... na cholere mi rownouprawnienie - ktore wymyslili faceci tylko po to zeby kobiety za nich pracowaly, a oni w tym czasie pojda sobie na piwo?
Naprawdę jesteśmy tacy przewidywalni ?
Poczułem się trochę wywołany do tablicy
Otóż również uważam się za tradycjonalistę, odnośnie siebie, mojej rodziny. Mi osobiście naprawdę do szczęścia nic nie brakuje w moim świecie, jak i w moich wyobrażeniach obecny podział w zupełności się sprawdza, powiedzmy. Jednak dlaczego mam kogoś nim uszczęśliwiać na siłę ... ? Tradycyjny model rodziny, dobra sprawa dla mnie, pewnie i byłoby najlepiej - że dla wszystkich. Jednak wszystkie znaki na ziemi i niebiesiech wskazują na to, że zwyczajnie tak nie będzie i już nie jest (bo i zawsze tak naprawdę nie było, zbyt wiele zmiennych czynników). Więc albo będę tłukł głową o mur lub zamienię się w bezstronnego obserwatora, bądź postaram się zrozumieć, zająć swoje własne stanowisko i mieć czynny wpływ. Nie lubię bierności.
W moim rozumieniu nie ma czegoś takiego jak bezgraniczna i bezrefleksyjna akceptacja wszystkiego. To błąd. Szukać, poddawać analizie fakty i wydarzenia, wyciągać miarodajne i rzeczowe wnioski. Spojrzeć, jaki to będzie miało wpływ na mnie i moje najbliższe otoczenie, o ile taki będzie miało (w co szczerze powątpiewam, choć z góry nie neguję).
Ale przede wszystkim starać się nikomu nie wyrządzić krzywdy, to byłoby wbrew mojej etyce. I zadawać sobie pytanie, co kim kieruje, że postanawia tak drastycznie odmienić swoje życia w własnym rozumieniu ... na lepsze