Re: Dowcipy niepolityczne

1
:ciii: :ciii: :ciii: :ciii: :ciii:

Pewnego razu tata plemnika mówi do synka:
- Synku jutro jest ważny wyścig, twój tatuś jest za stary i nie może w nim biec. Ale ty jesteś z mojej krwi i masz ten wyścig wygrać!
Na to synek:
- Tatusiu, a jak wygram ten wyscig to co mam zrobić?
- Wtedy synku zobaczysz taką dużą kulkę i ona powie ci co masz robić. Tylko pamiętaj - ładnie się przedstaw!
Wyścig się zaczął plemniczek biegnie, biegnie, biegnie i wygrywa!!!!
Ale widzi dwie kuleczki, a nie jedną????
"No nic, przedstawię się" - pomyślał.
- Cześć.. jestem plemniczek.
Na to kulki:
- Cześć, jesteśmy migdałki.

:fiufiu:

Icek, jak to Icek - finansista, leży ze swoją Salcią w łóżku i pyta:
- Salcia, śpisz ?
- Bo co?
- Bo akcje idą w góre.
- Trudno, giełda już zamknięta.
No to się Icek przewrócił na drugi bok i dał sobie spokój.
Ale za chwilę znów pyta:
- Salcia, śpisz?
- Bo co?
- Akcje znów idą w górę.
- Trudno, giełda zamknięta.
Ale po chwili Salcia zmieniła zdanie, odwraca się i mówi:
- Ty, giełdę otworzyli.
- Za późno, akcje puściłem z wolnej ręki.

:fiufiu:

Na babskiej imprezie rozmawiają trzy mężatki.
Pierwsza mówi: - Wiecie, jak kocham się z moim Zenkiem, to on zawsze ma zimne jajka.
Druga mówi: - Faktycznie, jak ja się kocham z moim Frankiem, to on także ma zimne jajka.
Na to trzecia: - Wiecie, ja nie wiem? Nigdy nie sprawdzałam jakie ma jajka mój Jacuś w trakcie stosunku.
Po dwóch dniach ponownie się spotkały w tym samym gronie. Trzecia mężatka (ta od Jacka) przychodzi cała poobijana, z wielkim siniakiem pod okiem. Pozostałe dwie pytają się - co jej się stało?
Ona odpowiada:
- Kochałam się z Jackiem, sprawdzam te jego jajka i tak mu mówię:
- Jacek !!! Ty masz w trakcie kochania tak samo zimne jajka, jak Zenek i Franek ....

:fiufiu:

Wchodzi mąż do sypialni, spotyka żonę w łóżku z kochankiem i pyta:
- Co wy tu robicie?
A żona do kochanka:
- A nie mówiłam, że debil?

:fiufiu:

W nocy gazda do gaździny:
- Maryjko odwróć sie ku mnie futrem ...
-A co Józuś, bedzies mnie uzywać?
-Nie, ino se bedzies pierdzieć ku ścianie ...
Ostatnio zmieniony 25 lut 2010, 19:16 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Dowcipy niepolityczne

2
- Nauczycielka prosi Jasia:
- Jasiu wytrzyj tablicę.
- Nie.
- Jasiu wytrzyj!
- No dobra. Ale gdzie jest szmatka?
- Poszukaj gdzieś w szafce.
Przez ten czas nauczycielka pyta dzieci:
- Kochane dzieci co napisalibyscie na moim grobie gdybym umarła?
A Jasiu znalazł szmatę i mówi:
- Tu leży ta szmata!
:ahah::ahah::ahah::ahah:

Nauczyciel na lekcji wf-u:
- prawa noga do góry!
- lewa noga do góry!
Jasiu na to:
- to co mam na chuju stać??
:ahah::ahah::ahah::ahah:

Wchodzi do marynarskiej knajpy 90-letnia babcia z papugą na ramieniu i
mówi:
- Kto zgadnie co to za zwierzę... - i wskazuje na papugę - ... będzie mógł
kochać się ze mną całą noc.
Cisza. Nagle z końca sali odzywa się zapijaczony głos:
- Krokodyl.
Na to babcia:
- Skłonna jestem uznać.
:ahah::ahah::ahah::ahah:

Przychodzi baba do lekarza i wymienia objawy choroby
-Lekarz: no to trzeba przepisać czopki
Baba przychodzi po tygodniu i mówi że nic nie pomogło
-Lekarz: No to przepiszemy pani jeszcze 2 paczki
Baba przychodzi tak 3-4-5 raz
a Lekarz mówi CO PANI TE CZOPKI ŻRE CZY JAKI CHUJ ?
a baba na to: A co może mam sobie je w dupę wkładać
:ahah::ahah::ahah::ahah:

Następnego dnia w pracy, przy kawie rozmawiają dwie koleżanki:
- Jak tam Twój wczorajszy sex? -beznadzieja... mąż przyszedł do domu, w 3 minuty zjadł obiad, potem 4 minuty bzykania i po dwóch minutach spał... A u Ciebie?
- No u mnie rewelacja mąż przyszedł do domu, zabrał mnie na przepyszna romantyczną kolację. Później przez godzinę wracaliśmy do domu spacerkiem przez miasto, potem świece i godzina przecudownej gry wstępnej. Następnie godzina nieziemskiego sexu a na koniec wyobraź sobie, ze przez godzinę rozmawialiśmy czule ze sobą. Bajka po prostu!
W tym samym czasie rozmawia ze sobą dwóch kolegów:
- Jak tam Twój wczorajszy sex?
- No zaje-biście! Przychodzę do domu, obiad na stole, zjadłem, pobzykałem i zasnąłem! A u Ciebie?
- U mnie? K*rwa, u mnie beznadzieja. Przychodzę-nie ma prądu bo zapomniałem zapłacić za rachunek, zabrałem wiec gdzieś starą na kolację, żarcie beznadziejne było i takie drogie, że nie starczyło mi na taksówkę powrotna i musiałem zap**rdalać do domu na piechotę. Przychodzimy k*rwa przecież nie ma prądu, więc znowu te cholerne świece. Byłem tak wkurzony, że najpierw przez godzinę nie mógł mi stanąć a potem przez godzinę nie mogłem się spuścić. Na to wszystko tak się wk*rwiłem, że przez godzinę jeszcze usnąć nie mogłem.
Ostatnio zmieniony 25 lut 2010, 19:47 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

4
Na trasie Siedlce -Łuków jest miejscowość Zimna Woda. Pewna pani w PKS-ie zapytała kierowcy: "czy staje w Zimnej Wodzie? " Kierowca odpowiedział: "TYLKO ESKIMOSOM".
Ostatnio zmieniony 04 mar 2010, 14:19 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Dowcipy niepolityczne

5
Pewnego razu niewidomy postanowił odwiedzić Teksas. Wsiada do samolotu teksańskich linii lotniczych i zapada się w miękkim, dużym fotelu.
- Hej - mówi niewidomy - ale duży fotel.
- W Teksasie wszystko jest większe, niż gdzie indziej - mówi siedzący obok pasażer.
Kiedy niewidomy wylądował w Teksasie, pierwsze kroki skierował do baru. Dostał kufel, bada go dłońmi i mówi z podziwem:
- Ale duże kufle tu macie.
- W Teksasie wszystko jest większe niż gdzie indziej - mówi barman.
Po kilku piwach niewidomy pyta barmana, gdzie jest toaleta.
- Na drugim piętrze, trzecie drzwi po prawej - pada odpowiedź.
Niewidomy idzie, ale gubi drogę i zamiast do toalety, wchodzi do sali z basenem. Potyka się, wpada do wody i przerażony krzyczy:
- Nie spłukiwać! Nie spłukiwać!
Obrazek
Po jednym z pierwszych treningów Leo Beenhakker zapytał mnie, który z graczy ma pseudonim "Ku..a". I dlaczego koledzy ciągle wołają na niego podczas treningu i czego od niego chcą - powiedział menedżer reprezentacji Jaan de Zeeuw.
Obrazek
Po czym poznać rosyjskiego sportowca?
- "Dłubie w nosie oszczepem..."

