Jestem 'za' świadomą eutanazją .....i mysle, że ten moj wybor najlepiej zobrazuje ponizej zamieszczony fragment z sesji regresingu, przeprowadzonej przez M. Newtona , i zapisanej w jednej z jego ksiazek pt. ' Przeznaczenie dusz' tom 2 :
'Przykład 64
Jest to przypadek eutanazji dotyczący pacjentki o imieniu Sandy. Sta¬nowi on jeszcze jeden przykład sytuacji, gdzie pokazano scenę śmierci odtwórcom głównych ról w przyszłym życiu. Jak to się często dzieje w przypadku dusz, które zawczasu, przed rozpoczęciem życia, muszą być świadkami własnej śmierci, częścią umowy jest dobrowolny akces. W trakcie wstępnego wywiadu dowiedziałem się, że Sandy była blisko związana ze swoim bratem Keithem i że oboje należeli do dużej rodziny. W okresie dorastania, Sandy wraz ze swą młodszą siostrą opiekowała się nim jak matka. Keith był bardzo porywczy i jako nastolatek prowadził ryzykanckie życie, jeździł szybkimi samochodami i wielokrotnie wchodził w konflikty z prawem. Sandy powiedziała mi, że Keith żył tak, jakby pragnął śmierci. Dodała, że skrzywdził po drodze kilku ludzi swym kapryśnym stylem życia, ale miał dobre serce, a jego pasja przeżywania w pełni każdego dnia była zaraźliwa.
Sandy zawsze przeczuwała, że jej brat umrze młodo. U Keitha w dwudziestym siódmym roku życia rozpoznano stwardnienie zanikowe boczne (ALS); dwa lata później zmarł. ALS jest zwyrodnieniową chorobą narządów ruchu, która w ciągu paru lat rozwija się w zanik mięśni. Pod koniec, wielu pacjentów, aby móc oddychać, musi być podłączonych do respiratora i przyjmować wielkie dawki morfiny dla zwalczenia przejmującego bólu.
Kiedy Sandy podczas naszej sesji dostała się do swojej grupy duchowej, odkryliśmy że dusze brata i siostry są bliskimi towarzyszami. Keith był w tej grupie uwielbiającym zabawę wesołkiem i w ciągu wie¬lu poprzednich stuleci niewiele obchodziły go uczucia innych ludzi. Po konsultacji ze swym przewodnikiem i członkami grupy, Keith zdał sobie sprawę, iż najważniejsze dla jego rozwoju jest nauczenie się pokory. Będąc śmiałą duszą poprosił o życie, które będzie stanowiło ekstremalnie ciężką próbę umożliwiającą nabycie pokory, zamiast rozciągać tę lekcję na wiele wcieleń. Ostrzeżono go, że takie przyspieszone życia bywają bardzo trudne. Keith oświadczył, iż jest na to przygotowany. Gorzką pigułką stało się dla niego odkrycie podczas pobytu w Kręgu, że będzie musiał dobrowolnie przyjąć atletyczne ciało, które zostanie sparaliżowane przez ALS. Sandy powiedziała mi, że był taki moment w sali wyboru życia, kiedy jej brat niemal się wycofał. W tym właśnie punkcie naszej sesji rozpocznę jej relacjonowanie.
Dr N. - Proszę, opowiedz mi tyle, ile możesz, o reakcji Keitha na zaproponowane mu ciało.
P. (poważnie) - Pokazano mu najgorszą rzecz-jego ciało przed i po zaatakowaniu przez chorobę. To, jak jego niezależt;ność zostanie mu odebrana i jak stanie się uzależniony od naszej pomocy. Niczego przed nim nie ukryli. Keith zobaczył, że w początkowym stadium tej choroby będzie ogromnie uża¬lał się nad sobą i doświadczał wyrzutów sumienia, potem zaś wpadnie w straszny gniew, ale jeśli uda mu się go zwalczyć, czegoś się dzięki temu nauczy.
Dr N. (przenosząc się wraz z Sandy od obecnego życia do świata dusz i z powrotem) - I nauczył się?
P. - O, tak. Pod koniec Keith uspokoił się, zaakceptował i doceniał to, co dla niego robiliśmy.
DrN. - Czy jest coś, co chciałabyś wyjaśnić w związku ze sposobem, w jaki Keith przygotował się na to życie z tobą?
P. (długie milczenie, wreszcie twarz pacjentki przybiera wyraz świadczący, że podjęła jakąś decyzję) - Opowiem ci o tym. Dobrze będzie o tym porozmawiać... dotychczas nikomu tego nie mówiłam (zaczyna płakać, a ja staram się ją uspokoić).
Dr N. - Nie musimy o tym mówić, jeśli to jest zbyt bolesne.
P. - Nie, chcę to opowiedzieć, (bierze głęboki oddech) Kiedy przygotowywaliśmy się do wejścia w to życie, dowiedziałam się, że mam być najstarszym dzieckiem w naszej rodzinie i po¬jawię się pierwsza. Tuż przed nadejściem mojego czasu odbyliśmy z Keithem długą rozmowę. Powiedział, że jest przygotowany na cierpienie, ale kiedy stanie się całkowicie bezwładny - kiedy nie będzie już mógł tego wytrzymać - mam wyłączyć jego system podtrzymywania życia i uwolnić go.
Dr N. - Miałaś zamiar zrobić to w szpitalu?
P. - Podczas tamtej rozmowy przygotowaliśmy się na to, ale potem okazało się, dzięki Bogu, że na ostatnie siedem tygodni Keitha odesłano do domu, co uprościło nasz plan.
Dr N. - Czy chodziło o ból? Z pewnością Keith dostawał środki przeciwbólowe.
P. - W grę wchodziła tylko morfina. Ostatnie siedem tygodni było straszne, pomimo respiratora i środków przeciwbólowych. Pod koniec jego płuca były tak zaatakowane, że nie mógł się ruszać ani mówić.
Dr N. - Opowiedz mi o tym planie, który obmyśliliście z Keithem w świecie dusz, przed rozpoczęciem życia.
P. (wzdycha) - Zaczęliśmy nasze przygotowania od stworzenia łóżka i systemu podtrzymującego życie, który Keith zobaczył podczas pokazu w sali projekcyjnej. Pamiętał każdy szczegół. Potem ćwiczyliśmy, bo przypuszczałam, że będę musiała wyprowadzić w pole lekarzy i pielęgniarki. Uczyłam się obsługiwać to urządze¬nie i studiowałam rozwój objawów choroby Keitha. Przećwiczyliśmy znaki, które Keith miał mi dać, kiedy będzie gotowy na uwolnienie od cierpień. W końcu poprosił, bym mu przyrzekła, że nie zmienię zdania i nie zawaham się w kluczowym momencie. Chęt¬nie mu to obiecałam.
Gdy Sandy wyszła z hipnotycznego transu i odzyskała pełną świa¬domość, przedyskutowaliśmy rolę, jaką odegrała w śmierci brata. Powiedziała, że kiedy poczuła osobliwy zapach czy też „odór śmierci" z okolic gardła Keitha, wiedziała że nadszedł czas, by się przygotować. Pragnę dodać, że ten cielesny symptom niekoniecznie oznaczał, iż zbli¬ża się śmierć Keitha. Niemal bez zastanowienia Sandy szepnęła bratu do ucha: „Keith, jesteś gotów do odejścia?" W odpowiedzi otrzymała ustalony wcześniej znak. Keith trzykrotnie zamrugał oczami, co ozna¬czało potwierdzenie. Wówczas spokojnie wyłączyła system podtrzy¬mywania życia. Przybyły później do domu lekarz zastał system ponow¬nie włączony i stwierdził zgon Keitha.
Przez resztę tamtego dnia nie doświadczała żadnego poczucia winy. Dopiero w nocy, gdy już leżała w łóżku, zaczęła mieć wątpliwości i zastanawiać się nad swoją automatyczną reakcją. Po długim wierceniu się i przewracaniu z boku na bok zapadła wreszcie w niespokojny sen. Wkrótce przyśnił jej się Keith. Uśmiechając się z wdzięcznością oznaj¬mił, że zrobiła wszystko doskonale i że ją kocha. Kilka tygodni później, podczas uprawiania medytacji, Sandy miała wizję swego brata siedzącego na ławce i rozmawiającego z „dwoma mnichami ubranymi w uroczyste szaty". Keith odwrócił się do niej, roześmiał i powiedział: „Wytrzymaj tam jeszcze trochę, siostrzyczko!"