Ok niech będzie z tymi rodzajami gramatycznymi. Swoją drogą mają bardzo bezpłciowy język w takim razie i tak.
Ale myślę, że trochę przesadzasz z tym co piszesz wyżej o nieużywaniu w ogóle on i ona w stosunku do innych. Tak się trochę napawasz tym.
Wg artykułu chodziło tylko o zamienienie płciowego określenia na bardziej ogólne u dzieci względem siebie i wprowadzenie bajek nie sugerujących klasycznego podziału ról oraz sugerujących, że istnieją różnego rodzaju pary, itd.
Czy to jest dobre to nie wiem. Przypomina mi trochę wychowywanie dzieci w laboratorium. Jeśli takie zmiany mają następować już, to niech dotyczą całych społeczeństw (abstrahując już od tego czy popieramy je czy nie), a nie jakiegoś getta, bo potem do tego społeczeństwa i tak trzeba wejść i ono nie zawsze przyjmie nas z dobrodziejstwem inwentarza wydezynfekowanych teorii wcielonych na podstawie eksperymentu. Jeśli jakąś grupę się wyklucza i wpaja jakiś zestaw teorii, to trochę jak robienie królików doświadczalnych, bo przecież chcą zbadać jaki wpływ na przyszłe postawy będzie miało tego typu wychowanie.
Podobają mi się akurat te "bezpłciowe" zabawki, chociaż ciężko jest mi powiedzieć jakie to są- chyba pluszaki po prostu. Tzn. rozumiem, że nie ma karabinów i zestawów do gotowania. Ale w sumie lepiej może by wyszło jakby zachęcali dzieci obu płci do bawienia się "sprzecznymi" zabawkami, np. chłopak nakrywający do stołu czy coś.
Z kolei np. niedopuszczanie dzieci do bajek pewnego typu jest w moim przekonaniu cenzurą. Bo jedno to nie pozwolić oglądać filmu gdzie uprawiają seks, a inna sprawa to powiedzieć- dziecinko nie przeczytasz Kopciuszka, bo Ci się podział ról zepsuje w główce. Jest jednak jakiś tam kanon bajek, przynajmniej w moim odczuciu, który się przekazuje dzieciom, bo nam samym był on bliski. Jak kiedyś mnie bozia obdaruje potomstwem (o ile ), to raczej nie wyobrażam sobie np. nie przeczytać swojej córce takiego Kopciuszka, czy Muminków (tak, mamusia Muminka latająca z torebką na pewno bardzo stereotypowo wygląda). Nie sądzę żeby bajki aż tak strasznie pozycjonowały rolę płci w społeczeństwie jeśli przy okazji rodzice naprawdę wychowują dzieci w normalny sposób.
Myślę, że w tym przedszkolu nie postawili na równość płci a eliminację i udawanie, że ona nie istnieje. Trudno powiedzieć, żeby kobieta i mężczyzna niczym się nie różnili- gołym okiem widać chcąc nie chcąc. Kwestia tego żeby dziecko wiedziało, że jeśli facet chce pójść na ASP, to nie jest "ciotą" w obraźliwym tego słowa znaczeniu, a kobitka, która zdecyduje się iść na budownictwo, nie jest babochłopem.
Re: Wychowanie bez płci
91
Ostatnio zmieniony 01 lip 2011, 2:57 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.