Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

1
Nie wiem czy smutne, nie wiem czy szare, ale tylko tu mi pasuje o tym napisać.

Z rozmów studiujących Toruń-Warszawa-Łódź dowiedziałam się o traktkowaniu studentów przez nauczycieli akademickich. Wiadomo, że to są jednostki, jak również jednostkowe uczelnie w wielkich miastach.
1. Traktowanie na egzaminie-"Wejdź do szafy i odpowiadaj, bo nie mogę na Ciebie patrzeć"-podobno studentka była taka brzydka.
2. Promotorzy nie czytają prac magisterskich, co na obronie studenci wyłapują, a pieniądze ciężkie za nich otrzymują.
3. Studenci nie piszą samodzielnie prac tylko kupują od zajmujących się nowopowstałym zawodem nieobjętym w rejestrze ministerialnych, wobec tego pracować biedaczki muszą "na czarno".

Czy tak powinno być? Czy nikt nie jest wstanie tego zmienić? Czy mieliście jakieś nieprzyjemne doświadczenia podczas studiów?
Ostatnio zmieniony 11 lis 2010, 12:53 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 2 razy.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

2
Nie, mam srednie techniczne. Fizol jestem znaczy się :D ale przyznam się bez bicia że dwa razy pomagałem w napisaniu pracy licencjackiej w zakresach dotyczących mojego zawodu i raz w napisaniu pracy magisterskiej :D
Nie jestem ekspertem więc ale myślę że studenci w większości sami zaniżaja standarty i sami siebie nie szanują. Jak wspomniałaś... gro idzie na studia "dla kwitka" i chciałoby zeby nauka była lżejsza od snu, kupują gotowce, ślizgają się z egzaminu na egzamin a potem narzekają że z dyplomem w zębach stoją w kolejce po zasiłek.
Przejedź się do renomowanych europejskich uczelni... studenci się ZDOBYWAJĄ WIEDZĘ natomiast w Polsce się... uczą. Przeważnie uczą się jak wyzebrać trujczynę i mieć spokój. Dziwisz się że profesorowie kładą na nich przysłowiowa lachę z wzajemnością żeby była jasność.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2010, 14:22 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

3
Mam, z tytułu kończonej uczelni, wiele może szokujących dziś, ale dla mnie świetnych wspomnień. Jeżeli nie nudne, opiszę kilka.
Jeden ze studentów miał poważne problemy żołądkowe praktycznie przed każdym egzaminem. Siedzi więc w miejscu odosobnienia i walcząc z rozstrojem, powtarza półgłosem materiał z mechaniki. Z sąsiedniej kabiny dobiega głos:
- u kogo zdajesz?
- u Kozaka
- daj zeszyt, przepytam cię
Pod ścianką z dykty student podaje zeszyt. Kolega odpytuje go przez kilka minut. Potem obaj opuszczają kabiny.
Student staje, jak wryty.
- czwórka wystarczy? - pyta kierownik Zakładu Mechaniki, bo to on siedział w sąsiedniej kabinie.
- tak - zdążył powiedzieć student, zanim trzymając się za brzuch ponownie zniknął w opuszczonym przez siebie przed chwilą przybytku.
Arkadiusz, kolega z grupy, bohater historyjki, ukończył studia z wyróżnieniem. Teraz mieszka i pracuje w Australii.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 10:43 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

4
Wykładowca przed ustnym egzaminem zebrał całą grupę na sali, w celu omówienia sposobu jego przeprowadzenia. Mówił kilka minut. Studenci spięci jak agrafki, bo przedmiot niełatwy. Wykładowca, w celu rozluźnienia atmosfery na koniec stwierdza:
- byliście bardzo dobrą, aktywną grupą. Jestem z Was bardzo zadowolony. Nie musicie się denerwować. Powiem więcej. jeżeli komuś wystarcza trójka, może położyć indeks na stoliku i już teraz wyjść.
Po tych słowach następuje kilkunastosekundowe zamieszanie, po którym na sali pozostaje wykładowca, jeden student i stos indeksów na stoliku.
Nie muszę dodawać, że docent był jednak nieco zawiedziony.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 10:50 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

5
PiotrRosa pisze:Wykładowca przed ustnym egzaminem zebrał całą grupę na sali, w celu omówienia sposobu jego przeprowadzenia. Mówił kilka minut. Studenci spięci jak agrafki, bo przedmiot niełatwy. Wykładowca, w celu rozluźnienia atmosfery na koniec stwierdza:
- byliście bardzo dobrą, aktywną grupą. Jestem z Was bardzo zadowolony. Nie musicie się denerwować. Powiem więcej. jeżeli komuś wystarcza trójka, może położyć indeks na stoliku i już teraz wyjść.
Po tych słowach następuje kilkunastosekundowe zamieszanie, po którym na sali pozostaje wykładowca, jeden student i stos indeksów na stoliku.
Nie muszę dodawać, że docent był jednak nieco zawiedziony.
To jest dobre...:D
To pierwsze oczywiscie też ...Tylko ciekawe czy Arek dalej ma takie problemy :D
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 11:50 przez Dorcik, łącznie zmieniany 1 raz.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

6
Wykładowców miałem dobrych.
Gorzej z panami w dziekanacie,ale do pokonania.

Nie do pokonania były panie szatniarki-nie było przyszytego wieszaka nie zostawiłeś okrycia w szatni, a wrócenie do szatni i poproszenie o możliwość wyjęcia zostawionej legitymacji, karty bibliotecznej czy czegokolwiek powodowało takie wzgardliwe spojrzenia i komentarze ,że człowiek chciał zapaść się pod ziemię.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 12:03 przez Grzegorz, łącznie zmieniany 1 raz.
JATAGANIE - ZDRÓWKA ŻYCZĘ !!!!!

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

7
Dorcik pisze:...To pierwsze oczywiscie też ...Tylko ciekawe czy Arek dalej ma takie problemy :D
Nie wiem. Nie widziałem go ze 20 lat. A na NK się nigdy nie pojawił.

Pewien letni dzień, studenty wchodzą na salę przed kolejnym ustnym egzaminem. Odbywa się on na drugim piętrze. To ważne. Na tablicy napisano: "zaliczenie: t<40s". Egzamin omówiony, studenty wychodzą, na sali pozostaje pierwszy do rozstrzelania. Po jakimś czasie wychodzi. Ma 3. Wchodzi kolejny. Temu się nie udaje. Egzaminator bierze indeks w dłoń, wskazuje tablice i mówi: Jeśli równanie się sprawdzi i zdążę wpisać, ma pan zaliczone. Następnie indeks wylatuje przez okno. Student rzuca się do drzwi. Wraca z indeksem po około minucie. Egzamin "w plecy". Wszyscy pozostali zdali, bo wykładowca zorientował się, że sztafeta ustawiona od parteru do sali egzaminacyjnej pozwalała na utrzymanie czasu tym, którzy nie dysponowali odpowiednia wiedzą. Dla ciekawskich: poprawkowego nie było. Jedyny "oblany" sprawiedliwie dostał zaliczenie bez odpytywania. :animal4:
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 18:29 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

8
U mnie pani doktor po sprawdzeniu egzaminu pisemnego z całego roku, tak oto skomentowała wyniki:

"Wyobraźcie sobie, że robicie wielce skomplikowany sweterek na drutach. każdy rządek inaczej, nic się nie powtarza i tak calutki sweter. Robota ciekawa ale trudna. Przychodzi punkt kulminacyjny, zostaje tylko zeszycie sweterka i można się nim cieszyć. Aż tu nagle przychodzi ktoś, kto pali całą instrukcję i pruje wszystkie elementy swetra...

Moi kochani, tak właśnie się poczułam dzięki wam...".
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 18:41 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

9
Ja też nie mam Jataganie, może dlatego, że byłam dość dobra, ale to, co słyszę od studentów, to nie dowierzam, stąd moje pytanie o doświadczenia.
Jataganie co innego jest pomagać, a co innego pisać za kogoś za pieniądze, ja wielokrotnie pomagałam, podpowiadałam zagadnienia jakie trzeba poruszyć w pracy, podawałam bibliografię do tematu, ale to jest zwykła uczynność.
Poruszyłeś ciekawą sprawę systemu naszej oświaty.
Rzeczywiście wiele bzdur niepotrzebnych nas nauczają. Ostatnio rozmawiałam z tegorocznymi maturzystami i strzelili mi komplement po naszej rozmowie, że powinnam pracować w ministerstwie. Rozmawialiśmy m.in. o prezentacjach maturalnych, które odbywają się po maturze i ciśnie się na usta pytanie, po kiego grzyba ta prezentacja jest potrzebna. W ogóle się nie dziwię, że idą i kupują prezentacje. W przypadku kupowania prac licencjackich czy magisterrskich, to jest dno, wszak zapytam: kogo uczelnia wypuszcza?
Ano takich ludzi z dyplomem, co stoją w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych. :lzy:
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:10 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

