Zdecydowałam się na sklejenie artykułu na temat osoby, o której zapomniała Polska, a której w głębi duszy współczułam za każdym razem gdy pojawiały się o niej nieprzychylne plotki w mediach, nagłośnione skandale. Przejrzałam wiele stron, zebrałam materiały. Przyjrzałam się ich monotematyczności, ciągle powtarzanym, przeklejanym tym samym informacjom, jakby od niechcenia. Nie byłam nigdy wielką fanką twórczości Villas, ale chciałam zobaczyć i pokazać człowieka w kimś, kto na pewno nie radził sobie ze swoją sławą.
Choć Villas budziła kontrowersje, może i śmiech czy politowanie, wydaje mi się, że należy jej się szacunek jako człowiekowi, a także jako piosenkarce, która osiągnęła sławę za granicą. Była swego rodzaju ikoną, każdy ją kojarzy i chociażby rozpoznaje jej charakterystyczne włosy…
Violetta Villas (1938 -2011), tak naprawdę nazywała się Czesława Cieślak, lecz przyjęła swój pseudonim artystyczny za namową Władysława Szpilmana, który doradził jej by wybrała imię łatwe do wymówienia za granicą. Urodziła się w Belgii w latach 30 ubiegłego wieku, w latach 40 przeniosła się do Polski. Zajmowała się śpiewem klasycznym, miała słuch absolutny, a jej głos obejmował cztery, lub nawet pięć oktaw. Umiała grać na skrzypcach, fortepianie i puzonie. Zadebiutowała w latach 60, wystąpiła w Sopocie w 1961 r. Była laureatką nagród we Francji. Występowała w Stanach Zjednoczonych, m.in. z Frankiem Sinatrą, Charlesem Aznavourem, Barbarą Streisand, oraz w RFN, Szwajcarii. W latach 80 odbyła światową trasę koncertową po Europie, USA, Australii. W lutym tego roku odbył się benefis z okazji 50-lecia jej działalności artystycznej. Nierzadko uznawana była za osobę ekscentryczną, jej stroje za kiczowate. Swój image inspirowała Hollywoodem lat 60, słynęła z bardzo reprezentatywnych kreacji scenicznych. [1] O swoich ubiorach mówiła: "Wybieram to, co ja uznaję za modne, co do mnie pasuje i w czym jest mi – moim zdaniem – dobrze. Nie uznaję dyktatury – także w modzie…” [2].
Początki śpiewania nie były dla niej łatwe, bo większość profesorów uznawała, że Villas nadaje się tylko i wyłącznie do opery. Jej zainteresowania jednak odbiegały od tej drogi. Oto jak piosenkarka opisywała namawianie swojego nauczyciela by przetestował skalę jej głosu: „Zgodził się na odczepnego, żebym przyszła wieczorem, kiedy już muzycy zbierali się do domów. Kiedy weszłam – biednie ubrana, z warkoczem, w bereciku, stremowana – orkiestra Klimczuka zaczęła się śmiać: „Oho, nowa gwiazda…” Zobaczyli prowincjuszkę i zaczęli chować instrumenty. Kiedy na rozgrzewkę zaśpiewałam „Cygańską miłość” – zapanowała cisza, wymowne milczenie. Sam Klimczuk usiadł przy klawiaturze i zbadał skalę mojego głosu. Orkiestra przestała się pakować… Mój profesor dumny, jak paw: „A nie mówiłem panom, że ona ma głos…” Tak rozpoczęła się moja kariera” [2].
Villas wycofywała się ze sceny muzycznej i wracała na nią. W jednym z wywiadów powiedziała: „Oczywiście, cieszy mnie, że przez pewien okres moja sytuacja się zmieniła i po latach milczenia – znów mogłam śpiewać. Ale powrót ten musiałam okupić cierpieniem. Cierpię również obecnie, że dla mediów, radia i rozmaitych stacji telewizyjnych – przestałam istnieć. Ale tłumaczę to sobie, że podobnie było z przedwcześnie zmarłym Czesławem Niemenem czy jest z genialną Ewą Demarczyk” [2].
Piosenkarka była osobą wrażliwą, nie jest tajemnicą, że szczególnie w ostatnich latach żyła samotnie, wycofana z życia publicznego, niezrozumiana. W polskich mediach ostatnio pojawiała się jedynie z powodu skandali jakie towarzyszyły jej w związku z średnio udanym projektem schroniska dla zwierząt, oraz pobytem w szpitalu psychiatrycznym. Jej wycofanie wynikało z niemożności pogodzenia się z kształtem świata, z ogromnej wrażliwości - „Nie akceptuję tego, co się dzisiaj dzieje na świecie. Świat jest ciężko chory. Ileż zawiści, bezinteresownej złości, nieposkromionych oczekiwań. Ludzie chcą BYĆ tylko poprzez MIEĆ i to za wszelką cenę, jak to się mówi: ”po trupach”. Dlatego między innymi wybrałam samotność. Był to świadomy wybór. Tak jest lepiej i mądrzej; przy tym wiele dobrego mogłam uczynić dla innych. Zdecydowałam się złożyć ofiarę z siebie i jestem szczęśliwa” [2].
Jak wspominali ją ludzie życzliwie do niej nastawieni?
Tomasz Raczek - „…Violetta Villas, to nie tylko był wspaniały głos, ale także wielka osobowość: - Choć nie dawała sobie rady z popkulturą, była jednocześnie jej ikoną - mówi Tomasz Raczek. - We wszystkich swoich słabościach była niesłychanie ludzka. I w tym jak nie dawała sobie rady z bogactwem, i w tym jak nie dawała sobie rady z życiem po zakończeniu kariery. Gdy próbowała pomagać zwierzętom i popadała w ruinę jako człowiek i jako wielka gwiazda. Raczek mówi, że pamięta ją wspaniałą - Tę, która koncertowała na największych polskich estradach i powalała skalą głosu. Piosenkami, które były naiwne, bo sama pisała teksty. Niektórzy się z tego śmiali a niektórzy płakali. Bo to było szczere” [3].
Bogusław Kaczyński - „… prywatnie artystka była "zagubiona, krucha i bezbronna". - W ostatnim okresie życia zamykała się w domu, zajmowała się zwierzętami. Myślała chyba, że ludzie mogą zrobić jej krzywdę”. [5]
Bohdan Łazuka – „To była taka osoba, że jeśli już kogoś zaakceptowała, to miała tyle serca, powiem w przenośni, na ile wyglądała. Naprawdę była bardzo koleżeńska i serdeczna, ale dopuszczała do siebie tylko niektórych. Bliskość, którą mi okazywała, była rzadkością. Zawsze prosiła, żeby usiąść koło niej, porozmawiać z nią, razem pośpiewać. Przed świętami do niej czasem dzwoniłem. Wspomnieniami noszę ją cały czas w sercu” [6].
Zbigniew Wodecki – „W jej przypadku popularność była nieszczęściem. Cały czas była skazana na egzamin, na konfrontacje z ludźmi, którzy głównie szukali wydarzenia, zjawiska socjologicznego na jej koncertach, a nie tego, co ona śpiewa. Z drugiej strony szkoda, że ktoś nie zmusił jej twardą ręką, żeby wykorzystała możliwości, które dała jej natura. Była jak rozszalały, piękny koń, który nie wiedział jak zatrzymać się w tym biegu” [6].
Michał Wiśniewski – „Tak naprawdę w ostatnich latach Violetta Villas miała trzy piękne momenty: jubileusz zrobiony przez Ninę Terentiew w Teatrze Wielkim, wydanie nowej płyty, czyli te tanga nagrane ze mną i zaproszenie do programu Szymon Majewski Show, no może jeszcze Wideoteka Dorosłego Człowieka. Jeśli ktoś jej oddał w jakikolwiek sposób honory, a należne jej były, to w tych okolicznościach [4].
Po długim okresie nieżyczliwych komentarzy prezentowanych w mediach na temat Violetty Villas, wreszcie powiedziano i napisano o artystce nieco więcej i nieco inaczej niż zwykle. Jednak przypomniano sobie o niej dopiero przy okazji jej śmierci. Dobrze by było gdyby chociaż z tej okazji spróbować wyrażać się o niej z większym szacunkiem, choć jak powiedział Wiśniewski : „Przykro to stwierdzić, ale my najbardziej uwielbiamy ludzi w trumnach, bo dopiero wtedy zaczynamy ich szanować. To wszystko na ten temat. Nie po raz pierwszy i nie o raz ostatni” [4].
Villas podkreślała swoją wrażliwość, borykała się z problemem niezrozumienia: „…dobrzy ludzie mnie rozumieją i bardzo lubią; źli – nienawidzą. Ja zawsze śpiewałam i śpiewam sercem, które umie najpiękniej przemawiać do ludzi” [2].
Dla przypomnienia, parę piosenek artystki. Piękny głos...
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Na podstawie:
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Violetta_Villas
[2] http://www.newsy.sadurski.com/Humor_Sat ... z_gwiazda/
[3] http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,1145 ... _zyje.html
[4] http://www.iwoman.pl/popkultura/wydarze ... 83665.html
[5] http://www.tvn24.pl/-1,1726870,0,1,mial ... omosc.html
[6] http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... jej-talent
Re: Violetta Villas
1
Ostatnio zmieniony 08 gru 2011, 22:38 przez lufestre, łącznie zmieniany 2 razy.