
Upieranie się, że smutek trzeba leczyć, może tylko utrudnić z nim walkę. Dlatego niektórzy psychiatrzy, w tym współautorzy aktualnego wydania "Podręcznika diagnostyki i statystyki zaburzeń psychicznych", przestrzegają przed traktowaniem smutku jako jednostki chorobowej.
"Człowiek musi reagować uczuciem smutku na negatywne zdarzenia w jego życiu, bo wynika to z jego ludzkiej natury" - pisze Robert Spitzer z nowojorskiego Instytutu Psychiatrii w przedmowie do "Utraconego smutku". W końcu ile dzieł powstało dzięki stanom smutku, przygnębienia i depresji, to paradoksalnie pozytywny motyw w sztuce.
Może kończy się wreszcie ta pogoń do utraty tchu za szczęściem traktowanym jako cel sam w sobie, a nie jako rezultat sensownego, wypełnionego treścią życia.
Ostatnio zmieniony 05 mar 2011, 18:03 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

2
II
Eric Wilson, profesor anglistyki na Wake Forest University, próbował się uszczęśliwiać w sposób metodyczny.
Przez dłuższy czas kupował poradniki o tym, jak być szczęśliwym, i rygorystycznie stosował się do ich zaleceń. Starał się zatem pozbyć ponurej miny, nieustannie szczerzył zęby w promiennym uśmiechu, bo podobno takie zachowanie może spowodować autentyczne uczucie szczęścia. Oglądał też pogodne filmy z Doris Day, a w rozmowie wtrącał co chwila okrzyki w rodzaju "fantastycznie" czy "świetnie", żeby wyrobić w sobie zdolność przeżywania uczucia entuzjazmu. Wilson zaczął też uprawiać jogging, ponieważ ruch pobudza w mózgu produkcję endorfin, związków, dających poczucie zadowolenia. Kiedy wszystko zawiodło, machnął ręką na szczęście i pogodziwszy się z własną skłonnością do melancholii, ruszył do walki z ideologią obowiązkowego szczęścia, która prowadzi do "nieudanej, nijakiej egzystencji", o czym pisze w wydanej właśnie książce "Przeciw szczęściu" ("Against Happiness").
Do tego, na co Wilson wpadł sam, prof. Ed Diener doszedł po 25 latach badań psychologicznych. Aby je podsumować, wraz ze swoim synem Robertem napisał książkę "O szczęściu inaczej" ("Rethinking Happiness"). Nie wszyscy ludzie pragną szczęścia, przekonują autorzy. Niektórzy wolą być ponurzy i nie widzą w tym nic złego. Nie rozumieją też, dlaczego mają poddawać się ideologii szczęścia, którą lansuje cała rzesza psychologów.

zainteresowanym: http://www.depresja.pdg.pl/sw.html
Ostatnio zmieniony 05 mar 2011, 18:05 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

3
Wiesz co, 'ideologia szczęścia' wcale nie polega na tym, żeby być bez przerwy uśmiechniętym, zadowolonym, tryskającym radością itd. Oczywiście, że smutek (i wszelkie emocje negatywne) jest człowiekowi potrzebny jako taka swoista 'przeciwwaga'. Bo żeby coś miało swoją wartość (np. radość), musi być zetknięta z przeciwieństwem.

Zatem u człowieka szczęśliwego to szczęście jest przeplatane ze smutkiem i jest to naturalna kolej rzeczy (a im większy smutek, tym większa po nim radość). A powiedzenie Nie zazna szczęścia ten, kto nigdy nie był nieszczęśliwy jest doskonałym wnioskiem idącym z samego życia.

Jeśli ktoś chce kogoś uszczęśliwić 'metodycznie', to nie na bazie tej zasady, jaką stosował Eric Wilson. Metoda powinna być chyba inna, moim zdaniem taka, która przekona te osobę do zmiany nastawienia do życia (na pozytywne, to nie wyklucza odczuwania całej gamy emocji) i, chyba przede wszystkim, na wytłumaczeniu, iż akceptacja życia z wszelkimi jego przejawami jest podstawą. A szczęście wówczas przyjdzie samo, nie trzeba go nigdzie szukać :)
Ostatnio zmieniony 05 mar 2011, 18:21 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pozytwny ... smutek

4
Weźmy takich artystów. Można by rzec, że ich wielkim dziełom towarzyszył smutek, rozpacz, depresja, niespełnienie i niezrozumienie społeczne. Ostatecznie tym stanom zawdzięczamy sławę i wielkość artystyczną ich twórców.
Bez smutku, nieszczęsliwych miłości, rozdarcia, melancholii i depresji owe dzieła by się nie ukazały wzbogacając ludzką myśl i tworczość.
Cierpiał i dołował Goya, Mondigliani, van Gogh, Dostojewski, Goethe, Lew Tołstoj, Ernest Hemingway, Z. Herbert,
Hans Christian Andersen, Albert Camus, Raymond Chandler, Agatha Christie, Joseph Conrad, Charles Dickens, Mark Twain itd, itd.
Ci przynajmniej znaleźli gdzieś ujście swoim smutkom choć i przedwcześnie kończyli życie. A to już było mniej pozytywne. Przenajmniej dla nas i ich bliskich.

Zauważylem też znamienną rzecz. Na wschodzie* człowiek poważny, zadumany, wręcz smutny uchodził (jest? tego nie wiem) raczej za mądrego, uduchowionego i refleksyjnego. Smutek byłby nawet oznaką stateczności, dojrzałości i mądrości.
W kulturze zachodniej, szczególnie w obecnej epoce sukcesu, kariery i "pozytywnego myślenia" człowiek smutny nie uchodzi :)
Sygnalizuje nie radzenie sobie z życiem, sobą, problemy i brak zaufania. Obowiązkowy świetny zadbany wygląd, sukces, uśmiech, alleluja i do przodu. Stąd m.in. powodzenie domowych psychoterapetów.

* Wschód zależy gdzie. Buddyści są uśmiechnieci, pogodni, historycznie patrząc krąg bliskowschodni, perski, zoroastraiński, judejski to raczej powaga, asceza i zaduma.
Ostatnio zmieniony 05 mar 2011, 21:16 przez bezemocji, łącznie zmieniany 2 razy.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

5
Każda przesada szkodzi. To się także dotyczy naszych uczuć - smutek w nadmiarze przerodzi się w melancholię, rozgoryczenie, przygnębienie. Na końcu doprowadzi do depresji.
Pozwalajmy sobie na odczuwanie, ale w zdrowych proporcjach :)
Ostatnio zmieniony 12 cze 2011, 20:41 przez Ampułka, łącznie zmieniany 1 raz.
Jaką mnie Panie Boże stworzyłeś, taką mnie masz.

Re: Pozytwny ... smutek

6
Nic na siłe. Jest stan neutralny pomiędzy smutkiem a szczęściem. W tym stanie może powstać dowolne uczucie lub dowolna emocja. Jeśli stan szczęścia trwa na okrągło to blokuje dostęp do innych stanów uczuciowych. Najlepiej gdy wszystkie uczucia są w harmonii ze sobą i to jest ta niby neutralność w której panuje jedność. To co się wybija ponad podnosi poziom reszty lub obniża. Ale wychył jednego może prowadzić do destabilizacji całości i częstych zmian nastroju. Od radości do smutku od szczęścia do nie szczęścia jest krótka droga i odwrotnie. Lepiej akceptować to co jest bo to przynosi spokój i harmonie a harmonia leczy dusze.
Ostatnio zmieniony 13 cze 2011, 1:09 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Pozytwny ... smutek

8
Jest pewien hak w społecznym odbiorze smutku....(nawet tego pozytywnego)
na fali amerykańskiego all right stał się towarzysko niemodny, niepożądany,bo tacy ludzie nic nie wnoszą...
okrutny ostracyzm spotyka ludzi np. o smutnym wyrazie twarzy, małomównych, nieśmiałych...bo uchodzą w prostej klasyfikacji
za smutasów...a to burzy high ogólnej ekstazy pozytywną energią i czym tam bądź...
Masakra za ogólnym przyzwoleniem, niestety :pociesz:
Ostatnio zmieniony 16 cze 2011, 19:13 przez merdelona, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Pozytwny ... smutek

9
Temat bez zainteresowania przeleżał prawie pół roku. Przy takiej aktywności literackiej forum. Ale dobrze, że został reanimowany :)
Tymczasem podjęto całkiem poważne badania nad mitologizowaniem i ideologizowaniem "kultu szczęśliwości", obowiazkowemu wymogu bycia happy, wypierania smutku i negatywnych emocji jako coś niepożądanego niczym zaburzenie czy choroba.
Niestety psychika człowieka jest dużo bardziej złożona i w niej potrzebny jest także smutek. Po prostu.
Pokazuję nawet, że dzięki właśnie smutkowi, depresjom i załamaniom powstały wiekopomne dzieła w dorobku ludziej myśli i twórczości.
Ostatnio zmieniony 16 cze 2011, 20:08 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

10
zgadzam się smutek jest twórczy musi istnieć w emocjonalnym życiu tak jak woda na ziemi
nic bez niego nie powstanie. A szczęście jest tylko stanem przejściowym i do jego docenienia jest potrzebny negatyw czyli smutek.

takie masło maślane ale myślę że to true true.. ;)
Ostatnio zmieniony 16 cze 2011, 22:05 przez kasssi, łącznie zmieniany 1 raz.
Emocjonalne rany są ceną, którą się płaci za bycie niezależnym.
— Haruki Murakami
-------------------------------------------------------
www.ricesquad.pl

Re: Pozytwny ... smutek

13
Bywa tak, że faktycznie niektorzy ludzie żyją w ciągłym napięciu, melancholii i smutku może nie w postaci skrajnej - zupełnej depresji i apatii. Nie widzą w tym nic złego, a swoją osobniczą cechę jakiej nie chcą zmieniać.
W #2 pokazuję takie wnioski po 25 latach badań psychologicznych opisanych w książce Eda, Roberta Dienera "O szczęściu inaczej" ("Rethinking Happiness"). Nie wszyscy ludzie pragną szczęścia, przekonują autorzy. Niektórzy wolą być ponurzy i nie widzą w tym nic złego. Nie rozumieją też, dlaczego mają poddawać się ideologii szczęścia, którą lansuje cała rzesza psychologów.

Jednego z najlepszych amerykańskich prezydentów w historii, Abrahama Lincolna, wcale nie paraliżowały ponure nastroje graniczące z depresją. Beethoven komponował swoje ostatnie dzieła, będąc w psychicznym dołku. Vincent van Gogh, Emily Dickinson i inni twórcy czarno postrzegali świat. Charles M. Schulz, twórca komiksowych "Fistaszków", był znanym ponurakiem, a filmy Woody'ego Allena zyskują dzięki jego egzystencjalnej melancholii. W starożytnym tekście greckim, przypisywanym Arystotelesowi, autor stawia pytanie, dlaczego melancholia cechuje wszystkie wybitne postacie filozofii, polityki, poezji i sztuki ?.
Eric Wilson w "Przeciw szczęściu" odpowiada, że "chandra może być katalizatorem szczególnego typu geniuszu, zdolności przenikania mrocznych granic dzielących przeciwieństwa". Jednostkom wiecznie niespokojnym, chronicznie niezadowolonym nie wystarcza istniejący stan rzeczy - zarówno w sztuce, jak i w polityce.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 10:01 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

14
nie znam takich co by cały dzień z uśmiechnięta gębą chodził wiec nie rozumie tego tu problemu , wystarczy być sobą :)
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 10:11 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Pozytwny ... smutek

16
Ja mam taką obserwację...
ale jeszcze dygresja: odczuwanie uczuć, a okazywanie ich innym nie zawsze chadzają tymi samymi drogami,
można przykleić sobie chanel5 na ryjek...i albo to sztucznie wygląda, albo poruszy mózg, który odczuje rzeczywistą, neuroprzekaźnikową radość...
....że niewiarygodni są Ci wiecznie radośni...
aczkolwiek pogodni ludzie, bezproblemowi, mający pozytywną energię mile są odbierani w przeciwieństwie do smutasów( o czym już pisałam..)
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 14:37 przez merdelona, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Pozytwny ... smutek

17
Zwłaszcza dotycvzy to ludzi bez empatii i nie zamierzających pomóc wyjść ze smutku.
No i niektórzy pewnie myślą też, że ta osoba niezależnie od tego co się dzieje jest już taka smutna.
A ktoś w ogóle lubi przygnębiającą atmosferę?
Są zatem dwa wyjścia.
Albo unikać tego co przygnębia albo..pomalować czyjś świat na różowo i niebiesko..grubną kreską..(chyba tak to leciało).
Znaczy sprawić drugiej osobie radość, pomóc jeśli ma jakiś problem.
W przypadku pracy to tylko w firmach gdzie stosunki międzyludzkie są na zasadzie rodziny.
Nie wiem jak teraz, lecz tak podobno było w firmie klocków Lego.
Szef intersował się problemami pracowników, więc zapewne nie było szansy by ktoś tam był smutny.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 15:13 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Pozytwny ... smutek

19
Podziwiam tego człowieka, twórcę tej firmy.
Skrzyknął sąsiadów ze wsi, założył firmę(wbrew prognozom ekspertów, myśleli, że upadnie), panowała rodzinna tam atmosfera.
Wieś z czasem zmieniła się w miasto, zainwestował nawet w lotnisko.
;)
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 15:57 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Pozytwny ... smutek

23
merdelona pisze:Mów dalej, ciekawie się robi...
Obejrzałem film dokumentalny.
Obecnie o wędrówce ludów do Ameryki.
Gdyby ciągle marudzili i narzekali i załamywali ręce zamiast iść do przodu to pewnie nie byłoby rdzennych Amerykanów czyli Indian.
Houk!
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 16:51 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Pozytwny ... smutek

26
merdelona pisze:Nie wszyscy wiedzą, jak idee wcielać w życie...
skąd czerpać energię...
jak wytrzymać do końca...
i jak cieszyć się z efektów: :co:
Ale tu jakby o .... smutku. Nie o ideach i cieszeniu z efektów :)
Samo cieszenie się z efektów może być także udziałem ponuraka i smętnawego gościa, ale bardzo skutecznego. No, może nie okaże tego uśmiechami i radosną euforią, ale po swojemu będzie się cieszył.

Co do obserwacji, że pogodni ludzie, bezproblemowi, mający pozytywną energię mile są odbierani w przeciwieństwie do smutasów tak jest, ale nie wszędzie. Taki model panuje w zachodniej kulturze sukcesu, pewnie w krajach karaibskich, Ameryki Poł itd, ale w pewnych regionach i kulturach smutek i powaga utożsamiane są z refleksją, powagą i mądrością.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 22:02 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pozytwny ... smutek

27
Tylko czy ta mądrość i refleksja wiąże się ze szczęściem?
Może nie bez powodu piszesz o "kutlurze sukcesu".
A wydaje mi się, że ludzie co odnoszą sukcesy powinni być szczęśliwi.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 22:27 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Pozytwny ... smutek

28
Mojej znajomej zdiagnozowano nerwicę.
Ale nie chciala jej leczyć bo dzięki temu jest wyjątkowo aktywnma i wszystkie sprawy dopina na ostatni guzik.
:D
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 23:20 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Pozytwny ... smutek

29
Ryplej pisze:Zgadzam się z wymową całego twojego postu. Lecz mam pewne drobne zastrzeżenia:
- pojęcie "negatywne uczucia" też należy skrytykować, gdyż wszystkie uczucia (w tym również poszczególne emocje) są człowiekowi dane do przeżywania, rozładowywania napięć wewnętrznych i tym samym do odzyskiwania równowagi.
Jak się zgadzasz, to ok. :)
Wszystko można skrytykować, bez problemu. Podjąłem taki wątek akurat jako pewną przeciwagę dla wszechobecnej presji i "kultu szczęścia", niemal obowiązkowego. Tymczasem stan smutku i takiego przeżywania jest wrecz potrzebny człowiekowi, nie traktowany jako słabość i chorobę do wyparcia, wytępienia.
Wiadomo, że każde uczucie jest potrzebne człowiekowi. Ale bez fetyszyzowania i stawiania ponad jakiegoś z nich. To raczej sprawy osobnicze i pewnym ludziom odpowiada po prostu smętek, dekadencja, spokój czy melancholia bez perlistych śmiechów.
No i dość mylące, uproszczone przekonania - szczęście=śmiech i radość. Wskazuję, że nie muszą isć w parze. Można byc szczęśliwym .... w swoim smutku. I ludzie nie chcą tego zmieniać. Chyba mogą ? :)
Ostatnio zmieniony 17 cze 2011, 23:59 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron