Re: Lekarstwo na życie!?

1
Zastanów sie chwilę i wymień w pamięcie 5 swoich plusów dodatnich,
a nastepnie wypisz je( koniecznie) i ubierz w czułe słówka w formie listu do ukocha_nej_nego.

Co potem?
Potem spójż na siebie oczami swojego partnera i zobacz te plusy i tak przez tydzień...

I za to Cie kochaja człowieku.

Nie kazdy musiu pisać list miłosny do siebie w watku ale moze napisac czy to działa.

Łosiu działacz ( chwyty z PRL-u)
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2014, 16:30 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

5
Łosiu pisze:Zastanów sie chwilę i wymień w pamięcie 5 swoich plusów dodatnich,
a nastepnie wypisz je( koniecznie) i ubierz w czułe słówka w formie listu do ukocha_nej_nego.

Co potem?
Potem spójż na siebie oczami swojego partnera i zobacz te plusy i tak przez tydzień...

I za to Cie kochaja człowieku.

Nie kazdy musiu pisać list miłosny do siebie w watku ale moze napisac czy to działa.

Łosiu działacz ( chwyty z PRL-u)
A jak sie nima ukochanego?
Ostatnio zmieniony 17 kwie 2014, 19:01 przez Nutka, łącznie zmieniany 1 raz.
...............

Re: Lekarstwo na życie!?

7
Łosiu pisze:Zastanów sie chwilę i wymień w pamięcie 5 swoich plusów dodatnich,
a nastepnie wypisz je( koniecznie) i ubierz w czułe słówka w formie listu do ukocha_nej_nego.

Co potem?
Potem spójż na siebie oczami swojego partnera i zobacz te plusy i tak przez tydzień...

I za to Cie kochaja człowieku.

Nie kazdy musiu pisać list miłosny do siebie w watku ale moze napisac czy to działa.

Łosiu działacz ( chwyty z PRL-u)
A gdy plusów brak :(

Dawanie sobie plusów to taki mały narcyzm ,czyż nie ?

Jestem cudna i wspaniała
kura domowa odlotowa
żona ..kochanka ...koleżanka ..
ale jak mnie co wzruszy
zatykajcie ludziska uszy
wtedy się nawet lodowiec
na Antarktydzie Kruszy :cool:
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 11:29 przez Kopik, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Lekarstwo na życie!?

8
Lidka pisze:
Crows pisze:jeleniu uwierzyłbyś w to co bym napisał ? ;)
A Łosiu jest Twoją ukochaną?... :D
Li :hhhh:

nie jestem
ani sexualnie ambiwalentnym ani metroseksualny, narcyzem- zalety czy wady - brak czegos to nie cecha.
np.
Crows jest uprzejmy, taktowny - to go okresla, ale uprzejmość mozna poczytywac za zalete lub nie. Czy uprzejmościa mozna wygrać wybory, czy uwieść ko- lub męż- wieka. Wydaje się że nie, ale aura taktu i uprzejmości udziela się otoczeniu...

Crowsowa Wybuchowość - moze być urocza a moze byc cieżarem, uciążliwością, ja znam tylko urocze wybuchowości

Crowsowa Dokładność w planowaniu- może wydawać sie brakiem spontaniczności a jednak można w oczach innych i z dumą się dokładniościować

Źle przycięta grzywka crowsa - może być urocza, odrzucana w przestrzeń nadgłowna a może przeszkadzać mu spadając na ócz przezierność,- taka grzywka zniewalająco- powalająca- może być narzędziem uwodziciela grzywkowego...

O co łosiowi chodzi: chodzi o to by wszyscy przekuli swoje cechy - ujemnosci na zalety

A Crowsowa niedowiarkowość - były komandos to człowiek z doswiadczeniem zyciowym o twarzy jak artystyczny linoryt lub też osobnik z depresja po przejsciach...

czy zycie to choroba? dodam, że jeśli juz to kopikowo niezdiagnozowana. Bez pięknych czasami nawet trudnych wspomnień, bez udręki bez swiatła, bez przyjaciój, znajomych to nie choroba a więzienie.

Ale czy wieźienie ma same minusy- odosobnienie i czas do przemysleń, mozna wzorem Sylwestra S. doskonalić ciało, a nawet uciec w Tai Chi... nie wsponę o wschodnich.....sztukach medytacji- w izolatkach nie dają czytac pamietajcie

Łosiu modelarz
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 13:14 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

9
Kopik pisze:A gdy plusów brak :(

Dawanie sobie plusów to taki mały narcyzm ,czyż nie ?

Jestem cudna i wspaniała
kura domowa odlotowa
żona ..kochanka ...koleżanka ..
ale jak mnie co wzruszy
zatykajcie ludziska uszy
wtedy się nawet lodowiec
na Antarktydzie Kruszy :cool:
Kopikowość twoja jezeli rzeczywista jest tym czym mozesz zachwycać
- kurowatość domowa- przemoderowana w ciepło domu jak nasączona gąbka twoją osobowością pawlikowskojasnorzewskowościowa,.... romantyczka domowa? nimfa przy patelni? czar par w alkowie? spacery przyksiężycowe- odrobina szaleństwa musi być na miarę swoich mozliwości. Dla jednych szaleństwem jest wycieczka w Alpy a dla innych Światło Debussywiowego księżyca przyswiecach nabalkonowych
- koleżankowość- pielegnowana skarbem być musi, z wybaczaniem z powrotami... o takiej myślimy ...

Łosiu m.
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 13:19 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

10
Nutka pisze:A jak sie nima ukochanego?
musisz wiedzieć, że on jest ale ty o tym nie wiesz jeszcze wynika z wpisu i właśnie jezeli on zobaczy cie twoimi oczami; w rózowych okularach, które chce Ci włozyc łosiu, to juz będzie twój. Tylko musisz założyć te okulary....


Łosiu no tak
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 13:22 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

11
Łosiu pisze:Crows jest uprzejmy, taktowny - to go okresla, ale uprzejmość mozna poczytywac za zalete lub nie. Czy uprzejmościa mozna wygrać wybory, czy uwieść ko- lub męż- wieka. Wydaje się że nie, ale aura taktu i uprzejmości udziela się otoczeniu...
Na szczęście mnie crowsowa 'uprzejmość' w stosunku do mnie NIE udziela się... :ahah:

Ale za to bardzo lubię Twoje wywody i refleksje, te niech się udzielają do woli :tak: Fajnie, że jesteś, od razu słoneczko świeci :upal:
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 13:26 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Lekarstwo na życie!?

12
Lidka pisze:
Łosiu pisze:Crows jest uprzejmy, taktowny - to go okresla, ale uprzejmość mozna poczytywac za zalete lub nie. Czy uprzejmościa mozna wygrać wybory, czy uwieść ko- lub męż- wieka. Wydaje się że nie, ale aura taktu i uprzejmości udziela się otoczeniu...
Na szczęście mnie crowsowa 'uprzejmość' w stosunku do mnie NIE udziela się... :ahah:

Ale za to bardzo lubię Twoje wywody i refleksje, te niech się udzielają do woli :tak: Fajnie, że jesteś, od razu słoneczko świeci :upal:
A miało przecież padać . hihi

Wiem, że trudno jest sie zmotywować,
a jeszcze trudniej zmobilizować do wskrzeszenia silnej motywacji i unieść ciężar swojej wielkości,
ale doprawdy tydzień solinej pracy po 10 minut dzienie czyni cuda.
Obrazek
Łosiu psychotykołosiowiec
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 15:26 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

14
Crows pisze:nie cierpie być zmotywowany , nie cierpie czynić cudów , nie cierpie być wielkim ......................
Zrób to, musisz to zrobić,
to tylko 10 minut dziennie przez tydzień
a potem dziesięć minut raz w tygodniu do końca zycia.
Kiedy pojmiesz, że jesteś wyjątkowy, ten jedyny ,
niepowtarzalny... zrób to teraz bo mozesz skończyć jak......
Obrazek
Łosiu kazus orła Crowsa
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 16:00 przez Łosiu, łącznie zmieniany 2 razy.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

15
Mistrzem pióra niewątpliwie jesteś Łosiu ....

Co by można rzec o Łosiu...
to tak majestatyczny ktosiu
że gdy go spotkasz niespodzianie
na leśnej polanie(Imladisie)
pod jego urokiem długo pozostaniesz
Ostatnio zmieniony 18 kwie 2014, 17:55 przez Kopik, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Lekarstwo na życie!?

16
Łosiu pisze:
Nutka pisze:A jak sie nima ukochanego?
musisz wiedzieć, że on jest ale ty o tym nie wiesz jeszcze wynika z wpisu i właśnie jezeli on zobaczy cie twoimi oczami; w rózowych okularach, które chce Ci włozyc łosiu, to juz będzie twój. Tylko musisz założyć te okulary....


Łosiu no tak
które chce Ci włożyć łosiu, to juz będzie twój.Tylko musisz założyć te okulary....
Czy sugerujesz bym przejrzała na oczy
No chyba już coś widze nawet bez okularów ;)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2014, 0:49 przez Nutka, łącznie zmieniany 1 raz.
...............

Re: Lekarstwo na życie!?

20
Niestety ... pośród plusów dodatnich odnajduję tylko te ujemne, ze wskazaniem leczenia arszenikiem, cykutą bądź pokrewnymi medykamentami.
Już sam nie wiem, jak mogę znosić swe własne towarzystwo, co dopiero moi bliscy ? Nie ma rady. Pozostaje realizacja życzliwych wskazówek "idź się utop".
Tylko co później ? Skazany na wieczność na swe własne towarzystwo (i robali przez pewien czas) ?!? Chyba zastrzegę w testamencie, żeby jednak nie przebierano mnie w drewnianą jesionkę przez wzgląd na klaustrofobię, tylko w cywilizowany sposób puszczono z dymem. Może być na szwedzkim patencie, co mi tam.
:P
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2014, 15:31 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Lekarstwo na życie!?

21
Tez czuję sie czasami jak Twój biegnący stworek.

Czy on coś goni?
Na pewno jest zmotywowany ( kodem hateemelowym).

Pomilczę... troche mnie rozkleiło... życie.
( muszę w ramach wykonania zastepczego optymistycznie stwierdzić, że mam co kleić, tylko jeszcze motywacja i będzie ok.)

Czym bysmy byli bez motywacji Abeuszu...

Łosiu gif
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2014, 16:20 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

22
Można by stwierdzić, że sł'abe'uszuje i gania własny ogon. Jednak zwyczajnie obżarła się bestia i biega ;)
Dodatkowa motywacja przychodzi wraz z nabieraniem pędu.
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2014, 17:35 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Lekarstwo na życie!?

23
Taaaaaa ... k, to nawet ma sens.
Ech! ma to samo, co kryje się w powszechnie stosowanej praktyce, wedle której najlepszą terapią na nadwagę jest … odchudzanie. Inaczej mówiąc, najlepszym "lekarstwem" na otyłość jest tycie, na niedowagę intensywne odtłuszczanie, a na poczucie humoru .. jak tu i ówdzie czytam, bęcanie pustymi stronkami z wysoka.
:clown:

P.S.
Ayalen pisze:a zycie to choroba?
brak odpowiedzi na to słuszne pytanie o "miarkę" (przeze mnie także dopytywaną) wskazywać może trop prowadzący do katalogu chorób wstydliwych.
Stawiam na ślinotoczność prowokowaną obrazem apetycznej frytki
Obrazek
:foto:
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2014, 20:17 przez O'cet, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Re: Lekarstwo na życie!?

24
O'cet pisze:.... kolejny temat z pominięciem "miarki".
(..)

blebleble ... ble ...

(..)

