Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

1
To mój pierwszy post
Licze na wyrozumiałość
Nie wiem czy umieszczam go we właściwym miejscu ale nich będzie jeśli już zaczynam pisać
Chciałam opisać moją historie
Mam 19 lat a na imie Dominika
ale to mało istotne
mój problem polega na nieumiejętności życia z drugim człowiekiem .
w maturalnej klasie zaczełam chodzić z pewnym chłopakiem z klasy.
podobał mi sie od początku liceum ale dopiero w 3 klasie zostaliśmy parą.
był moim pierwszym chłopakiem ja jego pierwszą dziewczyną
Karol miał problemy : depresja , próba samobójcza, alkohol, utrata kontaktu z rzeczywistością.
Był niezwykle wrażliwy , delikatny , współczujący, kochany.
Wiele nas łączyło bo ja też wtedy miałam depresje i jedno rozumiało drugie , pomagaliśmy sobie.
Przeżyłam z nim niezpaominane chwile.
Ale to tylko ta jasna strona związku.
Bo jest i ciemna .
Karl potrafił nie odzywać sie kilka dni , nie dawać znaku życia a ja nie byłam w stanie bez niego funkcjonować, dostawałam napadów płaczu, histerii i kiedy nie było go przy mnie żyłam w ciągłym strachu czy te spotkanie nie było ostatnim ... dopiero kiedy zadzwonił z ulgą że go słyszę spotykałam sie z nim i tylko kiedy był obok czułam sie bespieczna.
Nie było jednak takiego szalonego uczucia, , czułam sie przy nim tak naturalnie, czułam sie przy nim pełną całością z dwóch połówek, ale wystarczyło że znikł mi z oczu a odczuwałam tak silny lęk że nie mogłam myśleć.
on nie wiedział o moich wyskokach że kiedy nie odzywał sie tygodniami ja umierałam ze strachu, nie wiedział jak cierpiałam gdy go nie było kiedy zjawaiał sie po tych cichych dniach nie usłyszał nawet słowa skargi że było mi źle ... cieszyłam sie tylko że znów jest ze mną i wszystko jest ok.
we wrześniu rozstaliśmy sie .
o dziwo nie było płaczów i lamentów, coś z nas uszło coś sie wypaliło, oczekiwanie na spotkanie było nie do zniesienia , same spotkania i rozmowy męczarnią , nasz związek zaczął nas zabijać -rozstaliśmy sie .
od października poszłam na studia.
nie chciałam mieć chłopaka .
chciałam zabić ból po karolu ... piłam, paliłam, imprezowałam.
byłam sama ... nie żyłam wspomnieniami po Karolu
w tym czasie 2 chłopaków chciało ze mną chodzić - odmówiłam
z trzecim zrobiłam coś okropnego
rozkochałam i rzuciłam ... narobiłam wielkiej nadziei a potem powiedziałam że nigdy nie chciałabym być z takim kimś jak on
wiem to było nie fair a ja zrobiłam to specjalnie , z premedytacją...
teraz można powiedzieć że spodobał mi sie pewien chłopak z uczelni
zaczeliśmy sie spotykać
ale on
nigdy nie napisze do mnie pierwszy, zawsze tylko ja wszystko inicjuje , czasem nawet nie odpisze na mojego esemesa ...
myślałam że z nim coś mi wyjdzie , podobał mi sie naprawde ... ale widze że on nie jest mną zainteresowany ....
czy mam to ciągnąć dalej ?
po karolu nie umiem być z innym chłopakiem , ciągle przywołuje wspomnienia , nie chce pozwolić mu odejść , ciągle trzymam sie tych wspomnień
nie wierze że kiedykolwiek bede szczęśliwa w związku z jakiś facetem ...
myślałam że ten chłopak - Andrzej , że z nim bede szczęśliwa ... ale przecież widze że on mnie nie chce ...
a oprócz niego nie jestem zainteresowana nikim innym
czy mam być z kimś na siłe skoro ten ktoś mi sie nie podoba ?
czy jest takie coś jak skazanie na samotność ?
albo powołanie do samotności ?
błagam
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:19 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

2
1/ nie bądź na siłę z nikim, bo i siebie i jego unieszczęśliwisz
2/ nie, nie ma czegoś takiego jak skazanie na samotność
3/ sama stwierdziłaś, że po Karolu nie potrafisz być z kims innym:
- daj sobie czas, aż wyrzucisz te wspomnienia z siebie, bo to one cię blokują
- zapomnij o tym, że nie potrafisz byc z kims innym, myśl wręcz przeciwnie
pkt 3 wymaga czasu, ale to od ciebie zależy ile
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:31 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

3
widzisz , myślałam że wyjdzie coś z tym chłopakiem z uczelni i z nim byłabym gotowa stworzyć związek ... ale on nie chce .
dlatego sie wycofałam .
narazie nie widze innego który by mi sie podobał więc hmm chyba poczekam aż pojawi sie jakiś który mnie zaintersuje tak jak ten Andrzej , ale który w przeciwieństwie do niego odwzajemni moje zainteresowanie.

masz racje nie moge być z człowiekiem który mi sie nie podoba byleby tylko być , sęk w tym że czasem boje sie że nikt mi sie już nigdy nie spodoba ... i zostane sama ... a naprawde nie umiem być z kimś do kogo nic nie czuje.
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:42 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

4
Nikka pisze:masz racje nie moge być z człowiekiem który mi sie nie podoba byleby tylko być , sęk w tym że czasem boje sie że nikt mi sie już nigdy nie spodoba ... i zostane sama ...
:) to tylko zbędny, tobie najmniej potrzebny strach i wyobraźnia w złym kierunku ustawiona :)
spokojnie...najpierw wyzbądź się mysli o Karolu, bo z tego co czytam on ciągle w tobie siedzi - to jest ta twoja blokada.
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:46 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

5
Dominiko, nie ma czegoś takiego jak "skazanie na samotność". Chyba, że sama tego zechcesz.

Nie wiem, co Ci odpowiedzieć, żebyś nie poczuła się urażona...

Moim zdaniem uzależniłaś się od Karola, uwierzyłaś w to, że bez niego nie ma dla Ciebie życia. Niepotrzebnie, bo taka droga nie prowadzi do szczęścia. A życie jest dokładnie takie, jakie sami chcemy je widzieć. Sprawdza się to, w co wierzymy. Więc jeśli uwierzyłaś, że z nikim innym nie będziesz szczęśliwa, tak też dla Ciebie będzie. Jeśli uwierzyłaś, że Twoja droga jest 'samotnicza' - również tak się stanie.

Może więc warto by tę sytuację odwrócić i uwierzyć, że znajdziesz swoje szczęście z innym chłopakiem? Uwierzyć w to, co chciałabyś, aby się wydarzyło?

I, przede wszystkim, cierpliwości! Całe życie dopiero przed Tobą i nie masz powodów do rozpaczy ;) Żyj spokojnie i radośnie, z wiarą, że wszystko możesz osiągnąć. I osiągniesz, spełni się, o ile będziesz w to wierzyła i po prostu żyła bez odczucia jakiegoś wewnętrznego 'przymusu' bycia z kimś w każdej chwili, bez porównywania, oczekiwań. Ten najważniejszy jeszcze się nie pojawił w Twoim życiu, ale jak się pojawi, na pewno to będziesz wiedziała. :tuli:
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:46 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

6
nie poczułam sie urażona , tu nie ma czym ;)
jest tak że nie to że ja nie moge zapomnieć o Karolu , chodzi o to że ja nie chce o nim zapomnieć .
bo jakbym chciała to bym zapomniała - u mnie tak to działa.
trzeba zrobić tylko ten krok - zrobić coś żeby sie chciało chcieć zapomnieć .

widzisz nastawiłam sie na tego chłopaka z uczelni ( też nie wiem z akiej paki jakby on nie wiem był ostatnim facetem na kuli ziemskiej ale oj tam no spodobał sie i już , miał w sobie to coś ^^) no a tu nic nie wypaliło .

ale tak sobie pomyślałam teraz ... skoro byłam w stanie na jakiś czas zapomnieć o Karolu i zacząć coś z następnym to może kiedyś kiedyś jak sie pojawi ten odpowiedni to znów sie zaangażuje ?

problem w tym że czasem sama sobie w wmawiam że bede do końca życia sama bo np. moja siostra ma 31 lat a nie ma męża , albo to że ja mam 19 lat i miałam tylko jednego chłopaka
wiem że to głupie powody ale czasem demotywują .

czasem jednak patrząc na moje koleżanki które są już zaręczone i chodzą z chłopakami 3 lata rzygać mi sie chce na widok ich ustabilizowanego i nudnego życia bo ja ... chciałbym troche pobyć niezależna , wolna , sama z sobą .
i to jest właśnie kolejny problem presji otoczenia : masz 19 lat to powinnaś mieć chłopaka ! nie masz ? o boże a czemu ?
a mi czasem to sie zwyczajnie nie chce bo egoistycznie chce pobyć sobie sama będąc niezależna , dopiero jak tego właściwego spotkać to sie z nim związać - i wtedy czuje taki wyrzut że jestem egoistyczna , niedojrzała ... dlatego czuje taką presje by mieć kogoś bo jeśli nie mam ( i co gorsza nie chce mieć ) to jest coś ze mną nie halo i wyląduje jak moja siostrunia z 31 na karku - sama .
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 15:59 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

7
Ej, chyba za dużo myślisz...;) Ja w wieku 19 lat żadnego chłopaka nie miałam i jakoś przeżyłam (i żyję szczęśliwie do dziś, z całą rodzinką ;)).

Ale napisałaś jedną słuszną uwagę: trzeba chcieć. Jeśli jesteś tego świadoma, to nie jest tak źle, masz krótszą drogę.

Jednak przedtem wypadałoby wiedzieć, czego tak naprawdę się chce: samotności, chłopaka, niezależności, skończenia studiów itp. itd. I wypadałoby się zastanowić, czy niektóre nasze życzenia nie są sprzeczne ze sobą (np. samotność i chłopak jednocześnie). Przy sprzeczności nic nie osiągniemy.

Ale jak nasze plany są jasne, jak wiemy, czego chcemy, trzeba po prostu żyć z wiarą i ufnością, że się spełnią.

(wszelkie wątpliwości i negatywne myśli, niestety, odsuwają od nas spełnienie tego, czego chcemy)
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 16:18 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

8
Lidka pisze:Jednak przedtem wypadałoby wiedzieć, czego tak naprawdę się chce: samotności, chłopaka, niezależności, skończenia studiów itp. itd. I wypadałoby się zastanowić, czy niektóre nasze życzenia nie są sprzeczne ze sobą (np. samotność i chłopak jednocześnie). Przy sprzeczności nic nie osiągniemy.

Ale jak nasze plany są jasne, jak wiemy, czego chcemy, trzeba po prostu żyć z wiarą i ufnością, że się spełnią.
Ha ! i tu przypadkiem trafiłaś w samo sedno !

"wypadałoby wiedzieć czego sie chce " "czy chłopak czy niezależność " - a ja właśnie nie wiem . bo raz chce tak raz chce tak .

tu wyłazi moja najgorsza wada - niezdecydowanie często motywowane zwykłymi kaprysami ( chcę i już tak ma być a potem nie chcę więc ma zniknąć !) tak to wychodzi jak rodzice spełniają każde ( nawet te sprzeczne ) życzenia w dzieciństwie.
a potem przychodzi koniec dzieciństwa i człowiek ma takie sprzeczne życzenia których nie da sie spełnić bo są niematerialne .
wow , patrz Lidka do jak głębokiej psychoalalizy doszłyśmy ;)


buziaki !
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 16:26 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

9
Nikka, do głębokiej psychoanalizy to jeszcze daleko... ;)

I nie, ja nie nazwałabym tego żadną Twoja 'wadą', ot, może pewna niedojrzałość życiowa, ale to tez nie 'wada', a naturalna kolej rzeczy. Trudno ja mieć w wieku 19 lat i rzadko kto jest już emocjonalnie i psychicznie dojrzały. Więc głowa do góry! Jak jesteś tego świadoma, to JUŻ jesteś bardziej dojrzała i JUŻ możesz dokonywać wyborów, które będą Ci służyły.

Czyli wybierz coś i bądź konsekwentna w tym wyborze. A czas pokaże, czy to był dobry wybór. Jedyne, czego potrzebujesz, to tej konsekwencji.
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 17:15 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

10
Ja mam dla Ciebie inną rade, zajmij sie sobą, nauką, przyjaciółmi... Ucz się, baw, ciesz zyciem, rób to co sprawia Ci przyjemność, określ jakis cel i dąż do niego. A kiedy spotkasz tego jedynego, tak jak mówi Lidka, będziesz wiedziała ze to on i mając otwarty umysł, będziesz wiedziała co robić :D
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 18:00 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

11
A ja Ci coś opowiem czym jest związek. Wzmacnia w was to co pozytywne i negatywne. Otwiera bramy przeszłości i nawet o tym nie wiecie bo za młodzi bo za mało świadomi. Wiele par odgrywa emocjonalne jazdy z okresów gdy byli ze sobą poprzednio a mogło to być wiele wcieleń wcześniej. Strach bo facet się nie odzywa może być pamięcią po stracie partnera kiedy serce pamięta ogromny ból którego nic nie jest w stanie usunąć. Tylko czas. Śmierć bliskiej osoby jest bolesna ale wy zrobiliście to sztucznie i pewnie oboje robiliście podobne rzeczy po rozstaniu które jest symboliczną śmiercią. On "umarł" powtórnie wewnątrz siebie a Ty szukałaś zapomnienia w czym popadło. Nie rokuje to szczęśliwej przyszłości jeśli nie rozwiążesz spraw zaległych z przeszłości
Ostatnio zmieniony 21 mar 2011, 23:13 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

12
Lidka pisze:Nikka, do głębokiej psychoanalizy to jeszcze daleko... ;)

I nie, ja nie nazwałabym tego żadną Twoja 'wadą', ot, może pewna niedojrzałość życiowa, ale to tez nie 'wada', a naturalna kolej rzeczy. Trudno ja mieć w wieku 19 lat i rzadko kto jest już emocjonalnie i psychicznie dojrzały. Więc głowa do góry! Jak jesteś tego świadoma, to JUŻ jesteś bardziej dojrzała i JUŻ możesz dokonywać wyborów, które będą Ci służyły.

Czyli wybierz coś i bądź konsekwentna w tym wyborze. A czas pokaże, czy to był dobry wybór. Jedyne, czego potrzebujesz, to tej konsekwencji.
Słusznie. Jeśli wadą miała by być taka postawa jak Nikki, to prawie 100% młodzieży było by wadliwe. Choć znam osobiście 19 letnią mamę trzyletniego Filipa, która spisuje się wspaniale (teraz, nie cztery lata temu - dla jasności). Ale też nieobcy jest mi pewien 24-latek (własnej produkcji), który jeszcze żadnej poważnej decyzji życiowej nie podjął. I z tego, co mi wiadomo, w najbliższym czasie nie zamierza. A może to tylko ocena starego ojca? W sumie mam dla ciebie Nikko jedną radę: przestań się wszystkim przejmować i o wszystkim głęboko, analitycznie myśleć. Ciesz się życiem i młodością. Problemy jeszcze zdążą cie dopaść w życiu. Raz chcesz mieć chłopaka, a raz nie. Wyjście jest proste. Raz go miej, a raz nie. Jak masz ochotę bawić się Barbi, to się baw. Jak ci ochota przejdzie, to wrzuć ją do szafy. Jesteś w wieku, w którym wszystko ci wolno. Byle byś nikomu krzywdy nie zrobiła. I tyle. Tylko tyle i aż tyle. Po prostu żyj. Bo jak będziesz tyle niepotrzebnie myślała, to potem będziesz pisała takie posty, jak ten powyżej. Od Ja?!. A tego byś pewnie nie chciała.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 0:21 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

13
PiotrRosa pisze:[
W sumie mam dla ciebie Nikko jedną radę: przestań się wszystkim przejmować i o wszystkim głęboko, analitycznie myśleć. Ciesz się życiem i młodością. Problemy jeszcze zdążą cie dopaść w życiu.
Piotrze drogi mówisz jak moi rodzice ;P
i nauczyciele hehe
a mianowicie chodzi o : przestań tak analitycznie myśleć i rozbierać wszystko na części pierwsze !
a ja już tak mam że wszystko, najmniejszą pierdółke rozłoże jeszcze na 50 części a te 50 jeszcze na 100 ;)
rodzice mówią że z igły umiem zrobić widły jak zaczne tak myśleć i ciągle martwie sie czymś na zapas ;)
ale nauczyciele za to zachwyceni ! bo nikt tak jak Dominika nie umie rozebrać choćby najbardziej zawiłego zadania /tekstu .
i jeszcze mnie za to chwalą ;)
wiadomo każdy medal ma dwie strony.
są wady są i zalety tego analitycznego myślenia.

a tak wgl to nie powinniście sie dziwić że osoba z nadmiarem analitycznego myślenia trafiła na to forum jak to forum ma w nazwie cośtam że dla myślących ludzi. no to ja jestem takim myślącym człowiekiem którego myślenie czasem do szewskiej pasji doprowadza. oj świiat to sie ma z takimi jak ja :najl:

ps : nie wiecie w jakim typie temperamentu dominuje takie analityczne myślenie , rozbieranie wszystkiego na kawałki itd ?
tak z ciekawości ;) ???
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 20:29 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

14
Tylko jest jedno ale.... najmniejszy nawet drobiazg, błahostka, rozbierana na częsci pierwsze i obracana w naszych myślach po stokroć, urasta do rangi wielkiego problemu, co gorsza wyimaginowanego problemu.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 22:40 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

15
Nikka pisze:Piotrze drogi mówisz jak moi rodzice ;P
... a ja już tak mam że wszystko, najmniejszą pierdółke rozłoże jeszcze na 50 części a te 50 jeszcze na 100 ;)
... rodzice mówią że z igły umiem zrobić widły jak zaczne tak myśleć i ciągle martwie sie czymś na zapas ;)
Mówię jak twoi starzy? To może jednak coś w tym jest? A swoją drogą mylisz pojęcie analizy z zamartwianiem się. Co innego analizowanie i rozkładanie na 50 części, a co innego robienie z igły wideł. Z twoich wypowiedzi jednoznacznie wynika, że prowadzisz analizę negatywną. Czyli nie analizujesz, zastanawiając się co i dlaczego (obiektywnie), tylko pytasz zawsze, do czego złego to może doprowadzić. Cokolwiek by to nie było. Stąd moja uwaga "przestań myśleć". Jak się w końcu coś zmieni i ktoś maźnie świat wokół ciebie na żółto czy na niebiesko (albo różowo), wrócisz sobie do myślenia. Pewne funkcje trzeba w życiu umieć w sobie po prostu wyłączyć. Nie jest to proste, ale inaczej nigdy nie wywleczesz się z tej swojej deprechy.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 23:03 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

16
Albo zmień tor swoich analiz, spróbuj od trony pozytywnej i tę sobie 'rozdrabniaj':).

Ja też jestem 'urodzony analityk', taką mam naturę, nie przeszkadza mi to jednak być pozytywnie do życia nastawioną.

Wiesz, w życiu to jest tak, że ci, którzy potrzebują rad, nie potrafią ich słuchać, a ci, którzy potrafią słuchać rad - nie potrzebują ich... Spróbuj, dla odmiany, posłuchać rad ludzi, którzy zdążyli poznać życie trochę lepiej i zobaczysz, jaki będzie efekt. Problem w tym, że musisz wiedzieć, czego chcesz. Bo jeśli pasuje Ci to negatywne analizowanie, zamartwianie się, nie posłuchasz żadnej rady, nic do Ciebie nie trafi...

A jak rzeczywiście nie chcesz tego, to bądź konsekwentna i zaprzestań tego, co Cię w ten 'dołek' wpędza. Bo to nie życie czy inni to robią, a Ty sama. Nikt nie jest odpowiedzialny za nasz stan, to nasza własna decyzja. Bardzo często nieświadoma. Więc uświadom to sobie i będzie 'z górki'.

:kw:
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 4:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

17
Albo słuchaj tylko siebie bo inni nie przeżyją życia za Ciebie i nie będą odpowiedzialni za błędy które popełnisz. Fajnie się mówi zrób to myśl tak nie myśl tak nie rób tamtego ale każdy ma własną droge i trzeba się nauczyć nią iść. Chodzenie drogami innych nie daje spełnienia. Chyba że ta droga innych jest też Twoją drogą. Może Piotr ma racje i idziesz drogą którą ja ide a może podobną. Ale czy musisz być taka sama jak inni ? Czy musisz się dopasowywać do norm kulturowych ? Moim zdaniem przedewszystkim trzeba dopasować się do siebie. I zaakceptować to że masz prawo popełniać błędy ale i uczyć się na tych błędach. Życie to nie tylko zabawa ale i odpowiedzialność za swoje czyny, myśli, emocje. Bawienie się kosztem innych to pewność że inni zabawią się Twoim kosztem w innym czasie. Tak bywa w życiu dorosłych.
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 7:48 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

18
Ja?! pisze:Albo słuchaj tylko siebie bo inni nie przeżyją życia za Ciebie i nie będą odpowiedzialni za błędy które popełnisz. Fajnie się mówi zrób to myśl tak nie myśl tak nie rób tamtego ale każdy ma własną droge i trzeba się nauczyć nią iść. Chodzenie drogami innych nie daje spełnienia. Chyba że ta droga innych jest też Twoją drogą. Może Piotr ma racje i idziesz drogą którą ja ide a może podobną. Ale czy musisz być taka sama jak inni ? Czy musisz się dopasowywać do norm kulturowych ? Moim zdaniem przedewszystkim trzeba dopasować się do siebie. I zaakceptować to że masz prawo popełniać błędy ale i uczyć się na tych błędach. Życie to nie tylko zabawa ale i odpowiedzialność za swoje czyny, myśli, emocje. Bawienie się kosztem innych to pewność że inni zabawią się Twoim kosztem w innym czasie. Tak bywa w życiu dorosłych.
Mądre słowa.
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 8:30 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

19
Ja?! pisze:Albo słuchaj tylko siebie bo inni nie przeżyją życia za Ciebie i nie będą odpowiedzialni za błędy które popełnisz. Fajnie się mówi zrób to myśl tak nie myśl tak nie rób tamtego ale każdy ma własną droge i trzeba się nauczyć nią iść. Chodzenie drogami innych nie daje spełnienia. Chyba że ta droga innych jest też Twoją drogą. Może Piotr ma racje i idziesz drogą którą ja ide a może podobną. Ale czy musisz być taka sama jak inni ? Czy musisz się dopasowywać do norm kulturowych ? Moim zdaniem przedewszystkim trzeba dopasować się do siebie. I zaakceptować to że masz prawo popełniać błędy ale i uczyć się na tych błędach. Życie to nie tylko zabawa ale i odpowiedzialność za swoje czyny, myśli, emocje. Bawienie się kosztem innych to pewność że inni zabawią się Twoim kosztem w innym czasie. Tak bywa w życiu dorosłych.
Przepraszam, ale jakoś mądrości wielkiej w tym wywodzie to ja nie mogę się doszukać. Wprawdzie żyje się i odpowiada za siebie, ale reszta? Po jaką cholerę żyło przede mną kilkadziesiąt miliardów ludzi? Skoro byli i się przemęczyli, to dlaczego nie mam czerpać z ich doświadczenia i popełniać błędy, które były juz przerabiane. To jakaś bzdura. Przecież rozwój polega na tym, że coś, co już jest, co zaistniało, będąc fundamentem, pozwala nam iść dalej. "Chodzenie drogami innych nie daje spełnienia". Jest wprawdzie wybudowany przez innych wspaniały chodnik, pozwalający szybko i wygodnie iść do przodu, ale ty brnij przez zarośla i krzaczory obok. To będzie twoja ścieżka. "Czy musisz sie dostosowywać do norm kulturowych". Oczywiście, że nie. Niech sobie inni bawią sie i przeżywają życie radośnie w ten czy inny sposób w miłym towarzystwie. Tym lub innym do wyboru. Tobie będzie lepiej samotnie i z własnym bałaganem. "Życie to ... odpowiedzialność za swoje myśli i emocje".

Czy mógłbyś Nass napisać, co ty mądrego widzisz w tym tekście?
Ostatnio zmieniony 23 mar 2011, 15:07 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

20
Nasze własne osądy jedynie mają wartość. Zauważyłem, że dużo ludzi kieruje się cudzymi. W moim zyciu otrzymałem wiele rad po czym i tak zrobiłem te błędy póki sam na swojej skórze tego niee doświadczyłem i teraz już tak nie zrobię....raczej :) Dla mnie nie mają wartości rady typu: Bądź taki, taka, nie rób tego bo coś tam..na mnie to nie działa. Dlatego słowa Ja uważam za niegłupie.
Ostatnio zmieniony 24 mar 2011, 7:52 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

21
Nassanael
bo NASZĄ prawdą jest tylko i wyłącznie to, co MY SAMI w głębi siebie czujemy. obojętnie co mówią inni "guru". Twoim i TYLKO Twoim wyborem jest to, co akceptujesz jako SWOJĄ prawde, a co odrzucasz, jeśli kłóci się z tym, co Ty czujesz
Ostatnio zmieniony 24 mar 2011, 7:56 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

22
Oj ale rozgorzała dyskusja ;)
podoba mi sie tu moi drodzy cooraz bardziej chyba sie tu zadomowię.
każde z Was ma jakąś część racji i mądrości.
Ja to odbieram następująco : nie chodzi o to by przyjmować czyjś światopogląd i być taka i taka jak ktoś mi powiedział. Chodzi o to że jak ktoś mówi zrób tak i tak a twe życie sie zmieni to ja mam swój rozum i jeśli widze że on piepszy zupełne głupoty to sie do jego namówień niestosuje tylko olewam i odchodzę. Ale jak np ktoś radzi mi wiele rzeczy i część z nich mi sie nie podoba a część jest przekonywująca to to co mi pasuje wybieram i próbuje wprowadzić w życie a nóż przyniesie jakiś pozytywny efekt ? jeśli coś wydaje mi sie fajnym pomysłem to moge wypróbować !
chodzi mi tu o zdolność krytycznego myślenia moi drodzy.
to bardzo dobra umiejętność.
bo jeśli np. kierujemy sie tylko własnym światopoglądem to możemy nieźle sobie namieszać w życiu nie słuchając innych , przecież jeśli to co ktoś nam radzi wydaje sie nam sensowne i sie z tym zgadzamy to jak najbardziej powinniśmy to wypróbować. nikt nie jest alfą i omegą i można swój światopogląd wzbogacić jakimiś wybranymi pomysłami innych ludzi ( broń boże nie chodzi tu o naśladowanie czy kopiowanie żywcem innych)
krytyczne myslenie to też ochrona.
ok jeśli kopiujemy kogoś kto jest dobrym człowiekiem i kto nie działa nam umyślnie na szkode to mniejsza bieda ( co najwyżej bedzie sie czyjąś kopią i sie człowiek nie zrealizuje , nie bedzie sobą. ale znam mnóstwo takich klonów od tego jeszcze sie nie umiera - ale nie popieram tego w żadnym razie ! )
a co jeśli bedziemy bezkrytycznie słuchać kogoś kto nami manipuluje i tylko udaje dobrego ? wtedy to może sie naprawde bardzo źle skończyć !
dlatego nie jestem ani za słuchaniem ludzi w całości ani za odrzucaniem rad innych w całości.
jestem jak najbardziej za krytycznym myśleniem . wybieraniem z rad innych tego co będzie dobre dla mnie.

co do tego że mam takie negatywne myślenie.
wiecie no przecież nie zawsze.
toż nie siedze non stop w dole od 20 lat ! ;)
już tłumaczę.
np. jakiś chłopak mi sie podoba
to w żadnym razie nie myśle sobie - nawet nie bede do niego podchodzić bo i tak nic nie wyjdzie
nie nie nie
zakładam że nic na początku nie mam do stracenia to czemu mam nie spróbować go poznać ? a może akurat jakiś fajny dobry itp ?
widzicie tu nie ma negatynego nastawienia ! nie siedze z założonymi rękami i nie zrzędze tylkko działam.
no i załóżmy udaje mi sie z nim spotykać, czy tam wymienić numery - jestem zadowolona i ciągne dalej tą znajmość - jestem szczęśliwa że udało mi sie go poznać, przeżyć miłe chwile - i jeśli widze że on też mnie lubi to jest ok ( oczywiście zdarza mi sie irracjonalny lęk przed porzuceniem ale to dlatego że kiedyś z nienacka chłopak z którym chodziłam rzucił mnie z dnia na dzień a ja sie po prostu nie spodziewałam i mam taką jakby większą czujność ) ale raczej te pozytywne uczucia do danej osoby przysłaniają mi ten lęk a jak sie wytworzy zaufanie , poczucie bespieczenstwa ( trzeba czasu oczywiści) to jest ok i nie zamartwiam sie .
chodzi o to że negatywne myślenie pojawia sie wtedy kiedy mam ku temu bardzo wyrażny powód np. chłopak z którym sie spotykam nie dobiera esów i telefonu a potem mówi że nie widział żebym dzwoniła/pisała, unika mnie w szkole, wciska kity że nie ma czasu od 2 miesięcy.
wtedy zaczynam myśleć ej Dominika coś z nim nie tak chyba ? wcześniej był miły fajny a teraz cie unika.
nie urajam sobie tego dziwnego zachowania chłopaka .
potem wychodzi że te niepokojące sygnały miały swój sygnał i okazuje sie że on nie chce kontynuować znajomości .
inni są zaskoczeni bo powtarzali że wszystko ok ale ja nie jestem zaskoczona bo widziałam że np. przez ostatni miesiąc on zrobił sie jakiś dziwny.
wszystko byłoby o wiele prostrze gdyby chłopak który nie chce już sie ze mną spotykać powiedział lub napisał : sory nika ale nie chce kontynuować tej znajomości obojętnie na jakim torze czy przyjacielskim czy miłosnym .
sprawa jasna ? jasna .
jeśli ja nie mam ochoty spotykac sie z kimś mówie wprost : nie chcę !
a nie uciekam i chowam sie albo udaje ze nie widze.
i przez ten miesiąc kiedy chłopak "daje mi do zrozumienia" że już nie chce , ja sie zamartwiam bo widze ze zachowuje sie inaczej i tak jakoś wyczuwam że coś złego nadciąga że on coś chce powiedzieć ale ( boi sie ? ) i zazwyczaj jeśli jest możliwość po prostu pytam co sie dzieje ? co jest nie tak ? (jeśli zakładamy że wgl sie odezwie) no i wychodzi ze te akcje nie były bez powodu ale on sie bał powiedzieć ale on nie wiedział jak ale on sie bał że skrzywdzi i tu stek wyprawdzania sie.
nie rozumiem po co ? jakby od razu nie można było powiedzieć o co chodzi i zaoszczędzić czasu i nerwów sobie i dziewczynie.
tak właśnie jest teraz . on wyrażnie mnie unika ale nic nie mówi wprost ( mam jeszcze nadzieje że może wszystko zmieni sie na lepsze ? widzicie chyba myśle pozytywnie ^^ ) jeśli ta sytuacja przedłuży sie , spytam o co chodzi . to w końcu facet , powinien być rzeczowy , odważny i nie owijać w bawełne ( no właśnie powinien , a w życiu to zupełnie inaczej wygląda ) !
Ostatnio zmieniony 24 mar 2011, 13:30 przez Nikka, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

23
Moim zdaniem, rób swoje i żyj jakby nigdy nic.
Wcześniej czy później trafisz na właściwego człowieka.
Ja bym się tam wyszalał z 2-3 lata a może 5 i cały czas robił swoje.
W końcu natrafiłbym na właściwą osobę/osoby.
:)
Ostatnio zmieniony 05 kwie 2011, 19:07 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

24
Dominiko, nie ma czegoś takiego jak "skazanie na samotność". Chyba, że sama tego zechcesz
Alez LIdko..Kilka razy zwracałem Ci uwagę ,ze nie umiemy potwierdzic innym zmysłem naszych odczuć...Wiec nie wiemy czy MOJ czerwony jest tym samym dla drugiej osoby..Moze tylko dla świętego spokoju potwierdzamy temn fakt....Ale czemu jesli mnie jest ciepło ..to temu drugiemu jest zimno ...? Jesli mnie coś samkuje ..to czemu on twierdzi ze niesmaczne,czemu jesli mnie jest dobrze jemu przeskadza jakiś zapach...??? Wiec tak naprawde jestesmy samotni i sami w swoich ciałach ..czasami zblizając sie do odczuc innych ludzi by za chwile byc znowu samym...Tak naprawde nie wiemy co przezywaja i odczuwaja inni ..musimy sie ich pytac bo sami nie jestesmy w stanie okreslic czy sa weseli czy smutni, glodni czy najedzeni...nic nie wiemy o tych drugich...
Ostatnio zmieniony 30 kwie 2011, 14:27 przez egoista99, łącznie zmieniany 1 raz.
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

25
miłość nie jest lekarstwem na cokolwiek
więc warto sobie wyprasować załamania na duszy innym żelazkiem

(nie przeczytałam dokładnie całego wątku)

kiedy jestem w luksusowym sklepie nie patrzę na wszystko pod kątem posiadania co zapewnia mi przyjemność oglądania różności; może podobnie jest z ludźmi - warto pogadać nie zdobywać?
Ostatnio zmieniony 06 maja 2011, 16:50 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Nie umiem żyć z drugim człowiekiem

27
baabcia pisze:miłość nie jest lekarstwem na cokolwiek
więc warto sobie wyprasować załamania na duszy innym żelazkiem

(nie przeczytałam dokładnie całego wątku)

kiedy jestem w luksusowym sklepie nie patrzę na wszystko pod kątem posiadania co zapewnia mi przyjemność oglądania różności; może podobnie jest z ludźmi - warto pogadać nie zdobywać?
lub pozwolić na bycie zdobywaną/ym?
wg stereotypów to rola faceta
;)
Ostatnio zmieniony 09 maja 2011, 15:47 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron