Rzeczywiście, bardzo ciężko jest opisać słowami uczucie... Nie mam pojęcia, jak powiedzieć, co czuję!
. Na pewno dużą "lekkość" w sobie, przypływ energii (pozytywnej!
), głowa też zaczyna pracować na wyższych obrotach.
Łatwiej jest opisać, jak inni to we mnie widzą. Wygląda na to, że muszę emanować "blaskiem", niewidocznym, ale wyraźnie odczuwalnym, co jakiś czas ktoś mi mówi to samo i...kurczę, cieszę się, choć ja tak o sobie samej bym nie powiedziała. A największą moc ma chyba śmiech w takich momentach. Ewidentnie wówczas przyciągam ludzi i wielu z nich mi mówi takie właśnie rzeczy...
Ostatnio miałam tego typu niespodziankę niedawno temu na zakupach. Wybrałam się na stragan i po drobne zakupy w tempie. Pogoda była niepewna, deszcz w każdej chwili. Przechodziłam obok babki, która rozkłada swój stragan z jakimiś ciuszkami, ona akurat pakowała je do samochodu, bo tego dnia prawie zero klientów. Zagadała do mnie, porozmawiałyśmy, zaczęłam się śmiać i stałam chwilę przy jej samochodzie. A ona mi na to, że obserwuje mnie już od dawna i zauważyła pewną prawidłowość: jak ja się pojawiam, a szczególnie jak zaczynam się śmiać, ludzie zaczynają lawirować wokół mnie, i jakby słońce świeciło... Roześmiałam się na to stwierdzenie i dosłownie chwilę potem 4-5 klientek podeszło i babka musiała wyciągać to, co już zapakowała do samochodu, zaczęły się wielkie zakupy, przymierzanie, grzebanie w ciuchach... Zażartowałam, że jak tak, to ja mam u niej "etat", ona była skłonna to poważnie potraktować! :banan:
(a słowa, że jak ja się pojawiam i śmieję, czasem nawet nie, wystarczy, że coś mówię, od razu wszystko staje się takie łatwe i proste, słyszę bardzo często).
I sądzę, że to nie dotyczy tylko mnie, ale każdego człowieka, który czuje radość, szczęście. Tak to się właśnie ujawnia: on emanuje bardzo silną energią pozytywną, która przyciąga innych.
("żywe" potwierdzenie na to, iż jesteśmy istotami "elektrycznymi" i wytwarzamy energie?...
)