... :satan: rozsądnym "lekarstwem na życie" jest .... :ahah: śmierć?
Nie każdy zadaje sobie pytanie
czym leczyć swoją psychę
jak siebie polubić
by w odmętach codzienności
siebie nie zagubić

Dla jednych temat to iście bleblowy
dla innych może lekarstwem się stanie
To wszystko zależy czy zadasz pytanie
sobie sobiowemu
pytaj się Dlaczego
lub wszystko w żart obróć Occie mój kolego

i o ,,miakę" zadaj sobie to pytanie
bo ci zajrzę w psychikę i odpowiem na nie.

Ale ty nie usłyszysz mojej odpowiedzi
i dalej nie dowiesz się
co w twej głowie siedzi.

Łosiu antymalkontent
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2014, 7:26 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

25
Łosiu pisze:(..)
i o ,,miakę" zadaj sobie to pytanie
bo ci zajrzę w psychikę i odpowiem na nie.
(..)
:tea:

Przypomniała mi się zabawna opowieść o stworzeniu błędnym wielce, o wiel-błądzie* , który chcąc oszukać morał znanej o sobie przypowieści wetknął w igielne ucho wiel-błędny kłak i ku zdziwieniu swemu … utknął był w nim cały.
A nie mając innego wyboru , jak potrafił, sprawne wrzeciono udawał i prządł, i plótł o tym w jedyne odtąd znane sobie ucho ... wierszem domyślnym, że gdyby tylko chciał to by się przecisnął.
Nie opowiem historii całej, by znowu nie próbował przez moje ucho przedrzeć się jego jęk o tym, że trafna kpina z wielbłąda może być li tylko przyczynkiem do kłaczej reprymendy. Nie byle jakiej rzecz jasna, a takiej która obnaży oblicze autora i gusłom znachora więcej sensu przyda - rzecz równie jasna- domyślnego ;)
Nie opowiem tej tragicznej historii także z tego powodu iż nie wierzę, że nieszczęśnik ów mógłby jej morał usłyszeć, gdyż z reprymend jego daje się odczytać jeno tyle, iż uszy własne … zastąpił igielnym.
Niech oniemiały do woli plecie płacz, że stać go na lepszą przędzę a w kałuży własnych łez potrafiłby pokazać nietragiczne oblicze wiel-błąda.
Zatem wielce-błędny kłak mu na drogę do celu, a właścicielowi igły… tejże o'błędny śmiech … ;)

*wiel-błąd
Postać emblematyczna dla niedzielnych mędrków, zbłaźnionych guślarzy, zawodnych rozweselaczy i diagnostów panien 60+, ooooooraz…. amatorów skojarzynowych zup.
:muffins:
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2014, 21:02 przez O'cet, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Re: Lekarstwo na życie!?

26
A ty brzydki, ty niedobry, ty occiku ty, złośniku jeden, rogata duszyczko.... tyle w twej mądrej główce mądrości, przypowieści i próżności, ty mój przyjacielu, drałasie, ty jedem prawdę widzisz,
po prosty Zawisza....

Czy Miarą twej Welkości
jest ta oto odpowiedź (#25)
przeczytaj ją uważnie
to twoja półspowiedź

Lecz drugiej połowy
nie musisz ujawniać...
to nie konfesjonał
by nas w smutek wprawiać

Jeżeli liczyłeś
że kogoś urazisz
to cię muszę zawieść
sam się musisz strawić

I dzięki za ciasteczka, staram się nie jadać,
tak mają mędrkowie, wolą se pogadać...


Z wyrazami szacunku
dla wszystkich produktów spalania etanolu

Łosiu uzdrawiacz <120
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2014, 22:26 przez Łosiu, łącznie zmieniany 2 razy.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

27
Nutka pisze:A jak sie nima ukochanego?
każdy ma, czasem tylko jest jeszcze nie zmaterializowany :D Crows kobiety jak nikt rozumieją jelenie, dlatego tak dbają o ich poroże ;)
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2014, 23:32 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Lekarstwo na życie!?

28
Zaczerpnąwszy z wiedzy zgromadzonej w Imaldisie, umieszczam link do Lynx-a

z linkiem obowiązkowo do przesłuchania .... zgodnie z zaleceniami ...wielokrotnego przesłuchania.

http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=59194#p59194 tu jest watek ów,
...

zmotywowywujący.

Proponuje zamiast modlowania zastepczego przesłuchać spokojnie powolutku, może to jest ten trop do zmobilizowywania swojesj osobowości.

Łosiu zmotywowywująco-zmobilizowywujący.
Łosiu dwa :pa:
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2014, 8:33 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Lekarstwo na życie!?

29
Mateusz Grzesiak
10 problemów, które masz, a których mieć nie musisz

Przychodzi pacjent do lekarza, siada i zaczyna pukać się palcami w kolano. Po chwili mówi: „Panie doktorze, jak tak pukam palcami w kolano, to mnie boli!”. Na to lekarz: „A nie przyszło panu do głowy, żeby przestać, i wtedy nie będzie boleć?”. „Hmm…” – zastanowił się pacjent. – „Ale wtedy po co bym do pana przychodził?”

Ludzie próbują rozwiązać problemy, których nie ma, opowiadając historie, które nigdy się nie wydarzyły, i szukając rozwiązań, które nie są potrzebne. Oto 10 problemów, których nie ma, a które ma większość ludzi. I nie musi ich mieć.

1. Co pomyślą o mnie inni?

Nie wiesz i w 99% przypadków nie będziesz wiedział, bo ani nie jesteś telepatą, ani nie masz wpływu na myśli innych osób. Zajmowanie się sprawami, które są poza Twoją kontrolą, frustrują z samego faktu braku tej kontroli niż z rzeczywistego cierpienia, które ten problem powoduje.
Przykładowo wyobrażasz sobie, co myśli o Tobie współpracownik, którego widzisz może raz w tygodniu, z którym nie masz głębszej relacji i który w gruncie rzeczy mało Cię obchodzi. Parafrazując zasadę Pareto (według której 20% pracowników generuje 80% przychodów firmy), można powiedzieć, że 1% ludzi w naszym życiu jest odpowiedzialnych za 99% negatywnych emocji. Dodatkowo działa tutaj mechanizm projekcji – wyobrażamy sobie, co kto o nas mówi, nie wiedząc, że są to nasze własne osądy na nasz temat. Udowodniono, że osoby przestraszone postrzegają inne jako groźniejsze, niż są w rzeczywistości, a uległe – za bardziej dominujące. Rozmawiamy więc sami ze sobą, obwiniając za to innych.
To, co pomyślą o Tobie inni, nie jest Twoim problemem i tylko w ograniczonym zakresie masz na to wpływ. Ale starając się zaskarbić sobie pozytywną opinię innych, często zdradzamy siebie i tracimy coś znacznie ważniejszego: to, co myślimy na temat nas samych. A na to masz wpływ.

2. Czy inni mnie zaakceptują?

Prawdopodobnie nie, szczególnie jeśli robisz coś spoza szeroko pojętej normy. Chęć zaimponowania innym, szukanie ich akceptacji albo miłości, próby zdobycia kogoś – to droga donikąd, powodującą utratę koncentracji i zdradzanie swych ideałów.
Świat jest pełen różnych ludzi. Niektórzy z nich są wyjątkowo oporni na zmianę i oczekiwanie akceptacji od kogoś zafiksowanego na własnych przekonaniach jest stratą czasu i energii. Zawsze będą tacy, którzy uznają, że jesteś nie taki, jaki według nich powinieneś być, i zechcą Cię zmienić, byś pasował do ich wyobrażeń.
Mężowie zmieniający żony, żony temperujące charakter mężów – to wycieczki prowadzące często do konformizmu i życia wbrew własnemu światopoglądowi. Chcąc, by inni nas polubili, podświadomie stajemy się szarzy i przeciętni, a ludzi bez wyrazistych osobowości się nie zapamiętuje. Skupiając się na tym, co masz w życiu do zrobienia, przestajesz grać rolę zielonego dolara, który ma się każdemu podobać, i zaczynasz kreować własny los w oparciu o serce i intuicję. Jeśli dodatkowo Twoje działanie stoi w sprzeczności z określonym prądem kulturowym, musisz liczyć się z powszechną krytyką, na którą nie masz wpływu.

3. Mój partner nie jest taki, jak go sobie wyobrażałem.

I nigdy nie będzie. Zresztą zapewne nie z tego powodu się z nim związałeś (związałaś). A to właśnie dzięki różnicom partnerzy mogą się rozwijać i gdyby nie ten kontrast, zanudziliby się, pozostając w strefie stabilizacji.
Chęć zmiany partnera na pasującego do własnych wyobrażeń kończy się najczęściej na dwa sposoby. Pierwszy to, niestety, osiągnięcie powyższego celu – dlatego że partner zmieniający się ze względu na żądania drugiej strony najczęściej robi to wbrew sobie, przez co traci szacunek do siebie samego i przestaje być pociągającym wyzwaniem.
Drugą możliwością jest wywołanie konfliktów, bo zmieniane przez partnera ego czuje się odrzucone i atakowane – włącza mechanizmy obronne. Taka zmiana jest na pewnym poziomie gwałtem na akceptacji i wywołuje poczucie niepasowania do wyobrażenia. A to wyobrażenie jest często wyidealizowane – albo historiami o romantycznym księciu z bajki, rozpowszechnianymi przez babcie zawiedzione dziadkiem, albo oczekiwaniem bycia kochanym przez partnera tak samo jak przez własnego rodzica. Tymczasem, patrząc na to przez pryzmat rodzica, żaden mężczyzna nie będzie kochał córki tak jak jej ojciec, który zmieniał pieluchy w dzieciństwie i bezwarunkowo idealizował dziecko. Podobnie żadna żona nie ma szans z teściową, mającą zniekształcony obraz syna. O wiele dojrzalsze jest zrozumienie, że ludzie sami się zmieniają, w chwili gdy pokazuje się im na własnym przykładzie korzyść z myślenia i działania w inny, bardziej efektywny sposób.

4. Nie rozumiem, dlaczego ktoś mógł to zrobić.

Nie rozumiesz, ponieważ nie masz dostępu do motywów kierujących innym człowiekiem: jego historii osobistej, przekonań, motywacji, sposobu myślenia i działania. Nie robiąc czegoś samemu, nie znajdujemy powodów, dlaczego ktoś inny miałby to robić, szczególnie w sytuacji, gdy działanie jest sprzeczne z naszym światopoglądem.
Seryjni mordercy, tacy jak Henry Lee Lucas, tłumaczą swe zabójstwa faktem złego wychowania, inni (Jeffrey Dahmer) obarczają za to „brak” określonej części siebie czy pobyt w więzieniu (Carl Panzram). Racjonalizacja post hoc pozwala umysłowi stworzyć dowolną przekonującą go historię, która wytłumaczy powody naszego działania (przykładem może być przekonywanie się, dlaczego kupujemy produkty, których w praktyce nie potrzebujemy), choć rzadko jesteśmy jej świadomi, a jeszcze rzadziej inne osoby są w stanie te powody zrozumieć. Tak samo jest z kłamaniem – każdy kłamca ma perfekcyjnie przekonujący powód, dlaczego kłamie, i nawet jeśli sam się potępia, nadal widzi w kłamaniu większy zysk niż w mówieniu prawdy.
Wniosek? Nie zawsze zrozumiesz, dlaczego ktoś coś zrobił. I nie musisz. Wystarczy, że uznasz fakty, i odniesiesz się do nich bez oceniania.

5. Nie jestem taki, jaki być powinienem.

I pewnie nigdy nie będziesz, ale czy o to chodzi? Proces ewolucji człowieka nigdy się nie kończy, a im bardziej jesteś ambitny, tym większy rozdźwięk między tym, kim wiesz, że możesz być, a tym, kim obecnie jeszcze jesteś. Wraz z sukcesami przychodzą większe problemy i większe demony do pokonania. Im jesteś mądrzejszy, tym bardziej boli głupota (nigdy nie boli, gdy jest się głupim, bo tylko mądry może ją dostrzec). Im lepiej znasz swój potencjał, tym mniej tolerujesz lenistwo i odkładanie realizacji własnych celów. Wycieczki w idealny obraz siebie (perfekcjonizm) tylko potwierdzają, że „maksymalnie nie jest optymalnie” – to, że Twój samochód pojedzie 250 km/h, wcale nie oznacza, że zawsze ma tyle jechać. Warunki pogodowe mogą wymóc jazdę 40 km/h i jeśli jest to optymalne, to będzie w danym momencie najbardziej efektywne.
Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy wartość człowieka definiuje się przez pryzmat sukcesów (dyplomów, pieniędzy, umiejętności), łatwo wpaść w pułapkę permanentnego odrzucania siebie i nawykowego myślenia: „Jeszcze nie jestem tam, gdzie mogę być”. Taki sukces jest toksyczny. Pomoże przekonanie: „Jestem OK i mogę stać się lepszy”.

6. Świat jest zły.

Takie przekonanie frustruje, bo opiera się na dysonansie poznawczym, czyli różnicy między stanem oczekiwanym a obecnym. Świat jest, jaki jest, ludzkość znajduje się, tak jak zawsze, na określonym poziomie rozwoju świadomości i – w zależności od punktu odniesienia – jest rozwinięta bądź prymitywna. Patrząc przez pryzmat dzisiejszego światopoglądu, topienie kobiet w średniowieczu za bycie rzekomymi czarownicami było prymitywne, podobnie jak przyszłe pokolenia nie będą mogły uwierzyć, że kiedyś ocenialiśmy swoją wartość jako ludzie przez pryzmat liczby uzbieranych przedmiotów czy też że identyfikowaliśmy się z myślami.
Moralne, najczęściej narzucone religią czy kulturą, rozszczepienie świata na „dobry” i „zły” prowadzi do ekstremalnych poglądów i braku akceptacji dla pewnego porządku i biegu rzeczy, charakterystycznego dla ewolucji każdego gatunku na każdym etapie jego rozwoju. To, co było dobre kiedyś, niekoniecznie jest dobre teraz, a to, co jest dobre dla mnie, niekoniecznie będzie takie dla Ciebie. Ilość zła jest zawsze proporcjonalna do ilości dobra, a znacznie łatwiej żyć, gdy bazuje się nie na ekstremalnych opiniach, ale na faktach, i podejmuje adekwatne działania.

7. Uniknę problemów.

Nie unikniesz, bo problemy są o wiele częściej tworzone przez własny umysł niż przez zewnętrzny świat, a od siebie samego nie można uciec. Nie ma takiego bodźca w naturze, który może zabić, ale ludzie powodowani własnymi wyobrażeniami potrafią nawet popełnić samobójstwo.
Przykładowo, mimo iż ryzyko śmierci w wypadku samolotu wynosi 1 na 11 milionów, bycia zabitym przez rekina 1 na 3,7 miliona, a śmierci w wypadku samochodowym 1 na 5000, to i tak więcej ludzi bardziej boi się latać samolotami, niż jeździć samochodem. Problemy są zawsze groźniejsze w wyobraźni niż w rzeczywistości i unikanie ich przysparza więcej trudności niż konfrontacja z nimi.
Strategia utraty korzyści na rzecz zniwelowania problemów (np. nie będę latał samolotami, by nie stracić życia) nie działa, a ilość problemów życiowych pozostaje zawsze taka sama. Biedni narzekają na brak pieniędzy, a bogaci boją się o ich utratę. Brazylijska modelka ma więcej kompleksów niż bezzębny mieszkaniec Dworca Centralnego w Warszawie, ale jakość jej życia jest nieporównywalnie większa. Niezależnie od tego, co masz i ile masz, ilość problemów zawsze będzie proporcjonalna do ilości korzyści. O wiele ważniejszy jest Twój sposób postrzegania własnej sytuacji życiowej.

8. Inni mnie irytują.

Nie inni, ale Twoje przekonanie, że powinni być jacyś – a dokładnie tacy, jakich sobie wyobrażasz. Umysłowe wycieczki w „gdyby tylko X się zmienił” prowadzą donikąd, bo X albo się nie zmieni, albo pojawi się ktoś inny Emotikon like, kto będzie zachowywał się podobnie. Już statystycznie rzecz biorąc: łatwiej niż zmienić świat, jest zmienić siebie samego.
Poza tym za Twoje reakcje emocjonalne to nie inni są odpowiedzialni, bo to Twoje osądy ich zachowań generują określone przeżycia. Dla jednego krzyczące dziecko jest powodem frustracji, drugi patrzy na to ze spokojem (powodowany przekonaniem, że dzieci w tym wieku tak mają i to normalne zachowanie), a dla trzeciego to powód do dumy, że dziecko wyraża własną opinię. Zamiast mówić: „X mnie irytuje”, powiedz: „Moja interpretacja jego zachowania mnie irytuje”, a odzyskasz kontrolę. Żydzi w kabale mówią: nie bądź skutkiem działania świata, ale przyczyną zjawisk. To pozwala odzyskać kontrolę dającą odpowiedzialność.

9. Moje życie nie spełnia moich oczekiwań.

I nie będzie, dopóki o to nie zadbasz. Narzekanie, marudzenie, obarczanie innych winą za brak określonych wyników, pretensje do polityków za złe zarządzanie krajem, do szefa za to, że za mało płaci, do Boga za brak szczęścia w życiu czy do rodziców za złe wychowanie – wszystko to prowadzi do utraty odpowiedzialności za własny los. Jeśli nie pasują Ci politycy – otwórz własną partię. Jeśli szef Ci za mało płaci – to go zmień. Jeśli nie pasuje Ci kraj – to się wyprowadź itd.
Nikt inny poza Tobą nie jest odpowiedzialny za Twoje życie i jeśli jeszcze nie zdałeś sobie z tego sprawy, bardzo mało jest na świecie ludzi których Twoje życie obchodzi. Najbliższa rodzina – owszem, ale dla wszystkich pozostałych mieszkańców ziemi jesteśmy nieznaną kategorią (mężczyzną, Polakiem, starcem itd.) i dopóki sam nie weźmiesz steru życia we własne ręce dopóty inni będą nim zarządzać. Nigdy nie żałujemy tego że spróbowaliśmy i nam się nie udało, ale tego, że nie spróbowaliśmy choć wiemy że mogliśmy i powinniśmy byli.

10. Dlaczego mi się to przytrafiło?

Dlaczego akurat mnie się to przytrafiło? Czemu zostawiła mnie żona? Dlaczego zachorowałem na raka?? A w którym modelu rozumienia świata chcesz otrzymać odpowiedź? Jeśli buddyjskim – to zapracowałeś na to w poprzednim wcieleniu i taką masz karmę. Katolickim? Bo tego chce Bóg. Intelektualnym? Bo taki jest skutek określonej przyczyny. Zajmij się tym, co możesz kontrolować, a resztę zostaw Tao/Bogu/karmie/przeznaczeniu. Prawda jest taka, że pewne rzeczy są poza naszą kontrolą i nie mamy pojęcia, dlaczego określone zjawiska zachodzą (vide felerny lot 370 malezyjskiego samolotu). Może kiedyś się dowiesz, może nie, ale dopóki nie wiesz, nie masz możliwości wywierania wpływu na określone sytuacje. Porzucając opór i chęć kontroli, szybciej można się zaadoptować i podjąć adekwatne działania na przyszłość.
:ech:
Ostatnio zmieniony 22 lip 2015, 16:46 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Lekarstwo na życie!?

30
Świetny tekst. Choć to wszystko wiedziałem, może gdzieś usłyszałem a może sam wyciągnąłem takie wnioski z doświadczenia, to o paru zapomnialem, albo staralem się zapominać. Warto mniej bleblac i takie rzeczy poczytac czasem.
Ostatnio zmieniony 22 lip 2015, 20:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron