Ekhangel nie zrozumieliśmy się. Ja również uważam, że o czystość mowy Polskiej należy dbać ale zauważ jedną rzecz NIE MASZ WPŁYWU NA TO CO KTO ROBI. Możesz dać komuś informację ale to czy ta osoba ją przyjmie i się do niej zastosuje jest już jej sprawą i nie masz na to wpływu, nie możesz narzucić komuś swoich poglądów. Możesz jedynie poinformować o tym co jest według Ciebie złe i jak należałoby do sprawy podejść.
Narzucenie=Przymus
Nie mam wpływu na to, co kto robi? I tu się mylisz. Zauważ, że współczesne społeczeństwo to taki twór, w którym elita intelektualna poprzez media dla mas narzuca swój światopogląd większości, większość światopogląd przejmuje, a potem NARZUCA go mniejszości. Możesz oczywiście wyskakiwać z argumentami typu "ale jak to, mamy demokrację", ale - proszę cię - przedszkolak w takie liberalne brednie nie uwierzy. Ja mam wpływ, ty masz wpływ - wystarczy, że ja i ty zbierzemy się do kupy, spotkamy trzeciego człowieka idącego ulicą samemu, i zwrócimy mu uwagę na prymitywizm jego języka. On zobaczy, że coś jest na rzeczy, i proszę bardzo - właśnie wywarliśmy na kogoś WPŁYW.
To oczywiste, że nikomu nie zdetonuję C4 w domu za to, że używa emoticon. Ale formy NARZUCANIA są różne, a jedną z nich jest wywieranie pewnej presji na rozmówcy, który w sposób ewidentny przegina stylistyczną, gramatyczną, ortograficzną czy "emoticoniczną" pałę. Oczywiście, że można to olać wychodząc z założenia, że niekonfliktowość jest istotniejsza, niż dbałość językowa, ale wyjście z takiego założenia WŁAŚNIE OZNACZA BYCIE KONFORMISTĄ - "dostosuję się, bo mi wygodnie, choć wiem, że tak nie powinno być".
Jednostki społeczne non-stop coś sobie NARZUCAJĄ - matka narzuca ci obowiązek chodzenia do szkoły, państwo - płacenia podatków, ksiądz w kościele narzuca ci obowiązek modlenia się... I od wszystkiego możesz się w każdej chwili uwolnić, i nikt cię nie zabije za to, co nie znaczy, że otoczenie nie NARZUCA ci pewnych standardów zachowań, narażając cię między innymi na ostracyzm, jeśli się nie dostosujesz. I na taki sam ostracyzm powinni według mnie być narażani wszyscy ci, którzy beszczeszczą język pisany.
Życie to nieustanna walka, czy ktoś tego chce, czy nie - walczysz o miłość, walczysz o pieniądze, walczysz o szacunek, o pozycję społeczną... A ja będę walczył o język, bo widzę, że pokemony sprowadzają go do poziomu jaskiniowego. I powtarzam po raz kolejny - NIE MAM tu na myśli tego forum, choć co niektórym miałbym ochotę zwrócić uwagę, ale tego nie zrobię. Tworzyłem wątek z myślą o całości komunikacji internetowej, przy czym najsilniejsze nagromadzenie sremoticon występuje w komunikacji błyskawicznej, czyli na wszelkiego rodzaju czatach, komunikatorach internetowych, i wszędzie tam, gdzie myśli wymienia się szybko, i zwykle nie są one zbyt złożone. Na rozmaitych forach trend ten jest mniej widoczny z uwagi na zwiększą złożoność przekazywanej myśli. Wystarczy jednak wejść i na Imladis do niektórych działów, gdzie dyskutuje się bardziej "na luzie", by znaleźć potwierdzenie nadmienionej zależności.
Nie tędy droga należy informować, pouczać, dawać przykład swoim zachowaniem.
Informowanie i pouczanie zawiera się w narzucaniu. W końcu charytatywnie nikogo nie douczam w kwestiach językowych, nie mając w zamiarze wpłynięcia na jego zachowanie w określony sposób.
Co się tyczy natomiast wszelkiego rodzaju odczuć "patryjotycznych" związanych z zachowywaniem czystości języka... To był mój argument pomocniczy, mniej istotny. Główna teza przeciw użyciu sremoticon brzmi: kto spłaszcza język, spłaszcza myśl. Kto regularnie spłaszcza myśl, staje się stopniowo głupszy. Kto korzysta ze sremoticon, mniej lub bardziej świadomie się ogłupia. My w domyśle chcemy żyć w świecie ludzi mądrych i elokwentnych, by kiedyś mogli po ludzku wyrazić, co im leży na sercu, a nie na przykład wszcząć kolejną krawą rewolucyjkę a'la 1789 czy 1917, dlatego ja emoticonom mówię NIE. Zauważ, jak pięknie altruistyczne mam motywy.
Przed początkiem każdej mojej wypowiedzi proszę wstawić zwrot "Wydaje mi się, że" oraz ignorować mnie, gdy mówię, że coś jest "na pewno".
Dziękuję.