Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

1
Dzisiejsze wiary pogańskie czy też neopogańskie odwołują się do wiary etnicznej danego ludu i wszystkiego co z nim związane. Niektóre wątki kontynuują, a niektóre powstają jako nowe, co w moim przekonaniu jest oczywiście pozytywne. Wszakże nikt tutaj nie cofa się do dawnych czasów. Może jednak od początku.

"Rodzimowierstwo słowiańskie - system wierzeń etnicznych odwołujących się do tradycji przedchrześcijańskich, głównie wspólnoty słowiańskiej – czasem z elementami mogącymi wywodzić się z mitologii i legend dawnych plemion zamieszkujących obecne tereny Polski przed osadnictwem słowiańskim (lub z tym osadnictwem się przenikającymi) jak ludność germańska, bałtycka (Prusowie), czy nawet celtycka, dla których wspólnym mianownikiem była świętość natury. Zespół poglądów opartych na mitologii słowiańskiej i zachowanych obyczajach lokalnej społeczności."

Dawne pogaństwo oficjalnie zaczęło wygasać w XIII wieku, ale są jeszcze wzmianki o dawnych poganach w wieku XV, a wg. niektórych nawet w XVI. Gdy nadszedł kres dla przedstawicieli tej wiary w postaci kapłanów, a także miejsc świętych kościół starał się wykorzeniać pogańskie elementy. Między innymi - przez 200 lat walczył z pisankami, topieniem Marzanny czy obchodzeniem święta Dziadów. Nie raz przekonał się, że tradycje są silniejsze i musiał ustąpić.

W końcu najważniejsze elementy przetrwały w świętach katolickich, najbardziej na wsiach i zwyczajach właśnie ludowych. Często też różne pogańskie praktyki zostały opisane w katolickich księgach, ze wskazaniem na "to, czego nie wolno czynić". Tyczy się to również imion bogów. Ostatecznie ważne treści związane z naszymi przodkami zapisano przez kronikarzy, zwłaszcza zagranicznych, a sprawę ułatwia podobieństwo w praktykach innych ludów. Takie elementy jak: stawianie znicza na grobie i nie tylko, pisanki, wolne miejsce przy stole, siano pod obrusem, choinka (czyli ogólnie drzewko, roślina), śmigus-dyngus, wręczanie sobie prezentów na Boże Narodzenie, wianki, zwyczaj kolędy, rybia łuska w portfelu, daty świąt katolickcich itp, a oprócz tego topienie Marzanny, wieszanie obrazków bądź postaci Maryi na drzewach (dalsze czczenie boskości w naturze, jednak pod nowym szyldem), jeden Bóg w trzech osobach i wiele innych rzeczy jak np. cała rzesza świętych przypominająca politeizm to elementy rodzime.

Rodzimowierstwo nowożytne ma swoje korzenie - oprócz czasów dawnych - w XVIII wieku. Wtedy zaczęło rodzić się w Polsce wiele pytań odnośnie tożsamości i korzeni. Jednym z pierwszych, którzy o tym napisali był Zorian Dołęga - Chodakowski - polski etnograf, archeolog i historyk. W 1818 r. wydał dzieło "O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem", sugerując w nim, że przyszłość narodu polskiego leży w prastarych obyczajach i wierze. Pisał również:

Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”.

Również w tamtych czasach Adam Mickiewicz zwrócił się w stronę rodzimych zwyczajów pisząc "Dziady", które nawiązują do prastarego święta i kultu zmarłych.

W 1848 roku zostaje wyłowiony z rzeki Zbrucz czterotwarzowy posąg. Nazwany zostaje "Światowidem ze Zbrucza". Kilka lat później trafia do Muzeum Archeologicznego w Krakowie, co budzi różne reakcje Krakowian. Jednym nie podoba się, że oto przybywa pogański bałwan, a inni odczytują to jako symbol. Symbol, że Polska odzyska niepodległość i wróci na mapy Europy. Ludzie składają pod posągiem kwiaty, co również wielu tradycjonalistom katolickim się nie podoba.

Również w 1848 roku odbywa się pierwszy Zjazd Wszechsłowiański w Pradze, na którym zostają potępione rozbiory Polski.

W 1918 roku Polska wraca na mapy świata, a w 1921 r. powstaje Święte Koło Czcicieli Światowida. Zakłada go Władysław Kołodziej - późniejszy pastor Kościoła Chrystusowego (nurt protestancki). Kołodziej stwierdza, że Polska nadal ma swoje pogańskie zwyczaje zaklęte w obyczajach i świętach katolickich. Stwierdza, że każdy lud na ziemi wyznaje tego samego Boga, tylko inaczej go nazywa - jedni Allahem, drudzy Jahwe, jeszcze inni Brahma. A dla nas On zwie się: Światowid. Od razu muszę poprawić, że w tamtych czasach nie znano prawdziwej wymowy imienia Najwyższego bóstwa Słowian. Dziś wiemy, że imię to brzmi: ŚWIĘTOWIT.

W 1945 roku Kołodziej zakłada Wielką Radę Drzewidów Roji i próbuje odzyskać niepodległość dla wyspy Rugii, jako miejsca świętego wszystkich Słowian. 3 sierpnia 1945 r. wysyła memoriał w tej sprawie do Francji i Wielkiej Brytanii, jednak nie uzyskuje odzewu.
W latach 1946-1947 istnieje w Łodzi Stowarzyszenie Lechitów „Sława” - założone również przez Kołodzieja. Stowarzyszenie wydaje 2 roczniki Kalendarza Słowiańskiego. W 1947 r. Władysław Kołodziej zostaje pastorem Kościoła Chrystusowego i dalej kontynuuje działalność rodzimowierczą.

Władysław Kołodziej mawiał:

[Słowianie] „Wierzyli zawsze w jednego Boga, którego nazywali imieniem Światowid, podobnie, jak Żydzi nazywają Boga imieniem Jahwe (Jehowa), zaś muzułmanie (...) imieniem Allah. Religia dawnych Słowian była uniwersalistyczna i bioteistyczna. (...) musieli ulec w nierównej walce z przemocą ciemnych i okrutnych fanatyków ponurego średniowiecza, którego dymy «świętych» stosów jeszcze zasłaniają nam Prawdę Wieczną, że Bóg jest Ojcem Wszechświata a wszyscy ludzie, wierzący w Miłość, są sobie braćmi.”

W 1947 roku władze PRL zakazują działalności Stowarzyszeniu Lechitów "Sława".

Związek przetrwał II Wojnę Światową, a także czasy PRL, w których Kołodziej próbował go zarejestrować kilka razy. Niestety, władze odmówiły, twierdząc, że „w kraju jest za dużo religii i nie potrzeba im kolejnej”. Zdarzały się represje władz wobec członków związku. Później nastąpiła zmiana nazwy na Lechicki Krąg Czcicieli Światowida. Czciciele spotykali się potajemnie (był wśród nich nawet ksiądz katolicki), czytali poezję słowiańską, patriotyczną i symbolicznie zapalali Ogień w odpowiednim dla siebie miejscu w warszawskich Łazienkach.
Władysław Kołodziej zmarł w 1978 roku, ale przed śmiercią przekazał władzę Jerzemu Gawrychowi – bratu Masławowi II.

Na przełomie lat 70 i 80 powstało inne środowisko skupione wokół wiary praojców, ostatecznie zarejestrowane w 1995 roku w MSWiA jako Rodzimy Kościół Polski. Rejestracji dokonał główny Ofiarnik związku – Lech Emfazy Stefański.
Na początku lat 90 Jerzy Gawrych rozwiązał Lechicki Krąg Czcicieli Światowida i przyłączył się do Rodzimego Kościoła Polskiego. W ten sposób oba związki połączyły się – tym bardziej, że różnice w doktrynie były niewielkie. Tym samym RKP jest dziś niejako spadkobiercą idei Kołodzieja i najstarszym, powojennym związkiem pogańskim w Polsce.

JAN STACHNIUK i ZADRUGA

Środowisko związane z Władysławem Kołodziejem nie było jedynym, które odwoływało się do tożsamości słowiańskiej w tamtych czasach. Było wiele innych, a najbardziej znanym była Zadruga – grupa skupiona wokół Jana Stachniuka. Był on polskim publicystą, ideologiem i założycielem Zadrugi – polskiej grupy nacjonalistycznej. Urodził się 13 stycznia 1905 r. w Kowlu na Wołyniu w rodzinie kolejarskiej. W 1930 r. ukończył Wyższą Szkołę Handlową w Poznaniu. W 1933 roku wydał swą pierwszą książkę "Kolektywizm a naród" (łączącą w sobie idee nacjonalistyczne z gospodarką planowaną), dwa lata później ukazała się "Heroiczna wspólnota narodu". Zawarł w niej swoją wizję ustroju "zadrużnego", której celem jest "ukierunkowanie wszystkich dziedzin działalności ludzkiej na rozwój osobisty i narodowy". Nazwa "Zadruga" pochodziła od określenia starosłowiańskiej wspólnoty plemiennej. Był też autorem książki "Dzieje bez dziejów", będącej "anatomią upadku dziejowego Polski", za który winą obarczał katolicyzm i kontrreformację jezuicką w Polsce.

W 1937 roku założył pismo "Zadruga", które wydawał w Warszawie do 1939 roku. W czasie wojny był członkiem Stronnictwa Zrywu Narodowego. Stachniuk walczył czynnie w szeregach AK w powstaniu warszawskim, wykazując się odwagą (odznaczony Krzyżem Walecznych, trzykrotnie ranny). Napisany przez Stachniuka memoriał pt. "Tragifarsa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej", będący ostrą krytyką sytuacji w Polsce, doprowadził do aresztowania go w 1949 przez UB. wyrokiem z 9 lipca 1952 roku Stachniuka skazano na 15 lat więzienia. Sąd Najwyższy wyrokiem z 24 grudnia 1953 roku zmniejszył tę karę do lat ośmiu, a po zastosowaniu amnestii kara wynosiła siedem lat. Stachniuka zesłano do jednego z najcięższych więzień, gdzie był bity i torturowany. Z niewoli wyszedł jako kaleka niezdolny do sprawnego życia. Nie powiodła się próba emigracji do Szwecji. 15 sierpnia 1963 roku zmarł w zakładzie leczniczym w Radości koło Warszawy. Został pochowany na cmentarzu na Powązkach.

Znane są jego słowa:

„Ani zachód, ani wschód, ani żadne siły nadprzyrodzone nie wyprowadzą narodu polskiego z biedy i poniżenia, nędzy moralnej i cywilizacyjnej w jakiej uparcie tkwimy od trzech stuleci. Musimy to zrobić My sami !”

Nadeszły nowe czasy i jak wcześniej wspomniałem:

1995 - w MSWiA rejestruje się Rodzimy Kościół Polski. W tym samym roku rejestracji dokonuje grupa powstała już w 1981 r. - Polski Kościół Słowiański. Dziś jednak nie istnieje. Grupa przestała działać krótko po rejestracji w MSWiA z nieznanych powodów.

1996 - Rejestruje się Zrzeszenie Wiary Rodzimej, dziś znane jako Rodzima Wiara.

2009 - Rejestracji dokonuje ZZW SW - Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy "Słowiańska Wiara".

Oprócz wymienionych związków działają organizacje kultywujące obrzędy, takie jak WATRA - z Wrocławia. W 2011 roku otwierają swój oddział w Poznaniu. Oprócz nich mamy różnego rodzaju stowarzyszenia odwołujące się do wartości rodzimowierczych, ale zajmujące się raczej polityką i ideologią jak Stowarzyszenie na rzecz Tradycji i Kultury „Niklot”.

--------------------ZWIĄZKI WYZNANIOWE--------------------

Związki oczywiście różnią się między sobą, np. sposobem pojmowania samej wiary i bóstw jak i podejściem do różnych innych spraw. Oto zapis najważniejszych i oficjalnych związków wyznaniowych na terenie RP:

W czasach międzywojennych:

LECHICKIE KOŁO CZCICIELI ŚWIATOWIDA - związek wyznaniowy powstały w 1921 roku, rozwiązany na początku lat 90 z powodu połączenia się z Rodzimym Kościołem Polskim. Założyciel Koła - Władysław Kołodziej.

