Re: Melancholia i lęk

512
DP - piszesz, że napady lęku motywują Ciebie do działania, może to i jest jakiś sposób, ale dla Ciebie raczej nie jest on dobry. Musisz wyeliminować ten stan lękowy,dojść do źródła jego powstania, skoro się leczyłeś, odwiedzałeś specjalistyczny szpital, tam musiałeś się na tyle otworzyć, aby wiedziano co jest powodem Twojego stanu,aby mogli Ci zaordynować odpowiednie leczenie. A nie pomyślałeś o zmianie pracy z nocnej na dzienną? Może Tobie bardziej potrzebna jest taka właśnie zmiana?. A co do leków, skoro lekarz Ci zapisuje jakieś, a zmniejsza dawkę, to niestety ale musisz je zażywać. Nie wolno Ci samemu decydować o odstawianiu ich. Wiesz - nie unikaj towarzystwa ludzi, ale mądrych ludzi, szczerych, lojalnych , takich którzy są Ci bliscy i wiesz, że na nich możesz polegać w razie potrzeby. Trzymaj się, będzie dobrze, dzisiaj każdy ma mniejsze lub większe problemy, stany lękowe. Dasz radę, ale musisz w siebie uwierzyć. Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2012, 9:12 przez gorczyca, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Melancholia i lęk

513
Strach powoduje, że daję z siebie wszystko aby przeżyć, aby podnieść standard swojego życia. Ale jednocześnie nie pozwala mi spać i wykańcza ciało. Spokój powoduje, że nie odczuwam potrzeby zmian - niech trwa wszystko tak jak jest, byle demony nie wróciły. Odpowiednich ludzi znam tylko przez Internet, w życiu codziennym otaczają mnie ignoranci i głupcy. Niestety nie można się wyleczyć z życia...
Ostatnio zmieniony 29 paź 2012, 10:19 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Re: Melancholia i lęk

514
DP, ale można się 'uodpornić' na życie. Nie w sensie blokowania się na nie i na ludzi, a w sensie uświadamiania sobie 'co z czym się je'. Są zasady, które rządzą życiem i które warto poznać. To, co nieznane budzi lęk i prowadzi do strachu, a strach jest źródłem całego 'zła' w ludzkim życiu. W małych dawkach bywa mobilizujący, ale w większych wprost przeciwnie, prowadzi do 'samozniszczenia'.
Ostatnio zmieniony 29 paź 2012, 10:45 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Melancholia i lęk

515
DP44 pisze:Mój temat umarł. Arhol, czemu nic tu nie piszesz? Ja mogę pochwalić się, że odstawiam leki. Jestem ciekaw jak długo bez nich wytrzymam. Pewnie w tym kłębowisku neuronów znów zaczną powstawać niedługo dziwne rzeczy i być może odżyje mój wątek autorski. Zbliża się zima - atmosferyczna i emocjonalna. Tak się jakoś złożyło, że kiedy się budzę jest ciemno, gdy wychodzę do pracy też jest ciemno, kończę pracę - ciemno, idę spać - ciemno, a kiedy śpię to świeci słońce. Już nawet za nim nie tęsknię. Jest zbyt ordynarne i wyzywające. A ciemność pieści tak czule...
Nie było o czym pisać Rafale,po prostu musiałem odpocząć od całych psycho-zagadnień.
Co mogę powiedzieć na dzień dzisiejszy - NIC,odpuściłem sobie myśl że to choroba psychiczna do specjalisty nie trafiłem i nie pójdę tam,nie odczuwam potrzeby.

Nie jest lepiej,nadal jestem skrajnie,wręcz absurdalnie leniwy,nadal samoocena jest większym dnem niż rów mariański, można rzec że wróciłem do punktu wyjścia.

Jedynie obojętnieje coraz bardziej,odcinam się od ludzi.

Większa izolacja.

Strach to potężny przeciwnik,którego często nie da się pokonać (lub nam tak się wydaje).


Ogólnie rzecz biorąc,nie potrafię się odnaleźć zarówno wśród ludzi zaburzonych,jak i zdrowych, wszędzie jak pięść do oka .
Ostatnio zmieniony 13 lis 2012, 19:30 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

516
Trudno znaleźć się wśród ludzi zdrowych, chorych, nawet w samym sobie jest ciężko odszukać bezpieczne miejsce i się w nim schować. Ale w tylu miejscach jeszcze nie byliśmy, tylu nie znamy - może gdzieś jest ląd nietknięty ludzką stopą, nieskażony fałszem - nasze Wyspy Szczęśliwości...
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 19:35 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Re: Melancholia i lęk

517
a może jednak warto dać sobie szansę terapią antydepresyjną?

jeśli objawy, które wymienia arhol są z góry listy objawów depresji i niechęć do jej leczenia jest też objawem depresji to może warto

kiedy się zjedzie za daleko, to ciągnie jak narkotyk, świat inny smutny, człowiek w smutnym świecie przyzwyczaja się

leki tyko pomagają, dają zapał, szansę ale trzeba zacząć

przykuwanie uwagi do smutnego świata jest rozwiązaniem chybionym, bo zamęcza
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 20:22 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

518
DP44 pisze:Trudno znaleźć się wśród ludzi zdrowych, chorych, nawet w samym sobie jest ciężko odszukać bezpieczne miejsce i się w nim schować. Ale w tylu miejscach jeszcze nie byliśmy, tylu nie znamy - może gdzieś jest ląd nietknięty ludzką stopą, nieskażony fałszem - nasze Wyspy Szczęśliwości...
Hmm,zależy jak to ująć Rafale, mi lokalizacja,czy miejsce życia jest obojętne, czy to wieś,czy miasto czy inny kraj.
Ale możliwe że za mało "zwiedziłem".






baabcia pisze:a może jednak warto dać sobie szansę terapią antydepresyjną?
Do tego,jak i do wszystkiego potrzebne są chęci.... ja takowych do zmian po prostu nie mam.


baabcia pisze:jeśli objawy, które wymienia arhol są z góry listy objawów depresji i niechęć do jej leczenia jest też objawem depresji to może warto
Nie wiem czy to objawy depresji, to że nic nie robię - z tego wynika psia samoocena,ale nie na tyle by coś z tym robić.
Wydaje mi się że jestem zwykłym durniem,nienawidzić się,ale równocześnie nic z tym nie robić, wygląda to tak jakbym przywykł, albo o zgrozo "polubił" ten stan rzeczy.
baabcia pisze:kiedy się zjedzie za daleko, to ciągnie jak narkotyk, świat inny smutny, człowiek w smutnym świecie przyzwyczaja się
Otóż to,przyzwyczajenie,w końcu człowiek uznaje za stan naturalny że nie jest szczęśliwy.
Nie mówię tu o skrajnej depresji gdy każdego dnia myśli się o śmierci,czy samobójstwie,planuje,czy też chodzi jak "wyniszczone zombie" - do takowego stanu się nie "doprowadziłem",Choć rozważania o tym kiedy odejdę - nie pamiętam dnia kiedy o tym NIE myślałem.
baabcia pisze:przykuwanie uwagi do smutnego świata jest rozwiązaniem chybionym, bo zamęcza
Nie wiem jak Rafał,ale w takim wypadku wychodzi że jestem masochistą,albo idiotą O_o
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 21:12 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

519
brak siły i niechęć do zmiany jest objawem

leki usuwają objawy

nad przyczynami pracuje się kiedy ma się na to siłę i odnajdzie się chęci

idioci odmrażają sobie uszy :-) to zupełnie co innego

masochiści zmawiają panienki z pejczem

żartowanie w wątku zdołowanym jest ryzykowne - ale liczę na Was :-)
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 21:26 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

520
baabcia pisze:brak siły i niechęć do zmiany jest objawem

leki usuwają objawy

nad przyczynami pracuje się kiedy ma się na to siłę i odnajdzie się chęci

idioci odmrażają sobie uszy :-) to zupełnie co innego

masochiści zmawiają panienki z pejczem

żartowanie w wątku zdołowanym jest ryzykowne - ale liczę na Was :-)
Leki,nadal jest we mnie ten starożytny pogląd że spustoszą mi ten durny łeb i organizm :).

Brałem zaledwie przez miesiąc, ale uznałem że to chyba nie to, że nie zmieni to mego podejścia do życia.

Objaw..? Byłoby to "pół biedy" jeśli to nie mój ośli upór.

Co do żartów,aż tak źle nie jest : )...jeszcze potrafię rzucić czymś śmiesznym jak i śmiać się,ale to zmienne jak w kalejdoskopie ;).
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 21:51 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

521
arhol jak dla mnie to Ty nie masz depresji tylko w jakims stopniu zaburzoną komunikacje neuroprzekaznikow w mozgu mieszy punktem A i B miedzy polkulą L i P. To sprawia, ze nastroje są bardziej zmienne i, że zrealizowanie mysli sprawia Ci więcej zachodu niż przeciętnemu człowiekowi. W jakims stopniu pomaga tu wit D i omega3 jezeli przyjmowane są codziennie w dużych ilosciach, pomaga sport i wprowadzenie nowej rutyny. Jezeli ruch staje się rutyną to twój mózg się do niego dostosuje, ale pokonanie tego lenistwa nie będzie proste. Oczywiscie to tylko srodki zastępcze bo każdy lekarz zaleciłby pewnie leki. Badania możesz zrobić nawet sam dla siebie. To nie zaszkodzi.

Ale rozumiem Twoje obawy. Też zawsze uważałam wszelkie psychotropy za niebezpieczne....jak trafnie to okresliles ''starożytnym'' i moze i zasciankowym tokiem myslenia wynikajacym z niewiedzy. ALe z drugiej strony jesli ktos moze zrobic leki zmieniajace dzialanie naszego mozgu i leczace go to moze tez nim manipuowac i mu szkodzic....choc to podchodzi pod lekka paranoję ;D
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 22:15 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Melancholia i lęk

522
DP44 pisze:Tak się jakoś złożyło, że kiedy się budzę jest ciemno, gdy wychodzę do pracy też jest ciemno, kończę pracę - ciemno, idę spać - ciemno, a kiedy śpię to świeci słońce. Już nawet za nim nie tęsknię. Jest zbyt ordynarne i wyzywające. A ciemność pieści tak czule...
Z wielu wzgledow nie powinnam komentowac. Poza tym brak slonca jest niezdrowy i ''depresjotworczy'', wiec zaciaganie sie literackim romantyzmem w powyższym cytacie juz samo w sobie jest chore, ale trzeba przyznac, ze jednak urocze.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 22:34 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Melancholia i lęk

523
pozostanę przy swoim zdaniu
uznaję problem z dorwaniem się do dobrego lekarza - to jest trudne
natomiast leki najnowsze przy depresji, (która towarzyszy wielu chorobom) dają mało skutków ubocznych, dobiera się je indywidualnie i pozwalają zacząć żyć
mam kilka znajomych osób, które nauczone złymi doświadczeniami idą po leki kiedy stan ich pogarsza się i przypomina to co już kiedyś ich spotkało;
kiedy mija trudny dołek depresyjny potrafią spokojnie opowiadać o tym jak się czuły i jak doceniają nowe leki;

znam tych ludzi co najmniej po kilka lat
wiem jak jest im ciężko kiedy jest gorzej i wiem jak funkcjonują kiedy wszystko wraca do normy

nie maja obaw przed lekami, ale kiedy odłożą pójście do lekarza to wszystko zaczyna być problemem - depresja łapie jak w kleszcze i traci się zdolność kierowania sobą

ja namawiam na wizytę i wymuszanie nawet na marnym lekarzu dobrania najlepszych leków dla siebie

trzymajcie się i nie dokuczam - wiem, że starczy tego moje gadania tu - widziałam w pracy ludzi przed lekami i po lekach - ja wiem - działa i niczego nie 'zabiera' nie szkodzi - mówimy tu o opanowaniu depresji
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 23:21 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

524
baabcia pisze:pozostanę przy swoim zdaniu
uznaję problem z dorwaniem się do dobrego lekarza - to jest trudne
natomiast leki najnowsze przy depresji, (która towarzyszy wielu chorobom) dają mało skutków ubocznych, dobiera się je indywidualnie i pozwalają zacząć żyć
mam kilka znajomych osób, które nauczone złymi doświadczeniami idą po leki kiedy stan ich pogarsza się i przypomina to co już kiedyś ich spotkało;
kiedy mija trudny dołek depresyjny potrafią spokojnie opowiadać o tym jak się czuły i jak doceniają nowe leki;

znam tych ludzi co najmniej po kilka lat
wiem jak jest im ciężko kiedy jest gorzej i wiem jak funkcjonują kiedy wszystko wraca do normy

nie maja obaw przed lekami, ale kiedy odłożą pójście do lekarza to wszystko zaczyna być problemem - depresja łapie jak w kleszcze i traci się zdolność kierowania sobą

ja namawiam na wizytę i wymuszanie nawet na marnym lekarzu dobrania najlepszych leków dla siebie

trzymajcie się i nie dokuczam - wiem, że starczy tego moje gadania tu - widziałam w pracy ludzi przed lekami i po lekach - ja wiem - działa i niczego nie 'zabiera' nie szkodzi - mówimy tu o opanowaniu depresji
Nie wiem Babciu....zwyczajnie nie wiem.
Może to przez wrodzony pesymizm,nie wierzę że nagle po paru miesiącach czy może szybciej,zmieniłbym się o 180 stopni w pogodnego i aktywnego człowieka z leniwej pesymistycznej marudy..
Nawet jeśli,nie widzi mi się całe życie polegać na lekach...


Pisząc to,wygląda to tak,jakbym nie chciał dać sobie nawet pomóc,i nie mam pojęcia z czego to wynika.
(głupoty?)
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 23:49 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

527
mont_kaw pisze:Masz racje-nie warto wierzyc :).Masz tylko jedno zycie i zrob przezyj go godnie ciamajdo :)
"umrzeć możesz tylko raz,nie zmarnuj tego"
Nie umiem bo jestem ciamajdą,ale może choć uda mi się godnie odejść : ).
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:16 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

528
to niestety jest o wiele trudniejsze niż żyć dobrze

pomysł, że "po tym" będzie lepiej jest mocno ryzykowny jakby na to nie patrzeć

znam kilka osób, które sprawdziły i dość stanowczo mówią NIE

ale kto chce słuchać

kto chce zmienić coś

jeśli nie wierzy, że może jak inni poświergolić radośnie
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 16:24 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

529
Nie zamierzam wyręczać kostuchy,nie sądzę również że po śmierci będzie lepiej, bo mam wątpliwość czy w ogóle coś będzie.
Radosne świergolenie,mam wątliwość czy to prawdziwe,czy możliwe.
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 17:34 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

532
A skąd bierze się potrzeba bycia niepogodnym człowiekiem?
Ostatnio zmieniony 17 lis 2012, 22:59 przez kosa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Trzeba uprzytomnić sobie, że
Nawet kiedy wszystko straci sens
Znajdziesz przestrzeń, gdzie
Wielka wiara tłumi lęk"

Re: Melancholia i lęk

533
pomińmy chemię, bo to w końcu do zmierzenia i można sobie łyknąć 3 razy dziennie i sprawdzić - gilgotki na receptę są i nie ma sprawy

a co do wyborów

jeśli ktoś nie wie - jest tak - dziecko jest łase na pochwały i żądne uwagi - proste jak drut; wręcz wydaje się instynktowne; przy okazji córka ma trudniej bo bardziej jej zależy na podziwie w oczach tatusia a ten często odlotowy;
ale wracamy do zabiegania o czas dla siebie - kiedy rodzice są z kraju wiecznego chłodu i dystansu - im inteligentniejsze dziecko tym szybciej jarzy sprawy i
zaczyna być psotne, niegrzeczne, nieznośne - w końcu eskalacja przynosi rewelacyjne efekty
jakże silne związki uczuciowe powstają miedzy dzieckiem a rodzicem kiedy jest wrzask i rękoczyny - no to nie to co - 'mamusiu, mamusiu zobacz' z kącika ze zdechłymi zabawkami i dalej martwa cisza

jeśli wiem dlaczego dzieci robią się 'niegrzeczne'

to można przypuszczać, że podobnie jest z człowiekiem, który ma do wyboru: przykuwa uwagę dowcipem, piruetami albo dekadencką poezją;

pewnie, że nie można uogólniać; ale każdy z nas (prawie) przeszedł przez fascynację Staffem przynajmniej i zalało mu szyby deszczem: o szyby deszcz dzwoni deszcz dzwoni jesienny i pluszcze jednaki miarowy niezmienny - nie będę się chwaliła co mi w głowie leci, kiedy pogrążam się w otchłani rozpaczy; oczywiście, że miewam - jestem zbyt poważna, zbyt uważna i ... no starczy;

różnimy się, każdemu potrzebne do szczęścia co innego;

ale jest w nas coś wyniesione z dzieciństwa - potrzeba uwagi i miłości

i wyniesiona z dzieciństwa wiedza za co nas można kochać
czasem idziemy na łatwiznę i zostawiamy wersję - kiedy położę się na brzuchu, z twarzą wtuloną w poduszkę - ktoś wreszcie zapyta - co ci to kotku, co?

mam nadzieję, że nie przyłożycie tego do stanu kiedy jesteśmy w czarnej dupie i naprawdę samemu nie da się z tego wyrwać; nie piszę tu pierwszy raz i kto mnie zna wie, że mam cholernie poważny stosunek do smutku i znam powagę sytuacji kiedy nie da się rano wstać z łóżka - "nie da się"

piszę o tym z czym warto się w sobie pogodzić

chcę być zauważalny dla innych - mogę ich uwagę wyrwać na różne sposoby

na razie wyspecjalizowałem się w smutku

Da się zrozumieć co próbuję skrótowo powiedzieć? - na pewno nie napisałam tu ani jednej litery by ranić - o'key?
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 10:43 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

536
Potrzeba uwagi w skrócie tak?
W "świecie rzeczywistym" raz próbowałem i powiedziałem wprost co mi "jest",próbowali mi pomóc, ale po miesiącu im się znudziło (lub się nie da bo jestem zbyt upartym osłem),nie widzą problemu,lub go wyolbrzymiam.
Która ze stron ma rację - ciężko mi określić tak w zasadzie.
Tak więc chyba wyrywam uwagę tutaj.
Choć problemy tego rodzaju można zwalczyć tylko samemu.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 12:57 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

537
wyrywasz
i dobrze
jeśli nie dla umocnienia się w czarnej dziurze
nie dla usankcjonowania prawa do bycia tam gdzie wpadłeś
nie dla trwania
współczucia
współbiadolenia
...
ale dla prośby o palec,
o wsparcie w wyłażniu

nie ma żadnego wyciągania dźwigiem z melancholii

musisz chcieć i sam wyrywać

zabiegać o pomoc a nie od niej się opędzać

wyrywaj
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 13:11 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Melancholia i lęk

538
baabcia pisze:zabiegać o pomoc a nie od niej się opędzać

wyrywaj
Mówiłem coś o "głupocie" ? :/

Myślę że gdybym faktycznie chciał sobie pomóc...
Byłoby to dawno temu dokonane...
Albo to nie jest tak "chop-siup" z dnia na dzień?
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 14:15 przez arhol, łącznie zmieniany 1 raz.
If we don't end war, war will end us.

Re: Melancholia i lęk

539
Ja chyba już wcześniej pisałem o tym, że często zastanawiam się na ile rzeczywiście chciałbym wyzdrowieć. Moje dolegliwości wiele mi odbierają, ale dużo też dają - coś czego inni nie są w stanie dostrzec. Na ile to ja jestem chory a nie świat stworzony przez nowoczesne technologie i ludzi pędzących za mamoną? Też mogę powiedzieć, że gdybym naprawdę chciał sobie pomóc to już dawno bym wyzdrowiał. Zabiegam o uwagę na różne sposoby, ale najczęściej skutek jest odwrotny - przekonałem się o tym bardzo boleśnie kilka dni temu...
Ostatnio zmieniony 18 lis 2012, 14:34 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/

Wróć do „Smutne i szare sprawy”

cron