10
Ciekawie Piotrze masz wspomnienia, z kibelkiem bomba.

Ja byłam dość dobra, zaliczałam w zerówce z dobrym wynikiem, stąd obrona była oceniona najwyżej możliwie, nie wspomnę, że siedziałam tam ponad 1/2 h. Wszystkie osoby uznały, że źle mi idzie.
Kiedy wyszłam po raz wtóry mówiąc ocenę i o zachwycie Komisji, która mi nie przerywała, bo jak stwierdziła p. przewodnicząca wiele się ciekawych nowych rzeczy dowiedzieli, to współbroniący nie uwierzyli i jak wyszedł nasz promotor prosząc kolejną osobę inne osoby pytały co ja dostałam, promotr potwierdził, że 5.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:13 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

12
Nie zapomnę jednak farta na egzaminie.
Kobyła, bo materiał z dwu lat, a w dodatku w Komisji była egzaminatorka/wykładowczyni i prowadząca ćwiczenia, więc było w dwa ognie. Nikt nie był wstanie opanować całości, wiele już oblało.
Ja czas wykorzystałam na naukę do ostatniej chwili, więc przyszłam na egzamin, po godzinnym trwaniu. Idę z duszą na ramieniu, a koleżeństwo siedzące pod drzwiami informuje mnie, że kilka razy wzywano mnie na egzamin...myślę sobie, już przechlapane...spóźniłam się i odjazd. Wychodzi kolejna osoba...poprawka. Mnie prawie wepchnęli. Stoję przed Komisją i przedstawiam się. Egzaminator prosi index i dokonuje wpisu. No dzięki myślę, bez pytania i poprawka, ale wręcza mi index, a pani od ćwiczeń powiada: uzgodniłyśmy z panią dr, że pani aktywność na zajęciach i wykładach zasługuję na bdb.
Nogi się pode mną ugięły, a co było na korytarzu po wyjściu...to niesprawiedliwe, znajomości.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:20 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

14
Ja też nie mam złych doświadczeń ze studiów. Raz było do przodu, raz do tyłu, raz na babie, raz pod babą, raz ja robiłem za holownik, raz mnie holowano. Były zaliczone zerówki, było kombinowanie, były poprawki, było picie z profesorami, było i narzekanie na nich, było i stypendium za wyniki, były i telewizory latające z akademoków. Było wszystko tak jak byc powinno na Politechnice. A i co ważne, ja tam zajmowałem się studiowaniem, a nie uczeniem... Dwie prace dyplomowe napisane samodzielnie i obronione, dwa kierunki zdobyte ;)
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:22 przez caly, łącznie zmieniany 2 razy.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

15
Lidka pisze:U mnie pani doktor po sprawdzeniu egzaminu pisemnego z całego roku, tak oto skomentowała wyniki:

"Wyobraźcie sobie, że robicie wielce skomplikowany sweterek na drutach. każdy rządek inaczej, nic się nie powtarza i tak calutki sweter. Robota ciekawa ale trudna. Przychodzi punkt kulminacyjny, zostaje tylko zeszycie sweterka i można się nim cieszyć. Aż tu nagle przychodzi ktoś, kto pali całą instrukcję i pruje wszystkie elementy swetra...

Moi kochani, tak właśnie się poczułam dzięki wam...".
Nieźle namieszaliście w tych pracach. ;)
Ale p. dr ma szansę na robienie nowego sweterka. ;)
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:24 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

16
PiotrRosa pisze:To tylko niewielki szczypty tego, co przeżyłem przez te 5 lat. Właściwie, to książkę można by napisać.
To pisz Piotrze ,bo lubię Cię czytać :)

Ja nic nie napisze ,bo jak napisze ,to zas powiedza ,że patologiczna ta Dorota jest jak nie wiem co ;)
:6::P;)

Chociaz jak tak poczytam to może sobie coś przypomne :)
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:26 przez Dorcik, łącznie zmieniany 2 razy.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