Dwie blondynki oglądają transmisję turnieju skoków. Po niezbyt udanym skoku Adama pokazują powtórkę, w zwolnionym tempie. Jedna blondynka woła drugą:
- Chodź szybko! Skacze jeszcze raz, może teraz wyląduje dalej.
- E, co ty! Przecież od razu widać, że leci wolniej!
Obrazek
– Jaki jest efekt zbyt długiego oglądania "M jak Miłość"?
– Mroczki przed oczami.

Pewna aktorka opowiada koleżance o niedawnym obiedzie ze znanym reżyserem:
- Pokazał mi scenariusz. Wiesz, główna rola jakby dla mnie stworzona.
Potem poszliśmy do niego, żeby omówić zamysł filmu. I w trakcie rozmowy ten bydlak mówi mi, że widzi mnie w roli pokojówki, która na ekranie nie mówi ani słowa!
- No i co? - pyta koleżanka.
- No wiesz, roześmiałam mu się prosto w jajca!
Ostatnio zmieniony 05 mar 2010, 17:47 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

6
Kilka dowcipów o muzykach:


Po co zespoły zatrudniają menadżera?
- Żeby tłumaczył, co mówi perkusista i aby tłumaczyć perkusiście, co do niego mówią.

***

Umarł muzyk, który wiódł niezbyt chwalebny żywot, tak więc poszedł do piekła. Wchodzi, a tam zespół gra jakiś kawałek. No super! Świetny Big Band, gra niesamowicie pięknie, genialny wręcz jazzowy kawałek... Zdziwiony muzyk pyta szatana, czy to na pewno to piekło, bo jemu się podoba. Na co szatan:
-A i owszem, to jest piekło.
No i zespół gra i gra, ciągle ten sam kawałek. Powtarzają go raz, drugi, trzeci, czwarty... W końcu muzyk nie wytrzymuje i pyta już totalnie wkurzony:
-No super, grają świetnie, ale gdzie do cholery jest Coda?!
A Szatan ze śmiechem odpowiada:
-Nie ma Cody!!!

***

Po co w zespole jest perkusista?
-No przecież ktoś musi basistę nakarmić, umyć, ubrać, zawieść na próbę i na próbie tak grać, żeby go zagłuszyć.

***

Wysiada z pociągu w nieznanym sobie mieście muzyk z kontrabasem. Dłuższą chwilę stara się zorientować, w którą ma iść stronę. W końcu pyta, podpierającego ścianę dworca kolejowego, pijaczka:
– Panie, jak się dostać do filharmonii?
– Ćwiczyć, k.rwa, ćwiczyć!


***

Zasuwa podróżnik przez sawannę w Afryce i nagle widzi, wielka chmura kurzu, uciekają zwierzęta, żyrafy, lwy, bawoły, antylopy, wszystkie mają wytrzeszczone z przerażenia oczy! Podróżnik usunął się zdziwiony pod drzewo, żeby uniknąć stratowania. Idzie dalej. Nagle - wielka ucieczka Murzynów - znów chmura kurzu, uciekają mężczyźni, dzieci, kobiety murzyńskie z dzbanami na głowach, murzyńscy starcy, inwalidzi na wózkach, wszyscy skrajnie przerażeni...
Podróżnik łapie jednego i pyta:
- Ej, co jest, dlaczego wszyscy uciekają???
A Murzyn:
- BĘBNY UMILKŁY!!!
- No i co z tego?
- ZARAZ BĘDZIE SOLO BASU!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ostatnio zmieniony 07 mar 2010, 14:08 przez el colgado, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dowcipy niepolityczne

