Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą, aczkolwiek nie neguję Twojego podejścia. Bo jeśli w to wierzysz i służy Ci to - nie ma problemu.Vakaru pisze:Patrzysz zbyt powierzchownie. Szczęściem może być sam fakt, że spróbowaliśmy kogoś poderwać. Jeśli komuś przynosi radochę podrywanie (niezależnie od efektu).Tak, Vakaru, są rzeczy sprawdzone, które sprawiają, że czujemy się szczęśliwi, ale chyba nie należy do nich facet, którego chcemy poderwać?... Przecież najzwyczajniej w świecie nie znamy go i nie mamy pojęcia, czy poderwanie go przyniesie nam szczęście. Liczymy na nie, być może wyobrażamy je sobie, ale to nie jest rzeczywistość, a wyobraźnia. Być złym, że omija nas wyobrażone, hipotetyczne szczęście?...Ale czy budząc w nas uczucie szczęścia, nie dają nam go? Gdyby tych elementów "pobudzaczy", nie było, nie byłoby też możliwe wyzwolić tych emocji. Więc teraz ja zadam pytanie: czy jeśli nie zostaniesz pobudzona, Twoje szczęście, które hipotetycznie masz w sobie, coś Ci daje? Odczuwasz je, zmienia coś ono, czy tylko jest uśpione jak komórki rakowe?Ale OK, wróćmy do tych sytuacji sprawdzonych, które dają nam szczęście. I tu mam zasadnicze pytanie: czy one rzeczywiście dają nam szczęście? A może tylko budzą je w nas?...W mózgu. A to co nas otacza może wywołać szczęście lub je zakończyć.Gdzie jest nasze własne szczęście? W sytuacjach? W przedmiotach? W innych ludziach?...
W mózgu nie ma nic, to organ, 'transformator' wszelkich informacji (również 'zawiadowca' wszelkich procesów w organizmie ludzkim). Szczęście to uczucie. Ono nie jest w mózgu, ani nie rodzi się w mózgu, ono jest w każdej cząsteczce nas samych. Poprzez mózg możemy zdać sobie sprawę ze takiego (czy innego) stanu, również mózg wytworzy substancje zgodne z tym stanem i uruchomi działanie organizmu zgodne z tym stanem.
A wszelkie bodźce, które uruchamiają takie czy inne emocje, pochodzą spoza mózgu i dają efekt poza mózgiem. I ja nie poddaję pod wątpliwość faktu, że to, co pobudza nasze własne emocje musi pochodzić z zewnątrz. Ja próbuję Ci powiedzieć, że określenie szczęścia to chyba jednak coś innego niż chwilowa radość. Szczęście to wartość sama w sobie i stan. Nie da się go znaleźć 'na zewnątrz', bo on jest w nas samych. Na zewnątrz są tylko okoliczności, dzięki którym (a zwłaszcza tym negatywnym) możemy skierować uwagę na samego siebie, żeby zrozumieć, dlaczego nasze własne uczucia są uzależnione od okoliczności zewnętrznych. Bo jeśli JA SAMA czuję się źle, gdy ktoś coś powie/zrobi, to znaczy, że nieświadomie uzależniłam MOJE WŁASNE uczucia od 'zewnętrza'.
Vataru, nie mam pojęcia, czy tego typu sprawy w ogóle Cię interesują, ale jeśli tak - zapraszam do 'Bąbelków', ten obraz jest naprawdę jasny:
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?id=7656