Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

31
Nie sprawia wiele kłopotu zgodzenie się z każdym Twoim poszczególnym zdaniem.
Ma sens i jest w sumie , ta teoria(filozofia) znana każdej średnio rozwiniętej istocie.
Oczywistym jest ,że źródłem wszelkiej agresji jest strach, źródłem zapalnym konfliktów brak świadomości.
Te dwa stany strach+brak świadomości=cierpienie. I tego kogo się rani, i w konsekwencji, samego raniącego.
Jasne. Wiem i rozumiem. Sama często muszę się uspokajać, aby nie być przyczyną eskalacji problemu. Tym sposobem:spokojem, i świadomością do czego to zmierza, zażegnuję konflikt w zarodku.
Tak, wiem. Co do strachu, rzadko wywołuję w ludziach to uczucie...chyba że nieświadomie. Bo nie znoszę, gdy ludzie
się mnie boją. Dosłownie cierpię, gdy widzę lęk czyjś przede mną:moją reakcją, oceną itd. To jest ta moja pokora.
Nawet dość sporo we mnie współczucia do innych.

Jestem prostym człowiekiem, działam prosto. Dlaczego traktuję ludzi generalnie dobrze?
Bo stawiam się bez problemu w ich położeniu. Mam dobrą wyobraźnie i jestem w stanie siebie zobaczyć na ich miejscu,
więc dosłownie-czynię im tak, jakbym chciała aby mnie czyniono. Skutek z reguły pozytywny.

Niestety, nie "czuję" ludzi o których mowa w wątku, zero zrozumienia. Nie jestem w stanie identyfikować się, choćbym biegła, stad brak miłości" wszechogarniającej"....która obejmuje ich.
Jednak nie czaruję rzeczywistości, i nie udaję, że ich nie ma. Ja nadal, mimo odrazy, szukam sposobu w głowie i sercu, jak im pomóc aby nie ranili...lub aby nie mieli szansy tego robić.

W ich przypadku, zmienienie swojego stosunku do nich...ma niewielki wpływ na rzeczywistość.
Robią dalej to co robią...z tym ,że ja na to nie patrzę. Twarz mam odwróconą "do słońca"....
Ostatnio zmieniony 10 gru 2010, 20:21 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

32
"Ten kto wierzy we mnie choćby umarł żyć będzie" pierwsza ziemia przeminie i pierwsze niebo, ni cierpienia ni śmierci na ziemi nie będzie. Ale zanim to się stanie ucisk wielki nadejdzie. Ucisk mamy wewnętrzny i zewnętrzny. Nie wiem jak długo ucisk jeszcze potrwa. Powiem tak, ten co stworzył ludzkie DNA ma możliwość jego modyfikacji i odblokowania co do długości życia jak było na początku. A wystarczy że to zrobi na poziomie energetycznym hurtowo dla całej ludzkości. Patrz ze słońcem, wtedy widzisz wszystko. Patrzenie na słońce oślepia i żyjesz jak ślepiec. Stań się jak słońce, patrz i czuj jak słońce. Ono jest tu centrum istnienia. Pierwszy duch ziemi przeminął chyba rok temu do dwóch. Obecnie jest inny duch ziemi. Ale po co ja to gadam ? Najwyżej jutro wytne :-)
Ostatnio zmieniony 10 gru 2010, 23:16 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

34
Ja, zadziałał klasycznie. Jako dowód,że najlepiej zapamiętuje się zdania początkowe i końcowe wypowiedzi. A ja mówiłam o słońcu, na dosłownie samym końcu :)

Tak, patrzenie w słońce oślepia.
Patrzenie w problem-zaślepia.
No to jak to "obok" heheh, wykonać?
Nie wiem, nikt nie wie.

Problem nierozwiązywalny, każdy może tylko jakoś sobie znaleźć w tym bezpieczne miejsce.
Autentycznie, musi nas przelecieć jakaś Fala z Kosmosu, wyremontować DNA, i stworzyć Nowego Człowieka, do Nowych Czasów.
W starym czasie mamy jak mamy.
Oczyścimy się przez Ogień...cokolwiek to znaczy :)
Ostatnio zmieniony 11 gru 2010, 3:18 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

35
Przybieżeli pisze:Niestety, nie "czuję" ludzi o których mowa w wątku, zero zrozumienia. Nie jestem w stanie identyfikować się, choćbym biegła, stad brak miłości" wszechogarniającej"....która obejmuje ich.
Jednak nie czaruję rzeczywistości, i nie udaję, że ich nie ma. Ja nadal, mimo odrazy, szukam sposobu w głowie i sercu, jak im pomóc aby nie ranili...lub aby nie mieli szansy tego robić.

W ich przypadku, zmienienie swojego stosunku do nich...ma niewielki wpływ na rzeczywistość.
Robią dalej to co robią...z tym ,że ja na to nie patrzę. Twarz mam odwróconą "do słońca"....
Cieszę się, że jesteś, jaka jesteś :)

A co do ludzi, u których jest "zero zrozumienia" (oj, wielu takich...), właśnie im nie da się tłumaczyć. Im trzeba przede wszystkim pokazywać miłość. Nie ma znaczenia, czy do nich dotrze od razu czy nie. Trzeba pamiętać, że dla nas nasze intencje są najważniejsze. I nie musimy widzieć nawet przemiany w innych, to jest ich problem. Odwracanie się od takich ludzi, bo "i tak nic nie zrozumieją", to zaprzepaszczanie naszej szansy dzielenia się tym, co mamy najcenniejszego. Moim zdaniem tylko tą metodą możemy an ludzi wpłynąć, żeby sami chcieli odnaleźć w swoich sercach to samo. Bo mają, każdy człowiek ma.

Przybieżeli, my nie mamy pojęcia, jak nasze zachowanie działa na ludzi. Bywa bardzo często w życiu, że spotykamy raz kogoś, kogo zachowanie, uśmiech, uwaga tak bardzo nas poruszą, że osoba zniknie z naszego życia, a my zatrzymamy się na tym zachowaniu, uwadze, uśmiechu... I po pewnym czasie odkryjemy, że tak samo możemy...

Więc jeśli chcemy miłości - "siejmy" miłość, nie oczekując rezultatów, bo możemy ich nie zauważyć, a one i tak będą.
Ostatnio zmieniony 11 gru 2010, 6:40 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

37
lufestre pisze:Jak już gadasz, to oświeć co to ten duch ziemi, bo nie nadążam ;)
Stara ziemia miała imie Gaja. Ona jako dusza opuściła swe ogromne ciało. Na jej miejsce przyszła inna dusza. Każde ciało niebieskie jest żywą istotą, nawet księżyc. I każde ciało niebieskie ma wole i świadomość. Słońce też ma własną dusze. Podobnie jak Ty i inni macie własną.
Przybieżeli pisze:patrzenie w problem oślepia.
skąd tą złotą myśl wyciągłaś ? Jak patrzysz ze słońcem to nic nie oślepi, żaden problem. Masz pewnie wzorce Bodhisatwy, to jest negatywne obciążenie i bardzo powszechne u buddystów, branie na siebie ciężar problemów całego świata. Powiem tak lekarzu najpierw ulecz samą siebie. Bez tego nikomu nie pomożesz a tylko zaszkodzisz. Zajmij się własnym rozwojem. Sama masz dużo problemów do rozwiązania. Boisz się własnych problemów ruszyć ale nie boisz się ruszać problemów innych. Samo to jest wielkim problemem. Nie jesteś odpowiedzialna za problemy innych. Każdy ma swój czas na ich rozwiązywanie. Nie przyspieszaj bo narobisz sobie negatywnej karmy jeśli to zrobisz w niedoskonały sposób. Nie jesteś oświecona by działać w sposób doskonały.
Ostatnio zmieniony 11 gru 2010, 11:04 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: I obiecuję ci ,że umrzesz.

38
Ja?! pisze:
lufestre pisze:Jak już gadasz, to oświeć co to ten duch ziemi, bo nie nadążam ;)
Stara ziemia miała imie Gaja. Ona jako dusza opuściła swe ogromne ciało. Na jej miejsce przyszła inna dusza. Każde ciało niebieskie jest żywą istotą, nawet księżyc. I każde ciało niebieskie ma wole i świadomość. Słońce też ma własną dusze. Podobnie jak Ty i inni macie własną.
Eh, do tego, że planety czy rzeczy mają duszę, to jeszcze w swoich rozmyślaniach nie doszłam...
Ostatnio zmieniony 11 gru 2010, 20:39 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron