Re: Akceptacja

31
DP44 pisze:Czy aby na pewno brak akceptacji jest równoznaczny z brakiem świadomości, że coś istnieje? Ja nie akceptuję w sobie wielu cech, ale mam świadomość, że one we mnie są. Jedynie brak mi motywacji, żeby je zmienić.
Brak świadomości czegoś może rodzić brak akceptacji. Ale brak akceptacji nie zawsze jest wyrazem braku świadomości. Jeśli zlokalizowałeś źródło czegoś tam, czyli jesteś świadomy tego, czego w sobie nie akceptujesz, brak Ci motywacji do działania, to Ci powiem, że jeszcze bardziej brniesz w negatywne... Tworzysz blokadę, która, im dłużej to trwa, tym jest mocniejsza... I im dłużej zwlekasz, tym trudniej jest zrobić ten pierwszy krok. Na pewno przemyślałeś już sprawę na wszystkie strony, więc myślenia Ci nie brakuje, brakuje Ci działania. A do niego nie potrzeba myślenia, a prostej decyzji. Może nie potrafisz się zdecydować? Nie do końca wiesz, czego tak naprawdę chcesz? Jeśli tak, nie przejmuj się, w życiu bardzo często jest tak, że ktoś chce i mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko. Ale jak sobie uświadomisz, że tu jest nie i to, i to, ale albo - albo, łatwiej Ci będzie podjąć decyzję. Może wypisz sobie wszystkie 'za' i wszystkie 'przeciw'? Albo wyobraź sobie sytuację zupełnie odwrotną do tego, czego chcesz, ale brak Ci motywacji? To proste ćwiczenia, ale bardzo pomagają w podjęciu decyzji.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2012, 21:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Akceptacja

32
DP44 pisze:Lidko, wydaje mi się, że akceptować można jedynie coś, co uważamy za pozytywne. A zmienia się rzeczy, których się nie akceptuje. Alkoholik nie może akceptować swojej choroby, żeby ją zmienić - on musi ją zrozumieć, uświadomić sobie na czym polega jego problem. Ale nie jest jednoznaczne z akceptacją. Tak myślę.
I krótko powiedziałeś to samo, co ja w 'epickim' stylu... ;).

Tak, alkoholik nie może akceptować alkoholizmu. Ale powinien zaakceptować fakt że jest alkoholikiem (=zrozumieć, uświadomić sobie na czym polega jego problem)
Ostatnio zmieniony 12 lip 2012, 21:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Akceptacja

33
No to doszliśmy do porozumienia:) To prawda, że często nie wiem czego chcę. Myśli krążą potwornie szybko w mojej głowie i zmieniają się jak w kalejdoskopie. Z tą listą za i przeciw to bardzo dobry pomysł - kiedyś już tego próbowałem, ale skończyło się na tym, że gdzieś zgubiłem tą listę i nie chciało mi się już pisać jej drugi raz. Może jestem leniwy, a może to przez depresję - nie wiem. W każdym bądź razie, żeby cokolwiek w sobie zmienić muszę się lepiej poznać i zacząć rozumieć pewne elementy swojej dziwacznej konstrukcji.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2012, 21:21 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Re: Akceptacja

