Wybiegasz strasznie daleko w tym punkcie. Komu i czemu włazić w tyłek? No i nie ma tam wzmianki o porzucaniu ludzi będącym w potrzebie. Zresztą w punkcie 6 jest mowa o pomaganiu. Właściwie jest tylko wzmianka o ludziach, którzy ciągną Twoje morale w dół i prędzej można szukać tam odcinania się od ludzi, którzy świadomie zmniejszają Twoją pewność siebie, czy tam poniżają itd. niż porzucania słabszych od siebie. Co dopiero mówić o jakiejś szklanej kuli.
bo nadejdzie chwila kiedy spadnie bomba słabości na nas samych a wówczas swiat nam odpłaci tym co sami sialiśmy , zostaniemy olani i odrzuceni .
Tak jest, ale rozwój pewności siebie człowieka dąży do bycia pomocą, a nie oczekiwaniu pomocy od kogoś. Pomagać i nie oczekiwać zupełnie niczego w zamian, nawet satysfakcji - to jest prawdziwa pomoc i wymaga dużej pewności siebie.
Swoją drogą jest taka tendencja u ludzi, gdzie im człowiek czuje się słabszy tym bardziej pogłębia słabość innych chcąc im pomóc. Np. stało się coś niegroźnego, ale świat skończył się dla kogoś nieuświadomionego. Drugi nieuświadomiony będzie mu "pomagał" mówiąc, że trwa z nim w tym nieszczęśliwym momencie, że wie co czuje i że faktycznie jest źle. Uświadomiony, którzy przeszedł to i doskonale wie, że nic się nie stało takim czy innym sposobem powie, że choć się teraz cierpi, to cierpienie minie i wszystko wróci do normy, bo nic się nie stało. Bo jest wyjście. Nieuświadomiony wyjścia nie widzi, bo sam nigdy z tego nie wyszedł i tylko pogarsza problem. Dlatego właśnie pomocy w problemach udzielają ci, którzy mają to już za sobą - przykładów masz wiele, ot nawet AA czy odwyk. I nie bez powodu na takich spotkaniach mowa o odcinaniu się od ludzi, którzy sami sobie pomóc nie chcą, a do tego pogrążają cię w problemie. Po wszystkim ty im pomożesz, bo będziesz dla nich autorytetem - bo pokonałeś to, czego oni się bali, a jesteś taki sam.
Odcięcie się od bliskich w takich momentach wymaga nie lada odwagi i pewności siebie, bo traci się całe to złudne oparcie.