Dlatego co trzecie małżeństwo w Polsce kończy sie rozwodem...Widac nie jest przyjemne zobaczenie odzwierciedlenia...
Mi się wydaje, że to z powodu zbyt szybkiej decyzji o małżeństwie i niewystarczającego poznania partnera. Jeśli przez parę lat życia w związku często trafiają się zgrzyty i kłótnie, które nawet szybko mijają, to trzeba brać pod uwagę, że tak będzie do końca życia. Po 10 latach małżeństwa może to doprowadzić do szaleństwa
Jeśli zaś żyje się w związku z kobietą, która faktycznie jest naszym uzupełnieniem i nie ogranicza nas ani sytuacje z nią nie doprowadzają nas często do frustracji, to wtedy małżeństwo powinno się udać.
Ja i tak jestem zdania, że najtrwalsze związki, to te toksyczne. Najwyraźniej tak zostaliśmy skonstruowani
Kiedy Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, już na początku dał im nakaz, aby byli płodni i rozmnażali się. Mieli być obrazem Boga - Ojca, Syna i Ducha Świętego, jedności Trojga, Boskiej Rodziny. Tak wiec kiedy dwoje staje się jednym w przymierzu małżeńskim, to "jedno", którym się stają, jest tak rzeczywiste, że dziewięć miesięcy później mogą stanąć przed koniecznością nadania mu imienia! Dziecko jest uosobieniem ich jedności mającej źródło w przymierzu.
Idąc Twoim tokiem myślenia, jesteś połową, a Twoja żona drugą połową. Gdy spłodzicie dziecko, uosobienie jedności, to jest ono tą całością. Więc nie potrzebuje drugiej połowy do jedności, bo już nią jest
Czysta logika - 0,5 + 0,5 = 1. Nadal jednak nie możesz być połową, bo jesteś jednością swoich rodziców (1), tak samo Twoja kobieta. Jednak dziesiątki pokoleń wstecz też tak było
Spokojnie więc mógłbyś być czymś w rodzaju 333, a Twoja małżonka także 333. Wynik jest jasny