Lidka pisze:Wiesz co, jak była nieszczęśliwa, zanim doszło do rozwodu, to ma problem... Znaczy uzależnia swoje szczęście od sytuacji.
Ona była nieszczęsliwa z powodu definitywnego rozstania czyli rowodu.
Trudno opisac jak czuje sie kobieta, a byc może facet podobnie po porzuceniu.
Nazwę ją Ania i jak uda się, to wprowadzę do pierwszego postu imiona, bo widzę, że się rozmijam z Wami, a może nie.
Ania wpadła w depresję, bo nie podejrzewała przykładnego męża na jakiś skok w bok.
Jej (Tadzio...to prawdziwe imię) ex mąż (teraz od rozwodu) mieszka w oddzielnym pokoju, ale pod tym samym dachem gdzie Ania.
To kolejna dziwność dla mnie.
Nie potrafię ocenić uczuć faceta (ani niczyich, słowa ich nie odzwierciedlają w pełni), ale najwyraźniej podążał za miłością i to było dla niego ważniejsze, nić koić ból żony. Nie chcę powiedzieć, że facet dobrze robił i w ogóle wstrzymuje się z oceną sytuacji, powiem tylko tyle, ze to, co się liczy, to są jego uczucia, to, co faktycznie czuł względem żony (czyli niezależnie od tego, co na ten temat mówił). Bo, de facto, to nie on był przyczyną jej nieszczęścia (chyba, że chce się spojrzeć z materialnego punktu widzenia, ale ja wolę szerzej), a jej własny problem- uzależnienie szczęścia od męża. Sama musi sobie z nim poradzić, niestety...
Tu możemy sobie pozwolic na ocenę, bo nie tyczy ona nikogo nam znanego.
No tak nie samym chlebem (miłoscią) człowiek zyje.
Jestem za tym by sobie w życiu poprawić, ale jestem bardzo daleka od krzywdzenia ludzi. Myslę, że w tej sytuacji Tadzio skrzywdził żonę, a Elę w dalszym ciagu traktuje jako kobietę do schadzek.
Gdyby był ok. to jednym cięciem załatwiłby rozwód z Anią i partnerstwo z Elą
Bo spójrz, gdyby to jej 'nieszczęście' miało zmusić męża do zostania, wtedy też ktoś byłby 'nieszczęśliwy', właśnie ten mąż i jego nowa miłość... Czyli w ten sposób nie da się problemu rozstrzygnąć.
Tadzio...mąż winien zastanowic się co czyni, na jakim jest etapie, czy odpowiada mu żona czy nie, a dopiero szukać tego co mu odpowiada, wtedy Ania miałby czas na przygotowanie sie do nowej roli;
-negocjacji
-samotne w przyszłości
Najważniejsze są intencje i uczucia. Jeśli facet podążył za głosem miłości i nie miał żadnych intencji zranić żonę, ja w żadnym wypadku bym go nie 'obarczała' odpowiedzialnością za to, co ta żona sama czuje...
Uczucia są ważne, ale nie tylko jednostronnie.
Dzieci prawie dorosłe...nie akceptują Tadzia, a obecnej Eli w ogóle...Czy dobrze mu z tym? Czy miłość jest warta tylu strat?
A czy przestał kochać żonę...tego tez nikt nie wie?
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-