Strona 1 z 1

Re: Nolife

: 28 gru 2011, 21:20
autor: Abesnai
Podaję definicję ze "słownika" ;)
Osoba, która większą część swojego czasu spędza na danej czynności, np. siedzeniu przed komputerem, ale również nauce czy czytaniu. Zazwyczaj izoluje się od reszty społeczeństwa w celu całkowitego oddania się wykonywanemu zajęciu.
http://www.miejski.pl/slowo-Nolife
http://pl.wiktionary.org/wiki/nolife

Mowa tam również o graczach komputerowych a i często określenie spotyka się w kontekście prowadzonych dyskusji na forach dyskusyjnych.

No w sumie ... po części chyba jestem "nolifem" (specyfika mojej pracy, mimo wszystko staram się unikać kontaktu z obcymi ludźmi po pracy) ... choć z drugiej strony, nigdy nie przepuszczam sposobności na wypad z kumplami do lokalu hyhy :P

Re: Nolife

: 29 gru 2011, 1:16
autor: Nebogipfel
Chyba po części też bywam.
:)

Re: Nolife

: 29 gru 2011, 8:36
autor: caly
Abesnai to jaki z Ciebie nolife, jeżeli nigdy nie przepuszczasz sposobności na wypadzik ze znajomymi. Jak do tego dodasz jeszcze udzielanie sie na forum, to gdzie tu izolacja od reszty społeczeństwa ;)

Re: Nolife

: 01 sty 2012, 15:03
autor: soulblue
Bywa, znam chłopaka, który spędza ok 6-8 godzin dziennie przed komputerem. Zarabia na postaciach do gry, które tworzy przez kilka dni i sprzedaje. Dziwne zjawisko. Inteligentny i dowcipny w rozmowie, ale nie jest wstanie zdać klasy od 3 lat i siedzi w 1 liceum. Przy tym konkursy informatyczne wygrywa ze studentami informatyki.....geniusz czy idiota? Od dłuższego czasu trudno spotkać się z nim nawet mijając się na ulicy. Nigdzie nie wychodzi, czasem pujdzie zapalić z kuplami czy ze mną, ale to na może 20 min. Kompletne uzależnienie. To podchodzi pod nolifa...? xd

Re: Nolife

: 02 sty 2012, 17:35
autor: Sailor
Moim zdaniem takie osoby istniały zawsze. Kiedyś np. pustelnicy, oddający się postom, modlitwom, podobnie dzieje się z członkami zakonów wszelakich. Wiele histeryczek w XVIII czy XIX wieku także nie opuszczało swoich pokoi. Znam starszych ludzi, którym do życia wystarczy Radio Maryja i wizyta w kościele trzy razy w tygodniu. To samotnicy tworzący swoje alternatywne, wg nich bezpieczne światy, rzeczywistość wirtualnie wykreowana jest jednym z przykładów. Aaa no i tzw. instytucje totalne jak sekty, zakłady karne, armia (o klasztorach już wspomniałam) tak organizują czas swym członkom, że nie pozostaje im w ogóle lub bardzo niewiele czasu na rozrywki, kontakty interpersonalne, ale tutaj bardziej chodzi o rygor i ograniczanie swobody jest odgórnie narzucone. Wydaje mi się jednak, że wiele sióstr i wielu braci zakonnych np. ucieka z obawy przez trudami życia w uporządkowaną przestrzeń, która moim zdaniem jest takim właśnie no-lifem, schematem w który się wchodzi i znikają dylematy i rozterki.

Re: Nolife

: 02 sty 2012, 19:50
autor: Lidka
Fakt, rzeczywiście to może dotyczyć wielu osób. Nie tylko uzależnionych od wirtualnej rzeczywistości, ale takich, którzy z najróżniejszych powodów izolują się od normalnego życia i zastępują je czymś, co im daje zadowolenie. Sailor wymieniła tu sporo, ja dorzucę 'telegapów' (mam szwagierkę, która jest najszczęśliwsza, jak może siedzieć i oglądać 'na okrągło' TV, filmy i programy rozrywkowe), wszelkich artystów (oni, tworząc, żyją w zupełnie innym świecie i potrafią miesiącami nie czuć potrzeby tego 'normalnego życia') czy pasjonatów (hobbystów).

