Hoffman Moritsu pisze:Ależ oczywiście Lufestre.Teoria i praktyka to dwa różne światy.Piszesz o tym jak trudno było by dla ciebie...Egoistka
Jeśli ktoś na prawdę tego pragnie to właśnie z miłości do tej osoby,po wypowiedzeniu swych argumentów pozwól jej czynić swoją powinność.To jej życie i niech z nim robi co chce.Oczywiście inną mańką jest samobójstwo które ludzie ci mówią w szptalu gdy bardzo cierpią i tym podobne.Gdyby byli zdrowi to by nie chcięli tego(takie jakby majaki).Takwięc na takie samobójstwo ,,w afekcie" nie zezwalać i nawet siłą odciągnąć to od niej.Zaś jeśli nadal po jakimś czasie będzie tego samego zdania to niech się dzieje jej wola.
Myślę, że dalej żyjesz w świecie teorii
Gdyby to było Twoje dziecko, Twoje rodzeństwo, przyjaciel, którego znasz od kołyski, to nie wiem kim musiałbyś być by ze spokojem patrzeć jak ten ktoś planuje sobie zrobić krzywdę.
Poza tym zapominasz o jednym. Osoba, która chce popełnić samobójstwo ma bardzo zawężony obraz widzenia, znajduje się w skrajnej załamce, jak również nie myśli racjonalne i też można to potraktować jako 'majaki'. Swoją drogą nie wiem jak majakami nazwać prośbę o pomoc w eutanazji osobie, ktora po prostu jest skrajnie sparaliżowana i całe życie spędzi gapiąc się w sufit. Takiej osobie mam nie pomagać, a przyjacielowi, który jest w pełni sprawny, tylko znalazł się w najciemniejszych zakamarkach swojej psychiki mam powiedzieć- no skoro masz ochotę, to się nie krępuj? To jest dokładnie taka sama sytuacja, jak ta: ---> "gdy bardzo cierpią i tym podobne. Gdyby byli zdrowi to by nie chcięli tego". Bo depresje i skrajne załamki, to też są swego rodzaju choroby i te stany osiąga się nie tylko jako efekt cierpienia fizycznego...
Piszesz mi o moim egoizmie, a przecież to nie chodzi o moje cierpienie po stracie takiej osoby, choć na pewno by się pojawiło (to naturalne, musiałabym być dziwna, gdyby tak się nie stało), ale przede wszystkim o pomoc drugiej osobie w dostrzeżeniu jakichś jaśniejszych stron życia, perspektyw, o podanie ręki, za które potem mogą być wdzięczni, że ktoś ich ocalił... Nie mów mi, że ludzie chcący się zabić są w mega dobrej kondycji mentalnej, w przeciwieństwie do tych chorych fizycznie...bo nie jest tak. I wiem, co mówię, bo zwiedzałam już różne miejsca w swojej psychice. To nie jest tak, że ktoś ma świetny humor i mówi sobie, że wie, że życie może być jeszcze całkiem fajne, ale i tak się dzisiaj zabije, bo ma taki nastrój i żegna swoich przyjaciół życząc im miłego dnia i oni jemu też.
Myślę, że upraszczasz problem i nie wierzę, że byś tak pisał gdybyś w praktyce stanął przed wyborem co zrobić gdy na prawdę bliska osoba, na twoich oczach zaczęłaby więdnąć psychicznie. Użyj empatii, wczuj się tak na prawdę, pomyśl o kimś bliskim i wtedy jeszcze raz wróć do swojej koncepcji.