Re: Wewnętrzne dziecko
: 27 gru 2010, 23:37
w wymiarze wskazówek wszystko jest możliwe : powroty, łódki czy zakurzone lustraAndra pisze:He he...powrot powiadasz...
Na ile mozliwy jest powrot do punktu z ktorego nie wyszlo sie?
Imladis - Forum wielotematyczne dla świadomych ludzi. Ezoteryka, religia, duchowość, świadomość, medytacja, nowa ziemia
https://imladis.pl/
w wymiarze wskazówek wszystko jest możliwe : powroty, łódki czy zakurzone lustraAndra pisze:He he...powrot powiadasz...
Na ile mozliwy jest powrot do punktu z ktorego nie wyszlo sie?
co to znaczy zradzić ? czy da sie zmienić przeszłość ?Lunadari pisze:trzeba odnaleźć praprzyczynę nieradości i zaradzić jej jako dorosły.
Nie da się . Ale da się zmienić swój stosunek do przeszłości. Swoje jej postrzeganie. To, co jest traumą dla dziecka, dla dorosłego, bardziej świadomego człowieka, już nią nie musi być.Crows pisze:co to znaczy zradzić ? czy da sie zmienić przeszłość ?Lunadari pisze:trzeba odnaleźć praprzyczynę nieradości i zaradzić jej jako dorosły.
Niewątpliwie nie jest to łatwe. Ale jak najbardziej możliwe. Życie stawia ludzi w bardzo trudnych sytuacjach, ale przecież sam wiesz, że to ma swój sens. Nie na darmo mówi się (o pieniądzach, ale to ma szersze zastosowanie): lekko przyszło, lekko poszło. To, co dostajemy ot tak, nie ma dla nas wartości.Crows pisze:czyli dać sobie radę z pasożytem psychicznym , nie jest to zawsze takie łatwe ,w praktycznym wymiarze , dla dziecka porzuconego przez rodziców i wychowywane w domu dziecka .
nie ma takiej możliwości, nie mamy wehikułów czasuCrows pisze:co to znaczy zaradzić ? czy da sie zmienić przeszłość ?
jedni z takowym pasożytem w przyszłości także porzucają własne potomstwo.Crows pisze:czyli dać sobie radę z pasożytem psychicznym , nie jest to zawsze takie łatwe ,w praktycznym wymiarze , dla dziecka porzuconego przez rodziców i wychowywane w domu dziecka .
:bravo:Lidka pisze:Im większe życiowe 'schody' pokonamy, tym większą wartość będą dla nas mieć, a życie tym większy sens. Więc i zmierzenie się z traumą porzuconego dziecka ma swoją potężną wartość. Żeby ją odkryć, trzeba się z tym zmierzyć, po prostu, a nie zrzucać winę za 'zmarnowane życie' na rodziców, los, bywa, że i Boga i tkwić w przeszłości i w swoim 'nieszczęściu'. Bo 'marnowanie życia' to akurat nie dana sytuacja, ale tkwienie w niej jak przyklejony...
raczej jedni potrafią, a inni nie....Lunadari pisze:pytanie: dlaczego jedni mogą, a drudzy nie?
Ja myślę, że każdy potrafi, ale nie każdy chce. Tu się zgodzę z tym, co Lunadari napisała:victoria pisze:raczej jedni potrafią, a inni nie....Lunadari pisze:pytanie: dlaczego jedni mogą, a drudzy nie?
Myślę też, że to chcenie bądź niechcenie ściśle związane jest ze świadomością danej osoby, choć nie ma tu żadnej ścisłej reguły. Ale chyba częściej się zdarza, że ktoś bardziej świadomy ma więcej odwagi i korzysta ze swojego rozumu, wiary i woli efektywniej.Lunadari pisze:z dorosłymi hodującymi w sobie skrzywdzone dziecko niewiele można zrobić, ponieważ właśnie poprzez możliwość prawa do wyboru dyktują sobie wybór taplania się w przeszłości. na własne życzenie zadają sobie ból emocjonalny, bo tylko z nim czują, że żyją.
Victoria, no nie do końca tak jest, choć nie mogę zaprzeczyć temu, że ktoś nie potrafi... . Bo chcenie jest 'poza świadomością', to wyraz naszej Istoty. Człowiek może je po prostu wyczuwać i iść za tym odczuciem, nie zdając sobie z tego sprawy. Wtedy idzie prostą drogą do uświadomienia sobie, że chce zmian, a jak chce - otwiera sobie sposoby, dzięki którym ich dokona.victoria pisze:Jednak udowadniasz, że nie potrafi tylko o świadomych wyborach można mówić, że coś chce lub nie chce, a jeśli to są wybory nieświadome, to już nie ma mowy o chceniu
wielu by chciało byc zdrowymi , ale czy wszystko zależy tylko od chcenia tej jednostki ? możesz chciec miec spokój a tu na ciebie inni bomby zrzucaja :/Reasumując - owszem, śmiało można powiedzieć, że jedni potrafią, a inni nie. Ale jak wejdzie się trochę głębiej w to niepotrafienie - dojdzie się do przyczyny: nieświadomości, że każdy potrafi, byle by tylko chciał...
Pamiętam, że jakieś 10-20 lat po II Wojnie Światowej, ludzie którzy ją przeżyli, powstańcy warszawscy wciąż żyli wspomnieniami o tamtych wydarzeniach. Na tym polegało "zarażanie śmiercią" przez tamto pokolenie, bo wspomnienia dotyczyły zazwyczaj niezwykle tragicznych, traumatycznych wspomnień.Lunadari pisze:nie ma takiej możliwości, nie mamy wehikułów czasuCrows pisze:co to znaczy zaradzić ? czy da sie zmienić przeszłość ?
rozumiem to tak: pierwszym krokiem do zaradzenia powinno być zaakceptowanie tego co było (jako dorosły). i już.
drugim - przyznanie sobie prawa do świadomego przeżycia bólu z minionego okresu, bo tylko w ten sposób można go zneutralizować - trzeba wyciągnąć na światło dzienne i zmierzyć się z nim (jako dorosły). i już.
trzecim - zauważenie, że będąc pełnoletnią osobą dysponuje się prawem wyboru - żyję tu i teraz budując jutro lub lub żyję w przeszłości i tylko w niej się odnajduję. w y b ó r i już.
dziwna rzecz - z kilkuletnimi maluchami wystarczy rozmawiać podając proste (zrozumiałe dla nich) przykłady, by wlot akceptowały rzeczywistość.
z dorosłymi hodującymi w sobie skrzywdzone dziecko niewiele można zrobić, ponieważ właśnie poprzez możliwość prawa do wyboru dyktują sobie wybór taplania się w przeszłości. na własne życzenie zadają sobie ból emocjonalny, bo tylko z nim czują, że żyją.
gdyby zaproponować takiemu człowiekowi odebranie udręki pamięci wstecznej oraz pokazać mu, że mógłby żyć pełnią życia szczęśliwie, to to samo jak utracjuszowi podarować wygraną szóstkę w totolotka.
jeden i drugi stracą owe dary szybciej, niż zdążą zauważyć, że je dostali.
od jednostki zależy, czy te bomby ją kaleczą.Crows pisze:ale czy wszystko zależy tylko od chcenia tej jednostki ? możesz chciec miec spokój a tu na ciebie inni bomby zrzucaja :/
napisz konkretnie w czym masz problem, bo jak dotąd rzucałeś jedynie zaczepne pytania, które ni mniej ni więcej pasują do złośliwego klienta babek klozetowych .Crows pisze:teorie , teorie , snujecie je jak babki klozetowe oderwane od natury
A ja jakoś nie jestem oderwana od życia i od natury, wprost przeciwnie. A piszę z samego życia, a nie z 'klatki klozetu' .Crows pisze:teorie , teorie , snujecie je jak babki klozetowe oderwane od natury