8
Idzie pedał ulicą, patrzy a tu jakiś pijak leży pod płotem.
"Skorzystam z okazji" pomyślał pedał i wyr..ał go.
Głupio mu się zrobiło więc włożył pijakowi 20 zł do kieszeni i poszedł.
Pijak się budzi, patrzy a tu kasa. Idzie do monopolowego a kasjerka
- Winko?.
- Nieee, dzisiaj pół litra bo mam kasę.
Wypił wódkę i znowu zasnął na ulicy.
Na drugi dzień sytuacja się powtarza, na trzeci również.
Czwartego dnia pijak przychodzi do sklepu a kasjerka
- Pół literka?.
- Nieee, lepiej już to wino bo po wódce to mnie dupa boli
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Dwaj koledzy wleką się ulicą.
- Zakładamy się o butelkę winka, że pierwsze słowo mojej żony, kiedy ona mnie zobaczy, będzie „rubinku"
- Spójrz na siebie debilu – jesteś pijany i brudny...
- Zakładamy się!
- Ja twoją żonę znam – to wiedźma...
- Zakładamy się!!!
- Zgoda.
Przychodzą do domu.
- Rubinku kochany, otwórz, proszę, nam drzwi.
- Rubinku? Żebyś ty zdechł jak pies, obszczymurze zasrany...
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Siedzi dwóch kolesiów w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi. Jeden z tych kolesiów do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, ku...a, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jeb...e! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kur...a, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kur...a, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przyp.**e, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony, ale idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają. Pierwszy
koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace nap**m, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką:
- Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale.
- Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać.
- To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką.
- Niech i tak będzie.
Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę
- To ta ruda pośrodku.
- Dokładnie. Skąd wiedziałaś?
- Strasznie mnie irytuje i już mi się nie podoba...
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Antek kupuje na targu konia.
- Ile pan chce za niego?
- Tysiąc złotych.
- Przecież on jest ślepy!
- Co?! Przejedź się pan nim, to zobaczysz, czy jest ślepy!
Antek wsiada na konia i zaczyna galopować. Koń pędzi przed siebie na oślep, prosto na mur z cegieł i po chwili wpada na niego, kończąc w ten sposób życie. Antek wyłazi spod konia i mówi:
- Mówiłem, że jest ślepy!
- Może i ślepy, ale jaki odważny!
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Rybak złowił złotą rybkę i jak to nie zwykle bywa rybka rzecze:
-Wypuść mnie dobry człowieku a spełnię twoje jedno życzenie.
Rybak pomyślał, pomyślał i mówi:
-Chciałbym się ostro naj**ć!!
I dostał robote w "Biedronce".....
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:

Nad brzegiem rzeki siedzi facet i łowi ryby. Podchodzi do niego koleś i pyta;
-Biorą???
-Nie
-A złapał Pan coś??
-Jednego
-I co pan z nim zrobił???
-Wrzuciłem do wody
-A duży był????
-Taki jak Pan i też mnie wk**ł
Ostatnio zmieniony 07 mar 2010, 18:35 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

9
[youtube][/youtube]

Koleś świetnie na początku się śmieje

[youtube][/youtube]

A to zobaczcie do samego końca, super gościu z super śmiechem.

[youtube][/youtube]

[youtube][/youtube]

Neonówek
cz1
[youtube][/youtube]
cz2
[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 09 mar 2010, 1:22 przez Liwia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Każdy z nas musi toczyć boje z własnymi aniołami i demonami, a jest to ni mniej, ni więcej tylko walka o własne życie."

Re: Dowcipy niepolityczne

11
Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem: żona krząta się w kuchni, a mąż coś naprawia...

W pewnej chwili mąż woła:

- Stara! Chodź na chwilę!

- Co?

- Potrzymaj ten drucik.

Żona posłusznie chwyta kabelek, po czym pyta:

- I co?

- Nic, widocznie faza jest w tym drugim.

:ahah: :ahah: :ahah:
Ostatnio zmieniony 25 mar 2010, 12:18 przez Weronika, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szczęście nie jest kolorowym motylem, za którym musisz pobiec, jeśli chcesz go złapać. Szczęście jest jak cień: podąża za tobą nawet wtedy, gdy o nim nie myślisz".
(Phil Bosmans)

Re: Dowcipy niepolityczne

12
Czym różni się polska galerianka od chińskiej galerianki?
polska galerianka mówi
"kup mi spodnie, a zrobię ci loda"
chińska galerianka mówi
"kup mi loda, a zrobię ci spodnie"
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Małżeństwu urodziły się się trojaczki.
Impreza: duże pempkowe, na które przyszedł mąż koleżanki matki - z zawodu kynolog.
Wszyscy zachwycają się bobasami, wychwalają rodziców itp...
Podchodzi kynolog, ogląda szczegółowo każdego bobasa, po czym stwierdza fachowo
"zatrzymałbym tego".
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Obrazek
Rozmowa dwóch kumpli:
- Słyszałeś, że Stefana wczoraj dresiarze 2 razy pobili?
- Nie, a dlaczego?
- Pierwszy raz dostał bo nie chciał oddać komórki. Ale w końcu oddał.
- A drugi raz?
- To był Sagem
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Spotyka się dwóch dresiarzy.
- Stary byłem wczoraj na dyskotece, wyrwałem zaj***stą laskę...
Drugi na to:
- To nic. Stary, ja wpadam na imprezkę w moim nowym dresiku, łańcuch na łapie. Wyrwałem laskę, poszliśmy na plażę. Nagle zaczęła się rozbierać i mówi - rób co potrafisz najlepiej.
- I co? Bzyknąłeś ją?
- Nieeeeee. Je****em jej z główki.
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Obrazek
W przedziale kolejowym jedzie trzech facetów i policjant.
Ponieważ tematy do rozmowy szybko się wyczerpały wszyscy po
pewnym czasie zaczęli się nudzić. Jeden z pasażerów, chcąc
przerwać niemrawy nastrój zadaje swoim towarzyszom podroży
zagadkę:
- Co to jest? Zaczyna się na J i każdy z nas je posiada?
Wszyscy daremnie susza sobie głowy.
- Jedna para butów! - Ogólny śmiech.
- A teraz uważajcie. Zaczyna się na D i nie każdy z nas je
posiada? - Znowu cisza.
- Dwie pary butów! - Znowu wszyscy leja i proszą o dalsze
zagadki.
- Co to jest? Jest czerwonego koloru w żółte pasy, wisi nad
drzewami i...
- Cha, cha, cha - przerywa mu policjant - To są trzy pary butów!
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Dlaczego policjanci noszą pałki długie i krótkie ?
- Jeśli idzie dziesięciu policjantów i jeden łysy to oni wyciągają te
krótkie i łysego pałują. Jeśli natomiast idzie dziesięciu łysych i jeden
policjant to policjant wyciąga tą długą pałke i udaje ślepego.
:lalala: :lalala: :lalala: :lalala:
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2010, 9:18 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

13
:rotfl::rotfl::rotfl::rotfl:

Droga Matulu, Drogi Tatku!

Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek, Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i mój Zdzisiek też zdrowi.
Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki som jeszcze wolne miejsca.
Najpierw było mi troche głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi... Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stafanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić ( można się przyzwyczaić ) i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować.
Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo -uwaga- jest ciepła woda. Zawsze i o każdy porze!
Powiedzcie mojemu Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko...
Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku!
Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie.( Koledzy przezywajo mnie od tego Bochenek...)
Na obiad to już nie ma problemów. Co prowda porcje jak dle dzieci w przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną... Chore to jakieś czy co..? Tak więc wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobrze.

Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som...Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie...
Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych. Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego ale wymiotujo przy tym, i to czasami z krwią. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo.
Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz ...i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co ją litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo...! Najsilniejszy jest u nas taki Kozłowski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 72 kg...bo trochę mi się łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło..

A teraz uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i mojemu Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!! A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co... Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u nas bracia Bylakowie, z tych ichniejszych dubeltówek.
Naboje - marzenie...i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować, i każdy co nie ślepy trafia bez celowania!

Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki jaki znam od dziecka. Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój.
Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Niech szybko przyjeżdżają i się zapisują, póki są jeszcze wolne miejsca.


Całuję Was wszystkich mocno ( a szczególnie mojego Zdziśka )


Wasza córka Marysia

:D:D
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2010, 9:33 przez Dorcik, łącznie zmieniany 1 raz.
''..Szukam Ciebie wariatko radosna,Z gniazdem ptasim w dłoniach,Jeszcze w Tobie cień nadziei,Na zgłupienie wspólne, śmiech z niczego,I taniec w deszczu... '':) :)

Re: Dowcipy niepolityczne

14
Jedzie ciężarówka bardzo wysoko załadowana.
Kierowca - cwaniaczek chciał przejechać pod mostem, ale niestety zaklinował się. Przyjechała policja, gliniarz chodzi dookola, patrzy i mówi:
- No i co? Zaklinował się pan?
Na co kierowca:
- Nie, ku*wa! Most wiozłem i mi sie paliwo skończyło! :D :D :D

Płakałam :D
Ostatnio zmieniony 26 cze 2010, 19:29 przez roxis84, łącznie zmieniany 1 raz.
Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu, a rozumie do tyłu...

Re: Dowcipy niepolityczne

15
roxis84 pisze:Nie, ku*wa! Most wiozłem i mi sie paliwo skończyło! Płakałam :D
Ja też :rotfl:
Przyprowadza syn do domu trzy dziewczyny i mówi do matki:
- Mamo - zgadnij, która z nich będzie twoją synową.
Matka przygląda się dziewczynom uważnie i mówi:
- Ta w środku.
- Dobrze. Jak zgadłaś?
- Bo już mnie wk*rwia.
Ostatnio zmieniony 26 cze 2010, 22:00 przez ReKa, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: Dowcipy niepolityczne

17
W psychiatryku pielegniarz przychodzi do ordynatora i pyta:
-Pacjenci chcą zbudowac reaktor jądrowy, co mam robić?
Ordynator na to:
-Pozwolić!
Po paru dniach tenże pielęgniarz zdenerwowany przybiega do ordynatora:
-Te cholerne czubki zbudowali reaktor jądrowy!
Ordynator go uspakaja:
-Przecież pozwoliłem...
-Ale oni już jednemu jądra rozbijają!!!!!
Ostatnio zmieniony 02 sie 2010, 12:32 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Dowcipy niepolityczne

18
Przychodzi pingwin do fotografa, żeby zrobić sobie zdjęcie.
Fotograf: Kolorowe czy czarno-białe?
Pingwin: A jebn*ć Ci!?
:lalala: :lalala:

Pewien staruszek bardzo lubił grać w golfa. Pewnego razu mówi do żony:
- Ja to mam kurde pecha. Tak lubię grać w golfa, ale jak uderzę piłeczkę to jej potem nie widzę.
Nawet jak założę okulary to i tak nie widzę gdzie upadła.
- To co za problem. Idź tam z jakimś twoim kumplem,co ma lepszy wzrok !
Tak zrobił. Dwa dziadki poszły grać. Gracz uderzył i pyta:
- I jak ? Widziałeś gdzie poleciała ?
- Tak.
- No to gdzie ?
- Nie pamiętam...
:lalala: :lalala:

Policjanci zostali wezwani na miejsce zdarzenia. Oglądają ciało kobiety w wieku mocno zaawansowanym.
Ciało znajduje się w ubikacji - z głową w sedesie przytrzaśniętą deską klozetową.
Policjanci postanawiają przesłuchać gospodarza domu na okoliczność zdarzenia.
- Czy znał pan tą kobietę?
- Tak, to moja teściowa.
- Zdzichu, sprawa jasna, pisz! Przyczyna zgonu: śmiertelne zatrucie domestosem w trakcie czyszczenia toalety.
:lalala: :lalala:
Ostatnio zmieniony 02 sie 2010, 18:16 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

20
:ahah::ahah:Po nocy poślubnej żona mówi:
- Wiesz… Jesteś najgorszym kochankiem na świecie.
Na to sfrustrowany mąż:
- Skąd możesz to wiedzieć? Po trzydziestu sekundach
Jasio pyta babcię:
- Babciu czy byłaś szczepiona na choroby zakaźne?
- Byłam, a dlaczego pytasz?
- Bo ile razy do nas przychodzisz tato mówi: "Znów tę cholerę do nas przyniosło!".
Młody nauczyciel i stary idą razem na lekcję. Młody - stosy kserówek, teka wypchana książkami, dziennik w zębach. Stary idzie na luzaka, niesie tylko klucz od sali.
Młody mówi z podziwem:
- No no, po tylu latach pracy, to pan ma to wszystko w głowie?
- Nie synu, w dupie.
Ostatnio zmieniony 19 sie 2010, 17:10 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Dowcipy niepolityczne

21
Mały Jasio usłyszał jak mama widząc idącego wujka z ciocią mówi:
-Zobaczcie, idzie wujowstwo!
Gdy szli dziadek z babcią, woła głośno:
-Mamusiu, idzie dziadowstwo!
Ostatnio zmieniony 19 sie 2010, 17:45 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Dowcipy niepolityczne

22
Lekcja polskiego. Pani pyta:
Jasiu, kiedy używamy dużych liter?
Wtedy, kiedy mamy słaby wzrok.

Polonista pyta Jasia:
Jasiu, jaki to czas - wszystkie dzieci śpią?
Noc, panie profesorze.

Zajączku, dlaczego masz takie krótkie uszy?
Bo jestem romantyczny.
Nie rozumiem.
Wczoraj siedziałem na łące i słuchałem śpiewu słowika. Tak się zasłuchałem, ze nie usłyszałem kosiarki...

Miś, zajączek, wilk i lis grają w karty. Lis oszukuje.
Po pewnym czasie niedźwiedź wstaje i mówi:
Ktoś tu oszukuje! Nie będę pokazywał palcem... ale jak strzelę w ten rudy pysk...

W ZOO zwiedzający do dozorcy:
Panie, kiedy będzie pan karmił małpy?
A co, głodny pan?

Małżeństwo wybrało się do ZOO. Przed klatką z gorylem żona mówi:
Popatrz tylko: tak właśnie powinien wyglądać prawdziwy mężczyzna!
Te bicepsy, taki dziki wzrok, ta postura...
Nagle goryl wysuwa zza krat łapę, wciąga kobietę do klatki i zdziera z niej bieliznę. Kobieta wzywa męża na pomoc:
Ratuj mnie!
Powiedz mu to, co zwykle - że cię boli głowa.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2010, 23:10 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Dowcipy niepolityczne

24
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego, żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co?! Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysiecy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę.
Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje.
Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową.
Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu, to może pojechałby przynajmniej na ryby...
Ostatnio zmieniony 29 sie 2010, 21:40 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: Dowcipy niepolityczne

27
Jąkała zapisał się na kurs spadochronowy. Gdy zaczęli trenować skoki z opóźnionym otwarciem spadochronu, instruktor powiedział:
-Policzcie do 10-ciu i pociągnijcie za rączkę, to spadochron się otworzy.
Po skoku stwierdzili, że na polu, gdzie lądowali brak jest jąkały. Szukają gdzie są jego roztrzaskane zwłoki. W pewnym momencie ze stogu siana wydobywa się głos:
O, o, o, o, o, osiem!
Ostatnio zmieniony 20 wrz 2010, 13:31 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Dowcipy niepolityczne

30
Szef szkoli młodego sprzedawcę:

- Widzisz, dobry sprzedawca to taki, co dużo sprzedaje. Jak przyjdzie klient i o coś poprosi, zawsze mu zaproponuj coś innego, co jest związane z towarem, o który prosi. Zaraz zobaczysz, na czym to polega.

Wchodzi klientka:

- Poproszę o płyn do prania firanek.

- Proszę bardzo. A może kupi pani jeszcze płyn do mycia okien?

- A dlaczego?

- Bo jak pierze pani firanki, to ładniej będą się prezentować na czystych oknach.

- A wie pan, to świetny pomysł, poproszę!


Pora na ucznia. Wchodzi klientka:


- Poproszę paczkę podpasek.

- Proszę uprzejmie. A nie zechciałaby pani kupić jeszcze płyn do mycia okien?

- A dlaczego???

- No bo jak pani nie może dupy dawać, to może chociaż okna by pani umyła?...
Ostatnio zmieniony 21 paź 2010, 18:00 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „Plac zabaw”

cron