Re: Dorosłość :(

1
Tęsknię za dzieciństwem, za czasami gimnazjum, liceum. Od samego początku nie podoba mi się za bardzo na studiach, może dlatego że z ich powodu musiałam rozstać się z wieloma bliskimi mi osobami. To był szok, kiedy przez kilka lat widywałam je codziennie, a potem każdy wyjechać w swoją stronę i widzimy się teraz kilka razy w roku. Nie umiem nawiązywać już tak głębokich i silnych więzi, jak kiedyś. Wszystko wydaje mi się jakieś powierzchowne i mało ważne :( Na spotkaniach z dawnymi "paczkami" ciągle tematy: kasy, pracy, przyszłości... nie umiemy się już śmiać i wygłupiać jak kiedyś, gdzieś umknęła ta spontaniczna radość z życia. Jak pomyślę, że z tymi samymi ludźmi biegałam kiedyś o świcie po łące albo chodziłam o północy na cmentarz, sama w to nie wierzę. To nie mogą być oni!

Jednak problem tkwi chyba we mnie, to ja nie dorosłam, ja zostałam w tyle, oni prawidłowo idą na przód. Nie potrafię się z tym pogodzić. Czasem chciałabym się cofnąć w czasie i znowu mieć czternaście lat i nie rozmyślać na takie egzystencjalne tematy :(

Też tak macie czy tylko ja nie potrafię się odnaleźć w dorosłości (przereklamowanej zresztą)?
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:23 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Dorosłość :(

2
Ja myślę,że u każdego tak jest....A czym człowiek starszy częściej powraca do beztroski dziecięcych lat...
W pamięci pozostają te chwile najmilsze a dorosłośc ma ich zdecydowanie mniej...
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:30 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dorosłość :(

3
Pogódź się bo to fajne... poważka. Dorosłość jest do dupy, tak jak mówisz... chyba że potrafimy ją okrasić chociaż odrobiną dziecka. Taki "Piotruś Pan", gdzieś w głębi nas któremu dajemy szansę dojść do głosu sprawia że dorosłość czy starosć jest do przyjęcia. Pamietaj że człowiek ma tyle lat na ile się czuje a wiek to tylko cyfry pokazujące ile czasu spędziliśmy do tej pory na ziemi... nic więcej. Ufy w górę :)
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:34 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dorosłość :(

5
Risthalion pisze:Hej, ja na to znalazłem doskonałe rozwiązanie: odmówiłem dorastania.:D
Jestem wiecznym dzieckiem. I tak jest mi to potrzebne tylko przez następne 5 lat, a potem to i tak bez znaczenia.:P
Aleś mi teraz zaimponowacł chopie.... :tak: ja z moim "dzieciakiem" zszedlem do podziemia...
A co to za wyznacznik w terminie? Hę?
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:46 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dorosłość :(

6
Bo na dłużej niż 5 lat nie bardzo mogę robić plany. Może się okazać, że będę zmuszony dorosnąć... Po prostu nie mam pojęcia co może być za (no, niecałe w tej chwili) 5 lat.:D

Tak, ze względu na moje dziwne i nieuznawane logicznie zainteresowania wiem co będzie w ciągu tego czasu.:P
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:52 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Dorosłość :(

7
Jeśli przewidujesz na 5 lat do przodu... to domyślam się że z tym końcem świata za 2 lata to lipa jest? Przerażające z tą wizją ...dorastania... ale jak widzę... trzymasz się dzielnie. Szacun.
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 21:58 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dorosłość :(

8
Jatagan pisze:Taki "Piotruś Pan", gdzieś w głębi nas któremu dajemy szansę dojść do głosu sprawia że dorosłość czy starosć jest do przyjęcia.
Zgoda, ale wszystko z umiarem. Ja mam w sobie widocznie za dużo takiego pierwiastka wiecznej dziewczynki, skoro najwięksi niegdysiejsi luzacy, imprezowicze itp. ustatkowują się, a ja nadal nic z tych rzeczy :rolleyes: To jest momentami naprawdę bolesne, bo mam już swoje lata i wypadałoby zmienić stosunek do życia (a przynajmniej kilka osób od dłuższego czasu mi to wpaja), ale ja nie chcęęę! :/ Z drugiej strony nie uśmiecha mi się też tkwienie w takim zawieszeniu, gdzieś pomiędzy. Zdołowałam się dzisiaj i tyle...
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 22:18 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Dorosłość :(

9
Jatagan pisze:Jeśli przewidujesz na 5 lat do przodu... to domyślam się że z tym końcem świata za 2 lata to lipa jest? Przerażające z tą wizją ...dorastania... ale jak widzę... trzymasz się dzielnie. Szacun.
Ups... Wtopa.:/
Nie powinienem podawać takich informacji.:/
A co gorsza, chyba nie mogę już wkręcać ludzi, że tak koniecznie będzie...:(
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2010, 22:19 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Dorosłość :(

10
Sailor, doskonale Cię rozumiem, dokładnie to samo czuję :( Od momentu kiedy skończyłam liceum moje życie straciło wiele koloru. Nie musiałam wyjeżdżać na studia, bo akurat uczelnie mam w swoim mieście, ale moi znajomi zajmują się raczej już początkami swojej kariery i robią się coraz bardziej sztywni i poważni. Niektóre moje koleżanki pobrały już nawet śluby, a ja nie byłabym w stanie się zaręczyć jeszcze nawet gdybym już miała kogoś na prawdę na stałe, bo nie czuję się zupełnie na tym etapie... Nie znaczy to, że jestem osobą nieodpowiedzialną i dziecinną, ale po prostu wszystko przyblakło i porobiło się jakieś takie obce i sztywne, a najgorsze jest właśnie to poczucie, że inni nie bardzo kumają, że można tak to odbierać. I też czuję się jakbym się zatrzymała na jakimś etapie, a wszyscy mnie wyprzedzili. Niby każdy ma swoje tempo ale to jest bolesne i zastanawiam się czy żeby się do tego dostosować trzeba się wyrzec dawnego siebie... :(

Jakby ktoś miał jakieś złote rady jak to ogarnąć to chętnie poczytam.
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2010, 0:07 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dorosłość :(

11
Chyba nikt nie udzieli Nam lepszej rady Lufestre, jak tylko poczekać na swoją kolej w pogodzeniu się z nieubłaganymi faktami i moment, kiedy dorosłość dopadnie Nas znienacka i po całości, tak że nie będziemy miewać więcej podobnych rozterek :pociesz:
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2010, 21:01 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Dorosłość :(

13
I tak i nie ;) Czasem na pewno chciałabym być jak inni, którzy się już gdzieś zakotwiczyli, mają jasno określone cele, dojrzeli do wielu dla mnie nadal abstrakcyjnych sytuacji. Ale nie wyobrażam sobie siebie jako materialistki z wytyczonymi szczebelkami do zdobycia- taki pomysł na życie zdecydowanie odpada. Własna rodzina i "stabilizacja uczuciowa" to już jednak inna kwestia i tu bardzo chciałabym poczynić kiedyś postępy, ale na swój własny sposób i zapewne też z kimś "dorosłym inaczej" :P
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2010, 22:24 przez Sailor, łącznie zmieniany 2 razy.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Dorosłość :(

14
Mnie nie przeraża wizja rodziny, tylko tego, że ludzie z każdym rokiem mają w sobie coraz mniej wewnetrznego dziecka (zazwyczaj, bo NA SZCZĘŚCIE nie zawsze). Chciałabym umieć zachować w sobie to dziecko a zarazem nie cierpieć, że inni je zatracili ;)
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2010, 23:33 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dorosłość :(

15
Lufestre, im więcej tego "wewnętrznego dziecka", tym lepiej, to oznaka (przynajmniej dla mnie), że potrafimy dostrzec wartości głębsze (choć wiążą się niby z "beztroską). Taką wartością jest rodzina i poczucie bezpieczeństwa.

Wchodzenie w dorosłość, nie jest łatwe, ja też przechodziłam przez coś podobnego. Pamiętam taki moment, kiedy poczułam straszną tęsknotę za domem, spakowałam się i popędziłam tam jak na skrzydłach. A w domu okazało się, że to nie to, czego mi brakowało... Poczułam się, jakbym "wyrosła" już z domu rodzinnego, a jeszcze nie dorosła do życia samodzielnego. To chyba najtrudniejszy etap przechodzenia z jednego w drugie. Ale minie. W momencie, kiedy odnajdziesz sama siebie, że tak powiem. Dla każdego to coś innego, ogólnie rozumie się, że rodzina, jaką się zakłada, przejmie tę funkcję "ciepełka rodzinnego". Chyba tak, ale nie jest to dla mnie norma.

To odnalezienie samego siebie to dla mnie nasze miejsce w życiu, po prostu, Niekoniecznie z rodziną, są ludzie, którzy za nią nie tęsknią (w sensie swojej własnej rodziny), a też znajdują swoje miejsce. A szukać go trzeba sercem, po prostu. Jeśli człowiek sugeruje się opinią innych, obserwacją innych, usiłuje ich naśladować, może pobłądzić. Bo co dobre dla innych, nie musi być dobre dla nas. Trzeba słuchać samego siebie i być sobie wiernym, temu "wewnętrznemu dziecku" też. Dzięki temu jesteśmy w stanie znaleźć to nasze miejsce w życiu, które zapewni nam radość i poczucie bezpieczeństwa podobne do tego, jakie mieliśmy w dzieciństwie.

Lufestre, zachowaj w sobie "dziecko" i pomyśl, że jeśli inni je zatracili, to jest ich wybór... Nie można cierpieć za czyjeś wybory... :)

:calus:
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 8:23 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dorosłość :(

16
Lidka pisze:A w domu okazało się, że to nie to, czego mi brakowało... Poczułam się, jakbym "wyrosła" już z domu rodzinnego, a jeszcze nie dorosła do życia samodzielnego.
Właśnie to jest chyba ten moment... Stare już nie jest tym czego chcę, a nowe jest trochę takim potworem, bo siłą rzeczy jest nieznane, a po drugie skoro sama mam to kształtować, a jeszcze nie mam pomysłu jak, to jest dodatkowo potworem bezkształtnym. Zastanawiam się tylko ile to potrwa i jak funkcjonować w bezkształtności tak by zupełnie nie stracić kierunku.

Tak sobie pomyślałam,że może trudność stanowi też inny czynnik na tym etapie zycia. Do czasu liceum wszyscy robią to samo- chodzą do szkoły, a potem już na przykład pojawia się pierwszy wybór który stawia w obliczu pytania czy wybraliśmy dobrą ścieżkę. Na przykład kierunek studiów (jesli ktoś idzie)- ja wybrałam taki, inni wybrali inni. Muszę więc mieć świadomość, że moja ścieżka już nie jest bezpiecznym standardem tylko jedną z wielu opcji. Potem takich pytań jest coraz więcej, bo już to nie rodzice decydują, bo każdy praktycznie robi co innego, więc co jest dobre i słuszne musimy oceniać sami i nie zawsze mamy pewność, że nie zabłądzimy. Moze najtrudniejsze w tym wszystkim jest nauczenie się podążania własną drogą i przejęcie za nią pełnej odpowiedzialności. Co za tym idzie - niektórzy biorą w moim wieku śluby, niektórzy pracują i studiują, niektórzy studiują co innego, niektórzy są etap dalej, niektórzy są etap wcześniej więc trzeba przestać się porównywać, bo już nie ma do kogo. I chyba swoje miejsce w życiu można znaleźć tylko jeśli nie będzie się tworzyło samemu sobie presji, że np. "muszę się wyprowadzić w ciągu 3 lat bo inaczej wstyd, przecież każdy tak robi". Takie myślenie wywołuje straszna presję, oszaleć można i jak wtedy na spokojnie podejmować dobre wybory?

Więc tak sobie myślę, że to Sailorowe "ja nie dorosłam, ja zostałam w tyle,", które i ja odczuwam, to chyba nie ta perspektywa bo względem kogo zostaje się w tyle. Może lekarstwem byłoby poszukać ludzi, którzy też w tym tyle zostali? Albo być dumnym z tego, że się umie po swojemu w tym tyle żyć?

W sumie to takie moje refleksje na bieżąco. Chyba pisząc odpowiedzi na posty można się czegoś też nauczyć, mam nadzieję, że na stałe :)
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 12:14 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dorosłość :(

18
Mnie pisanie układa myśli, lubię pisać, dużo mnie to uczy (w końcu pisze się wolniej i nieco inaczej, niż mówi, to jest jakby taka inna "ramka" myślenia). A Ty jesteś myśląca (i to niegłupio :tak:) dziewczyna.

Nie, presja nie, ale plany tak, trzeba je robić, niekoniecznie na całe życie, na jakiś etap wystarczy. I, rzecz jasna, w sprawach, które dają się przewidzieć, bo w takiej miłości, na przykład, nie zaplanujesz nic, nie powiesz sobie: w ciągu roku mam się zakochać. Niech sobie ważne sprawy przyjdą same, a my żyjmy naszymi drobnymi planami. One wypełnia nam głowę, zmobilizują do aktywności i nie pozwolą rozmyślać o czymś, co nas może sprowadzić na manowce. A cała reszta pojawi się sama w swoim czasie (im mniej się oczekuje, tym więcej dostaje i na odwrót, warto to przemyśleć ;)).
lufestre pisze:Może lekarstwem byłoby poszukać ludzi, którzy też w tym tyle zostali? Albo być dumnym z tego, że się umie po swojemu w tym tyle żyć?
Mnie się podoba bardziej drugie wyjście, bo jak zbierze się więcej osób w takiej samej sytuacji, może nadejść "licytacja": kto jest w bardziej beznadziejnej sytuacji... A wraz z myślami negatywnymi (nawet w żartach) nadchodzi niebezpieczeństwo pogrążenia się w takim "dołku", z którego czasami trudno się samemu wygrzebać.

(oczywiście może tez być sytuacja odwrotna, że ta "licytacja" będzie pozytywna, ale znając ludzkie zapędy do narzekania, myślę, że jest to zdecydowanie rzadszy przypadek...)

Czyli ja bym stawiała na pozytywne spojrzenie na życie, a to bycie dumnym z tego, że umie się sobie poradzić, jest najlepszym pierwszym krokiem, jaki można zrobić ;)
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 15:59 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dorosłość :(

19
Risthalion pisze:Hej, ja na to znalazłem doskonałe rozwiązanie: odmówiłem dorastania.:D
Jestem wiecznym dzieckiem. I tak jest mi to potrzebne tylko przez następne 5 lat, a potem to i tak bez znaczenia.:P
Nic mnie bardziej nie wkurza jak element chłopca w mężczyźnie.
Pozornie to może to i urocze , ale w życiu codziennym żadna radocha , serio .
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 16:09 przez luzik, łącznie zmieniany 1 raz.
" Jeśli ludzie są tego samego zdania co ja , zawsze mam wtedy wrażenie , że się pomyliłem" Oskar Wilde

Re: Dorosłość :(

21
Tam gdzie mężczyzna chłopcem jest, jego partnerka chce czy nie, stać się musi mamuśką
Luzik to sobie można mieć obcując z bogiem , nie szczenięciem :D
Ostatnio zmieniony 27 kwie 2010, 16:17 przez luzik, łącznie zmieniany 2 razy.
" Jeśli ludzie są tego samego zdania co ja , zawsze mam wtedy wrażenie , że się pomyliłem" Oskar Wilde
ODPOWIEDZ

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron