ayalen pisze:A coz to jest za nauka, bo nie ogarniam? Za moich czasow nic takiego nie bylo, i jakos ludzie zyli. Mam wrazenie ze to jest sztucznie napedzany trybik w glowie, niejako zastepczo: juz dawno mowilam ze swiat ewoluowal zamiast w strone czlowieka myslacego - w myslicieli. Siedzacych i myslacych co by wymyslic zeby bylo o czym myslec.
Wilku, bledem natury sa zaburzenia w postaci kobiet w ciele mezczyzny lub odwrotnie, albo obojnactwo - to sa pomylki natury ktore sie koryguje. Oczywiscie - dziecko jest przede wszystkim czlowiekiem z pelnym prawem do samodecydowania, zgodnym ze stopniem odpowiedzialnosci, ale zesz do licha, niby kiedy decyduje sie o plci, w zyciu plodowym? Oznajmiajac rodzicielom te decyzje na migi? alfabetem Morse'a? Jakis obled w ciapki. Zapewne lepiej i wygodniej grzebac sie w tym czego nie ma, niz w tym co jest. Bo moze ja i cwok i to wiadomo - afrykanski, ale dla mnie do tego sprowadza sie nauka i problem gender. Juzci widze jak polozna wyciagajac maluszka, gromko obwieszcza: oto ono...potem sobie wybierze co chce byc.
O.o ale ja pisałem o wieku dorosłym dzieci. Przecież każde dziecko dorasta a dla samego rodzica dzieckiem pozostanie. W poprzednim poście do baabci napomknąłem o moim "pomyślunku" w tym zakresie. Dla mnie osobiście gender, czy to jako nauka, czy też zjawisko społeczne do szczęścia nie jest potrzebne. Ale tu nie o to się rozchodzi. Po co komu wmawiać na siłę i uświadamiać (ciągle piszę o osobach dorosłych, dojrzałych psychicznie i emocjonalnie), że płeć jest mu przypisaną z racji samego urodzenia, skoro on tego do wiadomości i tak nie przyjmie, chce być kobietą lub na odwrót, mężczyzną, koniec i basta. Dlaczego odmawiać takiej osobie poznawania własnej tożsamości płciowej właśnie z psychologicznego punktu widzenia. W kryteriach podziału przecież zapisana jest zarówno płeć psychiczna, płeć społeczna itd. . Więc czemu nie miałaby mieć racji bytu społeczno - kulturowa tożsamość ?
Co to mi ostatecznie szkodzi, żeby jakieś jednostki mogły poczuć się dobrze w swoich ciałach ?
I od razu baabciu masz również odpowiedź na dobre, jasno sformułowane pytanie.
baabcia pisze:kończyłam fajny post i wyłączyli prąd szkoda - może inaczej zapytam
co Was w gender zastanawia, co wydaje się pożyteczne a co niepokoi?
może ze źródła nie z zamieszania spróbujcie czerpać jesli to jest ciekawy temat na pewno ktoś coś ma przemyślane
(na przykład jakie zmiany opisywane przez gender są niepokojące, a które pozytywne - te które zaszły)
Dawno już wyszliśmy poza jaskrawo sformułowaną klasyfikację, właściwie to rolę kobiety i mężczyzny w społeczeństwie. W zakresie biologicznym, w przyrodzie - nie. Badania, nauka o zjawisku, o przemianach jest jak najbardziej i całkowicie na miejscu. Przecież bez naukowej analizy i prac badawczych nie można obiektywnie ocenić wartości zjawiska jak i jego relatywnego wpływu na życie. Co może niepokoić ? To co zwykle. Natarczywa (dwustronna) kampania społeczna w atmosferze kłótni i siłowego przerzucania się argumentami, gdzie człowiek schodzi całkowicie na drugi plan. Narzucanie poglądów, wykazywanie słuszności kosztem tradycyjnego modelu rodziny, który ciągle funkcjonuje i mimo wszystko zawsze funkcjonować będzie, niezależnie od stereotypów bądź schematów myślowych. Merytoryczna dyskusja natomiast, ta odnajdująca zarówno przeciwników i zwolenników ma rację bytu i powinna być prowadzona. Dyskusja, z której powinno wyciągać się wnioski, nawet te krytyczne.
Zdaję sobie wyśmienicie sprawę, że świat i cywilizacja nie staną gwałtownie w miejscu i przemiany o ile mnie osobiście nie dotyczą, będą się odbywać tuż obok mnie i jakiś wpływ jednak będą mieć również na jakość mojego życia, mojej rodziny, dziecka. Nie jestem konserwatywnym tradycjonalistą, to rzecz oczywista, jednak do głosu trzeba dopuszczać zdrowy rozsądek i argumenty wszystkich stron. Ludziom potrzeba odrobiny wzajemnego szacunku i prób zrozumienia, nie całkowitego odrzucenia i negacji, żeby mogli się wysłuchać.
Tak naprawdę, to pod pojęciem gender usystematyzowano szereg ról, cech, zachowań wpisujących się w funkcjonowanie człowieka we współczesnym społeczeństwie. Przysłowiowej ameryki w konserwach nie odkryto, swoje początki bierze już z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, czasach tzw. "rewolucji seksualnej". Jeszcze wcześniej można sięgać do XIX wieku i początków ruchu emancypacji kobiet. I jeszcze wcześniej, aż do czasów starożytności. To jest szereg zjawisk i przemian, kolejnych, praktycznie nieuchronnych.