Strona 2 z 3

Re: życie nie do opisania

: 07 sie 2011, 23:32
autor: Gość
Anna18 pisze:Chylę czoła. Szacun. Ja powinnam się schować ze swoimi problemami.
Oj nie powinnaś tak mówić nawet dla żartów. Nie chodzi o to czy masz wielki problem czy też mały ale o to że ten problem istnieje. Zareagowalibyśmy tak samo na twoją prośbę pomocy zarówno wtedy gdybyś tylko napisała: "kot mi się zgubił co mam robić".

Re: życie nie do opisania

: 07 sie 2011, 23:47
autor: Nebogipfel
Dokładnie.
Ten kumpel by się pewnie tak nie śmiał, gdyby nie miał wsparcia(choćby w sensie wysłuchania) w znajomych.
My tutaj pełnimy też i taką rolę.
Porozmawiaj z ojcem i nie zwracaj uwagi na jego przekleństwa.
Myślę, że jak zdasz tą maturę i wcześniej czy później znajdziesz pracę to będzie z Ciebie dumny.
Ja mam znacznie lżejszą sytuację a ile razy się nasłuchalem z powodu braku pracy.
W sumie uważam, ze te wyrzuty mogą być pewnego rodzaju kopniakiem do działania a z drugiej storny chyba każdy zdaje sobie sprawę, że trzeba pracować by móc żyć, zwłaszcza godnie.
Twój ojciec nie mniej się o Ciebie martwi niż moja mama o mnie.
Jeśli z jakichś względów nie możesz rozmawiać to niech chociaż zobaczy efekty.
Efekty tego, że coś robisz i działasz.
Swoją drogą uzmysłowienie sobie, że inni miewają gorzej i sobie radzą daje nadzieję na rozwiązanie własnego problemu oraz że samobójswo w tym wypadku jest bezsensu.
A jak pomyślisz sobie jak człowiek jest mały wobec ogromu wszechświata to możesz pomyśleć, że te wszystkie nasze problemy są błahe i w sumie nieistotne.
Nie chodzi mi jednak o bagatelizacje a o dystans do tego.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 2:10
autor: lufestre
Witaj Aniu na naszym forum (teraz już i Twoim) :slonko:
Masz poplątaną historię i niełatwą,ale na prawdę dobrze sobie radzisz, tak myślę, myślę, że jesteś jednak twarda. :) Nie ważne co jest naszą motywacją- Jezus, jakieś zainteresowanie, uparcie...aby do przodu.
W porównaniu z Twoimi moje problemy pewnie są nieco mniejsze,ale zauważylam, że najważniejsze jest to żeby nie stracic szacunku do samego siebie, a to pomoże się podnosić. Poprzez szacunek do siebie rozumiem nie obwinianie się, nie zakladanie, że jest się jakimś nieudacznikiem i nie da się rady, pamiętanie o tym, że nikt nie ma prawa nas poniżać i obrażać na drodze życia, a co za tym idzie nasze odczucia i zdanie są ważne. Dobry stosunek do samego siebie daje chyba siłę by sobie radzić z najgorszym paskudztwem, które nas spotyka, bo wtedy wiemy, że zasługujemy na to by walczyć o siebie, swoje cele i marzenia bez poddawania się.
To teoria, praktyka jest trudniejsza, wiem coś o tym.
Trzymam kciuki.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 5:29
autor: Andy72
Anna18 pisze:- mam za dużą świadomość, ale znam prawdę, która mnie wyzwala- Jezus
- 24 kwietnia 2011- odtąd jestem u ewangelicznych chrześcijan, na początku września przyjmuję chrzest wodny
Historia Twojego życia doprowadziła Cię w tak wczesnym wieku do Jezusa. Nie gwarantuje On ziemskich sukcesów, spaceru szeroką drogą, ale możesz tą wąską i trudną drogą iść razem z Nim. U mnie zaczęło się gdy w wieku 27 lat zgodziłem się na prowadzenie, na początku były najlepsze chwile mojego życia, raj na ziemi, ale krótko nim przyszło załamanie. Potem obraziłem się na Boga i żałowałem tej swojej zgody. Jednak On nie obraził się dalej mnie prowadząc i teraz widzę że w chwilach w których cierpimy, stajemy się do Niego podobni.
(ale wyszedł nawiedzony post :aniolek: )

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 5:43
autor: Nebogipfel
Właśnie..
Droga do sukcesu zazwyczaj jest ciężka, niezależnie czy to ma być raj czy cokolwiek innnego.
Nie każdy ma szczęście odnieść sukces niemal od razu..
Zazwyczaj tacy ludzie nie doceniaja tego co osiągnęli, gdyż poszło im zbyt łatwo.
I nie zawsze zasłużenie są na topie.
;)

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 9:54
autor: asmaani
sprobuj osiagnac rownowage miedzy swoim zyciem duchowym a swiatem, ktory Cie otacza.
bo chyba glownym problemem jest brak tej rownowagi.

swiat nie jest zly, ludzie nie sa zli z definicji.
dostalas od Boga cialo, zycie, intelekt- w Dniu Sądu zapyta Cie co z tym zrobilas.

wyjdz do ludzi- znajdz moze jakis wolontariat? przekonasz sie ze jestes potrzebna.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 10:25
autor: Gość
dokładnie.
Każdy z nas ma znaczenie, jest potrzebny. Może nie zbawisz całego świata ale weź pod uwagę że nawet drobnostki mogą sprawić że ktoś będzie ci wdzięczny. Jeśli czasami wątpisz w siebie to pomyśl że nawet zwykłe "dzień dobry" do sąsiadki w podeszłym już wieku może wiele znaczyć. Takie osoby są często samotne, natomiast zwykłym powitaniem czy nawet zapytaniem się o zdrowie tejże sąsiadki może sprawić że chociaż na chwilkę, na parę minut poczuje radość. Dla takich chwil warto żyć i cieszyć się życiem. Nie dla sukcesów poprzez zbawienie świata lecz właśnie tych najdrobniejszych.

Zacytuję tutaj słowa piosenki "Do kołyski" zespołu DŻEM:

Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Ktoś kiedyś powiedział że: "jeśli nie wiesz jak żyć to spytaj Boga on ci pomoże", ja jako "nieuleczalny" ateista (nieuleczalny z wybory) powiem ci jedno (kurde to głupio zabrzmi ode mnie ale trudno. I niech nikt nie myśli że się nawracam :)) Bóg jest w tobie, on ci nie wskaże drogi którą masz podążać, gdy staniesz na skrzyżowaniu on nie wskaże palcem że masz iść w lewo lub w prawo. Biblia mówi że Bóg dał nam wolną wole abyśmy SAMI szli przez życie, sami wybierali drogi i sami ponosili tego konsekwencje. On za ciebie nie zarobi na chleb, nie zapłaci rachunków. Musisz wziąć się w garść, otrząsnąć ze swojej przeszłości i patrzeć w przyszłość na to co cię czeka a to co było zostawić za sobą i pomału zacząć to naprawiać. Chodzi o to aby przeszłość nie stała ci na drodze do twojej przyszłości.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 13:29
autor: Anna18
Jejciu, ale wszyscy tutaj są tacy Kochani, że aż na sercu zrobiło mi się cieplej.


Andy72- milo usłyszeć o Twoim doświadczeniu...(Jednak On nie obraził się dalej mnie prowadząc i teraz widzę że w chwilach w których cierpimy, stajemy się do Niego podobni.)- pocieszające zdanie, skłaniające do refleksji

asmaani- znajdz moze jakis wolontariat- już mam dwa wolontariaty i wybieram się na trzeci-ale cały czas chodzę do ludzi, myśląc o nich, a do mnie nie przychodzą-czuję się staro

anetorh- zaimponowała mi Twoja znajomość Boga :) i masz rację trzeba otrzepać się z przeszłości-ale niestety ona powraca, kiedy trzeba nowo poznanym opowiadać o niej, żeby zrozumieli Cię, twoje zachowania

ułożyłam sobie plan działania pod kątem szkoły, żeby nadrobić stracone 2 lata, ale przerażające jest to, że czasem wydaje się, że przydaloby się do doby dodać kilka godzin...nie wiem czy zdolam się nauczyć w kilka miesięcy do matury to, co wcześniej przeszło mi kolo nosa, najwyżej skończę w policealnej szkole

nie chciało mi się zbytnio uczyć, bo prześladował mnie widok dziewczynki z podstawowki, która odrabiała lekcje do późna i wkuwala na sprawdziany-nic naturalnie i prosto nie wchodzilo mi do głowy, musiało być wyuczone...od liceum szukałam czegoś dodatkowego-język angielski po południu, wolontariat raz w tygodniu, pogłebianie swojej wiedzy o muzyce i artystach-wczuwanie się w nich co pragną przekazać odbiorcy

ale i tak teraz muszę powrócić do czystego wkuwania, a ludzi w moim życiu nie przybyło...jestem na razie wzmocniona duchowo, twarda, silna-ale to może jakaś próba, jakbym była w więzieniu, a kiedy zmienię otoczenie rozkwitnę...

najbardziej niesamowite była dla mnie proba odnalezienia się w roli klauna (po prostu sobie powiedzialam, a co tam muszę odnaleźć się w tym, sprostać temu wyzwaniu) i odkrycia prawdy w Jezusie...może jakoś rozwinę się w przyszłości, na razie brak rodzinnej łączności opartej tylko na czasowym odwiedzaniu się robi swoje...takie trochę dołujące, że nikt z ludzi mnie prawdziwie nie zna

przepraszam za przynudzanie, ale skoro lubicie słuchać to piszę...

co do samobójstwa to jestem od tego daleko...tylko powiedziałam tak sobie, że wielu na moim miejscu by się poddało bez znajomych...ja zaufałam Bogu, w którego nie wszyscy wierzą, więc trudniej mnie zrozumieć

moja wewnętrzna siła nie pozwoliłaby mi na odebranie sobie życia-czuję, że nie warto to czynić, bo mogą przyjść lepsze lata...wielu ludzi choruje latami fizycznie czy mentalnie i potem cieszą się resztą danych im lat życia

JESZCZE RAZ TO MUSZĘ POWIEDZIEĆ< DZIĘKI WASZYM WYPOWIEDZIOM AŻ CIEPLEJ NA SERCU I TAK RADOŚNIEJ :)
MIŁO< ŻE CHCE WAM SIĘ PISAĆ

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 13:34
autor: Gość
chyba nikt się nie obrazi jeśli wypowiem się za wszystkich mówiąc "cała przyjemność po naszej stronie".
Swoją drogą takie już jest to forum, grupa zupełnie obcych sobie ludzi, rozmawiająca na przeróżne tematy jak przyjaciele, pomagająca sobie wzajemnie. Teraz jesteś częścią tego forum i mam nadzieje że dobrze ci tutaj będzie.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 14:19
autor: PiotrRosa
Na pewno nikt się nie obrazi. Czytam sobie cichutko ten wątek i nadzieja we mnie rośnie. Po tylu "dziwnych" ludziach, zaglądających na to forum i poprzestających na biadoleniu, jawisz się Anno jako nadzieja. Niełatwe dzieciństwo, trudny dzień dzisiejszy, a ty się nie poddajesz. To piękne i budujące. Nie wiesz pewnie nawet, jak swoją postawą i wpisami na forum możesz pomagać innym. Gratuluję i życzę wytrwałości.

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 16:12
autor: Anna18
grupa zupełnie obcych sobie ludzi, rozmawiająca na przeróżne tematy jak przyjaciele, pomagająca sobie wzajemnie
(OJ BARDZO MIŁO SŁYSZEĆ :) )

Po tylu "dziwnych" ludziach, zaglądających na to forum i poprzestających na biadoleniu,
( DZIWNI LUDZIE, PRZECIEŻ TO LUDZIE O OTWARTYCH UMYSŁACH I BARDZO SERDECZNI )

Ogólnie bardzo interesujące forum, dla każdego znajdzie się tu miejsce :)

Re: życie nie do opisania

: 08 sie 2011, 16:35
autor: Lidka
Też tak myślę, Aniu! :)

Zapraszam zatem do różnych rubryk, bo tematów to u nas nie brakuje ;)

Re: życie nie do opisania

: 09 sie 2011, 3:55
autor: lufestre
Ano rozejrzyj się po forum :) Niby to tylko internet, ale jednak są w nim realni ludzie i realne rozmowy, może miło i raźniej Ci będzie być częścią Imladis :)

Re: życie nie do opisania

: 09 sie 2011, 6:29
autor: Gość
dokładnie, nasza forumowa "kotka" :) :) ma rację.
Często widuje się na innych forach "pseudo znawców" którzy wypowiadając się na jakiś temat chcą zabłysnąć wiedzą i wklejają wpisy z internetu, albo nie zgadzając się z ich opinią, emocje wymykają się z pod ich kontroli i zaczynają obrażać ludzi na całego. Tutaj jest inaczej, nikt nie chce się popisywać, nikt nie chce błyszczeć. Każdy chce jedynie wyrazić "własne" zdanie w danym temacie, podtrzymać rozmowę, dobrze się bawić i poznawać innych. Tutaj nie ma sztucznych rozmów i sztucznych osób, mimo iż piszemy na forum i nie znamy się zupełnie (tylko ogólne wskazówki dot. danej osoby wywnioskowane dzięki jego postom) to ma się wrażenie jak byśmy byli grupką przyjaciół. Razem się śmiejemy, rozmawiamy poważnie, romantycznie, pomagamy sobie w problemach.

kurde ale mi wyszła reklama :)

Re: życie nie do opisania

: 03 wrz 2011, 0:01
autor: Anka
Aniu, przeczytałam Twoje słowa. Pozwól, że przemyślę je sobie, bo nie chcę odpisywać pochopnie. Wiedz jedna, że myślę o Tobie BARDZO POZYTYWNIE :) Pogadamy jeszcze :)

Re: życie nie do opisania

: 04 wrz 2011, 22:41
autor: Anka
Nasza świadomość jest tylko małym, ograniczonym Wyższą Siłą punktem. Jedynie Bóg zna Prawdę.
Gdy stwierdzamy że Ją znamy (a zdarza się nam to dość często, wiem z własnego doświadczenia :) ) popełniamy "grzech" pychy, a ten z kolei nie pozwala nam "wzrosnąć".
Wierząc i ufając Bogu pamiętaj, że w swojej Miłości wybrał dla Ciebie to życie, które masz. Wybrał ludzi, którzy są Twoją rodziną, bliskimi i znajomymi. Miał w tym swój cel. Specjalny Plan dla Ciebie, dla Twojego dobra.
Każdy z nas tak naprawdę czuje się samotny. Możesz mieć wokół siebie nawet tysiące przyjaciół, a i tak nie wyzbędziesz się tego uczucia. Czujemy samotność, bo tu, na Ziemi doświadczamy oddzielenia od Boga / Pierwotnego Źródła / Domu (jakkolwiek tej Siły nie nazwiesz).
To nie ludzie mają się dowiedzieć jaka jesteś. To Ty masz poznać siebie. Dowiedzieć się, przeżywając życie, kim jesteś w istocie.

Pamiętaj! Każdy z nas swoje życie przeżywa w swojej własnej wyobraźni.

Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki!

Re: życie nie do opisania

: 04 wrz 2011, 23:20
autor: Anna18
Dziękuję Aniu- nareszcie ktoś tu z szacunkiem mówi o Bogu i do rzeczy.

:D

A Ty Aniu kogo uważasz za najwyższy autorytet, czym się kierujesz w życiu?

Re: życie nie do opisania

: 05 wrz 2011, 1:02
autor: Nebogipfel
Wiesz..na szacunek trzeba sobie zasłużyć.. i trzeba go poznać.
Nie mogę mieć pewności, że Bóg istnieje..tym trudniej być pewnym, ż ejest wszędzie tam dgzie miłość - to tylko ludzkie jego wyobrażenie a jak jest na prawdę..chyba tylko "diabeł" wie.
Wiesz Anka..wolę powiedzieć, że wiem, iż nic nie wiem niż mówić o Bogu, którego nie spotkałem, który nie udowodnił mi swojej obecności a przypisywanie wszystkiego dobrego jemu wydaje mi się nieco na wyrost.
Nie można nawety udowodnić czy istnieje czy nie, dlatego rozmowę o nim włożyłbym z chęcią do filozofii.
Swoją drogą zauważyłem, że sam "szacunek" ludzie potrafią różnie definiować.

Więc zanim zaczniemy o nim pisać moze warto by sprawdzić co kto widzi pod pojęciem "szacunek".

Re: życie nie do opisania

: 05 wrz 2011, 19:33
autor: Anka
Aniu!
Zadałaś mi najtrudniejsze z pytań jakie zadać mogłaś :)

Ciągle szukam. Odpowiem Ci więc, co myślę teraz.
"Najwyższy autorytet"
Czuję, że istnieje Siła Wyższa / Bóg / Stwórca / Moc, której nie jesteśmy w stanie pojąć naszymi zmysłami. Nie jest nam to dane. Gdybyśmy to wiedzieli, życie straciło by cel, cel do którego winniśmy dążyć.
Definicja, użyte słowo określające tę Siłę, to tylko kwestia umowna, która zresztą (jak myślę już to zdążyłaś zauważyć) wprowadza nieporozumienia w dyskusjach. Myślę, że Prawda o tej Sile, kiedyś nas zaskoczy :). Będzie tak uniwersalna, a jednocześnie niezależna od naszych przekonań, i co najważniejsze jedna dla każdego istnienia bez względu na stopień poznania "Prawd boskich".
"czym się kieruję w życiu" ?
"Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali ..."
Wiem, to trudne. Pomaga mi w tym postrzeganie każdej innej osoby jako mnie samej, tak jakby ten ktoś, był innym mną. Staram się zachowywać się, robić tak jak bym chciała, aby czyniono w stosunku do mnie. Często się gubię. Nie wiem, co w danych sytuacjach byłoby lepsze. Do tego dochodzi jeszcze walka z własny ego które "głośno krzyczy: TY TYLKO TY!".
Mimo to, staram się.

Re: życie nie do opisania

: 05 wrz 2011, 21:26
autor: Anna18
Aniu sprawdź na privie...

Re: życie nie do opisania

: 05 wrz 2011, 22:16
autor: Szymon
proponuje lekturę książki Ann Brennan - fizyk , pracującej kilka lat dla NASA m.in pt "Dłonie Pełne Światła" - tam są odpowiedzi

Re: życie nie do opisania

: 05 wrz 2011, 23:26
autor: Nebogipfel
Anka, ja nie potrzebuję przykazań by miłować.
;)

Re: życie nie do opisania

: 06 wrz 2011, 12:31
autor: Anka
Ty nie i doceniam Cię za to (pewnie nie tylko ja).
"Miliony" jednak potrzebują (wystarczy rozejrzeć się wokół), potrzebują też, aby ktoś Im je wyjaśnił, bo sami są "głusi" na głos "swojej duszy".
Odrębną kwestią jest korzystanie z wolnej woli, każdy czyni to wedle własnego uznania. Jak? "Wolna wola, Światłość to nie niewola" (tekst z filmu "Gabriel") :)

Re: życie nie do opisania

: 06 wrz 2011, 12:39
autor: Szymon
tak długo jak "miłość" będzie tylko sloganem, którym sie pyski wyciera ( :witka: religie ), a nie będzie UCZUCIEM - tak długo ludzie będa sie miotać

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 16:56
autor: Anna18
Wyobraźcie sobie, że muszę iść do psychologa, a może potem do psychiatry, bo prawdopodobnie dopadła mnie astenia-mam takie same objawy.

Mam zmęczone ręce i nogi, oczy się zamykają, ale ciężko zasnąć. Cóż czeka mnie nowa przygoda. Nie mogę przyswajać wiedzy. Cóż moja przeszłość do tego się przyczyniła. Nagle tak mnie wzięło. Dzisiaj rozmawiałam o tym z ciocią, która ma depresję od kilku lat- dobrze, że mam w niej wsparcie i w Piśmie Świętym.

Nikomu tej przypadłości nie życzę. MOże wezmą mnie na jakąś terapię i tam się wyżalę z mojej wieloletniej samotności spowodowanej brakiem ludzi.

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 16:57
autor: Anna18
Jeśli się nie modlicie to przynajmniej pomyślcie o mnie ciepło.

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 16:58
autor: Nebogipfel
Zawsze myślę o Tobie ciepło.
;)

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 16:59
autor: Anna18
Dzięki Nebo, mam nadzieję, że jakieś pigułki pomogą. Czeka mnie szczera rozmowa z tatą.

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 17:05
autor: Nebogipfel
Rozmowa może nawet więcej pomoże niż te pigułki.
Wierzę w Ciebie, zdrowiej tam.

Re: życie nie do opisania

: 21 wrz 2011, 17:15
autor: lufestre
Anna18 pisze:Jeśli się nie modlicie to przynajmniej pomyślcie o mnie ciepło.
Aniu, trzymam kciuki, nie daj sie. :tuli: