Okoliczności prozaiczne. Znalazła sobie Ruda koleżankę na uczelni, wynajmującą mieszkanie w tej samej dzielnicy. I łaziła się z nią integrować na miasteczko studenckie AGH, gdzie jak wiadomo juwenalia trwają cały rok. Tak więc zamiast ludzi ze swojego przyzwoitego, mieszanego kierunku, Ruda poznawała dzikie mnóstwo osób z ścisłej (a fe) analityki gospodarczej. I napotkała Rafała, mierzącego sobie 1,96m wzrostu, na widok którego zaświeciły jej się oczęta - ach, te 16 cm różnicy wzrostu! Zapoznali się idąc do zacnego monopolowego po piwo, dalej poleciało z górki: natrąbiona Ruda, której po alkoholu włącza się słodka istotka kokietująca w sposób półświadomy wszystkich facetów w promieniu paru metrów, upatrzyła sobie jelenia, który odprowadzi ją w środku nocy do mieszkania leżącego w innej części Krakowa. Dziwnym trafem jeleń był strasznie wysoki i mieszkał w sąsiedniej dzielnicy, a odprowadzał lezącą od krawężnika do krawężnika Rudą przez trzy godziny, przez co najmniej półtora siedząc i prowadząc poważne rozmowy o życiu (jeden z ulubionych trybów pijaństwa Rudej - wywody o życiu, uczuciach i wartościach moralnych
). Ruda z obezwładniającą szczerością wyjaśniła nowemu koledze, że jeśli miałby ochotę się jeszcze z nią zobaczyć, to nie może się do niej dobierać, bo ona by mu potem w oczy nie spojrzała. I tak spogląda mu w oczy od wtorku, z coraz mniejszego dystansu.
Po czym poznać powagę zamiarów? Jeleń ryzykuje okaleczenie ukochanego samochodu, na który odkładał pięć lat, albowiem uparł się, że nauczy Rudą prowadzić