Re: Dowcipy niepolityczne

151
:good: mój ulubiony gatunek dowcipów




AUTOR: Poważny pielgrzym, mimo szron i błoto,

Idzie i wzdycha piechotą...

CHÓR: Musiał się wybrać wcześnie, przed mrozami,

Bo byłby wzdychał saniami...




Cyprian Kamil Norwid, "Poważny pielgrzym..."
Ostatnio zmieniony 16 sty 2014, 11:31 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Dowcipy niepolityczne

152
Bóg stworzył osła i rzekł do niego:
- Ty będziesz osłem. Będziesz od rana do wieczora pracował i ciężkie rzeczy na swoich plecach nosił. Będziesz jadł trawę i będziesz mało inteligentny. Będziesz żył 50 lat.
Na to odparł osioł:
- 50 lat takiego życia to za wiele. Daj mi proszę nie więcej jak 30 lat.
I tak było.
Następnie Bóg stworzył psa i powiedział do niego:
- Ty będziesz psem. Będziesz pilnował dobytku ludzi, których będziesz oddanym przyjacielem. Będziesz jadł to, co człowiekowi z jedzenia zostanie i żył będziesz 25 lat.
Pies na to:
- Boże, 25 lat takiego życia to za dużo. Daj mi nie więcej jak 10 lat.
I tak było.
Później stworzył Bóg małpę i rzekł do niej:
- Ty będziesz małpą. Masz skakać z drzewa na drzewo i zachowywać się jak idiota. Masz być wesoła i żyć 20 lat.
Małpa rzekła:
- Boże, 20 lat bycia pośmiewiskiem to za wiele. Proszę, daj mi nie więcej jak 10 lat.
I tak było.
W końcu Bóg stworzył człowieka i powiedział do niego:
- Ty będziesz człowiekiem, jedyną logicznie myślącą istotą, która będzie zamieszkiwać ziemię. Będziesz używał swojej inteligencji, ażeby podporządkować sobie inne stworzenia. Będziesz panował na ziemi i żył 20 lat.
Na to powiedział człowiek:
- Boże, bycie człowiekiem tylko 20 lat to za mało ! Proszę daj mi te 20 lat, które odrzucił osioł, 15 psa i 10 małpy.
I tak się stało. Człowiek przez 20 lat żyje jak człowiek, później 20 lat jak osioł, haruje od rana do wieczora. Potem ma dzieci i 15 lat żyje jak pies. Opiekuje się domem i je to co mu rodzina zostawi.
Ostatnie 10 lat spędza jak małpa, chodząc na czworaka robiąc głupie miny i zabawiając swoje wnuki.
Ostatnio zmieniony 02 lut 2014, 13:20 przez Kopik, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dowcipy niepolityczne

153
A to co ja powiem to nie dowcip ale też zabawne.
Poszedłem do nasze pani doktorowej w ośrodku i mówię :
-Wie pani co? Ostatnio jak dobieram się do mojej żony to coś mi zaczyna w uszach gwizdać.
A ona uważnie przypatrzyła się mi potem mojej karcie i bezczelnie patrząc mi w oczy powiedziała :
- W tym wieku to niech sie już pan braw nie spodziewa.
Ostatnio zmieniony 05 lut 2014, 19:40 przez Wędrowiec, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dowcipy niepolityczne

156
Szybki Lopez w łóżku z panienką i nagle rozlega się dzwonek do drzwi.

Panienka oczywiście spanikowana, to pewnie mąż wraca z pracy.
Szybki Lopez jak to Szybki Lopez, ubrał się w kilka sekund i wyskoczył przez okno nie tracąc ani chwili.

Ona trochę ochłonęła i idzie otworzyć drzwi.

Otwiera, a tam Szybki Lopez:
- Butów zapomniałem.

Łosiu loepones
Ostatnio zmieniony 12 maja 2014, 12:05 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Dowcipy niepolityczne

158
Okolice Tarnowa. Zapadła wiocha. Ławka przed spożywczo-monopolowym
"U Hanki".
Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta -
jeden nie pije.
- Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni.
- Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent.
Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji
przychodzi do abstynenta:
- Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już
nie mogę tak dalej... Daj mi adres tego lekarza...
- Jakiego lekarza? To nasz kowal.
Facio podziękował i udał się do kowala:
- Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i
kodowanie...proszę...
- Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal.
Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę
kowala.
Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez
pół godziny.
Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi:
- Wypijesz - całej wsi opowiem....
Ostatnio zmieniony 04 cze 2014, 9:55 przez Kopik, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dowcipy niepolityczne

159
Hrabia pijany w łóżku woła służącego:
Janie!
Tak panie hrabio?
Jan przyniesie nocnik.
Jan przyniósł a hrabia: nie ten głupcze, ten złoty!
Jan przynosi złoty a hrabia wrzeszczy: nie ten !, ten złoty wysadzany diamentami!
Jan przynosi nocnik a hrabia : teraz to nich Jan zmieni prześcieradło!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hrabia po libacji ledwo trzyma się na nogach i przywołuje Jana:
Jan pomoże mnie do ubikacji bo ciśnie mi na pęcherz!
Jan: już jesteśmy w ubikacji panie hrabio .
Hrabia: Jan rozepnie rozporek i wyciągnie ptaka.
Jan: wyciągnąłem panie hrabio!
Hrabia: Jan spojży cz coś leci.
Jan: nie leci panie hrabio.
Hrabia: To niech Jan schowa ptaka i zapnie rozporek.
Jan spełnia życzenie hrabiego.
Po chwili hrabia pyta : Jan zapiął rozporek?
Zapiąłem panie hrabio.
Hrabia: a szkoda, bo leci.
Ostatnio zmieniony 03 sie 2014, 12:15 przez ricochet, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie bądż sługą tego świata"
Budda Shakyamuni

_________________________
[img]http://www.yoursmiles.org/tsmile/fish/t107112.gif[/img]

Re: Dowcipy niepolityczne

162
Pacjent do lekarza:
Panie doktorze co noc sikam w łóżko !
Od jak dawna? Pyta lekarz.
Od tygodnia, odkąd śni mi się ten krasnal.
Krasnal ? ...dziwi się lekarz.
Tak ! We śnie ukazuje mi się krasnal i mówi do mnie łagodnym głosem: a teraz sikamy.... ,no i nie umię się powstrzymać.
Aaah to już rozumię, mówi lekarz , to problem natury psychicznej. Na to jedyna rada: powtarzać w myślach przez cały dzień ”nie sikamy”. Gdy krasnal ukarze się we śnie to wypowie pan tę sugestię i krasnal zniknie.
Pacjent wizualizuje w myślach krasnala i powtarza intensywnie jak tylko potrafi : nie sikamy...nie sikamy...
Niemalże pewien sukcesu kładzie się spać.
Nagle ukazuje się krasnal i szepta mu miłym głosem: a teraz sikamy....
Gościu do krasnala: nie sikamy !!!
A krasnal miłym głosem: no to sramy...
Ostatnio zmieniony 10 sie 2014, 16:20 przez ricochet, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie bądż sługą tego świata"
Budda Shakyamuni

_________________________
[img]http://www.yoursmiles.org/tsmile/fish/t107112.gif[/img]

Re: Dowcipy niepolityczne

166
- Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? - pyta sędzia na rozprawie.

- Wziąłem go za sarnę.

- A kiedy spostrzegł pan swoją pomyłkę?

- Kiedy sarna odpowiedziała ogniem...


Łosiu łognik
Ostatnio zmieniony 11 paź 2014, 23:04 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Dowcipy niepolityczne

167
Przechwala się trzech myśliwych. Pierwszy z nich:
- Ja to byłem w Afryce i polowałem na lwy !

Drugi:
- A ja to byłem na Alasce i polowałem na łosie !

Na to ostatni:
- Chmm, panowie a ja byłem w Norwegii...
- A fiordy ty widziałeś?
- Fiordy!? Panowie, fiordy to mi z ręki jadły.
Ostatnio zmieniony 11 paź 2014, 23:08 przez Łosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
;)

....

Re: Dowcipy niepolityczne

169
Rozmowa kwalifikacyjna:
- Proszę wymienić swoją 1 mocną cechę
- Jestem wytrwały
- Dziękuję, skontaktujemy się z panem później
- Zaczekam tutaj
Ostatnio zmieniony 14 paź 2014, 17:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

170
Uradowana zona wraca do domu.
- Wyobraz sobie, ze dzisiaj przejechalam trzy razy na czerwonym swietle i ani razu nie zaplacilam mandatu
- No i?
- Za zaoszczedzone pieniadze kupilam sobie torebke.
Ostatnio zmieniony 15 paź 2014, 17:32 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

174
Przypowieść o słoniach i ich pamięci.

Pielgrzymujący po świecie mnich z Himalajów złożył wizytę w cyrku. Największe wrażenie zrobił na nim słoń, który wszystkie sztuczki cyrkowe wykonywał z miną świadczącą o głębokim smutku i tęsknocie za wolnością. Po skończonym przedstawieniu mnich zakradł się do namiotu, w którym trzymano słonia i uwolnił go z kajdan ze słowami:

"Idź słoniu, idź wolno, niech serce prowadzi cię ścieżką godną natury słonia, a nie ludzkiej zabawki!"

Słoń wydawał się uradowany - zatrąbił głośno, wesoło zamachał uszami i podreptał w stronę puszczy, jednak po chwili coś go zatrzymało. Zawahał się i spojrzał głęboko w oczy mnicha. Trudno było odczytać jego emocje - czy było to podziękowanie za odzyskaną wolność czy strach przed samodzielnym życiem? Mnich krzyknął do słonia:

"Nie przejmuj się mną słoniu! Kiedyś mi się odwdzięczysz! Jeśli nie w tym życiu, to jak Budda da - w następnym, lub jeszcze kolejnym. My mnisi wierzymy w reinkarnacje, słonie mają długą pamięć, a świat jest mały. Kiedyś jeszcze się spotkamy! A teraz uciekaj, biegnij ile sił w nogach!"

Słoń posłuchał i odszedł, a mnich wymknął się z cyrku niezauważony. Minęło przeszło 20 lat, mnich postarzał się, na łysej głowie pojawiły się zmarszczki i przebarwienia kolorem zbliżone do pomarańczowej mnisiej szaty, a długa siwa broda sięgała już pasa. Pielgrzymował właśnie przez step, wpatrzony w swoje stare nogi, skupiając się jedynie na krokach, z których każdy zmuszał go do wysiłku i powodował głęboki ból. Lewa noga... prawa... przestawić laskę... lewa... prawa... laska... Mnich podróżował tak już od wielu dni i był na skraju wyczerpania, gdy wtem przy drodze niedaleko przed sobą dostrzegł słonia. Mnich błyskawicznie rozpromieniał na wspomnienie sytuacji sprzed 20 lat.

"Budda zawsze wskazuje dobrą i właściwą drogę!" Pomyślał mnich. "Słoń na pewno mnie pamięta, podwiezie mnie na swoim silnym grzbiecie do wodopoju, odpocznę chwilę w cieniu traw, napełnię bukłak i ruszę dalej! Dobre uczynki wracają, karma istnieje!"

Mnich odrzucił laskę na bok i podszedł do słonia. Skłonił się mu nisko i spojrzał w wielkie, mądre oczy zwierzęcia, a słoń odwzajemnił to spojrzenie, lekko kiwając głową. Mnich wyciągnął rękę i delikatnie pogładził pomarszczoną trąbę. Wtem słoń chwycił chudego mnicha silnym uściskiem trąby i jednym szybkim ruchem cisnął nim w koronę pobliskie drzewa jak szmacianą lalką. Trzasnęły łamane gałęzie i gruchotane kości. Spadając mnich odbił się od grubego konara i zanim spadł na ziemię trafił prosto na kieł szarżującego słonia. Biała, ostra kość z impetem wbiła się w ciało mnicha i wyszła przez plecy. Biel kości słoniowej skalała się szkarłatem krwi. Mnich nawet nie krzyknął, nie mógł - miał już przebite płuco. Słoń szarpnął potężną głową zrzucając mnicha z siebie i ciskając nim o ziemię, w którą ciało mnicha uderzyło z głuchym łoskotem. Słoń z wściekłością wspiął się na potężne, tylne nogi, zatrąbił przeciągle, po czym z całą swoją ogromną masą opadł na mnicha miażdżąc jedną nogą czaszkę, a drugą nogą miednice. Oddalając się w stronę wodopoju słoń jeszcze raz stratował dawno już martwe ciało mnicha.

To nie był ten sam słoń.
Ostatnio zmieniony 14 lis 2014, 16:40 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

175
Pielgrzymował właśnie przez step, wpatrzony w swoje stare nogi, skupiając się jedynie na krokach, z których każdy zmuszał go do wysiłku i powodował głęboki ból. Lewa noga... prawa... przestawić laskę... lewa... prawa... laska... Mnich podróżował tak już od wielu dni i był na skraju wyczerpania
Zabijając go, słoń wyświadczył mu przysługę. Mnich był stary i zmęczony tym życiem; najwyższy czas na nową inkarnację. Odpłacił dobrem za dobro. Wszystko w porządku.
Ostatnio zmieniony 14 lis 2014, 19:31 przez Gorgiasz, łącznie zmieniany 1 raz.
http://wydaje.pl/e/szelest-zamknietych-drzwi
http://chomikuj.pl/LittoStrumienski/Gen ... 705218.pdf
http://wydaje.pl/e/genesis-w-poszukiwan ... losci-cz-2

Re: Dowcipy niepolityczne

176
Rozmowa kwalifikacyjna.
- Jaka jest Pana największa wada?
- Jestem szczerą osobą.
- Wydaje mi się, że to nie wada?
- Mam w dupie, co się Pani wydaje.
Ostatnio zmieniony 18 lis 2014, 15:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

177
Na moście stoi piękna kobieta i wygląda za jego krawędź myśląc o skoczeniu. Podchodzi do niej bezdomny mężczyzna. Kobieta widząc go mówi:
- Odejdź! Nic nie zmieni mojej decyzji!.
On na to:
- Skoro zamierzasz się zabić to może się wcześniej poruchamy? Przynajmniej ja na tym skorzystam.
- Nie ma mowy, jesteś ohydny - odpowiada kobieta.
Bezdomny odwraca się i zaczyna odchodzić.
- To wszystko co masz do powiedzenia? Nie powiesz mi że warto żyć? Że nie warto je kończyć? Gdzie idziesz? - pyta kobieta.
- Jak szybko zejdę na dół to nadal będziesz ciepła...
Ostatnio zmieniony 24 lis 2014, 8:34 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

178
Idą dwie zakonnice: siostra Matematyka (M) i siostra Logika (L). Siostra M mówi:
- Widzisz tego mężczyznę, który idzie za nami od dłuższego czasu?
- Tak.
- Za 2 min nas dogoni.
- Zgodnie z prawami logiki musimy się rozdzielić, a wtedy pójdzie tylko za jedną z nas. Spotkamy się w zakonie.
Do zakonu przychodzi pierwsza siostra M.
Parę min później siostra L.
Siostra M pyta się:
- O Boże, o Boże ! I co się stało?
- Zgodnie z prawami logiki mężczyzna mógł pójść tylko za jedną z nas i wybrał mnie.
- I co i co ?
- Zgodnie z prawami logiki gdy przyspieszyłam, on również to zrobił.
- I co dalej?
- Zgodnie z prawami logiki zaczęłam biec, a on zrobił to samo.
- O Boże ! I co?
- Zatrzymałam się i on zgodnie z prawami logiki zrobił to samo.
- O Boże, o Boże i co?
- Podciągnęłam do góry sutannę, a on zgodnie z prawami logiki zdjął spodnie.
- O Boże, o Boże ! I co?
- Zgodnie z prawami logiki zakonnica z zadartą suknią biegnie szybciej, niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami.

Dla każdego kto myślał inaczej 15 zdrowasiek.
Ostatnio zmieniony 04 gru 2014, 13:41 przez Kopik, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dowcipy niepolityczne

179
Matka pakuje syna na wycieczkę:
- Zapakowałam ci chleb, masło i kilogram gwoździ.
- Po co?
- Jak to po co? Posmarujesz chleb masłem i zjesz.
- A gwoździe!?
- Tu są. Przecież spakowałam.
Ostatnio zmieniony 15 gru 2014, 10:41 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Dowcipy niepolityczne

180
W starożytnej Grecji Sokrates był szeroko znany ze swojej mądrości. Pewnego razu ten wielki filozof spotkał swojego znajomego, który biegł właśnie do niego by mu coś powiedzieć:
- Sokratesie czy ty wiesz, co właśnie usłyszałem o jednym z twoich studentów?
- Zaczekaj chwilę - przerwał mu Sokrates - zanim mi to powiesz chciałbym, byś przeszedł pewien test. Nazywa się testem "Potrójnego filtru"
- Potrójny filtr?
- Dokładnie - kontynuował Sokrates - Zanim powiesz coś o moim studencie, spróbujmy przefiltrować to, co chcesz moi powiedzieć.
- Pierwszy filtr to prawda. Czy upewniłeś się, że to co słyszałeś o moim studencie jest w 100% prawdziwe?
- No nie, właściwie to tylko to słyszałem...
- Dobrze, czyli właściwie nie wiesz czy to jest prawda czy fałsz...Przejdźmy do filtru drugiego, filtr dobroci. Czy to, co chcesz mi powiedzieć jest czymś dobrym?
- Raczej nie, właściwie to coś przeciwnego
- Czyli chcesz mi powiedzieć o nim cos złego, nie wiedząc nawet czy to jest prawda.
Mężczyzna potrząsnął ramionami z zawstydzeniem a Sokrates kontynuował:
- Nadal możesz pomyślnie zdać ten test, bo mamy trzeci filtr: użyteczności. Czy to co chcesz mi powiedzieć o moim studencie jest dla mnie użyteczne?
- Nie specjalnie.
- Zatem - podsumował Sokrates - jeżeli chcesz mi powiedzieć coś, o czym nie wiesz czy jest prawdziwe, ani dobre ani też użyteczne dla mnie... To po co mi to w ogóle mówić?
Mężczyzna poczuł porażkę i był zawstydzony.
To jest powód, dla którego Sokrates był uważany za najwybitniejszego filozofa i darzony takim wielkim szacunkiem.
To również wyjaśnia, dlaczego nigdy się nie dowiedział, że Platon posuwał jego żonę.
Ostatnio zmieniony 15 gru 2014, 10:48 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Wróć do „Plac zabaw”

cron