Miałem duży problem jak rozpocząć ten wątek. Na początku miał traktować tylko o patriotyzmie, autorytetach i ikonach, ale ostatecznie postanowiłem poruszyć temat stylu życia jako drogi do rozwoju osobistego. Nie chcę by ktoś odbierał to jako bunt - tak jak w poprzednim temacie. Temat, który tu przedstawię, nie jest w żaden sposób walką z systemem, z czymkolwiek. Nawet z systemem wartości - ponieważ on dla mnie nie istnieje. Dlaczego? O tym opowiem dalej. To, co tu napisze jest moim podejściem do życia, więc nikogo nie mam ochoty przestawiać. Po prostu chcę dać do myślenia i poznać wasze opinie, bo w końcu człowiek uczy się całe życie. Dla nielubiących czytania przydługich wiadomości podaje na końcu wiadomości w skrócie o co chodzi. Tyle słowem wstępu, zapraszam do lektury
Jak każdy człowiek, miałem swój okres, w którym byłem oddany jakimś ideom. Niektórzy wpadli w świat reggae, rasta, inni w świat nauki, jeszcze inni poświęcili swoje młode życie na walkę z systemem lub samym sobą. W pewnym okresie życia zrozumiałem, że to wszystko nie ma sensu. Stojąc z boku i patrząc na ludzi, którzy przekrzykują się, by udowodnić prawdziwość swoich przekonań - czy to lewica chce coś udowodnić prawicy, czy to żołnierze patrioci chcą coś udowodnić pacyfistom. Nawet niewierzący chce coś nagadać wierzącemu. Kiedy tak stałem i obserwowałem, a żadna ze stron przestała mnie dotyczyć zrozumiałem, że obie strony mają racje, zawsze. Więc po co walczyć o którąś stronę? Zdałem sobie sprawę, że pozycja obserwatora, w której się znajdowałem jest tak samo odpowiednią stroną jak obie, na które patrzyłem. To przerodziło się u mnie w swoisty styl życia, którego nie potrafiłem nazwać - o tym mniej więcej pisałem w innym temacie o kategoryzowaniu. Pewnego dnia trafiłem na pewien film, który mówi o mnie. Nie mogę go znaleźć teraz, ale mówił mniej więcej to:
"Nie oglądaj telewizji, nie słuchaj wiadomości i nie wierz medialnym ikonom. Porzuć medialne autorytety, przestań uczestniczyć w społeczeństwie, które kreują media. Miej swoje społeczeństwo - społeczeństwo Ciebie, twojej rodziny i twoich bliskich. Miej tam swoją politykę, swój kraj. Urodziłeś się człowiekiem, a nie obywatelem swojego kraju. Płać podatki, pracuj tu, lub gdziekolwiek chcesz - szukaj radości nie w mediach i sukcesach innych, ale u swoich bliskich i samego siebie. Nie walcz z systemem, bo system chce, by z nim walczyć, nie głosuj, nie napędzaj tej machiny, bo bez Ciebie ona nie działa. Porzuć świat, który Ci wmawiają i żyj w prawdziwym świecie z prawdziwymi problemami. Myśl SWOJĄ głową"
Jeśli tylko znajdę ten film, to go tutaj wrzuce. Jednak natrafiłem też na artykuł pod tytułem "Obywatel Świata" napisany przez Barbarę Labudę w newsweeku:
"Obywatel Świata
Jest wolnym duchem. Nigdzie nie należy.
Do żadnej organizacji, partii, Kościoła. Nie walczy. Nie kłóci się. Nie wyszydza. Nie wykonuje niczyich rozkazów. Nie przymila się. I nie podporządkowuje różnym uzurpatorom moralnym i politycznym. Nie wyznaje cudzego kredo. Tworzy swój osobisty system wartości. Nie wędruje śladami innych – odciska na ziemi własne. Jest pełnym uroku, życzliwościi swobody obywatelem świata. Stwarza sobie życie, jakie mu odpowiada. Wybiera to, czego pragnie. Spotyka się wyłącznie z ludźmi, których lubi. Słucha muzyki, która sprawia mu przyjemność. Ogląda filmy, które wprawiają go w dobry nastrój. Czyta książki, które go inspirują. Pracuje tam, gdzie czuje się dobrze. Pomaga innym, gdy go to cieszy. Robi rzeczy ciekawe i zabawne. Sam decyduje o zadaniach, misjach i dziełach, jakich chce dokonać. Niesie światu rzadkie przesłanie: o szczęśliwym i spełnionym życiu poza dominującymi ideologiami, instytucjami i systemami."
Obiecany skrót:
Wolny człowiek, obywatel świata, który interesuje się tym, co lubi
nie uczestniczy w żadnej partii, czuje się sobą i myśli jak on sam
nie wierzy w ideały kreowane przez media, robi, to co chce,
a nie to co powinien, chyba, że sprawia mu to przyjemność.
Jest bogiem swojego życia i dba o swoje społeczeństwo -
społeczeństwo bliskich i rodziny.
A więc przechodzę do pytania do was:
Czy w dążeniu do rozwoju osobistego, myślenia ponad schematy i w dążeniu do rozwijania swojej inteligencji i mądrości takie podejście do życia jest dobrą drogą? Ja osobiście czuję się szczęśliwy ze swoim podejściem i wierzę, że tak. Co o tym myślicie?
Pozdrawiam!
Re: Walka o wolność, czy bycie wolnym człowiekiem?
1
Ostatnio zmieniony 18 sty 2014, 16:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody