Każda matka, przy narodzinach powinna witać swoje dziecko słowami:”i obiecuję ci,że umrzesz”
Rodzice są gwarantami dokonania się tego. Powołanie życia=przywołanie śmierci.
Różnica polega tylko na mniejszej lub większej świadomości faktu.
Są różne style w traktowaniu tego tematu:
na ignoranta,
na optymistę-magika,
na czarodzieja,
na pesymistę,
na realistę.
Ignorant, rozmnaża się, i jest święcie przekonany,że życie fizyczne, to stan absolutnie stały.
Optymista-magik, odrzuca myśl o śmiertelności, bo ma nadzieję na „eliksir”, który bez końca będzie wydłużał jakimś cudem życie jego potomstwa.
Czarodziej, czaruje przez zabobonne nie mówienie o tym, działa to jak amulet. Nie ma mowy o tym, nie stanie się.
Pesymista, na starcie wie to, co realista, tylko pieśni pogrzebowe nuci od pierwszych dni nowego obywatela.
No i realista, wie, że umrze ten, któremu dał życie, i z racji tego wypełnia te kilka chwil pomiędzy- najlepiej jak potrafi.
Wychowuje, sam się uczy, dba, kocha, stawia wymagania, jest łagodny, docenia, nie pogardza nigdy, słucha śmiechu i płaczu, bierze udział we wszystkim co ważne....i tak do końca swoich dni..
Dać życie-to pestka.
Wiedzieć,że dało się śmierć-to wyzwanie.
Stać przy tym godnie, bez przekłamań, bez czarowania rzeczywistości...to daje tylko szansę na zdrową rodzinę, na cudowne dzieciństwo, i macierzyństwo, i ojcowiństwo:)
Świadomość rodzica, jak ważny jest czas dla jego dziecka, czas kilkunastu lat pomiędzy życiem , a śmiercią-ta świadomość jest gwarantem jakości życia jakie zapewniamy dziecku.
Wiedząc,że jest śmiertelne, zadbamy o jakość życia dziecka. Wtedy nie ma zapędów destrukcyjnych względem dziecka...nie ma potrzeby „mordowania” go. On i tak umrze, dlatego otrzymuje najlepsze podczas trwania jego życia.
Post zainspirowany wiedzą na temat cierpienia dzieci jakiego doświadczają od dorosłych:
bicie,
wykorzystywanie,
głodzenie,
psychiczne tortury, etc,etc,etc...
Gdyby świadomość śmierci była większa...może ludzie by odpuścili sobie w końcu, i zaczęli się doceniać bardziej.
Niestety świadomość życia przeważa, w dodatku wypaczona to świadomość...
Człowiek, w chwili w której zdaje sobie w pełni sprawę ze swojej śmiertelności,zdaje sobie sprawę, że każdego dnia jest go mniej i mniej, przestaje spinać życiowe poślady i rozumie,że ten „problem” dotyczy wszystkich na około, i staje się milszy, i nie uprzykrza życia innym, nie mówiąc już o ranieniu na około, ranieniu do krwi...
Mój post jest pochwałą życia. Jest wręcz celebracją życia.
Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.
1
Ostatnio zmieniony 09 gru 2010, 4:23 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 1 raz.