17
caly pisze:Ja też nie mam złych doświadczeń ze studiów. Raz było do przodu, raz do tyłu, raz na babie, raz pod babą, raz ja robiłem za holownik, raz mnie holowano. Były zaliczone zerówki, było kombinowanie, były poprawki, było picie z profesorami, było i narzekanie na nich, było i stypendium za wyniki, były i telewizory latające z akademoków. Było wszystko tak jak byc powinno na Politechnice. A i co ważne, ja tam zajmowałem się studiowaniem, a nie uczeniem... Dwie prace dyplomowe napisane samodzielnie i obronione, dwa kierunki zdobyte ;)
Gratulacje, no jak prawdziwy student.
Ja nie miałam przyjemności bycia w akademiku, studiowałam w swoim mieście.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:27 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

18
Jednego z kolegów z grupy (późniejszych) spotkałem na korytarzu przed Komisją Lekarską. Chodził markotny. "Kurcze, wywalą. Nie przejdę. A tak mi zależy" - mruczał pod nosem, drepcząc korytarzem.
- co jest stary, czym się martwisz? - spytał inny kandydat na studenta
- wyniki mam w plecy.
- jak to "w plecy"?
- No niby wszystko OK, tylko to WR mam (-) - ciągnął strapiony
Nas zatkało. Jeden tylko nie stracił rezonu
- No to weź człowieku czerwony pisak i popraw sobie na "+". Będzie OK. Nikt się nie połapie.
Wyobraźcie sobie, że chłopina połknął haczyk i ... poprawił wynik czerwonym pisakiem na (+).

Komisja lekarska przepuściła go, bo dawno się tak nie ubawili.

dla niewtajemniczonych: WR - Odczyn Wassermanna – odczyn nieswoisty wykonywany w diagnostyce kiły. Prawidłowy, to oczywiście (-)
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:36 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

19
Dorcik pisze:
PiotrRosa pisze:To tylko niewielki szczypty tego, co przeżyłem przez te 5 lat. Właściwie, to książkę można by napisać.
To pisz Piotrze ,bo lubię Cię czytać :)

Ja nic nie napisze ,bo jak napisze ,to zas powiedza ,że patologiczna ta Dorota jest jak nie wiem co ;)
:6::P;)

Chociaz jak tak poczytam to może sobie coś przypomne :)
Dorcik, no co Ty, to są wspomnienia i różne się nasuwają, ale jakieś pamiętamy lepiej i o tym piszemy.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:40 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

20
PiotrRosa pisze:Jednego z kolegów z grupy (późniejszych) spotkałem na korytarzu przed Komisją Lekarską. Chodził markotny. "Kurcze, wywalą. Nie przejdę. A tak mi zależy" - mruczał pod nosem, drepcząc korytarzem.
- co jest stary, czym się martwisz? - spytał inny kandydat na studenta
- wyniki mam w plecy.
- jak to "w plecy"?
- No niby wszystko OK, tylko to WR mam (-) - ciągnął strapiony
Nas zatkało. Jeden tylko nie stracił rezonu
- No to weź człowieku czerwony pisak i popraw sobie na "+". Będzie OK. Nikt się nie połapie.
Wyobraźcie sobie, że chłopina połknął haczyk i ... poprawił wynik czerwonym pisakiem na (+).

Komisja lekarska przepuściła go, bo dawno się tak nie ubawili.

dla niewtajemniczonych: WR - Odczyn Wassermanna – odczyn nieswoisty wykonywany w diagnostyce kiły. Prawidłowy, to oczywiście (-)
I ja też. Poplułam monitor. :ahaha:
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:41 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

21
Inny kierunek, egzamin z laryngologii. Znowu fart.
Kompletnie nieprzygotowana.
Błagam by coś mi powiedzieli, nawet nie wiedziałam co.
Mów co chcesz proszę, więc koleżanka powiedziała mi o mięśniach języka i jakie wykonują ruchy.
Jeszcze coś błagam, bo zaraz wchodzę, więc stwierdziła: budowa ślinianki, to nie zapamiętasz, ale pamiętaj o powikłaniach po zapaleniu ślinianek i tu wymienia.
Wchodzę, minę miałam okrutną, bo pan dr zrobił wytrzeszcz oczu i nadął policzki, a ja bezmyślnie pokazałam język i z tego mnie zapytał.
Powiedziałam co usłyszałam przed chwilą pod drzwiami, obok koleżankę zapytał o budowę ślinianki...wydukała, a mnie o powikłania. Zarobiłam bd.
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:44 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

22
Lizawieta pisze:Nieźle namieszaliście w tych pracach. ;)
Ale p. dr ma szansę na robienie nowego sweterka. ;)
Pani doktor zarządziła ustny indywidualnie dla każdego studenta, pogrom... Poszłam tak zestresowana, że prawie nie wiedziałam, jak się nazywam. 4,5 dostałam (jako jedna z nielicznych).

Pomyślę, nad śmieszniejszymi przykładami, ale generalnie już widzę, że to, co się dzieje teraz na studiach, to śmiechu warte...
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 19:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

23
Lidka pisze:
Lizawieta pisze:Nieźle namieszaliście w tych pracach. ;)
Ale p. dr ma szansę na robienie nowego sweterka. ;)
Pani doktor zarządziła ustny indywidualnie dla każdego studenta, pogrom... Poszłam tak zestresowana, że prawie nie wiedziałam, jak się nazywam. 4,5 dostałam (jako jedna z nielicznych).

Pomyślę, nad śmieszniejszymi przykładami, ale generalnie już widzę, że to, co się dzieje teraz na studiach, to śmiechu warte...
A gdybyś przyszła, ze sweterkiem, to kto wie, może bdb. ;) :moj:
Ostatnio zmieniony 12 lis 2010, 20:19 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

24
Hahaha, Piotr, Twoje historie mnie powaliły na kolana :D :D :D Ta z kibelkiem na pewno zostanie opowiedziana znajomym :D

Te anegdoty to nijak nie pasują mi do smutnych szarych spraw :D

Dobiję Was, u mnie na uczelni znieśli w zeszłym roku pisanie pracy licencjackiej z powodu zatrważającego poziomu prac ;) Wprowadzili więc ustny egzamin. Tylko nie wiem teraz czy i tego nie wycofają patrząc po ilości porażek :P Dopóki nie wycofują pracy magisterskiej jest ok. ;)

Problem ze studiami w dzisiejszych czasach polega chyba na tym, że "każdy" kończy studia, tak samo jak się kończy liceum - taki pakiet obowiązkowy. Wyższe wykształcenie staje się standardem i każdy też chce zostać studentem na zasadzie mody. Nie chcę się tu wywyższać i mówić, że ja to jakiś lepszy student jestem. Pewnie mogłabym się bardziej przyłożyć jeszcze, ale przynajmniej poszłam na studia na wymarzony od "zawsze" kierunek. Ale jak się rozejrzę dookoła to mogę wskazać ludzi, którzy poszli na jakiekolwiek studia aby mieć papier. W tym momencie sam proces edukacji się dla nich nie liczy, a tylko papierek. Dlatego droga zdobycia go jest różna... Ja tam myślę, że jak się 5 lat nad czymś siedzi to warto to lubić i móc sobie powiedziec, że się na coś te lata poświeciło a nie zmarnowało.
Ostatnio zmieniony 13 lis 2010, 1:40 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

25
Skoro się podoba, to popisze jeszcze.

Specjalista od WR na I semestrze miał problem z zębami. Po prostu rozbolał go jeden. Chodził całe popołudnie i jęczał. Wreszcie któryś z kolegów nie wytrzymał i postanowił mu pomóc.
- po co się chłopie męczysz. Idź do dentystki.
- a gdzie ja teraz dentystkę znajdę?
- no co Ty? Nie wiesz? Tu w akademiku jest gabinet. W piwnicy. Nie wiedziałeś?
- poważnie? gdzie?
- schodzisz schodami koło portierni i zaraz po prawej stronie siedzi kobieta w białym fartuchu. To dentystka. Musisz tylko nawrzeszczeć na nią, bo ona nie lubi studentów i nie chce ich przyjmować. Czeka tylko na wykładowców. Tych to obsługuje od ręki. Ciebie pewnie wygoni. A może powie nawet, że wcale nie jest dentystką.
Uszczęśliwiony właściciel bolącego zęba pędem pokonywał schody w kierunku piwnicy. Kiedy tam dotarł, grzecznie poprosił panią w białym fartuchu o pomoc. Ta, zgodnie z przewidywaniami odmówiła.
Awantura była na cztery fajerki. Właściciel bolącego zęba darł sie na "panią doktor" tak, że na 9 piętrze akademika było go słychać. Zaś kierowniczka magazynu, bo to do niej wysłali cierpiącego koledzy, ni jak nie mogła pojąć, jak ma pomóc w bólu zęba, mając do dyspozycji pościel, szczotki i środki czystości.
Dodam tylko, że awantura nie skończyła się pobiciem "pani doktor" przez cierpiącego studenta. Zdążyliśmy ja obronić.
Ostatnio zmieniony 13 lis 2010, 9:51 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

26
PiotrRosa pisze:Skoro się podoba, to popisze jeszcze.

Specjalista od WR na I semestrze miał problem z zębami. Po prostu rozbolał go jeden. Chodził całe popołudnie i jęczał. Wreszcie któryś z kolegów nie wytrzymał i postanowił mu pomóc.
- po co się chłopie męczysz. Idź do dentystki.
- a gdzie ja teraz dentystkę znajdę?
- no co Ty? Nie wiesz? Tu w akademiku jest gabinet. W piwnicy. Nie wiedziałeś?
- poważnie? gdzie?
- schodzisz schodami koło portierni i zaraz po prawej stronie siedzi kobieta w białym fartuchu. To dentystka. Musisz tylko nawrzeszczeć na nią, bo ona nie lubi studentów i nie chce ich przyjmować. Czeka tylko na wykładowców. Tych to obsługuje od ręki. Ciebie pewnie wygoni. A może powie nawet, że wcale nie jest dentystką.
Uszczęśliwiony właściciel bolącego zęba pędem pokonywał schody w kierunku piwnicy. Kiedy tam dotarł, grzecznie poprosił panią w białym fartuchu o pomoc. Ta, zgodnie z przewidywaniami odmówiła.
Awantura była na cztery fajerki. Właściciel bolącego zęba darł sie na "panią doktor" tak, że na 9 piętrze akademika było go słychać. Zaś kierowniczka magazynu, bo to do niej wysłali cierpiącego koledzy, ni jak nie mogła pojąć, jak ma pomóc w bólu zęba, mając do dyspozycji pościel, szczotki i środki czystości.
Dodam tylko, że awantura nie skończyła się pobiciem "pani doktor" przez cierpiącego studenta. Zdążyliśmy ja obronić.
To mieliście ubaw.
Już sobie wyobrażam, jak stale robiliście go w "Karolka".
A z drugiej strony, to jestem zdziwiona, ze tacy ludzie studiują..."magazyn stomatologiczny"...dobre. :tonk:
Ostatnio zmieniony 14 lis 2010, 11:34 przez Lizawieta, łącznie zmieniany 1 raz.
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-

Re: Doświadczenie z czasów studiowania.

27
Nie ma się czemu dziwić. Dla ułatwienia dodam jeszcze, że "Karolek", jak go nazwę, był w pierwszej piątce kandydatów, którzy uzyskali najlepszy wynik w egzaminach wstępnych. Potem było niestety już tylko gorzej. W trakcie trzech pierwszych semestrów miał cztery egzaminy komisyjne z matmy. Właściwie, to jedno zaliczenie komisyjne i trzy egzaminy. Jak to możliwe? Ano takie to były czasy.

Mistrz Karolek pewnego dnia pojawił się na zajęciach w postaci niemal mumii. Spomiędzy bandaży na głowie wystawało mu jedynie jedno oko. Co mogło sprawić taki stan Karolka? Zapałki. A właściwie ich brak. Karolek był nałogowym palaczem. Poprzedniego dnia siedział nad jakimś rysunkiem technicznym do późnej nocy. Kiedy kolejny raz naszła go ochota na "dymka" stwierdził, iż zapałek, zapalniczki ani kogokolwiek, kto by posiadał takowe akcesoria w okolicy nie ma. Wpadł więc na genialny pomysł. Włączył do kontaktu grzałkę do wody. Kiedy ta osiągnęła kolor wskazujący możliwość odpalenia papierosa, Karolek próbował to zrobić. Grzałka wystrzeliła w momencie zbliżania jej do papierosa. Miał na tyle szczęścia (nie tylko tym razem w swoim życiu), że obrażenia jakich doznał, były tylko powierzchowne. Po opatrzeniu w Pogotowiu Ratunkowym rankiem dzielnie pojawił się na zajęciach.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron