Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

91
Bezemocji, to JEST PROSTE (jako metoda). Ale trudne w realizacji, czyli we wprowadzaniu w praktykę. Tutaj nikt nie poda jednej, skutecznej metody, bo takiej nie ma, po prostu. Zważywszy na wszystko to, co i sam piszesz.

Zatem może lepiej by było nie zastanawiać się nad czymś, na co nie mamy wpływu, a skupić się tylko na tym, na co wpływ mamy? Czyli każdy na swojej własnej decyzji i na zaszczepianiu swoim własnym dzieciom 'zdrowych' wzorców?
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 9:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

92
Wszystko jest proste w teorii, ładne i proste w dawaniu metod, w praktyce i wykonaniu wręcz niemożliwe, że trudne to banał :) Najlepsze ideowe rady bez ich sensownego i konkretnego zastosowania pozostaną kolejnymi podniosłymi radami, a o rady najłatwiej.

Ale tutaj psychologiczny temat jak i czy "Pokochać nienawiść i agresję w sobie". Jak radzić sobie z agresją, złością, nienawiścią w sobie samym i tą na zewnątrz. Ponieważ samoskupienie, samoocenianie i samopedagogika podlegają też własnej opinii, najlepsze byłyby tutaj oceny z zewnątrz, innych ludzi dające jakiś walor obiektywizacji i wiarygodności. Najczęściej dający dobre rady sami wymagają dużej pracy i zasady medicae cura te ipsum. O dziwo przy pracy nad agresją i destrukcyjnymi skłonnościami nie pojawia się motyw korzystania z pomocy specjalistów, ludzi o jakiś kompetencjach i przygotowaniu, ośrodkow psychologicznych itd. Czy człowiek ma diagnozować się i korygować sam ? Skąd ma wiedzieć jak się do tego zabrać, czy w ogóle ma jakieś kompetencje pedagogiczne (także wobec siebie), konsekwencję i upór trudno powiedzieć. Przy skłonnosci do jednak nieco zawyżonej samooceny nietrudno o zawyżenie swojego obrazu także w omawianym problemie.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 13:59 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

93
Ja bym powiedziała raczej, że te problemy biorą się stąd, że człowiek ma obniżoną samoocenę, a nie zawyżoną... :) Chyba w zdecydowanej większości przypadków. I tego zaniżania dotyczy tendencja, nie zawyżania. A im mniejsze poczucie własnej wartości, tym większa agresja i błędne koło kręci się w najlepsze (co widać po efektach wokół nas i na całym chyba świecie).

Nie wiem, czy człowiek ma się sam diagnozować i leczyć, ja bym podeszła do problemu zupełnie inaczej: na samodzielnym słuchaniu samego siebie. Nikt inny nie będzie nigdy wiedział do końca, co "nam w duszy gra", każdy pod tym względem jest dla samego siebie najlepszym specjalistą. Oddawać nasze życie i nasze wybory w 'obce ręce'? Można, czemu nie... Ja osobiście wolę sama się sobą zajmować i sama podejmować wszelkie decyzje względem mnie i moich wyborów wartości.

I każdemu polecę to samo, zamiast jakichś 'ogólnych programów naprawczych', bo te nie istnieją, po prostu i nie mają prawa istnieć, zważywszy na to, iż każdy jest jednak inny i nie da się wszystkich ludzi 'ubrać w takie same mundurki' oraz kazać im, żeby maszerowali równiutko w takt muzyki, jaką im się gra...
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 14:17 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

94
Czlowiek jaki sam słucha samego siebie, tym samym sam sobie dostarcza informacji o sobie, w dalszej kolejnosci sam się diagnozuje i samonaprawia. Wszystko robi sam, sam zajmuje się sobą. Poniewaz nie robi tego ktoś z zewnątrz całość pozostaje co logiczne w sferze subiektywności i indywidualizmu. We własnych ocenach i widzeniach. Przy zupełnym braku ich weryfikacji i spojrzeniu z dystansu, z boku, bez zaangażowanej osobistej optyki we własnej sprawie łatwo pozostać we własnym świecie, popaść nawet w odjazdy i manie. Dlatego czynnik zewnętrznej kontroli i weryfikacji uważam za całkiem sensowny :)
I sprawdzający, potwierdzający, na ile już mamy jakiś sukcesy w pracy nad sobą, tu pracy nad agresją, napastliwością, nienawiścią - jednym słowem - wracamy do praktyki.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 14:44 przez bezemocji, łącznie zmieniany 2 razy.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

95
Nikt nie żyje na pustyni i najlepszym czynnikiem zewnętrznym, 'kontrolnym' i stymulującym nas do pracy nad samym sobą (nazwałam to ogólnie) jest reakcja naszego otoczenia. Jest takie powiedzenie: jak jedna osoba mówi Ci, że masz garba, możesz wzruszyć ramionami, jak dwie - zastanów się, czy faktycznie, jak 3 - spójrz w lustro. Więc nie jest tak, że nie ma kompletnego braku weryfikacji, zatem i nie ma co popadać w kolejną skrajność :).
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 15:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

96
Problem pojawia się wtedy, kiedy mimo niezbyt pochlebnych opinii o sobie, człowiek tkwi we własnym pozytywnym obrazie, a nawet poucza innych. Kiedy skupiony na sobie, zajmujący się sam sobą nie przejmuje się weryfikacjami otoczenia.
Wobec przeróżnych orientacji na indywidualizm i subiektywizm, przerysowań w samoocenie, słabym kontakcie z ludźmi, tym bardziej wskazana jest opinia większej liczby osób, nie tylko samego siebie. Udział otoczenia w całym procesie radzenia sobie z osobniczą zlością i agresją wydaje mi się ważny, choć słabo akcentowany. Przeważa jednak z orientacja na "ja", tylko ja zajmuję się sobą. ....
To właśnie otoczenie, środowisko w jakim żyjemy, bliscy i dalsi dają jakąś wypadkową i informację jak sobie faktycznie radzimy ze złością, agresją i nienawiścią. Byłoby dobrze, kiedy otoczenie także potwierdza sukcesy na tym polu, nie tylko my sami.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 16:09 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

97
To chyba o jakimś fanatyku mówisz... ;) (w kontekście tematu)

Oczywiście, że jest dobrze i nawet wskazane, żeby ktoś na nasz temat mówił, jak odbiera nasze zachowania. Jak napisałam wyżej - nie żyjemy na pustyni, ale w interakcji z innymi ludźmi. I dokładnie tak się dzieje: inni są dla nas odbiciem naszego zachowania.

A mimo wszystko agresja się szerzy...:rolleyes:

Niestety, znów muszę wrócić do świadomości...
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 16:18 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

98
Snucie bez końca o "budzeniach świadomości", morałach i pięknych zaleceniach bez przełożenia i zastosowania w pragmatyce życia ciągle pozostaje nawet ładną, dobrą diagnozą czy teorią z .... niemożnością zrealizowania. Bez kontaktu z rzeczywistością. A chodzi przecież o realne zastosowanie. Tu jak widać nie ma dobrej odpowiedzi, nie ma skutecznej rady - "I mówimy o problemie, którego nie da się rozwiązać."
Tak czy owak nie warto pokochać w sobie agresji i nienawiści, nie warto jej utrzymywać w sobie, chołubić i dawac upust kiedy tylko przyjdzie ochota. Poza osobniczą destrukcyjnoscią całkiem życiowo nie pozwolą na to ... inni, choćby w obronie.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 16:51 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

100
No nie wiem, nie skręciłem wracając do świadomości i życia miłością ...
Bardzo to uniesione, niestety podniosłe i niekonkretne jak na dział psychologia i rzeczywiste radzenie sobie z przejawami własnej złości, agresji i nienawiści.
Nie widać też żadnej konkretnej drogi bo każdy ma własną, tylko ogólniki. Brak bliższego sprecyzowania tak pojemnych i enigmatycznych pojęć jak "życie miłością" - to zresztą klasyczny błąd definicyjny, opis nieinformujący, zbyt szeroki, niewyraźny, bez określenia desygnatów "życie"/"miłość".
Tematowe struktury i zachowania są bardzo pierwotne i głębokie, strukturalnie wlaściwie niemożliwe do zmiany, a przynajmniej wymagają zintegrowanych działań wielu poziomów psychologiczno-społecznych w skali setek pokoleń.
Ponieważ czlowiek nie jest w izolacji od środowiska, zmiany te musiałyby objąć całe stosunki społeczne, a to niezła utopia jak widać na współczesnym załączonym obrazku.
Z kolei skupienie się tylko na sobie, zajęcie wyłącznie sobą i samowychowaniem popada w subiektywizm i indywidualizm jaki ostatecznie spotka się z weryfikacją i odbiorem otoczenia. Dobrze jak będzie podobny do naszego :)
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 17:56 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

101
To 'życie miłością' z punktu widzenia psychologii to pozytywne podejście do życia, po prostu. Jeśli to Ci się wydaje mniej 'podniosłe' i 'bardziej konkretne', to nie widzę przeszkód, w końcu mowa o tym samym, a miłość jest najsilniejszą energią pozytywną (o ile nie nadamy jej sami cech negatywnych poprzez nasze 'ego').
bezemocji pisze:Z kolei skupienie się tylko na sobie, zajęcie wyłącznie sobą i samowychowaniem popada w subiektywizm i indywidualizm jaki ostatecznie spotka się z weryfikacją i odbiorem otoczenia. Dobrze jak będzie podobny do naszego:)
Ale to dotyczy nie życia społecznego, a samodzielnego kształtowania naszej sfery duchowej, ona jest nasza i tylko nasza. I ona będzie wpływała pozytywnie na nasze zachowanie, które będzie naturalnym efektem tego kształtowania. Więc nawet jeśli będzie się miało u podstaw tę miłość (czy pozytywne podejście do życia), to właśnie to będziemy dzielić z innymi. Czy to takie 'złe' albo dziwne? A może zbyt 'podniosłe', jak się jest miłym, uśmiechniętym, pogodnym, życzliwym, mającym zaufanie do innych i chętnym do pomocy? ;)
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 18:08 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

102
Tematem jest akceptowanie w sobie, pokochanie zła, agresji i nienawiści. Z tezą - Warto pokochać nienawiść i agresję w sobie. Także wszystkie inne negatywne skłonności. Wystarczająco uzasadniłem opinię, że nie warto.
Co do tzw. psychologii pozytywnego myślenia miała ona swój boom w USA, modny swego czasu u nas. Obecnie ten nurt jest analizowany z obserwacją, że opierał się na słabo uzasadnionych założeniach, raczej dla potrzeb i trendów i presji społeczeństwa sukcesu. Nurt ten pominął wiele głębszych mechanizmów i dynamiki osobowości człowieka.
Zauważono też, że "pozytywne myślenie" rodzi w nas pułapki, nowe presje i nawet przynosi ujemne skutki. Na ten temat powstały rzetelne opracowania - "Utracony smutek" Spitzera, "Przeciw szczęściu" ("Against Happiness"), "O szczęściu inaczej" ("Rethinking Happiness") Dinera itd. Po prostu "ideologia pozytywnego podejścia do życia" okazała się niezupełnie sprawdzająca, nie może być traktowana jako oczywista oczywistość i jedyne panaceum na szczęście. Niekoniecznie samo pozytywne podejście do życia musi wiązać się od razu z miłością (?). To dwie różne kategorie i zrównywanie ich jest sporą nadinterpretacją. Człowiek i wszystko jest zbyt złożone, w sieci głębokich zależności relacji i poziomów, aby zamknąc nas w prostych receptach i zaleceniach. Nawet najlepszych i uduchowionych.
Samo życie i całe społeczeństwa pokazują jak to wychodzi w rzeczywistości. Jak widać kiepsko ... Nie bez powodu hasła piękne, jeno wykonanie marne. Mimo to, mimo subiektywizmu i orientacji na siebie chętnych do głoszenia haseł jednak nie brakuje :)
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 19:02 przez bezemocji, łącznie zmieniany 2 razy.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

104
A ja skomentowałem, że życie miłością a pozytywne podejście do życia to kategorie sporo obok siebie, o różnych gradacjach i stopniach intensywności. Mogą być bliskie, ale nie muszą nawet mieć związku ze sobą. To nie to samo psychologicznie.
Co ciekawe samo "pozytywne myślenie" powstało raczej jako ideologia, nawet światopogląd, ma niedomagania i uproszczenia metodologiczne w psychologii oraz ignoruje uznawane rezultaty badań i praktyki terapeutycznej. Dziś się mocno zdewaluowało, doczekało rzeczowych analiz wobec czego jego dawny amerykański boom jest ledwie marginalną uwagą.
Nie wiem czy gonię w jakieś kółka, ale niech pokręcą się chętni :)
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 23:56 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

105
Zanim pojawią się chętni, dodam, że owszem, jeśli coś jest 'ideologią', nie ma szans zadziałać trwale i skutecznie, to tylko 'wytwór głowy', tzw. 'pobożne życzenie'... Ja mówię o czymś innym, o odruchu serca. Tu nie chodzi o pozytywne myślenie jako takie, a o pozytywne podejście do życia, wewnętrzne przekonanie, że warto je mieć i... mieć je, po prostu. Myślenie będzie jego naturalną konsekwencją, nie na odwrót. TYLKO taki układ daje rezultaty, sama 'głowa' nic tu nie załatwi, niestety...
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 3:59 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

106
Tym razem będę bardziej konsekwentny, żeby się nie nakręcać :)
słowo się rzekło ...
Lidka pisze:Nic to, niech się może inni wypowiedzą.

:pa:
:bye::)
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 8:00 przez bezemocji, łącznie zmieniany 1 raz.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes:

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

107
Jak widzę, są zwolennicy tego, żeby nienawiść i agresję w sobie zaakceptować (czyli wyrazić na nią świadomą zgodę). Ale czy są - tak jak ja (i Ken Wilber) - zwolennicy tego, żeby te (i inne) negatywne uczucia w sobie pokochać?

Właśnie odkryłem w sobie głęboko wypartą część, która nienawidzi. Skąd ona się wzięła? Z tego, co się zorientowałem, to wzięła się z nieokreślonej przeszłości, z poprzednich wcieleń. Ale czy mam się z tą częścią utożsamiać? Zwłaszcza, że pamięć poprzednich wcieleń mam mizerną, czasami coś mi się przyśni, coś takiego, że treść wyraźnie wskazuje na to, że nie są to byle jakie senne majaki, ale sensowna historia z mojej dalekiej przeszłości.
Nawet gdy patrzę się na swoje zdjęcie jako 3-latka, to nie bardzo czuję, że to ja. To jakieś dziecko, którym - jak twierdzą moi rodzice - byłem. Ale ja tego nie pamiętam. Pamiętam trochę historii z podstawówki, rozpoznaję się na zdjęciach, ale też nie mam mocnego poczucia, że to ja. Co najwyżej - że to jakaś "stara" (choć młoda) "wersja mnie". A co dopiero jakieś tam poprzednie wcielemia.
Ale - niestety - blizny (głównie psychiczne) z okresu dzieciństwa mam do dziś. Tak już ten świat jest urządzony, a protesty na nic się nie zdadzą. Podobnie jest z bliznami (psychicznymi) z poprzednich wcieleń. Ale może to nie z poprzednich wcieleń, ale ze zbiorowej nieświadomości (jak u Junga)? Ta koncepcja do mnie słabo przemawia, wolę koncepcję reinkarnacji. Chociaż, gdy przeczytałem, że Budda nauczał, że reinkarnacja jest faktem, ale to "ja", które reinkarnuje, to tak naprawdę nie istnieje, to znacznie osłabł mój entuzjazm reinkarnacyjny. No cóż, dziwny jest ten świat, zwłaszcza ten ukryty.

A wracając do tej swojej części, mocno nienawidzącej, nawet nie wiem dokładnie , czego konkretnie nienawidzącej, może nawet wszystkich i wszystkiego, to zabrałem się za pokochanie jej.
Zrobiłem nawet coś więcej. Urządziłem takie "zebranie kilkuosobowe": 1. "ja-szef", 2. ta moja część nienawidząca, 3. moja częśc kochająca, 4. ta część mnie, która uznała, że nienawiść jest bardzo zła, i że nie należy się do niej przyznawać, należy ją stłumić, ukryć i wyprzeć się jej - tę swoją część nazywam "wypieraczem".
A może to nie robota jakiegoś "wypieracza", ale to ta część kochająca tak stłumiła i wyparła tę część nienawidzącą? Po namyśle założyłem, że to była wspólna robota wypieracza i części kochającej. Ale te szczegółowe rozróżnienia nie są ważne.

Poprosiłem część kochającą i część nienawidzącą, żeby - zamiast sie zwalczać - zaczęły ze sobą współpracować.
Jestem zadowolony z efektów tego "zebrania", ale mam świadomość, że będę je musiał jeszcze wiele razy powtarzać, żeby uzyskać zadowalający efekt.


Jeszcze odpowiem na to:
Sailor pisze:Sorki, nie przebiłam się przez cały wątek i być może powtórzę czyjąś myśl ;), ale odpowiadając na tezę w temacie: nie pojmuję, jak można pokochać coś, co człowieka niszczy od środka, a przy okazji niszczy jego otoczenie? Bo przecież i nienawiść i agresja tak właśnie działają. Moim zdaniem należy takie zapędy niszczyć w sobie w zarodku, a miłość do czegoś oznacza przecież pielęgnowanie tego w sobie, akceptację. Zgadzam się, że można zaakceptować, a nawet polubić swoje słabości, dziwactwa czy nawet niektóre negatywne emocje, bo i takie czasem są potrzebne, nie jesteśmy aniołami, ale nienawiść to straszne duchowe kalectwo :/
Odpowiedź już była na samym początku wątku, w pierwszym poście, przedstawiającym temat.
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2011, 3:19 przez mirro, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

108
Nienawiśc, gniew, strach sa to emocje o potężnym ładunku energetycznym. który możemy wykorzystac do przebudowania siebie samego Nalezy je zakceptować i nauczyc asertywnie wyrażać, by nie marnować na niszczenie siebie i innych.
Ostatnio zmieniony 19 cze 2011, 20:53 przez 999Krysia, łącznie zmieniany 1 raz.
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

110
Nebogipfel pisze:A co powiecie jak ktoś siebie nienawidzi?
To ma problem, bo jest własnym katem :/ Jako, że od siebie nie ucieknie, to zatruwa sobie każdą minutę życia, ma problemy w relacjach z innymi, w osiąganiu swoich celów, itd itd. Przechlapane.

A jeśli pytanie było o radę dla takiej osoby to chyba po prostu chociaż nauczyć się znosić samego siebie na tyle, żeby móc ze sobą wytrzymać w jednym pomieszczeniu. :P
Ostatnio zmieniony 20 cze 2011, 4:48 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

112
Do Rypleja : Masz rację , żyjąc na poziomie walki przeciwieńst :walki kobiety z mężczyzną, dobra ze złem , trzeba inaczej postępować. Swoje słowa kieruję do osob , które pragną dojść do poziomu harmonii, porzucając ból , dramaty i walkę.
Do Niebogipfer ( uff... dlaczego kryjesz sie pod trudnym słowem ? ) Emocję nienawisci , prawie każdy ma w kodowaną , kto został oddzielony od Boga ,Żródła , CAłości , kazdy znalażł własne określenia. Jest ona taką,, scieżką" ''światełkiem" , które wyznacza kierunek własnej przemiany - wyjścia z krainy cierpienia. Nasz mrok definiuje światło , które każdy ma w sobie. Jesteśmy tu po to ,by połaczyć te dwa bieguny. Ktoś mi da moze kontrę. Jesteśmy by odnosić sukces , zakładać rodzine , mieć dzieci , dokopywac sobie lub innym. Wszystkie te postrzegalne rzeczy są tylko płótnem pod nowy obraz samych siebie stworzonych przez siebie. I temu służa klęski i zwycięstwa , związki bardzo emocjonujące , trudne dzieci i trudne charaktery wspólpartnerów , ideologie , kazdego rodzaju. Jesteśmy po to, by się zmieniać i odkrywac nową doskonalszą wersję siebie. Te słowa kieruje do tych , którzy instynktownie czują , że rzeczywistość , którą wykreowli nie jest tą , która ich zadawala....
Ostatnio zmieniony 20 cze 2011, 10:36 przez 999Krysia, łącznie zmieniany 1 raz.
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

115
Mam radosna potrzebę odpowiedzieć na Twoj post. Ja tez wiem ,że Boga nie ma ,ale tak łatwo operowac tym terminem , tłumacząc wiele spraw . gdyż wyroślismy w tych klimatach . Podejrzewam ,że drogę powrotną rozpocząłeś już w poprzednich wcieleniach i ideę Boga masz poza sobą. Dla mnie ona była ogromnym wsparciem na początku drogi w modlitwach, afirmacjach, dekretach. Zdaję sobie sprawe ,ze istnieje wiele dróg do siebie przez wiele systemów religijnych czy filozoficznych.
A co powiesz na takie stwierdzenie świetego z Indii: ,, Jestesmy bogami , tylko tego sobie nie uswiadamiamy'.. wielkie wsparcie emocjonalne na poczatku drogi... do siebie. Słowa , słowa , pojęcia , nieraz wydaje mi sie ,że jestesmy takim pojeciem wielkiego umysłu. Umysł idzie na wagary i nas nie ma....rozpłynęlismy się na drobinki świadomości..
Ostatnio zmieniony 20 cze 2011, 20:12 przez 999Krysia, łącznie zmieniany 1 raz.
..Dorastasz w dniu , w którym potrafisz się serdecznie z siebie pośmiać ..

Re: Pokochać nienawiść i agresję w sobie?

116
Powiem, że ludzie często lubią bawić się w bogów np. decydują kto ma żyć a kto umrzeć, lubią kreować swój własny świat.
W Boga nie wierzę a jeśli są wcielenia to fajno, może w którymś mi się poszczęści.
Wszystko określamy słowem a przynajmniej staramy się.
No i coś w tym jest co piszesz, zapewne zastanowię się/pomedytuję nad tym.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron