Kopiku kochany, nikt nie umie stać jak niemowa. I zgadzam się z Tobą: ludziom trzeba manifestować to, co, naszym zdaniem, robią nieodpowiednio (często się zdarza, że jak czegoś nie powiemy, oni zwyczajnie na to sami nie wpadną).
Ale ja nie mówię o tym ja mówię o
uczuciach. Trzeba pogodzić się z faktem, że ludzie są, jacy są i że nie mamy wpływu na ich wybory i zachowania.
To jest właśnie ta podstawa, która gwarantuje te wszelkie zmiany, o jakich pisałam w temacie o 'fałszywych przekonaniach'.
I z tak wypracowanym podejściem, jak najbardziej można ludziom zwracać uwagę na wiele rzeczy, absolutnie nie trzeba przechodzić bez słowa nad ich podłościami.
'Zła' nie trzeba omijać, unikać, trzeba stawić mu czoła. A to stawienie czoła polega na... pogodzeniu się z faktem, że to 'zło' istniało, istnieje i będzie istniało. Na odważnym wejściu w sytuację, która je wytwarza i na niepoddaniu się mu.
Niepoddanie się mu, z kolei, to właśnie pozostawanie sobą, nieprzyjmowanie do siebie żadnych uwag, zaakceptowanie, że ktoś inny je stwarza,
uwierzenie w to, że cokolwiek ten ktoś mówi i robi przeciwko nam, to NIE jest prawda o nas, a tylko wyraz jego wnętrza, tego, co ten ktoś ma innym do zaoferowania... Jeśli ma tylko złośliwości i podłość? Cóż, to ON musi z tym żyć, NIE Ty...
Kopiku kochany, w to trzeba
uwierzyć, tak jak nieświadomie uwierzyłaś, że jest na odwrót... Każdy z nas tak lub podobnie został uwarunkowany przez samo życie, taka jest kolej rzeczy... Ale to jak najbardziej można odwrócić! Wręcz powiem Ci, że tego typu sytuacje zdarzają się każdemu i mają miejsce dopóty, dopóki uciekamy przed prawdą na nasz własny temat... A przestają się wydarzać wraz z uświadomieniem sobie tej prawdy. Bo po to są te sytuacje
.
Widzisz, dla Ciebie to jest coś traumatycznego i ja wiem, o czym mówisz, bo sama dokładnie tak samo przeżywałam tego typu sytuacje. To jest okropne i naprawdę serdecznie Ci współczuję, choć nie wiem, o co dokładnie chodzi... Ale wiem, co to jest podłość ludzka i jak się ją odbiera, kiedy człowiek żyje w tym 'fałszywym przekonaniu', czyli uwarunkowaniu przez samo życie.
A dziś mogę Ci powiedzieć, że dopiero teraz widzę, jak bardzo mi te okropności z przeszłości posłużyły... Wiem, Tobie to się wydaje jakąś abstrakcją na ten moment... Ale wiem też, że jak przestaniesz uciekać i stawisz w końcu czoła temu, co tak bardzo Cię boli, sama poczujesz tę zmianę i dopiero wtedy będziesz wiedziała, co te moje słowa znaczą...
Nie bój się, naprawdę nie ma się czego bać. Po prostu przekonaj samą siebie, że nie Ty jesteś odpowiedzialna za podłość innych ludzi i
uwierz w to. Za każdym razem powiedz sobie coś w rodzaju:
To biedny, zagubiony człowiek, żyje czymś, co nie ma żadnego sensu i nie wie, ani nie chce tego wiedzieć... Ale ja nic na to nie mogę poradzić i to on musi z tym żyć, nie ja....
Głowa do góry, Kopiku kochany, nie taki diabeł straszny, jak go malują...
. Zobaczysz, poradzisz sobie i poczujesz się naprawdę silna i szczęśliwa, czego ja Ci życzę z całego :love1: