Re: Po co żyć?

31
Krzysiek pisze:Wysłuchując Jej już jej w jakimś stopniu pomogłaś.....Coś mi to wygląda na samospełniające się nieszczęścia...Pesymizm w myśleniu owocuje destrukcją w działaniu, jak to miało miejsce z tym traktorem....
Łatwo mówić czy pisać..

Ciężko być optymistą a takich sytuacjach...

Miejmy jednak na uwadze, iż są takie chwile w życiu, iż pesymiści się śmieją a optymiści płaczą..

Samospełniające się nieszczęście...Ciekawe to jest Krzysiek.

Byle to przetrwać i się nie poddać.

:)
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2010, 14:42 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Po co żyć?

32
Natasza Tęgodupska pisze:
kropka91 pisze:Po co zyc... dobre pytanie..:(
Nie porypało Cię coś ? Co to za pytanie ?
Z kim żyć?
Za co żyć?
Jak żyć? Owszem. Ale po co ?
Masz młode zdrowe narządy, jeśli nie umiesz ich z pożytkiem i radośnie używać..oddaj innym na przeszczepy...:aniolek::no: :aniolek:
Dobrze,że w przeciwienstwie do Ciebie mam rozum. Bo twoje wypowiedzi nie swiadcza raczej o mądrości. Ale cóż...nie każdy musi mówić czy pisac madrze. :) Pozdrawiam.:*
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2010, 17:10 przez kropka91, łącznie zmieniany 1 raz.
Nawet zamknięte na klucz drzwi czasem się otwierają!

GG: 15791617

Re: Po co żyć?

33
Natasza Tęgodupska pisze:Nie porypało Cię coś ? Co to za pytanie ?
Proszę Cię o zwracanie się do innych forumowiczów w bardziej elegancki sposób. Choć panuje tu wolność poglądów i pytanie może Ci się nie podobać, to jednak sposób w jaki to wyrażasz jest istotny. ;)
Ostatnio zmieniony 02 kwie 2010, 0:07 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Po co żyć?

34
W sposob w jaki ona się wyraża swiadczy tylko i wylacznie o niej. Czy kazdy musi zachowywać się w sposob kulturalny? Jak widac nie.

:)
Ostatnio zmieniony 02 kwie 2010, 10:50 przez kropka91, łącznie zmieniany 1 raz.
Nawet zamknięte na klucz drzwi czasem się otwierają!

GG: 15791617

Re: Po co żyć?

35
"Zrób wszystko co w Twojej mocy a resztę zostaw Bogu"(czasowi itd.)

W jakimś tam stopniu daje się jakoś tam pomóc - czasem całkowice uzunac problem np zebrac pieniadze na spłacenie długu, pomoc w znalezieniu prcy itd, na ogół tylko częsiowo, albo wręcz symbolicznie tzn. udzielić tzw. wsparcia psychicznego - a to już musi miec postać intywidualna, dostosowanado okoliczności i osobnika - jednego potrzymać za rękę, innemu poopowiadać o dzieciach i mężu, z innym się policytować na własne i niewłasne nieszczęścia, innego "dodołować" tzn. utwierdzić że tak zdecydowanie trafiło Ci się coś najgorszego na świecie, innego trzpnąc w łeb i powiedzieć "nie mazać się" itd itp iji (i jeszcz inne).

Jeśli chodzi o pocieszanie siebie, to jak nic innego nie pomaga to lepiej przeczekać możliwie bez emocji, tzn. czekać biernie na rozwój wydarzeń. Taka vippasana można powiedzieć;)
Ostatnio zmieniony 04 kwie 2010, 23:25 przez Excalibur, łącznie zmieniany 1 raz.
nemo iudex idoneus in propria causa

Re: Po co żyć?

36
Excalibur pisze:Jeśli chodzi o pocieszanie siebie, to jak nic innego nie pomaga to lepiej przeczekać możliwie bez emocji, tzn. czekać biernie na rozwój wydarzeń. Taka vippasana można powiedzieć;)
Tu troszkę z innej beczki...
.. ale to jest chyba bardziej trudne... nie chyba.. to jest trudniejsze - to całe bierne czekanie, niż to o czym wcześniej pisałam ja.. i Wy i Ty...

Cholernie trudno tak się... "pocieszać"... Boli bardzo. Tak. Na ogół zawsze sednem jest CZAS.... Niestety.
Ostatnio zmieniony 07 kwie 2010, 22:07 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Po co żyć?

38
Każdy ma swoją drogę, którą prawdopodobnie jego dusza obrała sobie przed narodzinami. I naszym obowiązkiem jest tę drogę przebyć, jakkolwiek byłaby trudna. Nie ma żadnego raju w życiu pozagrobowym jako obietnicy, czy innych gratyfikacji, za to będzie spełnienie CELU, którym przeżycie tego życia najlepiej jak się da, jest celem samym w sobie.
To moja wiara w te sprawy, trudno komuś kadzić takie rzeczy, gdy ktoś jest w naprawdę ciężkiej sytuacji...nigdy nie wiem, co komuś takiemu powiedzieć, tak naprawdę- żadne nasze słowa czy gesty nie pocieszą do końca drugiej osoby, mogą jedynie wesprzeć na duchu. Ale to jest bardzo dużo.
Każdy sam musi obmacać bagaż, który niesie.
A czas może nie goi do końca ran, ale sprawia, że w pamięci szczegóły się zacierają, świat się zmienia, my się zmieniamy, wszystko co było, po latach się rozmywa...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 18:21 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Po co żyć?

40
imięBoga pisze:Właśnie.... Po co żyć? :niewiem:
Żeby nauczyć się nadawać życiu sens mimo trudności? Pokonywać je? Zamieniać negatywne na pozytywne?... :)
Ostatnio zmieniony 20 cze 2010, 17:35 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Po co żyć?

41
Lidka pisze:
imięBoga pisze:Właśnie.... Po co żyć? :niewiem:
Żeby nauczyć się nadawać życiu sens mimo trudności? Pokonywać je? Zamieniać negatywne na pozytywne?... :)
Wiesz... czasem brak tej pary. Zwłaszcza kiedy wydaje ci się że po wyjściu z zakrętu jest prosta a tymczasem trafiasz na koleiny zakręt, potem kolejny i kolejny...
Ostatnio zmieniony 20 cze 2010, 18:32 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Po co żyć?

42
Jatagan pisze:
Lidka pisze:
imięBoga pisze:Właśnie.... Po co żyć? :niewiem:
Żeby nauczyć się nadawać życiu sens mimo trudności? Pokonywać je? Zamieniać negatywne na pozytywne?... :)
Wiesz... czasem brak tej pary. Zwłaszcza kiedy wydaje ci się że po wyjściu z zakrętu jest prosta a tymczasem trafiasz na koleiny zakręt, potem kolejny i kolejny...
Oj, wiem... Ale jedno ciągnie drugie, drugie trzecie i wszystko na "minus"... Dlatego trzeba to "przełamywać " pozytywnym, na przekór, wbrew wszystkiemu, żeby zacząć ściągać na "plus"... I "plus" przychodzi, nie ma wyboru...

Po nocy zawsze przychodzi dzień, trzeba tylko uwierzyć, że od nas w dużej mierze zależy, ile ta noc ma trwać.

(wiem też, łatwo się mówi, trudno być w takiej sytuacji, ale każdy, wierz mi, każdy ma ten swój przysłowiowy "krzyż"...).

Uszy do góry! ;) :tuli:
Ostatnio zmieniony 20 cze 2010, 18:39 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Po co żyć?

43
roxis84 pisze:Ja przyznam szczerze że kiedyś też zadawałam sobie takie pytania.. Dziś zupełnie inaczej do tego podchodzę i mimo, iż mi się wali wszystko - potrafię sobie radzić, czasami popłaczę do poduszki, ale nie zadaję już takich pytań. Dostałam szansę. Żyję i pragnę to życie wykorzystać na "maxa" do końca... Nie jestem obojętna na krzywdy innych ale mam też na uwadze swoje życie. Myślę, że w tej kwestii finansowej sobie poradzimy- już jest pomysł i odzew innych sąsiadów z propozycją pożyczek.. To dobrzy ludzie. Naprawdę.

Po prostu poczułam się dziś bezsilna... Chciałam ją wesprzeć słownie, wzmocnić... ale nie potrafiłam....
Ta kobieta musiała być naprawdę zdesperowana jeżeli nie myślała o dzieciach mówiąc "Po co żyć"Słowa ,słowa to tylko słowa !-nimi nie nakarmi swoje głodne dzieci!Masz wspaniałych sąsiadów jeżeli potrafią pomóc jej finansowo!Ona tego potrzebuje,wsparcia sąsiedzkiej pomocyOna wiedziała że może na Ciebie liczyć dlatego przyszła właśnie do Ciebie!Masz bardzo miękkie i kochające wszystkich serduszko Nie można wszystkich uszczęśliwić bo zabraknie Ci sił na własne problemy.Nie wyrzucaj sobie że ją nie wsparłaś!Zrobiaś to bo ją wysłuchałaś i nie zamknełaś jej drzwi przed nosem Mam nadzieję że spłaci wszystkie kredyty i jeszcze Tobie podziękuje że nie będziesz się spodziewała w jaki sposób
Ostatnio zmieniony 12 lip 2010, 14:35 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Po co żyć?

45
Gaskon, jeśli pozwoliłeś sobie na uczucia negatywne, to teraz nie Ty, a one Tobą rządzą... Ale nie zapominaj, że to TY SAM ustalasz reguły tej "gry" i możesz nie pozwolić sobie na to negatywne, co wzięło teraz górę. Postaw się, weź się w garść i powiedz sobie "dość tego"! Narzuć sobie sam pozytywny sposób myślenia i szybciutko dasz rade przegonić to, co Tobą zawładnęło...

Naprawdę to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, od Twojej decyzji, Twojego przyzwolenia albo i nie.

No, chyba, że faktycznie bardziej Ci pasuje dać się opanować tej negatywności...

Głowa do góry, bo życie jest piękne! :) Szkoda każdej sekundy, która oddajemy, pozwalając sobie na negatywne uczucia, będąc pod ich wpływem nie widzimy tego piękna.

Trzymaj się! :tuli:
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 9:35 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Po co żyć?

46
Wiem Lidko,jeszcze wczoraj patrzyłem na świat inaczej.Ostatnie tygodnie się podnosiłem.
Dziś huśtawka nastrojów.
Tak to ode mnie zależy,ale nigdy wcześniej tak nie odczuwałem wszystkiego.
Teraz widzę wszystko inaczej,dokładniej,wręcz wszystko widzę ze szczegółami.
Nie chcę się załamywać,ale tutaj mogę pisać co czuję w danej chwili i wiem,że ktoś odpisze i doradzi.
Nie sztuka się roztkliwiać nad sobą,ale podnieść się z tej stagnacji i marazmu wewnętrznego.
Ależ jak mi to trudno uczynić.Teraz widzę jaki jestem słaby.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 10:31 przez gaskon, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość,to akceptacja wad kochanej osoby.

Re: Po co żyć?

47
Gaskon, dobrze chociaż, że masz świadomość tego, że raz jest dobrze, a raz źle i jakoś chcesz się ustosunkować do samego siebie (bo zrozumiałam, że taki stan negatywności Ci nie pasuje?). Wiesz co, pomóż sobie, jak potrafisz, nawet możesz wspomóc się ogólnie dostępnymi środkami antydepresyjnymi (ziołowymi). One nie są szkodliwe i uzależniające i na pewno same w sobie żadnej depresji nie wyleczą. Ale pomogą w poprawie nastroju, czyli jakby pomogą przygotować bazę do tej pracy nad sobą. Biorąc takie leki łatwiej Ci będzie ustawić się tak, jak faktycznie chcesz.

O ile nie masz depresji wymagającej innego leczenia farmakologicznego, tego nie wiem, musiałbyś zasięgnąć porady specjalisty. Depresja to podstępna choroba i może uczynić naprawdę wiele "zła". Jeśli już się w człowieku zagnieździła, a on nie ma o tym pojęcia i nawet się nie podejrzewa o taką chorobę, to w takiej sytuacji nasza wola jest tak osłabiona, że wszelkie rady "weź się w garść" itp na wiele się nie zdadzą...

W każdym razie, jeśli chcesz zapanować nad swoimi nastrojami RÓB COŚ. Nie czekaj, aż ktoś zrobi za Ciebie, bo nikt nic za nikogo nie jest w stanie zrobić. Twoje życie, Twoje decyzje, nie może być inaczej... :)
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 12:03 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Po co żyć?

48
Wiem,staram się,i nie chcę się poddać,ale dziś czuję się okropnie.po południu spotykam się ze znajomymi,mającymi podobne problemy,bardzo mi pomagają te spotkania.
Wzajemnie się wspieramy
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 14:18 przez gaskon, łącznie zmieniany 1 raz.
Miłość,to akceptacja wad kochanej osoby.

Re: Po co żyć?

49
Gaskon,ważne że się starasz.Jeśli pomagają Ci spotkania ze znajomymi -rób to jak najczęściej.Ja przez długi czas udawałam przed całym światem że wszystko jest okej,robiłam dobra minę ,uśmiechałam się ,a po powrocie do domu miałam ochotę wyć .Nie popełnij mojego błędu ,nie warto.
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 21:56 przez Feniks, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Po co żyć?

50
Hmmm .. po co żyć ...
MAM :)
Po to żeby nie umrzeć :D
Ostatnio zmieniony 13 lip 2010, 23:55 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Po co żyć?

51
Grupy wsparcia są bardzo potrzebne a tym bardziej jeżeli dotyczą ludzi o tych samych problemach.Zapytaj się ich "Po co żyć?"Niech oni powiedzą jaką drogę wybrali,czy mają jakiś cel w życiu?Wówczas sam zrozumiesz w czym tkwi Twój problem!To tylko od Ciebie zależy jak pokierujesz swoim życiem!Grunt że się starasz ...a życie jest piękne -sam to kiedyś zauważysz ""Kochać i tracić;pragnąć i żałować.Padać boleśnie i znów się podnosić.Krzycząc w tęsknocie"Precz!"i błagać "Prowadż"-Oto jest życie:Nic,a jakie dosyć" Leopold Staff
Ostatnio zmieniony 14 lip 2010, 13:58 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Po co żyć?

52
po co żyć?
Każdy ma swoją odpowiedź na powyższe pytanie.

Tyle istot wokół nas ,które żyją, więc dlaczego mamy odstępować od reguły? Mimo że czasami gniewamy się na życie, nadal żyjemy. Z reguły nie my ale inne czynniki zsyłają na nas śmierć.

Mi się obecne życie nie podoba, poczekam do następnego lata, będzie dość ciepło, powieszę się na jakieś gałęzi wśród drzew, lubię patrzeć na drzewa.
Ostatnio zmieniony 03 wrz 2010, 18:12 przez sirflinket, łącznie zmieniany 1 raz.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Po co żyć?

54
byłoby miło jakby ktoś zainteresował się moimi wypowiedziami,
nie zależy mi abyście przekonywali mnie do jakiś racji, osądzali mnie itd.
chcę poznać wasze zdania na temat życia-człowieka-śmierci

chętnie bym podzielił się wszystkimi moimi poglądami z wami, chcę po sobie coś wartościowego zostawić, zacznę chyba jakieś notatki robić ze swoich myśli
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2010, 13:55 przez sirflinket, łącznie zmieniany 1 raz.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Po co żyć?

55
"Dzieci masz? Nie. Żonę masz? Nie. A rybki masz? Mam. No to masz dla kogo żyć". Cytat z kultowego dla mnie filmu dotyczył wprawdzie czegoś innego, ale myśl jest jakby głębsza.
Również często zastanawiałem się, po cholerę się męczyć. Widziałem takie ilości ludzkich nieszczęść i bólu, że chwilami świat wydawał mi się ułożony tylko z nich. Wiele razy zastanawiałem się, po co? Lufa między siekacze albo obok ucha i ułamek sekundy oddzieli mnie od tego wszystkiego. Wielu tak robiło. Z najbliższych tylko moich znajomych czterech w ostatnim dziesięcioleciu. Ale to nie jest wyjście. Wyżej, może trochę mało inteligentnie, ktoś napisał o zdrowych narządach i oddaniu ich potrzebującym. Kontekst, jak stwierdziłem, mało mądry. Ale można go zmienić. Jeśli już chcesz odejść, bo nie dajesz rady, poświęć narządy innym. Tyle tylko, że nie dosłownie. Pójdź do jakiegoś hospicjum i pomóż. Porozmawiaj z tymi, którzy tak bardzo chcieli by żyć. Gwarancję daję, że pomoże. W krótkim czasie podejmiesz decyzję. W jedną albo drugą stronę. Ale męczyć się i rozważać, jak Ci źle na pewno już nie będziesz.
Znajdź swoje rybki, dla których będziesz żył.
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2010, 14:45 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Po co żyć?

56
ok, podoba mi się co piszesz,
pomaganie inny uważam za coś szlachetnego,

ok, wystarczy znaleźć rybki, dla ktorych będę żył, to takie proste nawet dla mnie,
cel w którym widzimy sens i dążenie do niego dające nam radość
mam "rybki" ale
pewne moje pragnienia/potrzeby, których praktycznie nie da się zaspokoić,
powodują że w śmierci upatruję rozwiązania, mimo że może go nie być nawet po śmierci,
nie wiem jak zniszczyć pragnienia/potrzeby, niby z czasem tracą swą moc,
jak przestać odczuwać np. głód gdy nie mamy co jeść, oj nie wiem czy z czasem przestanę go odczuwać, jeśli tak to umrę
co wmówić sobie że pragne czegoś innego i żyć w iluzji?

rozmawa z ludźmi którzy tak bardzo chcą żyć, np. z pacjentami hospicjum to byłoby dla mnie coś zupełnie nowego i fascynującego,
Do tej pory nie myślałem o takich rozmowach, dzięki za podsunięcie takiego pomysłu
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2010, 17:50 przez sirflinket, łącznie zmieniany 1 raz.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Po co żyć?

57
A w kwestii "głodu" proponuję zwykłą chemię. To pomaga. Wiem po sobie. Ja też nie zdawałem sobie sprawy, jakie cuda "na łeb" już wymyślono. To nie musi być rezygnacja z życia. Wystarczy to stłumić na czas jakiś, a potem powinno przejść. Jak nie, wtedy dożywotnio "weź pigułkę".
Ostatnio zmieniony 04 wrz 2010, 20:07 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Po co żyć?

58
Witaj
Zapytajmy się co w nas wywołuje żal w sercu w którym się pogrążamy. To wszytsko co nas otacza. Ledwo dociągamy do wypłaty na nic nie starcza. Czy to jest życie? Pogrążanie sie w rozpaczy? Nie wydaje mi się że dla właśnie tych emocji narodziliśmy się na ziemi. Wszystkie te sytuacje możemy uznać za test by odnaleźć siebie. Jeśli potrafisz obdarzyć miłością i zrozumieniem inną osobę to jesteś w stanie przezwyciężyć wszystko co stoi tobie na drodze by odnaleźć szczescie w życiu a uwierz mi ze sprawy które w tej chwili nazywamy Ważnymi odejdą na drugi plan a negatywne emocje których doświadczamy na co dzień odejdą. Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 01 gru 2010, 22:08 przez grochu201, łącznie zmieniany 1 raz.
Świadomość jako niewidoczna informacja o nas samych wysyłana w światy bliżej nam obce z określoną częstotliwością
Odpowiedzialność za swoje czyny

Re: Po co żyć?

59
Inaczej mówiąc, jeszcze będzie dobrze, :) pożyję i zobaczę!!
"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy"

A jeśli chodzi o negatywne emocje, zapoznając się z opiniami mądrych ludzi, są one potrzebne abyśmy się rozwijali, stawali się szlachetniejsi, m.in. odnajdywali siebie itd.

Miłość ach... trudno o nią :/
Ostatnio zmieniony 02 gru 2010, 0:15 przez sirflinket, łącznie zmieniany 2 razy.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Po co żyć?

60
Super pytanie, zwłaszcza z punktu widzenia stwierdzeń, ze śmierci nie ma.
Wielu uważa(ja chyba też-szlifuję ten pogląd jeszcze:), że nie ma śmierci, że tak na prawdę nie umieramy nigdy.
Zmieniamy gęstość, raz stały bardziej, raz mniej hehhe(łatwiej nam wtedy przez samochód przejść, niż się w nim umościć ;)

Skoro śmierci nie ma...nigdy nie żyliśmy...
Odpowiedź na pytanie: po co żyć? brzmi: ale jakie żyć? gdzie , kiedy?

A odpowiedź druga: nie wiem, nie dowiem się dopóki się z tego życia nie obudzę.
Czasami to naprawdę jak sen wariata.....
Ostatnio zmieniony 02 gru 2010, 2:04 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron