Nebogipfel pisze:Pogoń, jeśli się coś robi właśnie z zamiłowania i chęci? Jeśli się człowiek rozwija w tym czym chce i dąży do bycia lepszym? Czy do bycia lepszym człowiekiem trzeba się zmuszać? No nie wiem czy marazm i umieranie z głodu to jest cel albo zamarzanie na śmierć bo woli się napić niż zimować.
Ale każda ''pogoń'' budzi ambicje, które w nadmiarze przekształcają się w wyścig szczurów- bądź lepszy, skończ lepszy kierunek, ustaw się lepiej, zarób więcej, poderwij przystojniejszego, miej lepszy samochód, lepszy dom, lepsze wszystko, tak żebyś stał się Zwierciadełkiem rodem z baśni i twoi gorsi znajomi przeglądając się w twoim lśniącym odbiciu, czuli, że są w tyle. Ktoś może powiedzieć z kolei, że ja żyję bez celu, bo co mi daje wiszenie od czasu do czasu na słuchawce i sprzedawanie produktu, który w d... mam, po to aby zarobić sobie na mieszkanie, jedzenie i rzadkie przyjemności...Ale moim celem życia w ;''bezcelu'', jest właśnie ominięcie tego, co inni uważają za cel.
Z drugiej strony, może unikam rozwoju i zamykam się w jakiejś hermetycznej schizie, jak ten facet z Dżumy, który całe lata pisał jedno pierwsze, zdanie powieści, tworzę sobie powieść w głowie i każdego ranka chcę ją zacząć, a potem sobie tego odmawiam, bo po co przeżywać jakąś krytykę, nadmiar emocji z tym związany, robić sobie nadzieje...na coś. Drugim moim celem jest uniknięcie takiej pułapki, chcę się trochę odciąć od tego świata, od tego kołowrotka...a kiedyś jak mi się uda-całkiem. Na razie odgradzam się od tego wewnętrznie.