czytacie co chcecie, a nie co jest napisane ale i tak dobrze, że wnioski dobre :tak:
porównywanie do pasożyta jest o tyle wygodne, że przy pozbywaniu się dualizmów nie mówimy o zabijaniu siebie, a o sposobie radzenie sobie z czymś co przyszło z zewnątrz do nas i oczywiście jest nami - bo przecież my to nie samo ciało
zawsze pisanie o czymś co nadaje się na co najmniej 5 różnych książek i to delikatnie mówiąc trudnych, wymaga jakiegoś uproszczenia i zobrazowania w miarę prosto (konia z rzędem temu kto potrafi wykazać wyższość omawiania tematu w przyjaźni z wirusem, nie pasożytem - powiedzmy, że pasożyt zasiedla nas i nie wlata i wylata
) ważne jest to, że pasożyta hodujemy karmiąc bezustannie;
nowsze metody radzenia sobie z "dzieckiem w nas" z dualizmami nie zakładają rugowania pasożyta, ponoć to "skarb niezbywalny" niestety - myślę, że wiele w tym zasadności - pozbywanie się własnej przeszłości przez karczowanie. bywa prędzej wybiciem wniosków z doświadczenia niż samego pasożyta;
po mojemu pasożyt jest, ważne by zamienić go w dobrej źródło energii - nauczyć się czerpać nawet ze złych doświadczeń sposoby dobrego reagowania
może jakiś przykład
dorosły człowiek źle znosi krzyk - boi się ludzi głośno mówiących, odbiera hałas jako agresję, podniesiony głos go wytrąca z równowagi; sam mówi cichutko - w ramach 'dobrego wychowania' ; nie potrafi radośnie krzyknąć; wyparł z siebie coś co źle kojarzył z dzieciństwa - równie dobrze jest to podniesiony głos któregoś z rodziców w czasie domowych awantur, jaki i może być, wepchnięte do głowy cichy>grzeczny>kochany .... głośny>niegrzeczny > do porzucenia
doświadczenia zmienić się nie da, wspomnień też - ale można przyjrzeć się sobie i znaleźć skąd nam się wzięło, że wszystko co dla wielu osób nie jest problemem a bywa nawet źródłem przyjemności powoduje w nas opór, ból, frustrację, lęk
i nauczyć się korzystać z wiedzy w miejsce doświadczenia
bo inaczej naszym pasożytem jest wyparta zła pamięć - działająca spod podłogi
to samo jest z biciem dzieci - nie da się wygumkować lań zebranych i emocji, ale da się nie zakopywać tych poniżeń bez sensu - bo wyłażą i powtarzamy najobrzydliwszy ze schematów nagle uderzamy dziecko - trzeba wiedzieć czemu by móc nie zrobić tego czego nas nauczono
Oczywiście, że bardzo nie dobrze jest uprawiać martyrologiczne usprawiedliwienia o tym, że się miało pod górkę w dzieciństwie - zdecydowanie lepiej jest pasożyta zamienić w źródło wiedzy - wiem więc mam szansę ; jestem DDA dlatego poszedłem się uczyć co z tym syfem zrobić - jak nie hodować pasożyta a zaprzęgnąć go po swojemu i skończyć z byciem alkoholikiem zanim się napije pierwszego za głębokiego; tu z NACISKIEM dodam DDA córki maja często więcej do zrobienia, by nie wybrać alkoholika na partnera i co ważne by z niepijącego nie zrobić alkoholika - niestety tak to działa, że potrafią to świetnie robić zupełnie nie dopuszczając do siebie myśli, że są perfekcyjne często w tym.