Re: Psychologia jako nauka
: 25 sty 2014, 16:32
Jakoś mi się przejadły duchowe tematy, w sumie nie mam o czym pisać na razie a kotletów starych przerzucać mi się nie chce... Zatem popiszę trochę tutaj, w psychologii. Odgrzeje może parę starych swoich klopsów ale dawno ich nie jadłem to może teraz przyprawie je inaczej więc coś nowego z tego wyjdzie
Psychologia jako nauka zawsze budzi pewne kontrowersję - czy aby na pewno to nauka czy też to tylko nowa forma religii? Kierunków psychologii jest bez liku, wiele jest sprzecznych ze sobą czy też raczej zupełnie niezwiązanych. O ile w fizyce jest problem z połączeniem dwóch teorii - kwantów i względności, to w psychologii teorii do łączenia jest jeszcze więcej. Istnieją próby zdefiniowania jednolitej teorii psychologicznej, jedną z nich jest np. psychologia integralna, ale to poruszę w innym wątku. Do tego dochodzi próba połączenia psychologii z neurologią oraz psychologii z socjologią... i chaos gwarantowany.
Nie wiem czy wiece ale w świecie nauki w zeszłym roku miało miejsce duże trzęsienie ziemi. Okazuje się iż wiele rezultatów prac naukowców, głownie z tych "miękkich" nauk, jest po prostu błędna. Najbardziej dostało się psychologii w której poziom błędnie uznanych za słuszne tez sięga ponad 50%.
Pomyślcie - na 1000 tez jakie się udowadnia że są prawdziwe połowa w istocie nie jest prawdziwa a mimo to, z racji uznania ich wyników, są podstawą dla następnych badań i terapii / zaleceń.
Dlaczego tak jest?
Nauka - każda, nie tylko psychologia, opiera się w badaniach na statystyce. Jeśli chcemy udowodnić jakąś tezę to dobieramy próbkę, robimy badania i sprawdzamy rezultaty. Możemy mieć w nich dwa rodzaje błędów - Błąd I - fałszywa prawda (false positive), czyli uznanie czegoś za prawdziwe choć takim nie jest oraz Błąd II - fałszywa nieprawda (false negative) czyli uznanie czegoś za nieprawdziwe podczas gdy jest to prawdziwe.
Typowo uznaje się iż uzyskanie błędów typu I (fałszywych prawd) na poziomie do 5% oznacza iż teza jaką chcemy udowodnić jest statystycznie znacząca. Czyli jeśli mamy tezę, np. że myślenie o byciu profesorem przed testem na IQ zwiększa uzyskany wynik a myślenie o zbirze z ciemnej ulicy zmniejsza, to jeśli przebadamy 20 osób to jeśli u jednej z nich wyjdzie nam iż to się nie sprawdza to teorię uznajemy za słuszną. Czyż nie brzmi to logicznie? Na 20 przypadków 19 potwierdziło naszą tezę... wszak wyjątki potwierdzają reguły, jak mówi stara maksyma. Czyli teraz wszyscy przed testami IQ muszą myśleć o byciu profesorem... ale guzik prawda. To nie działa choć ktoś to badanie jak wyżej zrobił, uznano że ma rację i opublikowano pewnie w jakimś uznanym periodyku naukowym po przejściu pozytywnych recenzji.
Przyczyny są dwie. Jedna leży w czymś co się nazywa siła statystyczną (statistical power) a druga w sposobie rozdawania grantów (czyli polityka naukowa).
Siła statystyczna w uproszczeniu mówi jak znacząca jest nasza próbka w stosunku do testowanej tezy. Jeśli weźmiemy np. 1000 badań (1000 tez do weryfikacji z których 100 jest rzeczywiście prawdziwe) i będziemy mieli dla nich dane z siłą statystyczną na poziome 0,8 to badacze powinni uznać w wyniku analizy danych 80 prawdziwych tez za prawdziwe oraz pomylić się co do 45 z nich (czyli uznać 45 fałszywych za prawdziwe). A jak myślicie jaka jest typowa siła statystyczna w badaniach z np. w psychologii? Szacuje się na 0,21 do 0,35... a to oznacza iż połowa uznanych rezultatów badań jest fałszywa!
Ale to dopiero połowa porażki nauki. Bo badania powinny być replikowane. Ale za replikację badań innych naukowców nie ma nagród Nie ma również nagród za ponowne badanie czegoś i wykazanie iż ktoś się pomylił. Nagrody są tylko za nowe badania. I to jest tragedia.
Żyjemy w okresie nauki a nauka zalicza mega fail. Psychologia w tej porażce ma pierwsze miejsce. Inne nauki też są nie lepsze.... to dotyczy nawet badań w IT. Choć inne nauki mają zazwyczaj lepszy poziom siły statystycznej. Ale drugi powód porażek występuje wszędzie.
Więc jak z tą psychologią? Czy można pójść do psychologa po czymś takim? Czy można zatrudnić w firmie coucha dla pracowników, szkolenia "miękkie" po takich wpadkach?
Co Wy na to?
CM
Psychologia jako nauka zawsze budzi pewne kontrowersję - czy aby na pewno to nauka czy też to tylko nowa forma religii? Kierunków psychologii jest bez liku, wiele jest sprzecznych ze sobą czy też raczej zupełnie niezwiązanych. O ile w fizyce jest problem z połączeniem dwóch teorii - kwantów i względności, to w psychologii teorii do łączenia jest jeszcze więcej. Istnieją próby zdefiniowania jednolitej teorii psychologicznej, jedną z nich jest np. psychologia integralna, ale to poruszę w innym wątku. Do tego dochodzi próba połączenia psychologii z neurologią oraz psychologii z socjologią... i chaos gwarantowany.
Nie wiem czy wiece ale w świecie nauki w zeszłym roku miało miejsce duże trzęsienie ziemi. Okazuje się iż wiele rezultatów prac naukowców, głownie z tych "miękkich" nauk, jest po prostu błędna. Najbardziej dostało się psychologii w której poziom błędnie uznanych za słuszne tez sięga ponad 50%.
Pomyślcie - na 1000 tez jakie się udowadnia że są prawdziwe połowa w istocie nie jest prawdziwa a mimo to, z racji uznania ich wyników, są podstawą dla następnych badań i terapii / zaleceń.
Dlaczego tak jest?
Nauka - każda, nie tylko psychologia, opiera się w badaniach na statystyce. Jeśli chcemy udowodnić jakąś tezę to dobieramy próbkę, robimy badania i sprawdzamy rezultaty. Możemy mieć w nich dwa rodzaje błędów - Błąd I - fałszywa prawda (false positive), czyli uznanie czegoś za prawdziwe choć takim nie jest oraz Błąd II - fałszywa nieprawda (false negative) czyli uznanie czegoś za nieprawdziwe podczas gdy jest to prawdziwe.
Typowo uznaje się iż uzyskanie błędów typu I (fałszywych prawd) na poziomie do 5% oznacza iż teza jaką chcemy udowodnić jest statystycznie znacząca. Czyli jeśli mamy tezę, np. że myślenie o byciu profesorem przed testem na IQ zwiększa uzyskany wynik a myślenie o zbirze z ciemnej ulicy zmniejsza, to jeśli przebadamy 20 osób to jeśli u jednej z nich wyjdzie nam iż to się nie sprawdza to teorię uznajemy za słuszną. Czyż nie brzmi to logicznie? Na 20 przypadków 19 potwierdziło naszą tezę... wszak wyjątki potwierdzają reguły, jak mówi stara maksyma. Czyli teraz wszyscy przed testami IQ muszą myśleć o byciu profesorem... ale guzik prawda. To nie działa choć ktoś to badanie jak wyżej zrobił, uznano że ma rację i opublikowano pewnie w jakimś uznanym periodyku naukowym po przejściu pozytywnych recenzji.
Przyczyny są dwie. Jedna leży w czymś co się nazywa siła statystyczną (statistical power) a druga w sposobie rozdawania grantów (czyli polityka naukowa).
Siła statystyczna w uproszczeniu mówi jak znacząca jest nasza próbka w stosunku do testowanej tezy. Jeśli weźmiemy np. 1000 badań (1000 tez do weryfikacji z których 100 jest rzeczywiście prawdziwe) i będziemy mieli dla nich dane z siłą statystyczną na poziome 0,8 to badacze powinni uznać w wyniku analizy danych 80 prawdziwych tez za prawdziwe oraz pomylić się co do 45 z nich (czyli uznać 45 fałszywych za prawdziwe). A jak myślicie jaka jest typowa siła statystyczna w badaniach z np. w psychologii? Szacuje się na 0,21 do 0,35... a to oznacza iż połowa uznanych rezultatów badań jest fałszywa!
Ale to dopiero połowa porażki nauki. Bo badania powinny być replikowane. Ale za replikację badań innych naukowców nie ma nagród Nie ma również nagród za ponowne badanie czegoś i wykazanie iż ktoś się pomylił. Nagrody są tylko za nowe badania. I to jest tragedia.
Żyjemy w okresie nauki a nauka zalicza mega fail. Psychologia w tej porażce ma pierwsze miejsce. Inne nauki też są nie lepsze.... to dotyczy nawet badań w IT. Choć inne nauki mają zazwyczaj lepszy poziom siły statystycznej. Ale drugi powód porażek występuje wszędzie.
Więc jak z tą psychologią? Czy można pójść do psychologa po czymś takim? Czy można zatrudnić w firmie coucha dla pracowników, szkolenia "miękkie" po takich wpadkach?
Co Wy na to?
CM