Ja się opowiadam za słowami Crowsa. Teraz jest więcej psychicznie otumanionych, idących "z biegem czasu", pseudointeligentnych ludzi, którzy z tymi dobrymi radami robią dziwne rzeczy. Ale czy to wada? Sam nie wiem. Twój przykład, crows, to taka trochę tęskona za "normalnością". Normalność w znaczeniu nie myślenia ponad schemat. Ludzie, o których mówisz, ludzie z czasów twojego dziadka nadal istnieją. Nie boją się, gdy dziecko włoży brudny palec do ust, ale ustrzegą go przed wzięciem do ust psiej kupy, dadzą mleko na mocne kości i położą liść babki na stłuczone kolano. I w sumie jakby nic więcej, pójdą do pracy, wrócą i będą postrzegać świat w standardowym schemacie - ile zarobilem, ile muszę wydać, czy jest co włożyć do gara, czy wszyscy zdrowi i czy mój sąsiad nadal jest takim bucem. Słodkie życie bez zbędnych dodatków, dzieci zdrowe bez alergii i życie płynie. Im więcej człowiek wie, tym większe ma problemy i więcej chce naprawiać nowymi sposobami. To czego nie dostrzegał wcześniej widzi teraz i doszukuje się drugiego, trzeciego a nawet piątego dna, bo zaczyna myśleć poza schemat. To nie jest dla każdego, imho, a raczej nie każdy potrafi potrafić krok dalej niż tylko zacząć naukę i spocząć na laurach. Nadal ludzie są prości, po prostu dowiedzieli się czegoś, na co jeszcze nie są gotowi - im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Szukają pomocy u doradców, którzy nie potrafią przystosować informacji do nich i później myślą, że skoro w brudzie są zarazki, to broń boże dawać dziecku wkładać brudne palce do ust. Dowiedzieli się, że czasami udają i potrafią dostrzec tę samą maskę u innych i przez to nieświadomie zmieniają ją na inną, nadal udając. Całe życie udawali nieświadomie, więc to było prawdziwe i nie zdają sobie nawet sprawy, że to co robią teraz jest sztuczne, ale boją się reagować normalnie, bo skoro oni wiedzą, to może inni też? I dziecko ich ma alergie, ale przecież to normalne i to z powodu rozwoju cywilacyjnego, złej żywności w sklepach - wszystko zwalają na innych, zamiast szukać problemu w sobie. A czy to złe? Hmm, jakoś trzeba robić pierwszy krok, tak właśnie człowiek się rozwija, uczy na błędach. Według mnie lepsze to niż typowa rutyna u ludzi prostych, którzy nic już nie osiągną i niczego się już nie nauczą - a nawet jeśli, to nic z tą wiedzą nie zrobią. Nawet jeśli Ci psychicznie otumanieni są sztuczni i często zabawni, to patrz, ucz się na ich błędach i nie powtarzaj ich
A wystarczy tylko krótka rozmowa, by odkryć kim tak na prawdę jest ten człowiek i sam nic na tym nie tracisz.