34
Lidka pisze:Nie bardzo ten przykład, bo ja bym nie użyła określenia 'akceptacja' względem czegoś, co nam się podoba albo nie. Bo akceptować możemy niezależnie od tego, czy nam się podoba coś czy nie. To słowo ma większa moc niż zwykłe podobanie się.
Faktycznie :) Powiem nawet więcej - jak się nam podoba to nie ma akceptacji, jest aprobata. Akceptacja jest wtedy niepotrzebna.
Tak się zastanawiałem, co tak naprawdę oznacza akceptacja i przypomniałem sobie, że nieraz sportowcy mówią mniej więcej: "Taka jest decyzja trenera i trzeba ją zaakceptować", innymi słowy: "Skoro trener podjął taką decyzję, to niech tak już będzie". Czyli akceptacja to godzenie się z czymś. Ale nie godzenie się na coś, bo to drugie to już aprobata (tak to widzę). Przykład: jeśli ojciec godzi się na to, by jego córka spotykała się z mężczyzną starszym o 20 lat, to jest to aprobata. Jeśli godzi się z tym, to jest to akceptacja. Wychodzi na to, że przy akceptacji nie mamy wpływu na to, że coś co akceptujemy jest akurat takie, a nie inne. Wtedy fragment wklejonej przeze mnie rozmowy:
Bo jak można akceptować rzeczy oczywiste? No one takie są. Można je zmienić, bo one mogą być nie naszymi rzeczami, ale tu już wchodzimy na temat karmy, a nie na temat akceptacji."
okazuje się bardzo trafne i sensowne. Bo powróćmy do sportowca: gdyby godził się na to, że trener np. z niego rezygnuje, to byłaby to aprobata. Jednak mu się to nie podoba, ale nie ma na to wpływu, dlatego pozostaje mu to zaakceptować, czyli pogodzić się z tym. Czyli możemy dojść do założenia, że jeśli coś akceptujemy, to nie podoba się nam to i nie mamy na to wpływu. Wtedy bardzo trafne i sensowne okazują się zdania:
Akceptacja siebie oznacza, że idę z sobą na układ, czyli mam negatywną rzecz, którą akceptuję. Ale ona wciąż pozostaje we mnie negatywna, ja uczę się z nią żyć. (...) Czyli przyznajemy, że tak naprawdę idziemy sami ze sobą na kompromis, przyznajemy że mamy wiele zaworów pozamykanych, jest tam ciśnienie i to ciśnienie odczuwamy i nie pozwalamy naszym kompleksom, niedociągnięciom tego ego, żeby ono się wypuściło, żeby ono wyszło na zewnątrz, bo my siebie akceptujemy.
I powracając do alkoholika: jego zaakceptowanie siebie takim, jakim jest, równoważne jest z dojściem przez niego do wniosku, że on nie ma wpływu na to, jaki jest. Tak to na logikę wygląda.
Lidka pisze:Zatem trzecie wyjście jak z Twojego przykładu, dla mnie nie istnieje.
A ja właśnie przedstawiłem argumenty, które świadczą o tym, że to jest jedyne wyjście.
Lidka pisze:Będzie istniało dla kogoś, kto NIE uważa, że picie jest 'złem'.
Tak, ale wtedy mamy do czynienia nie z akceptacją, ale z aprobatą. Jeśli ktoś aprobuje siebie jako alkoholika, to oznacza, że wie, że ma wybór, ale woli pić, bo nie uznaje alkohol za coś złego. Jeśli akceptuje siebie jako alkoholika to oznacza, że dochodzi do wniosku, że to, że jest alkoholikiem, jest od niego niezależne, godzi się z tym, dlatego tak jak było w tej rozmowie, nie będzie miał wyrzutów sumienia, że pije.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 2:37 przez kosa, łącznie zmieniany 2 razy.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"

Re: Akceptacja

35
kosa pisze:Czyli akceptacja to godzenie się z czymś. Ale nie godzenie się na coś, bo to drugie to już aprobata (tak to widzę)
Wyobraź sobie, że zanim jeszcze otworzyłam Twój post, słowo 'godzenie się' też mi przyszło do głowy... :). Tak, kosa, krótko i zwięźle, przy użyciu innego słowa, pokazałeś sedno problemu. Ono gubiło się przy użyciu tego samego słowa 'akceptacja'. Słowa są bardzo zawodne, bo te same używane są w różnych znaczeniach (a bywa, że utarto się potocznie jedno znaczenie i to nie za bardzo dobre, jak choćby 'egoizm' , którego używa się nagminnie w znaczeniu 'egocentryzm'). Tu akceptacja jest na najgłębszym poziomie, na 'powierzchni'.

Czyli wracając do akceptacji negatywnego (bo to jest najtrudniejszy przykład i dający bardzo mylne skojarzenia typu 'przyzwolenia na 'zło'), przy użyciu tych dwóch słów zamiast jednego, można powiedzieć: nie akceptuję znęcania się człowieka nad drugim człowiekiem (ani nad zwierzęciem), takie zachowania nie leżą w mojej naturze, są mi obce. Ale, jednocześnie godzę się na fakt, że są tacy ludzie, którzy znęcają się nad innymi i nad zwierzętami. Bo wiem, że tacy są i wiem, że nie mam na nich wpływu. Inaczej mówiąc - nie akceptuję 'zła', ale godzę się na fakt, że ono istnieje (i tu już słowo 'aprobuję' w stosunku do negatywnego też mi nie pasuje ;).
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 6:37 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Akceptacja

37
Oczywiście, że tak. Można dosrzec w kimś np lepszą wersję samego siebie. Dostrzec te cechy o, których sami marzyliśmy. Poza tym człowiek zawsze ma jakąś ilość miłości wobec własnej osoby choćby w najgłębiej ukrytych pokładach świadomości. Możę dostrzec w kimś swoje cierpienie itd, a to pcha do utożsamiania się z tą osobą do widzenia w niej sameg siebie. Może być też tak, że ktoś kto w swoich oczach jest niczym będzie najważniejszym w oczach drugiej istoty i pokocha swoje w nich odbicie.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 10:31 przez soulblue, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Akceptacja

39
DP44 pisze:Ja najczęściej widzę w oczach innych ludzi swoje wady. Jestem chyba zaprogramowany na dostrzeganie negatywnej strony ludzi, samego siebie i całego życia. Nie potrafię tego zmienić.
Potrafisz tylko to wymaga zmiany sposobu myslenia ,postrzegania siebie i innych...to praca nad sobą.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 18:03 przez Diamentowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Akceptacja

40
Czytam Cię od jakiegos czasu, moze nie jakoś super synchronicznie, ale czasem i bezdyskusyjnie jestes wyjątkowo wrażliwy i skomplikowany. Masz w sobie coś podobnego do Ramzesa (Nass). Jesteś uroczo zagubiony to oczyszcza Twój wizerunek z banalności. Myślę, że masz wiele do powiedzenia i jestes wewnętrznie bogaty. Nie wierzę, że nie widzisz w sobie niczego co by Ci się podobało. Może masz złe środowisko...może w tym tkwi problem. Na pewno istotne są też wzorce rodzinne, ale nie aż tak. Psycholodzy przeważnie mówią o rodzinie o dzieciństwie i o akceptacji tego, a po tem o stopniowym wprowadzaniu nowych wzorców zachowań. Za to Anthony Robbins autor ksiązki OLBRZYMIE KROKI male zmiany nie byl psychologiem. Był grubym nastolatkiem który teraz może byc nawet prezydentem bo zaskarbil sobie wszystkich i osiąga co chce. On twierdzi, że nie jest istotne czego doświadczyliśmy. Wystarczy jeno. Postanowić.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 20:44 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Akceptacja

41
A zaszaleję i wstawię cytat tego faceta: kurcze to chyba rodzaj offtopu

Co naprawdę powoduje ziany? Zmiany zachodzą wówczas, gdy w systemie nerwowym zmienimy wrażenia i odczucia związane z określonym doświadczeniem. Jak długo np papierosy dają Ci poczucie przyjemności, tak długo będzie Cię do nich ciągnęło. DOpiero kiedy tyton skojarzysz z odrazą, dopiero wtedy nastąpi zmiana w Twoim zachowaniu.

Chociaż chcięlibyśmy temu zaprzeczyć, naszym zachowaniem nie NIE KIERUJE INTELEKTUALNA KALKULACJA, ALE SPONTANICZNE REAKCJE. Możesz doskonale wiedzieć, że nie chcesz czegoś robić i nadal to robić. Dlaczego? Ponieważ Twoim zach kieruje nie wiedza i intelekt, ale to coś w systemie nerwowym z czym NAUCZYLES SIĘ WIĄZAC CIERPIENIE I PRZYJEMNOSC. To nasze neuroasocjacje, które wytworzyliśmy w systemie nerwowym określają charakter naszych działań. ..
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 20:53 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Akceptacja

42
soulblue pisze:Czytam Cię od jakiegos czasu, moze nie jakoś super synchronicznie, ale czasem i bezdyskusyjnie jestes wyjątkowo wrażliwy i skomplikowany. Masz w sobie coś podobnego do Ramzesa (Nass). Jesteś uroczo zagubiony to oczyszcza Twój wizerunek z banalności. Myślę, że masz wiele do powiedzenia i jestes wewnętrznie bogaty. Nie wierzę, że nie widzisz w sobie niczego co by Ci się podobało. Może masz złe środowisko...może w tym tkwi problem. Na pewno istotne są też wzorce rodzinne, ale nie aż tak. Psycholodzy przeważnie mówią o rodzinie o dzieciństwie i o akceptacji tego, a po tem o stopniowym wprowadzaniu nowych wzorców zachowań. Za to Anthony Robbins autor ksiązki OLBRZYMIE KROKI male zmiany nie byl psychologiem. Był grubym nastolatkiem który teraz może byc nawet prezydentem bo zaskarbil sobie wszystkich i osiąga co chce. On twierdzi, że nie jest istotne czego doświadczyliśmy. Wystarczy jeno. Postanowić.
Uroczo zagubiony? Zależy jak dla kogo - dla mnie nie. Jedno jest pewne - z resztą nie tylko ja to zauważyłem - za dużo myślę i w dodatku chyba uzależniłem się od tego.
Chyba jedyne co podoba mi się we mnie to moja wola życia. To raczej nie kwestia środowiska - żyłem w różnych miejscach z bardzo różnymi ludźmi. Jestem przekonany, że jakkolwiek i gdziekolwiek bym nie żył, zawsze będę czuł ten mrok i chłód egzystencji. Przyczyny szukałbym bardziej w wychowaniu. Do tego dochodzi wiele innych czynników, ale gdy o tym myślę, mój mózg zamienia się w nieskończenie złożony fraktal, którego nie pojmuję, gubię się w tym chaosie i panikuję. Poza tym mam w sobie jakieś dziwne przeczucie, że coś tu jeszcze jest nie tak...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 21:03 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Re: Akceptacja

43
Znam to uczucie i nie tylko ja oprócz Ciebie. To znak, że nie jesteś spelniony, że masz wyższe potrzeby, które nie są zaspokojone. Że relacje miedzyludzkie są wokół Ciebie wciąż za płytkie, że musisz spróbować czegoś nowego, ale nie masz pomysłu i mobilizacji czego aż w koncu stwierdzasz, że Ci się nie chce i wolisz się gdzieś zaszyć całkiem sam. Gdzies gdzie natura wchłonie Twoje dewagacje gdzies gdzie umysł osiąga błogą świadomą ''pustkę''. Mi odnajdywac zagubione ''coś'' pomagało zawsze Kożyczkowo. Festiwal jest za pare dni i trwa tydzien.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 21:28 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Akceptacja

44
Coś w tym jest, co napisałaś. Nie wiem czy mi cokolwiek pomaga odnaleźć to "coś". Myślałem, że to czego doświadczam po marihuanie przybliży mnie do celu poszukiwań. Jednak ciągle mam nadzieję, że LSD zabierze mnie w podróż to źródeł i dowiem się wszystkiego czego potrzebuję. Jest we mnie spora obawa co do tego specyfiku - waham się. Ten festiwal pewnie gdzieś na Pomorzu jest?
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 21:42 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Re: Akceptacja

45
Tak na pomorzu ...to miejsce w którym jest wiele wykladów na temat wiedzy wschodu ''duchowosci'' medycyny, sztuki, gongi. Ogolnie wszystko jest ukierunkowane na dotarcie do Twojej podswiadomosci i wewnętrznego dziecka. Odkrycie instynktu który może nigdy nie był odkryty, który może od poczatku hamowali rodzice, nauczyciele. To pozbycie się wszystkich ram. Wyklady z makrobiotyki masarze, zajecia malarstwa...ja przychodzę tylko na gongi i wyklady makrobiotyki. Poza tym rozmawiam z ciekawymi ludzmi, kąpie się w jeziorze i chodzę z Jurkiem. Ten człowiek spędził 3 miesiace zycia w rezerwacie u Indian. Robimy np szalas potów. To coś niesamowitego z calą tą ideologią, opowieściami i ceremonią. Choc w zeszlym roku go nie bylo. Wiec i igwamów nie bylo. W nocy siedzielismy (tylko niektórzy) w igwamie (wewnatrz palil się ogien) i sluchalismy osob ktore zajmują się jakąś działalnością polityczna czy ekologiczna czy jakakolwiek zwalczana przez panstwo. Tam mozna się bylo dowiedziec o rzeczach o których ludzie nawet nie myslą. Nocki byly magiczne + marysia z marchewki xd Nie bylo nic innego pod reka wiec ktos wydrązył marchewke. ALe nie radzę Ci palić. Ten sam efekt da się osiągnąć inaczej. Piłam tez piwo z innymi ludzmi, którzy mają swój rytm tak jak ja. Chodziłam na kamienne kregi, tam przychodzą tez bienergoterapeuci, ale energia tego miejsca odmienia każdego. Tyle ze kuchnia wege jedni to heitują inni ze względu na to przyjeżdzają. Nie trzeba tam byc zeby odkryc w sobie naturę, ale mi to pomaga.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2012, 22:07 przez soulblue, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Akceptacja

46
DP44 pisze:Coś w tym jest, co napisałaś. Nie wiem czy mi cokolwiek pomaga odnaleźć to "coś". Myślałem, że to czego doświadczam po marihuanie przybliży mnie do celu poszukiwań. Jednak ciągle mam nadzieję, że LSD zabierze mnie w podróż to źródeł i dowiem się wszystkiego czego potrzebuję. Jest we mnie spora obawa co do tego specyfiku - waham się.
DP, znam takiego, który też szukał tego 'czegoś' w taki sam sposób jak Ty to piszesz. Marihuana i LSD nie zaprowadziły go do celu, zechciał więcej, bo tym razem to już na pewno. Dziś jest po kilku kuracjach odwykowych, na rencie, niezdolny do żadnej nauki i pracy. Czyli zdążył zgubić, zamiast znaleźć, nie dotarł do źródeł wszystkiego, co mu było potrzebne i stracił sens życia... Rozpoznanie - schizofrenia. Na skutek wyniszczenia komórek w mózgu. One się nie odbudują, DP, umarły. Więc jeśli się wahasz, to dobry znak. Jeszcze nie jest za późno.
Ostatnio zmieniony 14 lip 2012, 6:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Akceptacja

47
DP44 pisze:Jednak ciągle mam nadzieję, że LSD zabierze mnie w podróż to źródeł i dowiem się wszystkiego czego potrzebuję.
Powiem Ci, że do tego wystarczy wiara, że dotrzesz do źródeł i dowiesz się wszystkiego, czego potrzebujesz. Bo masz to wszystko w sobie samym. Wystarczy uwierzyć, że to się z Ciebie uwolni i pokaże Ci, co chcesz. I tak się stanie. Poznając samego siebie, idziesz wprost do źródła informacji. Używając narkotyków - oddalasz się od źródła, tworzysz iluzję zbliżania się, a w rzeczywistości zataczasz coraz większe koło wokół tego źródła, które jest w samym środku Ciebie. I w tej iluzji ma się coraz większą nadzieję, że zbliża się do celu. Jak wydaje się, że cel jest o krok - sięga się po silniejszy narkotyk, który tę iluzję jeszcze wzmacnia. A w rzeczywistości zakreśla kolejne, jeszcze większe koło, jeszcze bardziej oddalone od źródła informacji... Tak działa narkotyk: utrzymuje człowieka w iluzji, którą on bierze za prawdę...

Wybór należy do Ciebie. Masz prawo przekonać się o tym na własnej skórze, nie musisz mi wierzyć. Ale czy warto? 'Lekcja' wszystkich innych narkomanów nie wystarczy Ci do wyciągnięcia swoich wniosków? Poszukaj w necie zwierzeń narkomanów, którym udało się przerwa ten 'zaklęty krąg' i zobaczysz, czy którykolwiek dotarł do tego, czego szukał...
Ostatnio zmieniony 14 lip 2012, 6:55 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Akceptacja

48
Lidka pisze:
DP44 pisze:Jednak ciągle mam nadzieję, że LSD zabierze mnie w podróż to źródeł i dowiem się wszystkiego czego potrzebuję.
Powiem Ci, że do tego wystarczy wiara, że dotrzesz do źródeł i dowiesz się wszystkiego, czego potrzebujesz. Bo masz to wszystko w sobie samym. Wystarczy uwierzyć, że to się z Ciebie uwolni i pokaże Ci, co chcesz. I tak się stanie. Poznając samego siebie, idziesz wprost do źródła informacji. .
nie wszystko ,
nie wystarczy sama wiara , potrzebny jest odpowiedni zasób zrównoważonej energii,
możesz wiedzieć bardzo wiele ale jak nie poznasz klucza do drzwi to ich nie otworzysz , klucze to jak w matematyce wzory do rozwiazywania zadań złożonych , Lidko poznałaś klucze czy wiesz już wszystko ?
;
DP44 narkotyk jest mocny element energii rozprzestrzeniającej i rozpraszajacej i wysuszajacej , to jakby wyłom do drzwi i tak wchodzić do domu pana sie nie powinno , wchodzić przez kuchnie też nie jest grzecznie , warto wyciszyć swój umysł równoważąc swój bios , energie nie powinny być zbyt rozpraszające i zbyt skupiające , zrównoważona energią to światło , ono jest kluczem do drzwi , które pokolei się otwierają , jesteś wówczas bezpieczny na drodze , inaczej jesteś nieproszonym gościem czujesz sie jak złodziej , który z swym chaosem chce wkroczyć tam gdzie nie jego miejsce
Ostatnio zmieniony 14 lip 2012, 7:55 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Akceptacja

49
Też, Crows, też... :) Tylko równowaga między energiami w nas zapewnia optymalne warunki dla energii wiary na zrealizowanie się.

Moimi postami chciałam pokazać iluzję narkotyku, którą biorący, dopóki całkiem nie upadną, biorą za rzeczywistość.
Pozdrawiam!

Lidka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron