Re: Jak rozmawiać gdy nie ma o czym gadać?

1
Jak rozmawiać z kimś, kto nie ma o czym gadać? W sensie nawet nie chodzi o takie pitu pitu z kimś obcym, to akurat jest zazwyczaj proste i można znaleźć jakiś punkt zaczepienia zadając proste pytania. A co w sytuacji, gdy ktoś na co dzień interesuje się kanapą i telewizorem, a pracuje w robocie, o której nie ma co opowiadać? Nie gadam z ojcem, bo nie ma o czym, niesamowicie mnie to nurtuje. Tematy sprowadzają się tylko do plotek, a to w ogóle nie moja brożka. Jak dotrzeć do takiego człowieka? Zawsze jak wracam do domu, to ojciec zachęca by spędzać z nim czas, pogadać czy napić się, świetna sprawa. Z tym, że bez siostry lub brata się nie obejdzie. Tzn. próbowałem, ale ojciec albo nic nie rozumie albo kompletnie ma to w dupie. Na pytania wszelakie odpowiada jednym słowem, nic o co można się zahaczyć, powrót do punktu wyjścia. Wiecie: jak ci minal dzien: dobrze. Co dzis robiles: w sumie nic. Jak bylo - normalnie. Rozmowa sie nie klei, to pyta "co tam u ciebie", ja odpowiadam, dając milion powodów do rozmowy i na tym kończy się rozmowa :D Zazwyczaj odpowiedź to milczenie albo "aha, no to fajnie, fajnie". Gdy opowiadam dłużej, to ten nie wie już co się dzieje, przestaje słuchać i zazwyczaj rzuca jakieś następne bezsensowne pytanie, by zmienić temat(?). Wtedy już nie wiem o czym gadać, więc siedzę cicho. Tak jest odkąd pamiętam, nie mam pojęcia jak to zmienić. Pytałem go nie raz o przeszłość, różne rzeczy, miliony tematów, ale nigdy nie ma nic do powiedzenia. Wtedy zazwyczaj następuje taktyczny odwrót, ogarnięcie siostry i sprowadzenie jej na dół. Jeśli ona ma jakąś plotę, to obrabiamy komuś dupę (to jest nie dość, że niemiłosiernie nudne, to jeszcze nie wiem jak reagować, bo zazwyczaj kogoś takiego można skwitować w paru słowach i łatwo go rozgrzeszyć, więc nie ma o czym mówić i walę ściemę). Jak nie ma siostry, to jest brat, rozmawiamy naturalnie i odruchowo próbujemy wkręcić w rozmowę ojca. Ten po chwili słodko chrapie w fotelu z pilotem w ręku :O To jest najnudniejszy człowiek z jakim dane mi było przebywać. Wiecie, ja olałem rozmowę z nim dawno temu, jest dla mnie całkowicie obcym człowiekiem. Dłuższe zdania, jakie słyszałem z jego ust, to zarzuty do wszystkich w około. Zanim się wyprowadziłem, to nie przejawiał żadnej chęci do rozmowy, w sumie w ogóle chęci do czegokolwiek, a teraz jak wraca utracony synek, to jest jakaś szansa, przez chwilę. Ale wszystkie próby kończą się porażką. Kiedy wracam na weekend, to spędzamy ze sobą parę godzin i nawet nie jest tak bardzo niezręcznie. Ale gdy zostaję na parę dni więcej, to gościa już w ogóle nie ma. Jest ozdobą w salonie. Gdyby chociaż źle się czuł, to przynajmniej mógłbym zapytać co się dzieje. Ale roztańczony i rozśpiewany ojciec gadający śmieszne bzdury, to nie obraz załamanego człowieka. Sam nie wiem czy w ogóle warto coś z tym zrobić i próbować to zmieniać.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2016, 5:21 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Jak rozmawiać gdy nie ma o czym gadać?

2
Na zmiany to już chyba za późno, chociaż podobno na nic nigdy nie jest za późno :) Ale jakbyś spróbował z ojcem coś naprawić, nie znam domu w którym nie ma nic do zrobienia, albo poproś żeby Ci coś sam zrobił, weź go na spacer, zakupy, do kina można rozmawiać o wszystkim co się akurat widzi i słyszy, albo przytachaj stare zdjęcia niech Ci coś o każdym opowie, od czegoś trzeba zacząć, a nie zniechęcać się ;)
Ostatnio zmieniony 10 sty 2016, 17:01 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Jak rozmawiać gdy nie ma o czym gadać?

3
Pracowałem z nim w warsztacie przez długi czas sam na sam. Szybko skończyło się tak, że każdy miał swoją halę i swoje zajęcia ;) Nie raz były plany zbudowania czegoś, ale szybko to się obracało w samą fantazję i roboty nie było. Czasami bywa tak, że robimy coś wspólnie, typu zmontować szafkę do zmywarki czy zbudować taras i inne podobne. Wtedy planujemy, jest fajnie przez chwilę, ale szybko ma coś do zrobienia i znika na długi czas, zazwyczaj na kawkę do babci. Jeśli jest coś w co się wkręci, raz przerabialiśmy mu zawieszenie w samochodzie z resorów na sprężyny. Wtedy był żywy, dużo chciał zmieniać, bo robota szła do przodu i pracowaliśmy grubo ponad 20 godzin, bo stwierdził, że podwyższymy przód, pojedziemy na jakieś zadupie po polibusze do sprężyn. Tylko rozmowa sprowadzała się do propozycji z mojej strony i jego akceptacji lub nie. Opierdolenia mnie lub pochwalenia, rzucenia mięsem na coś co mu nie wyszło lub wesołego pogwizdywania. Bardziej byłem tam pomocnikiem, tłem, tak jak i on dla mnie. Z tymi zdjęciami to marny pomysł gdybym ja wykonał taki ruch, ale to jest dobra propozycja. Przyjadę do domu z dziewczyną i jeśli to ona to zainicjuje, to nie będzie aż tak dziwne ;P
Ostatnio zmieniony 10 sty 2016, 17:55 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Jak rozmawiać gdy nie ma o czym gadać?

4
Gdyby to była przyjaźń to co innego ale tu jest relacja człowieka z podgatunkiem człowieka, jakby kopią ;) Bez piwa sie nie dogadacie, dopiero przy alkoholu będziecie jak równy z równym. Możesz sie go pytać o stare czasy kawalerskie jak sie mu żyło i pewnie sie ożywi ale nadal to będzie nie równa relacja.
Do baru by sie szło....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Psychologia”

cron