Andra pisze:Lidka, a skad przekonanie ze jedno przeczy drugiemu, po raz setny chyba pytam Cie dlaczego tak usilnie rozdzielasz forme i tresc- czym bylaby forma bez tresci? I na jaki ,,dany moment", skoro w innym watku przyznajesz ze zycie istnieje w wiecznym tu i teraz? Wiec ten moment to wiecznosc w ktorym istnieje morze, a nie kropla jego wody. Na litosc boska....
Bóg się nie 'zlituje', bo nie jest człowiekiem...
A może zechciałabyś zrozumieć, że przekonanie, iż w rzeczywistości nie jesteśmy ludźmi, nie służy byciu nimi? Czyli jakby 'przeczy' byciu człowiekiem?
Takie podejście jest bodźcem do myślenia:
Eee tam, jeśli to prawda, to po cholerę się przejmować czymkolwiek, po cholerę uruchamiać emocje, po kiego czorta angażować się w cokolwiek... Przecież to nie ma żadnej wartości, w zasadzie to nie istnieje. Trzeba przeczekać i wrócić do Źródła (to jeden z wariantów, oczywiście, optymistyczny też się zapewne znajdzie).
Dlatego ja,
nie rozdzielam formy od treści, ale 'zwalniam', zatrzymuję się na chwilę na byciu człowiekiem. Bo na takim etapie jest każdy z nas, nie zaprzeczysz temu? I to nie stoi w sprzeczności z faktem, że tak naprawdę nie jesteśmy nim, że to tylko taka 'rola' do odegrania.
Wcześniej piszesz:
Andra pisze:Ja- to nieskonczenie wiecej niz forma, nie zapominaj. Wiec nie utozsamiaj uwarunkowanej czlowieczej formy z tym kim jestesmy.
A kim jesteśmy w danej chwili?
Nie ludźmi???
Mieć świadomość naszej istoty - super sprawa. To pomaga
być człowiekiem pełniej. Ale nie 'zwalnia' z bycia nim tu i teraz. "Tu i teraz', czy chcesz tego czy nie, jesteś człowiekiem i żadna filozofia tego nie zmieni. Rozpędziłaś się strasznie z tym Źródłem, nie widzisz tego, że nie możesz tam trafić, będąc człowiekiem?
No, uwierzyć można we wszystko, także w to, że się nie jest człowiekiem... Ale po co? Co to daje?