Zastanawiam się, czy pracoholików w tym nie umieścić... :lol: Bo przecież sensem życia dla nich jest nie 'normalne życie', a praca, są 'chorzy', jak nie pracują, nawet odpoczywać nie potrafią...

A sportowcy wyczynowi? Nie dość, że pasja i ciężka praca, to jeszcze kompletny brak czasu na 'normalne życie'...

Widzicie, umiar sprawdza się w każdej dziedzinie ;)

Re: Nolife

: 02 sty 2012, 22:25
autor: Abesnai
Więc można zostać "nolifem" zarówno świadomie jak i nie ? Wynika, że każdy w sobie ma jakiś procent nolife :) Zwłaszcza w "oczach" nadającego kryteria.

Caly, ależ ja się izoluje poprzez aktywne działanie w "społeczności" :P Od własnych problemów najwidoczniej się izoluję ;)

Re: Nolife

: 03 sty 2012, 8:51
autor: caly
Aaaa, to tak, jesteś nolifem wyspecjalizowanym w "ucieczce" od pwłasnych roblemów poprzez aktywne działanie w "społeczności". ;)

Re: Nolife

: 14 mar 2014, 10:46
autor: Werka99
Także bywam, ale to nie jest kwestia mojego nastawienia do ludzi, ale raczej braku czasu i nadmiaru obowiązków.

Re: Nolife

: 14 mar 2014, 11:06
autor: martin1002
Na czym polega "normalne życie"? Kto ma prawo decydować o tym, co jest normalne, a co nie?

Re: Nolife

: 14 mar 2014, 12:29
autor: Lidka
Wiesz co, samo życie chyba o tym decyduje...

A co to jest 'normalne życie'? Generalnie chyba rozumie się, że to takie, w którym jest miejsce na wszechstronność i żadna z dziedzin nie jest dominująca w sposób, który przytłacza całą resztę. Jest czas na pracę, na życie rodzinne, na przyjaciół, rozrywki, sen, odpoczynek itp. Inaczej mówiąc - jakkolwiek sobie ktoś tę 'normalność' wyobraża, decydującym jest jego własne odczucie życia. Jeśli jest pozytywne, człowiek jest zadowolony, nie czuje, że coś 'zaniedbuje', a czuje spełnienie - to właśnie jest jego 'normalność'.

Mnie osobiście kojarzy się ona może nie tyle z tymi wszystkimi zajęciami, co z emocjami. Jeśli zachowujemy w tej sferze harmonię, cokolwiek robimy, prowadzimy 'normalne życie'. Człowiek to ciało i duch i obie te sfery mają swoje potrzeby. Zaspokajając potrzeby ciała i zapominając o potrzebach ducha, łatwo wpaść w pułapkę nie tylko 'nolife' ;).

Re: Nolife

: 15 mar 2014, 7:02
autor: Gość
No dobrze, ale jestesmy rozni, mamy rozne potrzeby i upodobania - dla kogos normalnym beda codzienne spotkania ze znajomymi, komus innemu wystarcza sporadyczne kontakty. Nienormalne byloby naginanie siebie do tego co ktos uznaje za normalne - wedlug swoich norm. Czym innym jest ucieczka od zycia - chocby do jakiejs samotni, czym innym - realizowanie potrzeby skupienia sie nad czyms w samotni.

Re: Nolife

: 15 mar 2014, 8:06
autor: Lidka
Oczywiście :). Myślę, że można przyjąć, iż 'normalne' jest takie życie, w którym czujemy się dobrze, jakkolwiek je sobie zorganizujemy?...