Czasy dzisiejsze:

RODZIMY KOŚCIÓŁ POLSKI – rodzimowierczy związek wyznaniowy, nawiązujący do etnicznych, przedchrześcijańskich wierzeń Słowian. Siedzibą wyznania jest Warszawa. Na terenie kraju działają świątynie skupiające wyznawców z danego regionu. Wyróżniamy świątynie: mazowiecką, świętokrzyską, a także kanadyjską - w Montrealu. W przyszłości bardzo możliwe powstanie oddziałów na pomorzu oraz w regionie łódzkim. Związek współpracuje z Międzynarodową Federacją Pogańską.

Nazwa Rodzimego Kościoła Polskiego wzorowana jest na nazwie Kościoła zrzeszającego potomków dawnych (rdzennych) mieszkańców Ameryki, Indian: Native American Church. Rodzimy Kościół Polski, wzorem Rodzimego Kościoła Amerykańskiego, nawiązuje także do dawnych (przedchrześcijańskich) wierzeń etnicznych, jednocześnie przy tym respektując przybyłe później wyznania. Sam termin Kościół w nazwie został użyty wyłącznie w znaczeniu religijnej organizacji wyznawców i ich duchowieństwa.

Statut RKP jest obecnie zmieniany, trwają końcowe prace. Poniżej przedstawiono jego starą wersję/ Siemowit

Wiara Rodzimego Kościoła Polskiego z jednej strony opiera się na henoteizmie, a z drugiej na syntezie panteizmu (czy nawet panenteizmu) i politeizmu – czyli na przekonaniu, że o losie świata decyduje siła kosmiczna zwana Bogiem Najwyższym, którego poszczególnymi przejawami (kolejnymi wcieleniami lub osobnymi bytami) są inni, pomniejsi bogowie. Choć oficjalnie w RKP boga najwyższego określa się mianem Świętowit, o tyle w powszechnym użyciu równie popularne są pozostałe imiona ze szczytu rodzimowierczego panteonu słowiańskich bogów (jak np. Perun czy Swaróg); członkowie RKP przyjmują bowiem, iż Bóg Najwyższy niezależnie od imienia pod jakim będzie czczony zawsze pozostanie Bogiem Najwyższym, a jego rzeczywiste, prawdziwe imię (o ile takowe w ogóle posiada) zawsze pozostanie poza ograniczoną ludzką percepcją. Członkowie tego związku wierzą, iż w takiej postaci (jako wieczny, nieskończony i nieograniczony absolut – w sobie zawierający wszelkie racje swego bytu) Bóg Najwyższy nie może być opisywany powszechnie używanymi pojęciami dobra i zła czy też innymi ludzkimi subiektywnymi kryteriami. Jednocześnie przyjmują jednak, że tym kryteriom (choć w różnej skali) podlegają pozostali, pomniejsi bogowie i boginie, znajdujący się bliżej poszczególnych sfer ludzkiej egzystencji. Pozostali bogowie i boginie (będący uproszczonymi przejawami Boga Najwyższego) sprawują pieczę nad konkretnymi aspektami związanymi z naturą (z którymi często są wręcz utożsamiani).

W RKP również są tradycyjni politeiści i panteiści.

Rodzimy Kościół Polski posiada trzy główne symbole religijne. Są nimi Ręce Boga (motyw graficzny obecny na naczyniu odnalezionym w Białej koło Łodzi) – jako ideogram oznaczający pojęcie Boga Najwyższego, a równocześnie także wszechświat i równowagę do której dąży Natura, idol zbruczyński – jako ikonograficzne wyobrażenie m.in. wszechświata, a także jako przedstawienie głównego panteonu bóstw słowiańskich, oraz Świętowit z Wolina.

Rodzimy Kościół Polski uznaje człowieka za część przyrody (jeden z tworów mocy kosmosu), a jednocześnie za część społeczeństwa. Tym samym wymaga od niego respektowania Praw Przyrody i Praw Ładu Społecznego (przestrzegania niejako uniwersalnych zasad współżycia społecznego, wspólnych na przestrzeni wieków dla większości znanych kultur). Zabrania zabójstw, gwałtów, rabunku i kradzieży. Nakazuje poszanowanie dla związków międzyludzkich, które organizują społeczeństwo – od rodziny po państwo. Nakazuje bronić przyrody uznając ją za twór święty. Jednocześnie przy tym – m.in. uznając, że natura nie potrzebuje żadnych tzw. świętych ksiąg (czy spisanych w formie dekalogu reguł) by jej prawa były respektowane, a także nie chcąc mnożyć zbędnych bytów ponad miarę oraz uznając, że nic nie zastąpi człowiekowi samodzielnego myślenia i zdolności empatii – stara się unikać formułowania tych oczywistych dla większości zasad w formie niejako gotowych przepisów na właściwe życie (ograniczając się zazwyczaj do podstawowych stwierdzeń z rodzaju "żyj godnie i bądź prawym człowiekiem", czy też "czyń co chcesz, bylebyś przy tym nie krzywdził innych".

Rodzimy Kościół Polski jest kościołem otwartym, nie uzurpującym sobie prawa wyłączności – zarówno w sprawach osobistej wiary jak i przynależności kościelno-organizacyjnej. Członkowie RKP uważają bowiem, że ich słowiańscy przodkowie byli wyznawcami tego samego Boga, któremu na swój sposób cześć oddają także chrześcijanie, muzułmanie i pozostali. Do Rodzimego Kościoła Polskiego może więc należeć również osoba, która jednocześnie należy do jeszcze innego związku religijnego (niekoniecznie rodzimowierczego). Tym samym przystąpienie do Rodzimego Kościoła Polskiego nie wymaga np. formalnego aktu zerwania z wcześniejszym – dotychczas wyznawanym przez kandydata – systemem wyznaniowym. Jednocześnie formalnym warunkiem przystąpienia do Rodzimego Kościoła Polskiego jest złożenie stosownej deklaracji przystąpienia, będącej równocześnie swego rodzaju wyznaniem wiary.

Jako, że rodzimowierstwo słowiańskie z definicji wręcz (m.in. przez wyraźnie zaznaczoną etniczność) określa swój zasięg, Rodzimy Kościół Polski nie uznaje za konieczne również weryfikowania pochodzenia swoich potencjalnych kandydatów. Przyjmuje on iż Polakiem jest ten kto za Polaka się uważa (i mając na myśli tak pojmowaną polskość zastosowana została nazwa Rodzimego Kościoła Polskiego). W założeniach programowych deklaruje wręcz, iż jego członkiem zostać może każdy bez względu na to, jakiej narodowości przodków ma w swoim drzewie genealogicznym, jako że naród to przede wszystkim wspólny język i kultura. Jednocześnie – pomimo, że jednym z wymogów przyjęcia deklaracji przystąpienia do związku jest podanie w niej numeru dowodu osobistego kandydata – jednoznacznie bynajmniej nie wyklucza to możliwości przyjęcia do RKP osoby innej (szczególnie pochodzenia słowiańskiego) narodowości.

Kościół ten jest związkiem religijnym opartym na demokracji. Deklaruje daleko posuniętą tolerancję i sprzeciw wobec rasizmu, nazizmu i szerzenia nietolerancji wobec ludzi o innej religii, odmiennym pochodzeniu czy narodowości. Stanowiska w nim są kadencyjne i obejmowane w drodze wyborów. Członkowie są zwolnieni od składek członkowskich.

Związek jest najstarszym, powojennym związkiem rodzimowierczym i neopogańskim w Polsce.


RODZIMA WIARA - związek wyznaniowy odwołujący się do wierzeń słowiańskich. Pierwotnie zarejestrowany w 1996 pod nazwą Zrzeszenie Wiary Rodzimej, w 2000 nazwę związku zmieniono na Rodzima Wiara.

4 marca 1996 roku Zrzeszenie Wiary Rodzimej zostało wpisane do rejestru MSWiA pod numerem 108. Oficjalna działalność grupy rozpoczęła się 23 marca 1996 roku na I Wiecu Wyznawców zwołanym we Wrocławiu. Tam też omówiono zasady i cele Zrzeszenia Rodzimej Wiary, wybrano też władze naczelne - naczelnikiem został Stanisław Potrzebowski (Staszko z Wrocławia). Rodzima Wiara jest członkiem Światowego Kongresu Religii Etnicznych. Członkowie RW odwołują się również do idei zadrużnej Jana Stachniuka.


I. Rodzima wiara Lechitów opiera się na dziedzictwie Lechitów, instynkcie, rozsądku, doświadczeniu, rozumie i nauce. Naszym obowiązkiem jest przyczyniać się jak najwięcej do jej rozkwitu.

II. Lechici czczą Bogów jak wszyscy Aryowie, czcząc Słońce i cały Wszech-Świat, Matkę-Ziemię naszą rodzicielkę i całą Przyrodę.

III. W prawach Przyrody stale odkrywamy boskie siły sprawcze Świata. Wszelkie życie dzieje się wedle tych praw. Podporządkowanie się im jest naszą powinnością. Wyznajemy wiarę w życie zgodne z prawami Przyrody.

IV. Słońcu, najbliższym nam ognisku hierarchicznego, nieskończonego, wiecznego i żywego Wszech-Świata, zawdzięczamy wszystko na naszej Ziemi. Wraz z lądami, wodami, roślinami i zwierzętami jesteśmy Jej cząstką. Tylko człowiek jest tego świadom; przez to ciąży na nim ogromna odpowiedzialność.

V. Obyczaje i obrzędy są częścią każdej wspólnoty wyznaniowej, również naszej. Wyznajemy rodzime dziedzictwo Lechitów. Będziemy to dziedzictwo przodków pomnażać i wzbogacać.

VI. Nasze istnienie zawdzięczamy rodzicom i dalszym przodkom. Oddajemy im cześć, a pamięć o nich przekazujemy przyszłym pokoleniom.

VII. Życie jest walką, jak walka jest życiem. Walka to ruch ku doskonalszemu, parcie naprzód, pokonywanie oporu. W walce wspierają nas instynkty. Takie są prawa przyrody, są one niezmienne i odnoszą się do każdego człowieka i do każdego narodu.

VIII. Ciało i duch tworzą nierozerwalną i wzajemnie warunkującą się jedność i całość. To są dwie strony tego samego bytu. Lechici podkreślając równą wartość obojga dążą do ich równomiernego, stałego i równoczesnego doskonalenia,

IX. Postępowanie każdego człowieka i narodu wyznacza ich charakter. Ten jest zaś wytworem dziedzicznych cech oraz otoczenia, nacisku środowiska i wychowania. Miarą wartości ludzi i narodów jest ich dorobek i tylko wedle nich oceniamy je.

X. Pobłądzić i zawinić może każdy z nas; bywa takie zdarzenie losu. Błąd i winę można tylko własnymi czynami naprawić i zmazać. Takie są odwieczne zasady Lechitów i wszystkich Aryów.

XI. Ból i cierpienie ostrzegają nas przed niebezpieczeństwem oraz budzą obronne siły ciała i ducha. Wywołują one nie tylko wstrząs, ale i wspomagają ozdrowienie. Nie są one dobre ani złe. Tak objawiają się prawa Przyrody. Narodziny i śmierć jednostki są konieczne dla stałego rozwoju gatunku i rodzaju. Nie jest ona karą ani nagrodą. Naród jest zaś potencjalnie nieśmiertelny w swej istocie, ciągle odnawiający się.

XII. Nieśmiertelność osiągamy przez potomstwo i twórcze działanie, które daje największą radość życia. Twórczość w narodzie i dla narodu uznajemy za najbardziej podniosłą.

XIII. Lechickie zasady etyczne opierają się na boskich prawach Przyrody. Najwyższymi wartościami są wiedza i siła, rozum i zdrowie, prawość i tężyzna, odpowiedzialność i żywotność, godność i rzetelność, wytrwałość i odwaga, wierność i mocna wola, duma i sprawiedliwość. Pokonujemy w nas nieuctwo i słabość, głupotę i chorobę, potępiamy chwiejność i tchórzostwo, zdradę i uzależnienie, fałszywość i warcholstwo, zwalczamy bojaźń i niemoc, pokorę i bierność. Dążymy do WIELKOŚCI, MOCY, PIĘKNA, PRAWDY I DOBRA.

XIV. Działanie zgodne z prawami Przyrody i włączanie się w wiecznotrwały rozwój Świata daje życiu każdego z nas podniosłe, uświęcające je znaczenie, wykraczając poza byt jednostki.

XV. Lechicki naród polski i jego sąsiedzi należą wraz z pozostałymi Bałto-Sławskimi narodami do wielkiego rodu aryjskich ludów Europy. Pragniemy odnowić zerwaną przed wiekami jedność między nimi oraz jedność między naszym pochodzeniem a wyznaniem, ażeby na niej oprzeć duchowy i materialny byt narodu. POLSKA-LECHIA-BALT-SŁAWIA-ARYA - to nasze posłannictwo - SŁAWA im!

XVI. Wiecznie rozwija się wszechogarniający człowieka jednorodny Bogo-Świat - Sława mu! Zaszczytnym powołaniem człowieka jest czynny udział w tym rozwoju i stałe zwiększanie wartości życia, by go czynić lepszym i piękniejszym, by mu nadać nadrzędne wymiary zgodne z Tworzycielską Wolą Świata.

Niechaj Dobre będzie stale przekazywane w Lepsze, a Wszech-Moc potężnieje w nieskończoność!


ZACHODNIOSŁOWIAŃSKI ZWIĄZEK WYZNANIOWY "SŁOWIAŃSKA WIARA" – rodzimowierczy związek wyznaniowy, nawiązujący do etnicznych, przedchrześcijańskich wierzeń Słowian. Decyzją Ministra Spraw Wewnętrzych i Administracji z dnia 9 października 2009 roku, związek został wpisany do Rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych pod numerem 172. Siedzibą związku jest miasto Opole. Pod obecną nazwą wymieniony po raz pierwszy w 2006 r. we Wrocławiu, w głównej mierze w wyniku wyodrębnienia się części członków z lokalnej grupy Rodzimej Wiary oraz scalenia się kilku innych miejscowych, niezależnych, nieformalnych grup rodzimowierczych.

Związek Słowiańska Wiara deklaruje istnienie kilku swoich oddziałów w Polsce. Organizuje święta ogólnopolskie i lokalne. Jego inicjatywą jest m.in. wręczanie w czasie obrzędu Jarych Godów (osobom uznanym przez ten związek za szczególnie zasłużone dla badań nad religią a także dla popularyzacji kultury Słowian), odznaczenia Dęby Słowiańskie. Dotychczas odznaczeniem tym zostali przez nich uhonorowani:

- Paweł Rochala, pisarz – za książkę pt. "Bogumił Wiślanin"
- Czesław Białczyński


WATRA (organizacja) - Watra to organizacja działająca głównie na terenie Wrocławia, która organizuje obrzędy słowiańskie i zajmuje się kultywowaniem wiary i tradycji. Z ich oficjalnej strony czytamy:

Watra to wspólnota Rodzimowierców Śląskich , wspólnie celebrujących słowiańskie obrzędy , Watra to święty ogień , ogień naszej prawiary, religii naszych przodków , ogień który płonie w naszych sercach, religii ,która tak jak ogień nas jednoczy wokół wspólnej sprawy, fascynacji, tym co rodzime, co nasze.
Watra jako wspólnota zajmuje się organizowaniem obrzędów Słowiańskich, organizowaniem spotkań i paneli dyskusyjnych na temat słowiańskiej religii, obrzędowości, kultury i sztuki.
Lecz przede wszystkim filozofii słowiańskiej-rodzimej w życiu współczesnego człowieka, tak by religia praojców nie była tylko wspomnieniem i tęsknotą za tym co minęło lecz żywą i istotną częścią naszego życia.


-----------------------------------------------------------------------------------------------

Jest to wiara, w której nie ma spisanych dogmatów czy zasad, ponieważ wychodzimy z założenia, że nic nie zastąpi zdolności logicznego myślenia. Jednak są pewne wartości, które wyznajemy ponad wszystko i którym staramy się być jak najbardziej wierni:

- Rodzina - to podstawa. Zarówno dla nas jak i dla naszych przodków rodzina jest wartością ponad podziałami i ponad wszystkim. Rodzina jest celem i obowiązkiem sama w sobie, a także kontynuuje ród i tradycje. Myślę, że wszyscy rozumiemy to samo poprzez samo pojęcie rodziny.
- Tradycja i obyczaj - to, co rodzime, ukazujące naszą tożsamość i odróżniające nas od innych np. nacji. Są to wartości warunkujące ową tożsamość i posiadanie własnego miejsca w świecie. Stąd również wychodzi szacunek dla narodu i kraju.
- Pamięć i kult przodków - rzecz niezwykle ważna, odwieczna. Wierzymy w siłę naszych przodków, która jest w nas, czcimy ich pamięć i dobre imię. Powszechny szacunek i cześć dla tych, bez których i nas by nie było.
- Wiara - wszystkie zasady i pojęcie sacrum do którego się odnosimy, a jednocześnie wolność w tym zakresie. Szacunek dla bóstw, najwyższego z nich, co jest niekiedy związane również z tradycją. Wyższy byt boski nazywamy imieniem - imionami znanymi w czasach przodków i jesteśmy z tego dumni. Także sami bogowie reprezentują wartości ważne dla nas - dotyczące mężczyzn, kobiet, ich wspólnego życia i działania oraz roli w społeczeństwie.
- Szacunek dla natury, którą to uznajemy za świętość, symbol boskiego działania. Natura jest również mechanizmem, który steruje także i nami. Jest symbolem rozwoju, dążenia do doskonałości. Natura to odwieczna potęga, a my jesteśmy jej częścią - nie zaś kimś, kto miałby czynić sobie ją poddaną. Ziemia jest matką, która żywiła tak naszych przodków jak i nas żywi dziś.
- Wolność - tego chyba nawet nie trzeba tłumaczyć. Całe dzieje Polski to wielka walka o wolność właśnie, którą my jako Słowianie umiłowaliśmy bardzo.
- Gościnność - słynna na całym świecie gościnność Słowian. Należy ją kontynuować, a poprzez gościnność również i tolerancja.


Rodzimowierstwo unika spisywania zasad na piśmie w sensie – nikt nie chce tworzyć żadnego dogmatu. Wartości jakie wyznajemy były wyznawane powszechnie od zarania dziejów. Rodzimowierstwo nowożytne ma jednak to do siebie, że może połączyć podstawowe ludzkie wartości z nowoczesną myślą człowieka dzisiejszego. Natomiast o naszych przodkach pisano:

Al-Gardizi:

'(…) Cudzołóstwo między nimi się nie zdarza. Jeśli ktokolwiek cudzołoży z zamężną kobietą , zabijają go , nie przyjmując od niego żadnego usprawiedliwienia(…)'

Helmold:

'(…) Cechowała ich w wysokim stopniu gościnność, okazują też należny szacunek rodzicom. Nie spotyka się również u nich ani nigdy ani ubogich ani żebraków , skoro bowiem ktoś u nich staje się niedołężny wskutek choroby lub starości , porucza się go spadkobiercy , który winien go otaczać najtroskliwsza opieką. Albowiem gościna i troska o rodziców uchodzą u Słowian za pierwsze cnoty. (…)'

Herbord:

'(…) Taka zaś między nimi jest wiara i społeczna świadomość , że całkiem nie znajdziesz między nimi złodziei lub oszustów . Skrzyń lub schowków zamkniętych nie posiadają. Bo ani zamku ani klucza u nich nie widzieliśmy , co więcej bardzo się dziwili , że tobołki nasze i skrzynie widzieli pozamykane. Odzież swoją , pieniądze i wszystkie kosztowności swoje chowają w beczkach i stągwiach całkiem prosto przykrytych. Nie obawiają się żadnego oszustwa , bo go sami nie doznają. (…)'

Tak samo nie ma u nas pojęcia grzechu czy też grzechu pierworodnego. Rodzimy się wolni, bez winy. A więc nie ma odpuszczania grzechów. Jeśli zrobiłeś coś złego, zaszkodziłeś komuś - musisz ponieść konsekwencje i naprawić to czynem.

-----------------ŚWIĘTA----------------

Mamy 4 główne święta i kilka pośrednich. Przeważnie odbywają się w podobnych terminach jak święta katolickie, ale to chyba nie powinno nikogo dziwić, wszakże nazewnictwo i święta chrześcijańskie nałożyły się na dawne obrzędy. Są to:

Święto Jare - 21 marca - etniczne święto Słowian, przypadające na równonoc wiosenną lub pierwszą niedzielę po równonocnej pełni Księżyca. po laicku nazywane świętem wiosny. Elementy tego święta przetrwały w obrzędowości katolickiej pod postacią pisanek, święcenia pokarmu, a także pod postacią obyczajów: palenia Marzanny, Śmigusa - Dyngusa itp. Jest to święto odrodzenia, budzącej się do życia natury, której elementem jest również i człowiek - który także "budzi się" ze snu i rusza do działania. Dla Rodzimowierców słowiańskich owe święto poświęcone jest szczególnie Matce Ziemi. Towarzyszące mu obrzędy magiczne miały wnieść do domostw energię i radość życia oraz zapewnić dobry urodzaj i powodzenie na cały rozpoczynający się wiosną rok. Najbardziej powszechnym i znanym zwyczajem było (symbolizujące przepędzenie zimy) topienie lub spalenie słomianej kukły, zwanej Marzanną. Zazwyczaj czyniono to przy szczególnym wszczynaniu hałasu – trzaskaniu z batów, terkocie i klekocie grzechotek, śpiewie i grze na wszelkiego rodzaju instrumentach. Również i w tym przypadku nie obyło się ze strony Chrześcijaństwa z próbami zakazania tego starosłowiańskiego zwyczaju czego pierwsze wyrażne wzmianki odnajdujemy w 1420 roku na Synodzie Poznańskim. Rodzima tradycja okazała się jednak silniejsza. W konsekwencji na przełomie XVII i XVIII wieku próbowano tradycje topienia Marzanny zastąpić (w okresie środy przed wielkanocnej) zrzucaniem z wieży kościelnej kukły symbolizującej Judasza, co również zakończyło się niepowodzeniem.

Po rytualnym symbolicznym przepędzeniu zimy, przychodziła kolej na powitanie i przyjęcie wiosny. Na wzgórzach mężczyźni rozpalali ogniska mające dodatkowo przyspieszyć oczekiwane przyjście wiosny i słonecznych dni. Młodzi wyruszali na łąki i do lasu w poszukiwaniu wierzbowych i leszczynowych witek pokrytych pąkami bazi z których następnie "budowali" wiechy. Sprzątano i wietrzono całe domostwa oraz tzw. obejście, prano i szykowano świeże odzienie, pieczono placki a szczególnie wiosenne kołacze. Najważniejsze było jednak malowanie jajek - prasłowiański symbol życia, płodności i magicznej siły witalnej. Pisanka była bowiem szczególnym elementem magicznych obrzędów mogących zapewnić zdrowie i dorodność nie tylko domownikom ale i zwierzętom gospodarczym – w tym celu zwykło się nimi pocierać chore miejsca lub toczyć po grzbietach zwierząt.

Zwyczaj malowania jaj narodził się w Persji, co może potwierdzać jedną z teorii pochodzenia Słowian. Jeśli natomiast chodzi o ziemie polskie – najstarsze pisanki, pochodzące z końca X wieku, odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych na opolskiej wyspie Ostrówek, gdzie odkryto pozostałości grodu słowiańskiego. Wykonane zostały z wapienia. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli lub ochry, które nadawały im brunatno czerwoną barwę. W procesie chrystianizacji pisankę wraz ze staro judejskim barankiem włączono do elementów symboliki wielkanocnej.

Dla przepędzenia złych mocy, po zakończeniu wszelkich (mogących trwać nawet kilka dni) przygotowań do właściwego święta, w wieczór przedświąteczny obchodzono całe gospodarstwo i ziołami okadzano każdy jego zakątek. Nazajutrz obchodzono Śmigus - rytuał który początkowo polegał na uderzaniu się nawzajem rozkwitłymi witkami wierzbowymi, baziami. Wierzono, iż pozwala wygonić to tzw. złe, oczyszcza człowieka i daje mu siłę. Kulminacją Jarego były zazwyczaj urządzane na świętych wzgórzach uroczyste uczty podczas których obdarowywano się kraszankami oraz igrzyska połączone ze śpiewem i tańcem. W pewnych regionach resztki jadła z tych uczt zakopywano w miedzach, celem zwiększenia płodności ziemi. Następny dzień rozpoczynano od obmywania się w świętej wodzie - z czasem rytuał ów przekształcił się w przedpołudniowy zwyczaj oblewania się zimną wodą zwany Dyngusem - miało to moc dodawania ludziom siły życiowej analogicznie tak, jak deszcz daje tę siłę roślinom (w jeszcze późniejszym okresie Śmigus i Dyngus połączono w jeden zwyczaj zwany dziś powszechnie Śmigusem Dyngusem). Wieczorem udawano się natomiast na mogiły przodków, gdzie wspominano zmarłych i pozostawiano dla nich jadło. Ostatnim rytuałem był zwyczaj sadzenia młodych drzewek, w korzeniach których zakopywano kawałki świątecznego kołacza.

W pewnych regionach dodatkowo urządzano barwne pochody zwierząt i ludzi przebranych za zwierzęta. Szły też w nich dziewczęta w brzozowych wiankach i młodzieńcy niosący palmy. Korowód zamykali muzykanci, którzy hałasowali głośno, żeby wywołać burzę, deszcz i pioruny - pierwsza wiosenna burza była bowiem postrzegana jako akt miłosny Peruna z Ziemią (dopiero po pierwszym grzmocie można było rozpoczynać wszelkie prace związane z uprawą roli) . W szczególnych przypadkach czarnym i białym wołem orano zarys wioski, co miało dodatkowo chronić jej mieszkańców przed złymi mocami.


Noc Kupały - 21-22 czerwca - zwana też Nocą Kupalną, Kupalnocką lub Nocą Świętojańską czy też potocznie Sobótką to nazwa słowiańskiego święta związanego z letnim przesileniem Słońca, obchodzonego w najkrótszą noc w roku (czyli najczęściej - nie uwzględniając roku przestępnego - z 21 na 22 czerwca).

KUPALNOCKA to jedna z najdawniejszych uroczystości obchodzonych w czasie przesilenia letniego na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, germańskie i celtyckie. Święto Kupały, Kupalnocka, Sobótka - wszystkie te nazwy opisują jedno święto. Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości. "Dzień Kupały - najdłuższy w roku, noc Kupały - najkrótsza, były jednym ciągiem wesela, śpiewu, skoków i obrzędów." - pisał Józef Ignacy Kraszewski w "Starej Baśni".

Słowo "kupała" wbrew powszechnie głoszonym opiniom najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z ruską formą słowa "kąpiel". Tłumaczenie takie zostało wymyślone przez świat chrześcijański nie wcześniej niż w X-XI stuleciu - Kościół nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów "pogańskiej" Sobótki podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską. Nadano Kupalnocce patrona, Jana Chrzciciela, i zaczęto nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest w formie rytualnej kąpieli (w obrządku wschodnim).

Jednak wyraz "kupała" pochodzi najpewniej z indoeuropejskiego pierwiastka "kump", oznaczającego grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się słowa takie jak kupa, skupić, kupić (w sensie "gromadzić"). Istnieje również pogląd, iż nazwa święta to po prostu imię rzekomego słowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności - Kupały.

Jeśli natomiast chodzi o słowo "sobótka", późniejsze określenie Kupalnocki, to prawdopodobnie stworzone zostało przez Kościół i co od zarania miało wydźwięk pejoratywny; znaczyło tyle, co "mały sabat". Z nazwą tą wiąże się również pewna legenda, mówiąca o tym, jakoby Sobótka była uroczystością ku czci pięknej dziewczyny o tym właśnie imieniu. Sobótka w bliżej nieokreślonym czasie zamieszkiwała ponoć bliżej nieokreśloną wioskę. Narzeczony jej, Sieciech, powróciwszy z wojny miał swą wybrankę pojąć za żonę, jednak wioska ich została nagle zaatakowana przez hordy wroga. Podczas odpierania ataku Sobótka zginęła, trafiona w samo serce. A działo się to wszystko w noc letniego przesilenia.

Informacje na temat obchodów Sobótki są dosyć skąpe, z racji tego, że Kościół od zawsze próbował rzeczone obchody początkowo zwalczać (zarówno własnymi środkami, jak i za pośrednictwem zakazów i kar ogłaszanych przez władców świeckich), później zmieniać - nadając im sens, wyraz i symbolikę chrześcijańską. W wyniku tych działań obchody Kupalnocki stopniowo zaczęły zanikać, ulegały zapomnieniu bądź zniekształceniu już w okresie XII - XV wieku, by w drugiej połowie XVI stulecia znów "odżyć", wraz z nadejściem epoki głoszącej powrót człowieka do natury, do tego co dawne i pierwotne. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w literaturze tamtego okresu (vide: "Pieśń Świętojańska o Sobótce" autorstwa Jana Kochanowskiego).

Wiadomo na pewno, że Kupalnocka poświęcona jest przede wszystkim żywiołom wody i ognia, mającym oczyszczającą moc. To również święto miłości, płodności, słońca i księżyca. Na Litwie istnieje pieśń, opowiadająca jak to pierwszej wiosny po stworzeniu świata, Księżyc ożenił się ze Słońcem. Kiedy jednak Słońce po nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Od tamtej pory oba ciała niebieskie są wrogami, którzy nieustannie ze sobą walczą i rywalizują - najbardziej podczas letniego przesilenia, kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższy.

W niektórych regionach wierzono, że od przesilenia wiosennego do letniego nie można kąpać się za dnia w rzekach, strumieniach czy jeziorach; natomiast kąpiel po zmroku lub przed wschodem słońca leczyła rozmaite dolegliwości, jako że woda była podówczas uzdrawiającym żywiołem należącym do księżyca.

Obchody Kupalnocki rozpoczynały się od rytualnego skrzesania ognia z drewna jesionu i brzozy (w niektórych źródłach mowa jest tylko o drewnie dębowym), po uprzednim wygaszeniu wszelkich palenisk w całej wsi. W obranym miejscu wbijano w ziemię brzozowy kołek, po czym zakładano nań jesionową piastę, koło ze szprychami owiniętymi smoloną słomą. Następnie obracano koło tak szybko, że w wyniku tarcia zaczynało się ono palić. Wtedy je zdejmowano i płonące toczono do przygotowanych nieopodal stosów, dzięki czemu szybko zajmowały się ogniem. Szeregi stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach płonęły owej nocy niemalże w całej Europie.

Skakanie przez ogniska i tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą, a palenie na stosach ofiar, składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół, zapewniało urodzaj tudzież płodność zwierząt i ludzi.

Noc sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz ważniejszej starzyzny rodu i "wynajmowanych" przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. Młode niewiasty plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. Trochę poniżej czekali już chłopcy, którzy - czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też liczący po prostu na łut szczęścia - próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie. Przy okazji rzeczonego spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by przepasawszy się bylicą, trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnież rytuał zawarcia małżeństwa.

Legendy o kwiecie paproci, zwanym też "Perunowym Kwiatem" (napięcie w przyrodzie podczas burz miało sprzyjać kwitnieniu tej roślinki) znane są z przeróżnych podań i gdzieniegdzie przetrwały do dziś. Opowiadają o wielu ludziach którzy błądzili po lasach i mokradłach próbując odnaleźć magiczny, obdarzajacy bogactwem, siłą i mądrością, widzialny tylko przez okamgnienie kwiat paproci. W podaniach czeskich i niemieckich znalazca kwiatu paproci powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich - na najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma dobiec przyświecając sobie ognistym kwiatem jak pochodnią. W legendach rosyjskich natomiast po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie spadnie. A zdobycie rośliny nie było łatwe - strzegły jej widzialne i niewidzialne straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował się do perunowego kwiatu zbliżyć.

Kupalnockę wszędzie, nie tylko wśród ludów słowiańskich, obchodzono podobnie. W Czechach, tak jak w Polsce, skakano przez ogniska, co miało oczyszczać oraz chronić przed wszelakim złem i nieszczęściem. Zasuszone wianki z bylicy zakładano na rogi bydłu, by ustrzec je przed chorobami i urokami czarownic. Serbowie od dogasających o świcie ognisk zapalali pochodnie i obchodzili z nimi zagrody i domostwa, co chronić miało przed złymi duchami. W Skandynawii palono ogniska na rozstajnych drogach albo nad brzegami jezior, bo wierzono, że woda, w której koniecznie należało się zanurzyć, miała podówczas właściwości lecznicze. W Rosji przez ogień skakały pary niosące na ramionach figurkę Kupały - jeśli bóstwo wpadło do ognia, młodym wróżono rychły koniec miłości. W Grecji przy okazji skoków najpierw dziewczęta, a później chłopcy ogłaszali, że zostawiają za sobą wszystkie swoje grzechy. Tyle na temat Europy. Jednak w noc przesilenia letniego ogniska płonęły również na ziemiach północnej Afryki, zamieszkiwanej przez ludy mahometańskie.

Poza skakaniem przez ogień i szukaniem kwiatu paproci w noc Kupały odprawiano również rozmaite wróżby, bardzo często związane z miłością, które miały pomóc poznać przyszłość. Wróżono ze zrywanych w całkowitym milczeniu kwiatów polnych i z wody w studniach (przepiękny opis rzeczonych dwóch wróżb znajduje się nawet w jednej z bajek dla dzieci o Muminkach autorstwa Tove Jansson), wróżono z rumianku i kwiatów dzikiego bzu, z cząbru, ze szczypiorku, z siedmioletniego krzewu kocierpki, z bylicy... i z mnóstwa innych roślin oraz znaków. Powszechnie wierzono też, iż osoby biorące czynny udział w sobótkowych uroczystościach przez cały rok będą żyły w szczęściu i dostatku.

Święto Plonów - 23 września - Dożynki to etniczne święto Słowian, przypadające na równonoc jesienną. Święto poświęcone tegorocznym zbiorom zbóż (połączone z obrzędami dziękczynnymi za ukończenie żniw i prac polowych).

Tradycyjnie dożynki obchodzone były w pierwszy dzień jesieni, podczas którego dziękowano bogom za plony i proszono o jeszcze lepsze w przyszłym roku. Ten ludowy zwyczaj Słowian i plemion bałtyckich, w różnych regionach zwany był też często wyżynkami, obrzynkami, wieńcem, wieńcowem (od najważniejszego ich symbolu - wieńca ze zbóż i kwiatów) lub okrężnem (od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia, lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża).

Dożynkom towarzyszyły różne praktyki i zwyczaje, związane np. z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które po żniwach czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości urodzaju. Pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Wielkopolsce), perepełką (na kresach wschodnich); zwano je także wiązką, wiązanką lub garstką. Ścinane były uroczyście przez najlepszego kośnika, po czym wręczane były najlepszym żniwiarkom do uplecenia wieńca.

W niektórych regionach niemniej ważny był ostatni zżęty snop zboża, który w celu udekorowania (zwyczaj ten na przełomie XVIII i XIX wieku niemal całkowicie wyparło przybyłe z Niemiec dekorowanie choinki) przechowywano aż do Święta Godowego. W tych to regionach przyszłoroczny siew rozpoczynano z ziarna pozyskanego z tegoż właśnie snopa. W późniejszym okresie rolę tą przejął wieniec dożynkowy, przechowywany w stodole do kolejnego roku (do nowego siewu), z którego wykruszone ziarna wsypywano do worków z ziarnem siewnym.

Wicie wieńca z pozostawionych na polu zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek rozpoczynało obchody dożynek. Wieńce te zwykle miewały kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości umieszczano w nich także żywe (z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski, co miało zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski. Wieniec dożynkowy zwany bywał również "plonem", bo też i uosabiał wszystkie zebrane plony oraz urodzaj. Niosła go na głowie lub na wyciągniętych rękach (zazwyczaj przy pomocy parobków i innych żeńców, w związku z ciężarem tegoż wieńca) najlepsza żniwiarka. Za nią postępował orszak odświętnie ubranych żniwiarzy, niosących na ramionach wyczyszczone i przybrane kwiatami kosy oraz sierpy. Wieniec niesiono do świątyni lub do wcześniej zaproszonego kapłana w celu poświęcenia, a następnie ze śpiewem w uroczystym pochodzie udawano się do dworu lub do domu gospodarza dożynek, gdzie zazwyczaj organizowano biesiady z poczęstunkiem i tańcami.

Szczodre Gody, Szczodry Wieczór - Godowe Święto Zimowego Staniasłońca - Etniczne święto Słowian, przypadajace na przesilenie zimowe (21-22 grudnia).

Święto Godowe, przypadające na okres zimowego przesilenia, w pewnych regionach znane było również pod nazwą Zimowego Staniasłońca i trwać mogło nawet kilka dni. Przez Słowiańskich Rodzimowierców (zarówno w przeszłości jak i obecnie) uznawane jest za początek nie tylko nowego roku słonecznego ale też liturgicznego oraz wegetacyjnego. Zwycięstwo światła nad ciemnością symbolizuje moment, w którym zaczyna przybywać najkrótszego (jak dotąd) dnia w roku, a najdłuższej nocy ubywać. Przynosząc ludziom nadzieję, napawając radością i optymizmem, Swaróg - Słońce znów zaczyna odzyskiwać panowanie nad światem… Stary cykl się zamyka - odchodzi stary rok, nowy - rozpoczyna.

U Słowian przesilenie zimowe poświęcone było także duszom zmarłych przodków. By dusze zmarłych mogły się ogrzać palono na cmentarzach ogniska i organizowano rytualne uczty (z którymi w późniejszym okresie przeniesiono się do domostw). Był to też szczególny czas na odprawianie wróżb mogących przewidzieć przebieg przyszłego roku np. pogodę i przyszłoroczne zbiory. W pewnych regionach (głównie na Śląsku) w okresie tym praktykowano zwyczaj stawiania w kącie izby ostatniego zżętego snopa żyta. Był on zazwyczaj dekorowany suszonymi owocami (najczęściej jabłkami) oraz orzechami, zaś po święcie pieczołowicie przechowywany aż do wiosny. To właśnie z nasion pochodzących z kłosów tegoż snopa należało bowiem rozpocząć przyszłoroczny siew…

Innym zwyczajem była kultywowana szczególnie w południowej Polsce (na Podhalu, Pogórzu, Ziemi Sądeckiej i Krakowskiej oraz ponownie na Śląsku) tzw. Podłaźniczka – udekorowana gałąź jodły, świerku lub sosny wieszana pod sufitem. Powszechne było też ścielenie słomy lub siana pod nakryciem stołu… Wszystko to czyniono dla zapewnienia przyszłorocznego urodzaju. Na przełomie XVIII i XIX wieku tradycję dekorowania snopa żyta niemal całkowicie zastąpił przybyły z Niemczech zwyczaj dekorowania choinki (która to ostatecznie, stała się niejako symbolem innego święta jakim jest chrześcijańskie, tzw. Boże Narodzenie). Wiele pierwotnych słowiańskich zabiegów magicznym (w tym np. wspomniane już ścielenie słomy lub siana pod obrusem) nadal powszechnie jednak praktykowana jest w wielu domach po dziś dzień, choć z czasem nadano im chrześcijański wydźwięk i interpretację - również wyraz "kolęda" pierwotnie oznaczał radosną pieśń noworoczną, śpiewaną podczas odwiedzania znajomych gospodarzy w noc przesilenia zimowego.

Powiązań "Bożego Narodzenia" ze Świętem Godowym na terenie Polski jest zresztą znacznie więcej. Chrześcijańskie (szczególnie dominujące wyznanie na terenie RP) obchodzi dzień narodzin swojego zbawiciela 25 grudnia, choć jeszcze w III wieku obchodzono go 6 stycznia - dopiero w okresie późniejszym pojawiła się data 25 grudnia (pierwszy raz wzmiankowana w 336 roku). Przyczyniło się do tego obchodzone wówczas w Rzymie, również pogańskie święto przesilenia zimowego poświęcone bogu słońca Sol Invictus. Należący również do czcicieli tegoż Boga cesarz Konstantyn, po swoim połowicznym przyjęciu wiary chrześcijańskiej (w ten sposób próbując pogodzić dwie różne wiary) przemianował termin święta chrześcijańskiego na święto "pogańskie" (co z resztą w analogiczny sposób uczyniono przyjmując symbolikę krzyża).

Oprócz czterech głównych są:

Dziady - to święto szczególne - w ten magiczny czas, gdy świat żywych i martwych dzieli szczególnie cienka granica, staramy się zapewnić duchom przodków strawę i napitek, a przede wszystkim ciepło ognisk. Co więcej, podczas tej wyjątkowej nocy, to właśnie żywi oddać mogą największą przysługę zagubionym duszom - wskazać drogę do Nawii. Przypomina nam to jedno z ważniejszych przesłań naszej rodzimej wiary - nie tylko duchy mogą oddać przysługę żywym ale i żywi duchom... Dzięki temu, że jedni i drudzy istnieją w wiecznym, nieskończonym i nieograniczonym Świętowicie...

Kult zmarłych istniał zawsze, wiara w życie pośmiertne jest rówieśnicą ludzkości. To więcej niż wiara, to przeświadczenie, wrodzony instynkt. Święto Zmarłych czyli dzień poświęcony ich pamięci obchodzony był przez ludy Słowiańskie kilka razy w roku, przy czym najważniejsze przypadało pierwotnie w okresie kwietniowym.

Kościół Katolicki został zmuszony zaakceptować (zresztą nie po raz pierwszy próbując zaanektować to, czego do końca nie był wstanie “wykorzenić”) święto jesienne, ustalając je na konkretny dzień - 2 listopada. Cześć i pamięć dla zmarłych była bowiem szczególną cechą Słowian i ich rodzimych zwyczajów.

Szczątki dawnych świąt przetrwały nawet do początków ubiegłego wieku. Znane były dość powszechnie jeszcze w latach 30-tych specjalne rodzaje pieczywa, które rozdawano ubogim (zazwyczaj jako zapłatę za modlitwę w intencji zmarłych), a pierwotnie przeznaczone były dla dusz. Podobno były takie okolice w kraju gdzie przywożono całe wozy chleba, który rozdzielano za dusze konkretnych zmarłych. “Był zwyczaj, że w Dzień Zaduszny gospodarze przywozili na wozie kilkadziesiąt bochenków chleba żytniego i pszennego podłużnych, i takowy chleb na cmentarzu kościelnym rozdawali ubogim z warunkiem, aby ciż ubodzy odmawiali pacierze za dusze wskazanych im po nazwisku lub imieniu zmarłych, do czego wzywali ich mówiąc np. za duszę Andrzeja cieśli z potomstwem; za duszę Jana i Teofili; za duszę Idziego i Idziny; za duszę Barnaby i jego baby; za duszę Margośki; za dusze puste (tj. opuszczone, zapomniane, które nie mają nikogo, co by się za niemi upomniał)”. W umocnienia się pozycji KRK lud wiejski wierzył, że w noc poprzedzającą Dzień Zaduszny powstaje w kościele wielka jasność i wszystkie duszyczki modlą się przed wielkim ołtarzem. Chwila ta nastaje o samej północy, po czym każda dusza przybywa do swej rodziny w domowe progi.

Na równi ze światem antycznym nasi przodkowie wierzyli, że pewna część zmarłych zazdrości żywym pozostawania na ziemi. Usiłowano ich przekupywać darami składanymi do grobu. Daremne to były zabiegi! Świat duchów wkraczał w świat żywych na każdym kroku. "Dziady" zajmowały najświetniejszy kąt izby, chowały się w blacie stołu, domagając się dla siebie szacunku. Stąd też uderzenie pięścią w stół było uważane za rzecz gorszącą, ale w razie zagrożenia gospodarz stukał palcem w spód stołu, budząc w ten sposób czujność "dziadów" i prosząc je o ochronę przed nieszczęściami.

Jeszcze w XIX wieku, zwłaszcza na wschodnich krańcach Polski, na pograniczu litewskim i białoruskim, dość powszechnie odprawiane były obrzędy ku czci zmarłych, zwane "Dziadami". Uroczystość sięga czasów pogańskich i nazywała się kiedyś przypuszczalnie ucztą Kozła, w której przewodził Koźlarz, Guślarz poeta oraz kapłan. Wyobraźnia ludowa w tym dniu tak dalece ożywiała zmarłych, że stawiano na grobach nie tylko pieczywo, ale i kaszę, miód, jajka. Często urządzano na grobach ucztę, w której brali udział krewni zmarłego. Resztki potraw pozostawiano żebrakom. Drugim obok “karmienia dusz” akcentem tego święta było palenie ogni. Początkowo zapalano ogniska na rozstajnych drogach, aby wskazywały kierunek wędrującym duszom. Przy tych stosach zziębnięte dusze mogły się też ogrzać. Od XVI/XVII w. ogniska te zaczęto palić na cmentarzach - stąd dzisiejsze świeczki i znicze na mogiłach.

W innych regionach “Dziady” odwiedzające swe rodzinne domy ugaszczano gorącym, parującym posiłkiem przy czym nie mogło przy stole zabraknąć miejsca dla żadnego z przodków. Gdy owa uczta odbywała się w domu, po powrocie z cmentarza; wieczorem gospodarz trzykrotnie obchodził chatę niosąc przed sobą bochenek chleba, a usadowiona w oknie gospodyni wypowiadała rytualne słowa:
- Kto idzie?
- Sam Bóg - odpowiadał gospodarz.
- Co niesie?
- Boski dar.
Po tych formułkach gospodarz wchodził do izby, wraz z domownikami odmawiał modlitwę i wszyscy zasiadali do stołu. Bywało, że podczas wieczerzy łyżka spadła pod stół. Zgromadzeni przy posiłku patrzyli wówczas na siebie z lękiem, ale i porozumiewawczo, wiedząc, że to “święci porwali łyżkę z rąk, nie trzeba jej podnosić. Niechaj oni jedzą, skoro są głodni”. A jeśli ktoś niewtajemniczony sięgał ręką pod blat, to powinien był na miejsce łyżki położyć kawałek chleba. Przed udaniem się na spoczynek rodzina raz jeszcze klękała do modlitwy w świętym kącie izby. Po raz ostatni tego dnia odmawiano modlitwy za zmarłych przodków. Gospodynie zamiatały izby, słały białe ręczniki albo obrusy na stołach i kładły chleb, sól i nóż, aby zmarli odwiedzający w tę noc chałupę nie odeszli głodni.

Kościół katolicki starał się wykorzenić te zwyczaje, ale w efekcie świętowano Dziady potajemnie w domach opuszczonych niedaleko cmentarzy. Zastawiano w nich uczty z różnego rodzaju dań, trunków, owoców i wywoływano dusze zmarłych, rzucając za każdym imieniem nieco jadła w ogień. Cel był tak poważny i święty, iż obrzędy te przemawiały bardzo głęboko do ludzkiej wyobraźni. Wierzono, że zmarli zwołani przychodzą, że posilają się jak niegdyś. Ta jedna, jedyna noc pozwala duchom stać się podobnymi do żywych. Zostawiano więc na noc otwarte furtki, uchylone drzwi do domu, aby duchy mogły bez najmniejszych przeszkód przekroczyć progi swych dawnych domostw.

- Święto Perunowe - obchodzone najczęściej na Ukrainie, Słowacji czy Rosji - czyli po prostu święto Peruna - patrona mężczyzn, prawa i wojny.
- Święto Welesowe - czyli Trzygłowa - Nyji - również obchodzone w wyżej wymienionych krajach. Święto Pana magii, przysięgi i sztuki, a także władcy Nawii - świata zmarłych, patrona dusz.

Na obrzędach bywają różni ludzie, nawet różnej wiary - od chrześcijan, po hindusów. Przybycie ludzi, często rodzin z dziećmi to wspaniały widok. Nawet jeśli są ateistami, to chcą poznać wiarę i tradycję Przodków, nie na skansenie historycznym, ale wśród żywych wyznawców. Niedawny widok całej rodziny wyznającej Starą Wiarę jest dla mnie powodem do dumy. 9 latka ze Świętowitem na szyi jest widokiem pozytywnie rokującym na przyszłość.

Oprócz słowiańskiej wiary są jeszcze inne wyznania etniczne i neopogańskie w Polsce i świecie, jak np. Asatru - wyznawcy Bogów nordyckich, celtyccy druidzi ze swoim spojrzeniem na świat czy też Wicca - najmłodszą wiarę, która nie ma jednak korzeni w żadnym narodzie i jego kulturze, a łączy w sobie różne elementy innych religii. To właśnie Wikanie i Asatryjczycy wywalczyli na wyspach Brytyjskich i Ameryce wolne dni w swoje święta oraz możliwość znakowania pochówku zgodnie z symboliką swojej wiary.

Najlepszym przykładem przetrwania wiary Przodków jest Islandia, która 1000 lat temu przyjęła chrześcijaństwo, ale jako akt polityczny. Natomiast po kryjomu stara wiara nadal miała swój byt, niektórzy kapłani "chrześcijańscy" używali zwykłej wody, zamiast święconej z racji szacunku dla swych korzeni. Stało się tak, iż dawna wiara w dużej mierze przetrwała, w czasach nowożytnych zyskała coraz więcej zwolenników, a w 1973 roku została zalegalizowana pod nazwą Asatru i dziś jest uznawana we wszystkich krajach skandynawskich, Ameryce oraz Anglii. Na samym końcu tekstu przedstawiam link do wywiadu z dawnym przywódcą islandzkich pogan, to fragment:

Jaka jest pańska rola jako lidera islandzkich pogan?

Jestem tu po to, aby świadczyć, że dawne wierzenia zachowują godność i szacunek na jakie zasługują.

Dlaczego pogaństwo jest najszybciej rozwijającą się religią?

Nasza kultura sięga swoimi korzeniami dawnych wierzeń. Przyjęcie chrześcijaństwa około 1000 lat temu było bardziej gestem politycznym niż rezultatem duchowej przemiany. Pewnym kompromisem było to, że ludzie mogli nadal czcić w tajemnicy dawne bóstwa i robiliśmy to choćby przez podtrzymywanie żywego ducha starej literatury przez całe pokolenia. Można powiedzieć, że tylko czekaliśmy na właściwy moment.

Czy może Pan wytłumaczyć jak pogaństwo przetrwało tak długo wśród wielkich religii monoteistycznych?

Religia, która uczy jedności, wpaja szacunek dla przyrody, zawiera wartości ponadczasowe. Nie oczekujemy zbawienia z zewnątrz. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny i to jest ta postawa, którą reprezentuje wielu ludzi.

Nie jedno łączy wszystkie pogańskie ścieżki danego ludu i nie jedno je dzieli. Staramy się jednak wyznawać zasadę, że różnice mają nas łączyć i powodować twórczość i rozwój, a nie głupie kłótnie o szczegóły.

Nie szerzymy naszej wiary - nawracanie byłoby zaprzeczeniem wszystkiego. Tak nie robili Przodkowie więc i my nie zamierzamy. Jedyne co chcielibyśmy szerzyć to wiedzę - na temat tożsamości i wierzeń, jednak nikogo nie zamierzamy przekonywać do swoich poglądów religijnych. Każdy jest wolny. Tak samo u nas, zwłaszcza w związku nie ma kogoś, kto mówiłby jak należy myśleć. Każdy jest wolny jak pisałem wyżej - każdy powinien przeżywać duchowość indywidualnie, a związek wyznaniowy jest od tego, aby organizować obrzędy i wiece oraz istnieć prawnie ze swą wiarą i wartościami.

No, to tak ogólnikowo. Jeśli o mnie chodzi, Rodzimowierstwo spowodowało we mnie wiele zmian. Wcześniej byłem kimś, kto nie interesował się zbytnio chociażby wartościami, jaki wypisałem wyżej. Od katolicyzmu zacząłem się odsuwać w wieku 17-18 lat, jednak zawsze byłem człowiekiem wierzącym - nie mogłem stać się ateistą. Kilka lat szukałem, w końcu odnalazłem. Ta wiara wzbudziła we mnie kilka ważnych odczuć, takich jak patriotyzm - dziś jestem dumny z miejsca w którym żyję i ani myślę mieszkać gdzieś indziej; szacunek rodu - poprawiłem swoje obcowanie z rodziną; samodziałanie - zdałem sobie sprawę z tego, że na pomoc WszechSiły trzeba zasłużyć, trzeba walczyć i robić swoje, a nie czekać aż samo się zrobi. I mówi to leń największy. Natomiast moja głęboka więź z przyrodą to normalność. Dawniej jako dzieciak przez wiele lat wychowywałem się pomiędzy lasem, polem i ogrodem pełnym drzew owocowych. Zawsze miałem gdzie pójść i nie musiałem znosić chamstwa z betonowej dżungli. Wtedy narodziło się we mnie to coś, co dojrzało gdy wróciłem na dawne miejsce zamieszkania. Nie wiele z niego pozostało, wszędzie pobudowane drogi, ale ostał się teren z kawałkiem lasu i jedna grusza z ogrodu. Gdy wróciłem na ten teren to po prostu się stało - obudziło to we mnie Rodzimowierstwo i dziś moja więź z tym terenem i naturą jest jeszcze większa niż kiedykolwiek. Wierzę, że tak miało być. I tyle na teraz. A oprócz tego muszę zajmować się studiowaniem i pracą, więc nie zawsze niestety mam czas przebywać wśród ciszy leśnej. Tyle ode mnie :)

Na koniec wzmianka o Międzynarodowej Federacji Pogańskiej:

Międzynarodowa Federacja Pogańska, Pagan Federation International - została powołana w Hadze w Holandii jako organizacja zrzeszająca pogan z różnych krajów i kontynentów.

Kontynuuje na gruncie międzynarodowym działalność brytyjskiej Federacji Pogańskiej (Pagan Federation), z której się wyłoniła. Obecnie obie organizacje ściśle ze sobą współpracują. Międzynarodowa Federacja Pogańska zrzesza pogan różnych ścieżek, w tym pogan rekonstruujących dawne wierzenia przodków, wiccan, pogan poszukujących wymiaru duchowego własnej płci, czy przeżywających duchowość na swój własny, niepowtarzalny sposób. Ważnym celem Międzynarodowej Federacji Pogańskiej jest umożliwienie kontaktu pomiędzy poganami mieszkającymi w różnych częściach świata. Nie mniej istotnym celem jest także wypowiadanie się w obronie prawa pogan do wyrażania swoich przekonań religijnych w sposób wolny od przejawów dyskryminacji, a także przeciwstawianie się zniesławianiu zarówno pogan w związku z wyznawaną przez nich religią, jak również poszczególnych pogańskich religii.

Na koniec parę linków:

http://www.rkp.w.activ.pl/ - Rodzimy Kościół Polski

http://www.slowianskawiara.pl/indexpolska.html - ZZW Słowiańska Wiara

http://www.watra.org.pl/ - Watra

http://www.pl.paganfederation.org/ - Międzynarodowa Federacja Pogańska

www.rodzimawiara.org.pl - Rodzima Wiara

http://www.islandia.org.pl/artykuly/200 ... rsson.html - wywiad z dawnym przywódcą Asatru
Ostatnio zmieniony 11 maja 2010, 23:24 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

3
Hmmm zależy co masz na myśli. Pewne rzeczy są tu tradycyjne - jak np. picie miodu z rogu czy ubiór tych, którzy prowadzą obrzęd i są żercami. To w pewien sposób tak, aczkolwiek nie jest to bractwo rycerskie - nie jesteśmy odtwórcami scenek historycznych, tylko realnie przeżywamy swoją wiarę, jako zarejestrowana wspólnota wyznaniowa. Niestety często jesteśmy myleni ze środowiskiem odtwórców.
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 0:38 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

4
Bardzo ciekawy i inspirujący wątek...
Poszanowanie wspólnoty rodowej, ścisła więź z pobratymcami przypomina stosunki panujące we wspólnocie żydowskiej...
Z kronikarskiej opowieści wiemy, że wspólnoty polskie i żydowskie żyjące obok siebie nieopodal przenikały się [XII-XIIIw.], co wywoływało wrogą reakcję zarówno wśród księży jak i rabinów...[podaję za Bratkowskim]
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 12:25 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

5
Ciekawa sprawa. Jednak trzeba powiedzieć, że żydowskie poszanowanie wspólnoty rzeczywiście działa wśród nich, co przeważnie widać, z nielicznymi wyjątkami. Z nami niestety różnie bywa. Kiedyś jakiś kronikarz napisał, że gdy dwóch Słowian nie zgodzi się ze sobą to kończy się to istną wojną. To niestety idealnie pasuje nawet do czasów dzisiejszych, dlatego staramy się mówić o wspólnocie aby nie popełniać już tych samych błędów co zawsze.
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 14:23 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

6
A jak rozwijają się ruchy pansłowiańskie w pozostałych krajach, czy organizują się w jakieś wspólnoty?

Czynienie z Pogaństwa płaszczyzny integrującej jest moim zdaniem błędem, o wiele bardziej nośne i przyjazne jest Rodzimo-wierstwo - odnoszące się do wierzeń naszych piastowskich i prasłowiańskich przodków i pobratymców...
Rodzima wiara, język, ojczyzna:wena:
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 14:51 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

7
Oczywiście trzymamy się swojej tradycji, kultury i wiary, a jednocześnie po prostu szanujemy innych i ich kultury, zwłaszcza inne kultury ludów indoeuropejskich, które miewają podobne problemy, wzloty i upadki.

W innych krajach z tego co wiem istnieją wspólnoty rodzimowiercze i działają całkiem sprawnie. Najbardziej chyba w Rosji. Tamtejsi Rodzimowiercy bardzo szczegółowo traktują wiele spraw i są bardzo pewni siebie. Jakiś czas temu znalazłem taki ciekawy link z 2004 roku:

http://www.ekumenizm.pl/content/article ... 615779.htm

Oprócz tego całkiem nieźle mają się Rodzimowiercy ukraińscy, chociaż często spotyka ich nienawiść, np. ze strony banderowców. Oto kolejne newsy:

http://www.ithink.pl/artykuly/aktualnos ... okijewska/

http://gniazdo.rodzimowiercy.pl/tekst.php?tekstid=684

Bywają na naszych świętach przedstawiciele Słowianowierstwa z Ukrainy, co mnie bardzo cieszy. Można poczuć prawdziwą więź pobratymczą.
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 15:16 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

8
W tych neopogańskich nurtach słowiańskich mieści się odpór dla Coca - colizacji kultury, wszechobecnego i zawłaszczającego dziedzina za dziedziną - amerykanizmu..

Ten ostatni jest niczym innym jak wysmażoną w amerykańskim tyglu mieszanką poszczególnych kultur doprawionych tubylczym szamanizmem....

Nic więc dziwnego, że Słowianie poszli po rozum do głowy i sięgają do rodzimych źródeł i archetypów...
Jest w tym jakiś sens...
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 16:33 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 1 raz.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

9
Fakt, ostatnimi czasy jest zauważalna amerykanizacja życia. Styl zachodni jest całkowicie pochwycony przez młodzież, która najczęściej chwali wszystko co zachodnie, a gardzi wszystkim co rodzime. Jest to smutne, tym bardziej powstaje pytanie: jak ludziom w tym kraju ma być dobrze, skoro sami się nie szanują i dosłownie olewają wszystko co tak na prawdę jest ich dziedzictwem?
Dlatego uważam, że powinno się promować wszystko, co rodzime i pokazać, iż jest to dużo wartościowsze niż głupoty z zachodu. Mamy swoje miejsce w świecie i swoje Gniazdo. A czy będzie nam w nim dobrze - zależy od nas samych.
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 18:21 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

10
Pięknie i mądrze powiedziane...

Coś a`propos..
Noc Kupalna


Noc Kupały 2010 r.To już wkrótce, tuż tuż tuż..:wierszem::wierszem::wierszem:

Noc Kupały to jedna z najdawniejszych uroczystości letniego przesilenia - przypadająca w najdłuższy dzień i najkrótszą noc w roku - obchodzona przez ludy słowiańskie, germańskie i celtyckie. Stanowi magiczny ciąg wesela, śpiewów, skoków i obrzędów. Na to święto ognia i wody, słońca i księżyca, radości, miłości, płodności i urodzaju, już teraz wszystkich bardzo serdecznie zapraszamy...
Noc Kupały czy raczej Noc Kupalna lub po prostu Kupalnocka - w bieżącym (2010) roku przeprowadzona zostanie w terminie w 18-20 czerwca.

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 12 maja 2010, 18:40 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

11
Siemowit pisze:....
Dlatego uważam, że powinno się promować wszystko, co rodzime i pokazać, iż jest to dużo wartościowsze niż głupoty z zachodu. Mamy swoje miejsce w świecie i swoje Gniazdo. A czy będzie nam w nim dobrze - zależy od nas samych.
Macie moją sympatię.

Będziesz pisał więcej o tym co robicie?
Ostatnio zmieniony 14 maja 2010, 19:17 przez Lynx, łącznie zmieniany 1 raz.
Czy myślisz, że możesz, czy myślisz, że nie możesz w obu przypadkach masz rację.(Henry Ford)

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

12
czy rodzimowierstwo ma jakis zwiazek z nacjonalizmem?
Ostatnio zmieniony 14 maja 2010, 20:06 przez asmaani, łącznie zmieniany 1 raz.
"Biada ci, o Dhil'ib. Gdyż oczy Go nie widzą; ale serca postrzegają Go dzięki wierze. Jest znany dzięki dowodom wskazującym na Niego. Nie można doświadczyć Go poprzez zmysły. O Dhil'ib. Mój Pan jest bliski wszystkim rzeczom bez dotykania ich." Ali ibn Abu Talib

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

13
Historyczne o ile pamiętam tak. Nawet mocne związki. Współczesne odcina się na wszelkie sposoby co wyczytałem w poście wprowadzającym ;)
Ostatnio zmieniony 14 maja 2010, 21:24 przez Artur, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Artur ♆

Żyjemy w czasach, gdzie wytwory schorowanej wyobraźni mają większe prawo obywatelstwa niż rzetelne myślenie.

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

14
Będę oczywiście pisał o wszystkim, porobię także nowe działy :)
Jakiś związek z nacjonalizmem na pewno jest, ale jedna rzecz - jakim nacjonalizmem ? Prawda jest taka, że nacjonalizm dawny, a dzisiejszy to pewna różnica. Dawniej był on normalny - ani dobry, ani zły. Po prostu był. Dziś natomiast to pojęcie wydaje mi się popsute, zniekształcone. Mogę np. być dumny z kraju w którym żyję, być dumnym z tego, że jestem Polakiem i pochodzę z wielkiego rodu Słowian, czuć się obywatelem całej Sławii, być wierny swoim Bogom i wartościom jakie wyznajemy, a jednocześnie nie mam osobiście potrzeby najeżdżania na inne nacje. Są oczywiście ludzie, którzy taką potrzebę mają i wszyscy wiemy co na ich temat sądzi społeczeństwo. Oni do niczego nie dojdą. My natomiast staramy się myśleć i działać tak jak przedstawiłem z większymi bądź mniejszymi odstępstwami, ponieważ poglądy mamy różne. Oczywiście są i tacy, którzy będą przedstawiać trochę inne podejście i nie zgadzać się z nami, mimo iż też będą Rodzimowiercami, a przynajmniej tak będą się określać - ale to już tak jest. W każdym środowisku czy jakiejkolwiek grupie ludzi znajdą się ludzi liberalni, ludzie wypośrodkowani i ludzie skrajni. Tak jest wszędzie i trudno temu przeczyć. Ja mam takie poglądy jakie prezentuję, nie wstydzę się ich. Podobne mają wszyscy, z którymi współpracuję i których znam bądź po prostu należą np. do Rodzimego Kościoła Polskiego. W innych związkach rodzimowierczych ludzie mogą mieć np. nieco inne spojrzenie na parę spraw, ale cóż - mają do tego prawo, natomiast osoba zainteresowana bądź obserwująca nas ogółem ma możliwość zobaczenia jak różni ludzie tutaj się znajdują i jeśli chce poznać bliżej lub coś takiego to może wybrać gdzie będzie lepiej. Akurat wszelkie różnice między Rodzimowiercami, a konkretniej między związkami uważam za pewien plus i minus jednocześnie - plus, tak jak wyżej - różni ludzie, różne podejście, a dzięki temu rozwój, ponieważ nowe pomysły powstają wszakże ze zderzenia poglądów, natomiast minusem będzie to wtedy, gdy ktoś zacznie stawiać różnice ponad to, co łączy czyli wiara, rodzima tradycja, kultura i pochodzenie. Wszystko zależy od ludzi - Bogowie dali nam szansę, stworzyli pole do działania - i tu okaże się czy jesteśmy godni Przodków. Niestety to trudna sprawa, bo nie każdy chce na to patrzeć w taki sposób. Myślę, że w rozsądku i mądrości siła. Jak w każdej wierze.
Ostatnio zmieniony 14 maja 2010, 23:50 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

15
Z Filomoteki Rodzimowierców.

[youtube][/youtube]

Kim jesteśmy ? -Rodzimowiercy o Sobie.

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 15 maja 2010, 11:53 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

16
Uważam, że dziewczyny świetnie wyszły jak na tak krótki i maksymalnie ogólnikowy wywiad, który w zasadzie nie wiele wnosi. Generalnie denerwują mnie tacy prowadzący i takie napisy typu "żyć jak bohaterowie Starej Baśni". Nie żyjemy tak jak oni, bo mamy XXI wiek do cholery no ale cóż... betonowe umysły mediów nie potrafią tego zrozumieć. Trzeba by zrobić dział na media związane z tym tematem.
Ostatnio zmieniony 15 maja 2010, 18:01 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

17
Bardzo ładnie Siemowit pisałeś o nacjonaliźmie. Ludzie zbyt często mylą nacjonalizm ze skrajnymi przejawami nietolerancji na tle rasowym,religijnym i kulturowym.Też o sobie mogę powiedzieć że jestem nacjonalistą polskim i na pewno to co polskie jest mi droższe od tego co nie'polski ;) Coś bliskiego i wiarygodnego drzemie w rodzimowierstwie ... i takiego trochę sympatycznego :) - ludzki pierwiastek.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 19 maja 2010, 23:17 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

18
Siemowit...dokladnie czegos takiego szukalam na tym forum i szczerze mówiac myślalam ze juz nie znajde. Masz niesamowicie podobne poglady do mnie. Moze bedziesz miala tez cos do powiedzenia na temat wicca? Wiem ze to straszne jak ludzie oddalili sie od natury. Od pierwotnego sposobu zycia od prawdziwych wiezi z przyroda i ze soba wzajemnie. Gdy wkraczam do lasu czuje sie jak elf jak jakis lesny duch bo cala dusza lacze sie z ta wyczuwalna bezforemna istota nazywana przez wielu bogiem. Dla mnie latwiej ja odszukac w zyjacym niz martwym. Dlatego nieznoszę kosciółów.O szybkiej i lawtej kulturze w tym amerykanskiej nie bede sie juz wypowiadac bo tylko bym sie powtórzyla pisalam juz o tym w temacie swojego powitania.


Nic mnie tak nie fascynuje jak poganstwo i XIX w moglabym czytac i sluchac o tym godzinami. A gdzie jest obchodzona takie swiato Kapuly...dla mnie to czas spelniania zyczen wiem ze brzmi to jak zabobon ale gdybym opowiedziala wam swoja historie z zeszlej Kapuly to raczej nikt by juz tego nie zazucil. Bardzo chcialabym nalezec do takiego stowazyszenia bo ta religia jest moja religia od urodzenia ja poprostu naleze do lasu.Mam stara duse czuje energie uwielbiam noca patrzec sie na wode....i nieprawda ze wszystkie nastolatki ida w kierunku który chca im nazucic media...tak robipoprostu wiekszosc ludzi sama mam 17 lat i uwazam ze tu nie chodzi o wiek ale o zdolnosc i szybkosc wysnuwania wnioskow z zyciowych sytuacji oraz o ilosc tych wydarzen. Jedni naucza sie przez rok wiecej niz inni przez cale zycie.

_________________________________
www.promykduszy.blog.onet.pl
Ostatnio zmieniony 21 cze 2010, 22:46 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

19
Pochodze z Rosji i mam czasem problemy z polska gramatyka czy ortografia...
Ostatnio zmieniony 21 cze 2010, 22:48 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

20
Witaj :)
Święto Kupały obchodzone jest w różnych miejscach i w różny sposób. Na wsiach obchodzą Noc Świętojańską albo Sobótkę. Natomiast my, Rodzimowiercy obchodzimy Noc Kupały w swoich związkach wyznaniowych. Dokładniej rzecz ujmując każdy związek robi oficjalne święto w innym miejscu. Rodzimy Kościół Polski wyprawia święta zawsze pod Warszawą, w chramie mazowieckim. Rodzima Wiara wyprawia Kupałę na jakimś zamku, nie pamiętam nazwy ani miejscowości. Z kolei związek Słowiańska Wiara często świętuje na Ślęży. Watra za pewne również gdzieś świętuje więc miejsc trochę jest, w końcu nie każdy świętuje w tych wymienionych, np. moi znajomi robili to święto pod Łodzią :)

Cieszę się, że ten temat Ci się podoba. Adresowałem go do różnych osób, również i takich jak Ty. Świetnie, że tak młoda osoba fascynuje się ścieżką Przodków - obyś w tym wytrwała i zdobywała doświadczenie.

Pochodzisz z Rosji? Bardzo mi miło :)

Ostatnia Noc Kupały wyprawiana przez Rodzimy Kościół Polski miała miejsce w dniach 18-20 czerwca. Oto mała relacja z obchodów:

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/noc_ ... 08.html#12

Ludzi było 2 - 3 razy więcej niż rok temu. Trudno było nam stworzyć krąg. To oczywiście pozytywny znak. Dodatkowo gościliśmy szamanów i naszą znajomą reprezentującą Druidyzm. Święto było bardzo huczne, biesiada była głośna, ludzie tańczyli, śpiewali i bawili się na całego. Wszystko było niezwykle żywe, zupełnie inne niż rok wcześniej, kiedy to było trochę inaczej, mniej zabawowo. Ta Kupała przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wszystko było tak, jak być powinno.

A co do Wicca to szanuję ową religię i jej wyznawców. Wywalczyli oni dla siebie i dla całego pogaństwa nie byle co w świecie i za to należy im się ogromny szacunek, a także za mocne trwanie w swojej wierze, tak młodej zresztą. Znam kilka wikkanek :)
Ostatnio zmieniony 27 cze 2010, 1:59 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

21
Widze ze bardzo mala ilosc ludzi sie tym interesuje. Twój pst pozostal bez odpowiedzi chyba z dwa tygodnie. Moze hermetycznosc nie jest wcale zla a spolecznosci poganskie unikna przeinaczen.. Napewno kiedys pojade na takie swieto puki co wyjezdzam 19 na festiwal wegetarianski w kozyczkowie...z tamtad pojedziemy na kamienne kregi a to dla mnie jak tunel czasowy jak pocalunek przeszlosci. Tam wszystko tchnie wysoka wibracja i energia przodków zapisana w powiazaniach energetycznych miedzy kamienimi jak na dysku. Te pamiec maja drzewa ma ja woda to miejsce które ma pradawna moc i nie jest zniszczone przez ta szybka kulture o której mówisz kulture nie tyle osob mlodych co porostu modych dusz które ida za tym co znaja i co gubi wedlug mnie i starsze dusze. Sprawia ze mozna przestac dostrzegac sens zycia gdyz ''ziemia'' ktora nas otacza (beton bloki bilbordy sztuczne parki) faktyzcnie nie ma madrsci zdaje sie ze najwysza swiadomoscia jest tu czlowiek wyposzczony przez telewizje i falszywe idee. Nawet z niebem nie ma takiej wiezi polaczenie jest utrudnione poprzez szodliwe energie emitowane przez slupy wysokiego napiecia komórki telewizory. Ludzie nie biora pod uwage tego czego nie widza a to ma na nich ogromny wplyw. Nawet woda jest juz szkodliwa...poganstwo jest wedlug mnie ratunkiem. Pewnie ze takich ratunków jest wiecej ale itak mnie dziwi ze zainteresowanie nim jet tak male....no moze poprostu akurat tu. Dzieki Siemowit za informacje
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 12:44 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

22
To powiem Ci coś - zainteresowanie pogaństwem wcale nie jest małe. Forum to forum - ale musiałbyś zobaczyć tą ilość nie związanych z pogaństwem osób na świętach, chociażby na ostatniej Kupale z czerwca. Mieliśmy problem aby się pomieścić w kręgu, bo tyle osób było. 3 razy więcej niż rok temu, a dodatkowo coraz częściej przyjeżdżają rodzice ze swoimi nieletnimi pociechami, nawet z odległych miast. To mówi samo za siebie, wcale nie jest tak źle jak mówisz :)
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 12:54 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

23
hmmm a organizujecie cos w tych miesiacach letnich?
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 13:09 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

25
Cztery główne święta odbywają się zawsze w kwietniu, czerwcu, wrześniu oraz grudniu. Święta poboczne mają miejsce w lutym oraz listopadzie. Raczej nie organizujemy czegoś na sezon taki czy inny - obrzędy są zawsze w odpowiednie dni, świąt nikt nie przestawia :)

Za to zawsze można zorganizować np. imprezę. Taką, poświęconą środowisku czy zagadnieniu, ale raczej w najbliższym czasie nic mi o tym nie wiadomo. Prędzej jakieś festiwale odtwórcze typu Łódzka Wioska Historyczna czy Festiwal Wikingów i Słowian na Wolinie ;)

Lapicaroda - no takie miejsce nawet się nadaje na świątynie, chociaż kiedyś podobne miejsca otaczano głazami :)
Ostatnio zmieniony 04 lip 2010, 0:51 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

26
OO to ja na taki festiwal chetnie bym sie wybrala....szkoda tylko ze sama musze popytac znajomych moze sie ktos zainteresuje. Wlasnie w taki sposob poczulam ta religie poprostu naturalnie czuje ze juz od dawna w jakis sposob jestem poganka mimo ze nie czytalam zadnych dogmatow i nie znam nazw bogów. Chodze do lasu codziennie, sa dzrzewa o szczegónej energii sa miejsca magiczne gdzie cisza zdaje sie wrecz przemawiac wiem ze moja obecnosc jakos zapisze sie w pamieci tego co mnie otacza....fajnie ze ktos jeszcze odbiera cos podobnego. Miejsca mocy faktycznie sa boskie uwielbiam tez siedziec na Sopockim Klifie - moze i banalne ale nikt tego nie robi wiec moge pobyc troche sama a fale i wysokosc wprawiaja w cudowny stan.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2010, 9:39 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

27
jednak są jeszcze ludzie, którzy odczuwają więź między naturą a sobą :radosc:

w zimę wszyscy narzekają na mróz, że są chorzy, że nigdzie nie da rady wyjść a ja jak wariat zachwycam się wszystkim co widzę....kilka razy rowerem jeździłem do lasu- pełno śniegu, bezmierna cisza......i ja sam
Ostatnio zmieniony 04 lip 2010, 23:30 przez sirflinket, łącznie zmieniany 2 razy.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

28
Nie jednokrotnie robimy święta i w zimę. Chociażby ostatnie Welesowe - śniegu było prawie po pas, ledwo mogłem chodzić, bo miałem problemy zdrowotne, a na następny dzień w ogóle nie mogłem chodzić, ale warto było. Udowodniliśmy sobie, że potrafimy to zrobić i być dumni, nawet jeśli nigdzie nie ma niezaśnieżonego miejsca, a wysokość śniegu potrafi przekroczyć poziom kolan. Mocni w wierze daliśmy radę mroźnej Marze.

Takie testy na poziom wiary wiele mówią nam samym. Ktoś powiedziałby, że to głupota. Nie dla nas. Jeśli jest możliwość - organizujemy.
Ostatnio zmieniony 07 lip 2010, 1:01 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

29
!!! UWAGA !!! !!! UWAGA !!!

Dokonałem aktualizacji pierwszego postu W TYM TEMACIE. Jest on MASAKRYCZNIE długi, więc podejrzewam, że nie każdy da radę przeczytać.

Nie mniej jednak - polecam. Treści w nim zawarte są lepiej napisane i uzupełnione o bardzo ważne informacje.

Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 04 cze 2011, 18:22 przez Siemowit, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/ ... Bogom!.jpg[/img]

Re: Ogólnie o Rodzimowierstwie Słowiańskim

30
Mezamir pisze:W sumie sam sobie odpowiedziałeś :D

Allah, Zeus, Jahwe czyli Jehowa i inne chwalebne imiona boże,wybieram sobie jego imię Świętowit.

A ja sobie nie wybieram :D dla mnie Świętowit jest tożsamy ze Świętowitem.
Do założeń RKP jest mi po prostu najdalej :)

Ten fragment o którym dyskutujemy
wyglada jakby RKP przepraszał za to że żyje,dosłownie.

Wielcy nieobliczalni wojownicy Allaha lub Jahwe
nie zabijajcie nas,pozwólcie nam żyć
wasz bóg jest wielki i my też go czciwmy
tylko że nazywamy go w naszym języku po swojemu
nie bijcie nas.

Czy Allah i Jahwe są tym samym bogiem?
Z tego co wiem nie,bo gdyby był to nie mielibyśmy podziału na islam i judaizm
a Świętowit=Allah i Jehowa wg RKP.

Kim jest wobec tego Świętowit?Multibogiem?Absolutem?

Czemu Świętowit nie może być po prostu Świętowitem?
Na czym polega jego bycie tożsamym z Absolutem i jednocześnie
tożsamym ze "sposobem"na dotarcie do Absolutu?
Czy jest coś z czym Świętowit nie jest tożsamy?
Czym jest"sposób" wg RKP?Bogiem osobowym czy czym?


RKP nie jest dla mnie najwidoczniej :) ale to nie problem.
Każdy ma prawo widzieć świat po swojemu.
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=217273#p217273

Rodzimowiercy z RKP, pobudka :)
Nie jestem odpowiednią osoba do udzielania odpowiedzi na te pytania, ale mimo wszystko jestem osobą zainteresowaną tematem :)
Siemowit pisze:Mały UPDATE w porównaniu do tego, co pisałem wcześniej.

Jak wiadomo, rodzimowierstwo nadal się rozwija i różne są sposoby interpretacji źródeł jak i samej natury, również natury rzeczy samej. Natrafiłem na stronę, gdzie ktoś całkiem trafnie opisał najważniejsze bóstwa Słowian Zachodnich czyli między innymi Polaków, pomijając nieco stronę wschodnią.

Adres strony: http://www.bogowiepolscy.net/informacje.html

A na stronie piszą między innymi tak:

Bogowie Polscy - Informacje

"Uważają bowiem, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata" O Słowianach Prokopiusz z Cezarei, ostatni wielki historyk Starożytności.

"[…] obok zaś wielokształtnej rzeszy bożków, którymi ożywiają pola i lasy lub przypisują im smutki i rozkosze, nie przeczą, że wierzą w jednego boga w niebie rozkazującego pozostałym; ów najpotężniejszy troszczy się tylko o sprawy niebiańskie, inni zaś - pełniący w posłuszeństwie przydzielone im zadania - pochodzą z jego krwi i w tym każdy jest znamienitszy, im bliższy jest owemu bogu bogów". O Lechitach Zachodnich Helmold z Bosau.

Boga jednego chwalili / zwłaszcza tego który gromy sprawował / bo się gromu bali". Marcin Bielski, żołnierz, historyk i renesansowy poeta.


Zapraszam do zapoznania się z najważniejszymi informacjami na temat bogów plemion lechickich. Podkreślam, że nie ma tu ucieczki w osobiste fantazje. W poniższej interpretacji każ̇dą funkcję, każdy atrybut i imię̨ można wywieść z informacji źródłowych. To one wywarły decydują̨cy wpływ na zawartość ilustracji. Nie ma tu przypadku, o którym ktoś mógłby powiedzieć, że na pewno nie miał miejsca. W razie gdyby mnogość użytych poniżej imion i przydomków budziła zdziwienie warto przypomnieć, że we wszelkich wierzeniach jest to norma. Dla przykładu skandynawski Odyn posiadał, aż 49 znanych imion, a indyjski Śiwa, nosił ich aż̇... 1008.

Wszystkich zainteresowanych naukową oceną opublikowanych ilustracji zapraszam do działu Źródła. Tam poniższe teksty zostały uzupełnione o obszerne materiały źródłowe.

1. Świętowit

Świętowit to najwyższy bóg Słowian Zachodnich, władca niebios wyobrażany w czterech połączonych postaciach. Świętowit jest dawcą prawa oraz źródłem władzy. Przyjmuje się, że jego najważniejsze emanacje to słoneczny Jessa (Yassa, Jesza, Dabóg, Dajbóg, Dażbóg) i Grom (Piorun, Piorunic). W pozostałych dwóch emanacjach uczeni dopatrują się między innymi Łady i Swaroga. Świętowit jest także opiekunem wypraw wojennych i podobnie jak rzymski Jowisz strzeże zebranych plonów. Jego atrybuty to miecz oraz pozwalający widzieć przyszłość róg z miodem pitnym. Świętowit czczony był w jednej z najwspanialszych słowiańskich świątyń w Arkonie na wyspie Rugia. O ponadlokalnym charakterze Świętowita donosi nam historyk Saski Helmold: "wśród wielorakich bóstw Słowian wybija się nad innymi bóg ziemi Rugian" i o jego świątyni: "Tam też kierowano składane ze wszystkich krajów sumy przeznaczone na ofiary." Ze względu na wynikające z opisów elementy wspólne, Świętowit bywa wiązany ze słynnym posągiem "Światowida" ze Zbrucza. Imię Świętowit to zestawienie starosłowiańskich słów odpowiadające określeniu "święty, silny, światły władca". Polskie imiona Jessa i Dabóg oznaczają niebiańskiego boga, do którego zanosi się życzenia - analogicznie jak życzenia zanoszone do rzymskiego Jowisza z tą różnicą, że Świętowit jest panem całości dziennego nieba, a więc nie tylko błyskawic ale także i słońca. Słowo "piorun" to niezwykle stary indoeuropejski rzeczownik oznaczający "tego, który uderza". U zarania dziejów Świętowit stoczył zwycięską walkę z Nyją-Trzygłowem strącając go w noc, a samemu obejmując w posiadanie dzień i niebiosa. Na ilustracji Świętowit w widocznej na pierwszym planie emanacji Gromu, po bokach święte dęby, w tle jego biały rumak i drużyna księcia Siemowita. Ornament widoczny na ilustracji i powtarzający się na pozostałych grafikach to solarny, wczesnosłowiański motyw zdobniczy odnaleziony w Opolu (na miejscu pierwszego opolskiego grodziska, dziś pod Amfiteatrem opolskim).

Dzisiaj:

- Każdemu z nas zdarza się powiedzieć "jak piorun/grom z jasnego nieba" lub usłyszeć zwrot "piorunować wzrokiem" albo "gromić nieprzyjaciół", albo że ktoś "grzmi" na kogoś. Funkcja tych zwrotów jest jednoznaczna i zwroty te powstają nieustannie, wręcz spontanicznie bo jak napisał religioznawca Gerardus van der Leeuw: „Bogowie politeistyczni nie są dziecięcym wymysłem, lecz realnymi mocami”.
- Nadal zdarza się nam rzucić pradawną klątwę "do Pioruna!", "Piorun jasny!" a na Górnym Śląsku funkcjonuje obecnie żartobliwy zwrot "ty Pieronie!".
- Wszyscy znamy zwroty "Dałby Bóg!", "Da Bóg!" lub "bodaj" wywodzące się od słonecznego Daboga. Tu dochodzą jeszcze zwroty „Jasny Panie”, „Jaśnie Panie”, a jesienno-zimowa tęsknota za niknącym, a następnie odradzającym się słońcem zdarza się chyba każdemu.
- W ramach inkulturacji na wielu wieńcach dożynkowych można zobaczyć chrześcijański element solarny w postaci krzyża lub monogramu JHS w słonecznej koronie. Wieńce dożynkowe składano jako dary dziękczynne solarnemu Jessie/Dabogowi oraz chtonicznej Marzannie o czym będzie jeszcze mowa.
- Nazwa pory roku "jesień" to bardzo prawdopodobna pozostałość po Jessie, strażniku zebranych plonów.
- Polska rzeźba ludowa „Świątek” często nawiązuje do Świętowita tak nazwą jak i ogólnym przekazem.

...

-------------------------------------------

Z tego jasno wynika, że:

Świętowit - Perun - Dadźbog

Dziewanna/Marzanna - Matka Ziemia (Mokosz ?)

Łado/Jarowit - Świętowit - Jaryło

Łada/Lela - Mokosz - być może Dola

Swaróg - Swarożyc

Trzygłów - Nyja - Weles

Generalnie niby nic nowego, jednakże napisane jest dużo dużo bardziej przejrzyście niż ja to uczyniłem. No i różnica jest jak mówiłem - skupiono się na słowiańszczyźnie zachodniej.
całość - http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=111948#p111948

Więc jak jest z tym pojęciem Świętowita we wspólnocie RKP ?
Ostatnio zmieniony 02 lip 2012, 15:38 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wiara”

cron