egoista99 pisze:Hmmm....To jest podstawa wiedzy o materii która nas otacza
Podstawą wiedzy o materii jest to, że ona istnieje a nie to jak jest zbudowana i z czego się składa. Dla Mnie wystarczy, że wiem iż istnieje Słońce, które świeci, zaś to co powoduje, że ono świeci i z czego się składa nie jest Mi do szczęścia absolutnie potrzebne jak ktoś chce niech se dane zjawisko bada. Zwykłemu śmiertelnikowi nie jest to do szczęścia potrzebne.
Więc albo uczymy się podstaw i dalej twierdzimy iz istnieje Czechosłowacja,Jugosławia ..i słonie podtrzymuja płaską ziemię...albo uczymy się podstaw nowoczesnej wiedzy...
Podstawa wiedzy to to z czego się składa Układ Słoneczny (Słońce i planety wraz z swoimi satelitami oraz fakt, że to ziemia się kręci wokół słońca a nie na odwrót) oraz, że US tworzą Galaktyki a te Wszechświat. Podstawą można nazwać również to, że nowe gwiazdy/czyli US powstają w mgławicach (np. Mgławica Andromedy) lecz już fakt, że Słońce jest Helem w stanie Plazmy oraz dokładne wzory etc., etc. to już jest Astrofizyka, która zwykłemu Śmiertelnikowi nie jest do szczęścia bezwzględnie potrzebne. Dlatego nie powinno to być nauczane w szkołach. Choć wiedza o tym powinna być szeroko dostępna dla CHĘTNYCH.
Nie wiem dlaczego jakieś tandetne romansidła są dostępne w księgarniach za grosze i na tony w Bibliotekach a by zapoznać się z Literaturą specjalistyczną muszę jechać 100 km do miasta wojewódzkiego a czasem nawet do stolicy by wypożyczyć taką literaturę gdyż nie ma tego nawet w Bibliotekach Powiatowych a koszt zakupu przekracza kilkanaście razy Moje skromne możliwości budżetowe. Gdyż wydatek rzędu 1000 zł PLN za książkę po którą sięgnę raz na wczas to za duży wydatek. Taka literatura powinna być o wiele tańsza lub przynajmniej dostępna za niewielkie pieniądze w NECIE jako PDF do pobrania po to by u każdego w domu mogła stać biblioteczka z książkami na różne tematy specjalistyczne by umożliwić poszerzanie horyzontów. Lecz muszą to być książki specjalistyczne to powieści i poezja powinny kosztować krocie a nie na odwrót.
Co do Państw to wystarczy tylko umiejętność posługiwania się mapą oraz aktualne mapy wraz z znajomością sąsiednich Państw. Zresztą co zwykłego rolnika na ten przykład obchodzi sytuacja w Syrii czy na Bałkanach. Owszem jak by to miało wpływ na pogodę/klimat w Polsce to by go to interesowało zwłaszcza jakby mógł ów czynnik kontrolować. Lecz jeśli ani on nie ma na to wpływu ani to nie oddziałuje bezpośrednio na niego to do czego mu ta wiedza potrzebna.
W pierwszym wypadku NIEWIELU Polaków
rozumie za co dostał Nobla Higs..w drugim wszystko jest zrozumiałe i proste
Tylko odpowiedz mi na proste pytanie "a po jaką cholerę mi do szczęścia potrzebna wiedza kto za co dostał jaką nagrodę? Co od takiej wiedzy mi w garnku przybędzie albo w portfelu?", które zadał jednemu Mojemu znajomemu nauczycielowi jego uczeń z V klasy szkoły podstawowej. Co prawda pod pytaniem się podpisuję obiema łapami.
Właśnie po co to komu potrzebne? Przedmioty nauczane obowiązkowo wszystkich powinny obejmować tylko:
- Język Ojczysty (w naszym wypadku Polski) aby rozumieć nie tylko co się mówi ale również to co jest napisane i móc samemu coś napisać czyli ortografia i gramatyka wraz z nauką Gwary na wyraźne życzenie rodziców bądź samego ucznia
- Matematyka by nie być okantowanym na kasie na ten przykład z naciskiem na algebrę i geometrię
- Historia Polski gdyż naród bez własnej świadomości Historycznej, Tradycji i Kultury wymiera. Tak samo jak drzewo bez korzeni.
- ewentualnie Przyroda czyli podstawowa wiedza o tym co nas otacza.
By to opanować wystarczy 2 góra 3 lata nauki obowiązkowej.
Przy czym programy powinny być ustalane przez osoby o innej specjalności a tylko sprawdzane przez fachowców. Gdyż taki Fizyk z zawodu będzie uważał, że wszystko jest ważne i jest podstawową wiedzą. Zaś tak naprawdę można to co on zaproponuje odchudzić o 90%.
Najlepiej byłoby znaleźć gdzieś program nauczania z 20leica miedzy wojennego i dostosować do obecnych czasów.
Moja wizja jest taka by edukacja była podzielona na trzy etapy.
- powszechna/obowiązkowa bądź podstawowa 2-3 lata - J. Polski, Matematyka, Historia i ewentualnie Przyroda
- elitarna dla zainteresowanych dalszą nauką/Gimnazjum/Chorążych zakończona Maturą/czyli egzaminem końcowym z całości materiału. Gdzie już doszłyby przedmioty: Fizyka, Chemia, Geografia, Sztuka, Języki Obce (Łacina, Francuski, Angielski, Hiszpański, Rosyjski plus inne wedle fantazji szkoły i rodziców uczniów lecz te 5 jako powszechne). Absolwenci tychże szkół Mają stanowić wszak Elitę
- Akademie/Uniwersytety/Oficerska kształcące Humanistów, Lekarzy, Prawników, Sędziów, itp.
Oczywiście edukacja płatna zaś płatność owa rośnie wraz z wzrostem poziomu kształcenia.
No i oczywiście szkolnictwo wojskowe podzielone na trzy poziomy szkoła Kadetów (2 lat maksymalny stopień po zakończeniu kształcenia Starszy Szeregowy; Żołnierze Zawodowi), Chorążych (8 lat zamiast Gimnazjum oprócz programu przekazywanego w szkołach elitarnych również przedmioty wojskowe taktyka, strategia, Historia Wojska Polskiego, ćwiczenia Polowe; maksymalny stopień do uzyskania Starszy Chorąży), Oficerska (5 lat należy być absolwentem szkoły Chorążych Tylko przedmioty Wojskowe maksymalny stopień do uzyskania po ukończeniu szkolenia Kapitan).
Uniwersytety i Akademie byłyby Autonomiczne (czytaj wolne od ingerencji władz Państwowych) zaś edukacja Powszechna i Elitarna (tylko w okresie przejściowym) byłaby z ingerencją Państwa jeśli idzie o ustalenie przedmiotów nauczania lecz już treść nauczana zależałaby w całości od świata Nauki.
Dodam, że system Edukacji ma przede wszystkim na celu wytrzebienie Analfabetyzmu a dopiero w drugiej kolejności wykucie Elity Państwowej a nie powinna być związana z gospodarką w inny sposób jak to, że będzie funkcjonować na rynku jako kapitał prywatny. Kształcenie Rzemieślnicze zaś powinno w całości zależeć od samych Cechów/Związków Zawodowych, które same ustalą czy powołują szkołę zawodową do nauczania teorii czy też uczą teorii w praktyce ucząc przez pracę jak dawniej bywało.
Rzemiosło nie powinno mieć nic wspólnego z światem humanistycznym/nauki.
Co najwyżej świat nauki może zamówić u jakiegoś rzemieślnika jakieś zaprojektowane przez siebie urządzenie do badania/eksploracji np. Kosmosu na potrzeby rozwoju nauki i tyle.
No i to czego uczy się dziecko powinno zależeć ostatecznie od rodzica to on powinien decydować no chyba, że dziecko np. jest zainteresowane nauką Gwary Ludowej z danego terenu. Lecz wątpię by rodzic miał coś przeciwko temu nawet jak sam pierwotnie nie brał tego pod uwagę.
Nie ma zaś powodu do obaw, że raptem narobiłoby się mgr. filozofii gdyż Gdyż rodzic na takie głupoty nie pozwoli jako, że sam będzie płacił za edukację więc sam będzie decydować czy po zakończeniu szkoły powszechnej posłać swą pociechę do szkoły dla Elit czy do terminu w zakładzie rzemieślniczym aby się dziecko nauczyło fachu/zawodu.
Rodzicowi zaś będzie chodziło o to by jego dziecko się uczyło czegoś konkretnego i potrzebnego w życiu gdyż te dziecko jest inwestycją rodzica na stare lata. Zakładając, że zmiany, o których piszę w edukacji są możliwe tylko w Kapitalizmie a to jest związane z zlikwidowaniem
obowiązkowej składki emerytalnej.
Ps.: Przepraszam za wulgaryzm ale to w końcu cytat.