19
autor: Gość
Zawiesil sie ten temat, panowie czmychneli, te ktore mialyby cos do powiedzenia- milcza. Juz, albo jeszcze...do tego aby spojrzec sobie w oczy takze trzeba odwagi. Jestem dozgonna dluzniczka Codenki...najpierw udawalam ze nie widze tego tematu, pozniej- gdy zaczelam pisac, dygotaly mi rece. Skoro odwazylam sie, dokoncze wiec, byc moze to co powiem, pomoze jakiejs dziewczynie. Wczoraj poszukalam w necie materialow o skutkach gwaltu, zamarlam, niemal wszystko pasowalo do mnie. Potem sie ocknelam- gdyby tak bylo, nie mialabym o tym pojecia. Co mnie ocalilo? Natychmiast po tamtym zdarzeniu zaczelam udawac ze nic sie nie stalo. Zeby nie zwariowac, cios byl tak silny ze musialam klamac sama sobie. Udawac ze nie jestem ofiara... Ta ktora nia byla zaczela udawac nie siebie, ze strachu. Wiec bylysmy dwie...sadze ze ofiara jest zwiazana ze swoim katem tak dlugo jak dlugo pozostaje ofiara. Sama staje sie swoim katem, po to by sobie udowodnic ze nie jest ofiara. Czasem to prowadzi do zatracenia sie w wymyslonych osobowosciach. Co ocalilo mnie? Moze to ze fizycznie nie zdarzyl mnie zdeptac? Co przechodza kobiety ktore to przezyly? To gorsze niz smierc....nawet nie umiem sobie tego wyobrazic. Ja dostalam po psychice, tak bolesnie ze pozostalam w tamtym czasie- wciaz jestem tamta dziewczyna, pomimo uplywu lat. Psychicznie, emocjonalnie. Wiele martwych, udawanych, nieprzezytych lat. Spedzonych na ucieczce przed strachem, na gluszeniu poczucia winy za to czemu winna nie bylam. Nie wiem na czym polega fachowa pomoc w tych wypadkach,w moich czasach jej nie bylo. Ale wiem ze trzeba to przezyc jeszcze raz- cofnac czas na minute przed tym gdy ktos sprobuje nas zabic- i powiedziec mu ze nie ma prawa tego robic. Nikt nie ma prawa robic drugiemu czlowiekowi niczego bez zgody na to. Trzeba powiedziec to tamtemu - patrzac sobie w oczy- ze nie chcemy tego, nie godzimy sie na to. Zeby zrozumiec ze to nie my bylysmy winne. Zeby przestac czuc sie ofiara.
Myslalam o tamtym facecie, nawet go nie bardzo pamietam, pozostaly strzepy wspomnien, moze imie. Myslalam o tym co zrobilabym, co powiedzialabym gdyby stanal dzis przede mna. Myslalam ze zniszczyl mi wiele lat ktore moglyby byc tak piekne. Bezpowrotnie zabral mi moj czas. Nie wiedzial co robi, to prawda. Ale pozwolil sobie na utrate swiadomosci ze jest czlowiekiem. Ze ja nie jestem przedmiotem. Nie umiem czuc nienawisci, nie chce i nie potrafie zyczyc mu zle. Wciaz wierze w ludzi i pomimo wszystko mam nadzieje ze gdyby byl trzezwy, gdyby wiedzial jak bardzo mnie skrzywdzi- nie zrobilby tego...tylko tyle chcialabym od niego uslyszec. Mam nadzieje takze ze nikt nigdy nie skrzywdzi go tak jak on mnie. Nie trzeba dokladac cierpienia do cierpienia,a jego bol nie zabralby mi mego. Wiec odpuszczam mu, z czystym sercem. Ale prosze wszystkie nas: dziewczyny nie krzyczcie w milczeniu. Krzyczcie glosno ze nikomu nie pozwalamy deptac naszej godnosci. Nie czekajcie az bedzie za pozno na zycie. Ja zmarnowalam strachem tyle lat, nie powtarzajcie mojego bledu. Prosze...
Ostatnio zmieniony 01 cze 2012, 22:35 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.