49
autor: polliter
Tak, chyba można na DVD, ale pozbawiono mnie przyjemności obejrzenia tego filmu w kinie.
No właśnie, te gdybania ludzi, którzy nie widzieli...
W filmie nie ma żadnej sceny erotycznej, jako takiej, reżyser pozostawia widza w domyśle, że pewnie doszło do aktu zbliżenia Jezusa z Marią Magdaleną, ale tak można interpretować tę scenę wyłącznie jako wyrwaną z kontekstu, bo ten był taki, że była to wizja Jezusa na krzyżu, gdy stracił przytomność, tytułowe ostatnie kuszenie, któremu Jezus się oparł (bardzo mu w tym dopomógł Judasz, ale nie chcę tłumaczyć skomplikowanej fabuły, trzeba przeczytać książkę albo obejrzeć film), oparł się temu kuszeniu i zgodnie z wolą Ojca, zbawił świat.
Scorsese zrobił piękny, plastyczny film, z doskonałą muzyką Petera Gabriela, świetnie zagrany (Willem Defoe w roli Jezusa i Harvey Keitel w roli Judasza), to po prostu kawał rewelacyjnego kina. Ani Kazantazakis (to ten od "Greka Zorby") pisząc książkę, ani Scorsese kręcąc film, nie spodziewali się, że ta historia wywoła aż takie poruszenie, przecież nie ma w niej tak naprawdę nic szokującego. Chyba, że to, że Jezus był człowiekiem podatnym na pokusy, ale co w tym szokującego i bluźnierczego, przecież to przyznaje nawet Biblia?
Ten film nie miał szokować, miał opowiadać historię znaną wszystkim ludziom na Ziemi, skoncentrował się tylko na innym elemencie tej opowieści, by przekazać jakąś prawdę o nas, ludziach, stąd takie zaskoczenie Kazantzakisa i Scorsese, że kogoś urazili, bo tak naprawdę, nie widzę tam ani jednej sceny, która mogłaby kogoś urazić, ale żeby do takich wniosków dojść, trzeba najpierw ten film obejrzeć.
Szczerze mówiąc, właśnie przez te protesty podchodziłem do tego filmu z nastawieniem: "o, zaraz zobaczę coś skandalicznego". A tu dupa, pierwsza godzina filmu niczym nie odbiega od ekranizacji Zefirellego, wszystko zrobione "po bożemu", nawet byłem w pewnym sensie, rozczarowany, bo spodziewałem się czegoś mocnego po tak głośnych protestach, a tu tradycyjnie opowiedziana historia Jezusa, później mamy odejście od schematu "Jezusowych produkcji", by zakończyć nadzieją, zmartwychwstaniem i zwycięstwem Jezusa nad szatanem. Przecież to film prokatolicki!!!
Później przeczytałem książkę i to samo. Zainteresowany twórczością Kazantzakisa przeczytałem też bardziej szokującą, wyklętą przez prawosławną cerkiew i gekokatolików, "Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry", ale po takiej aferze z filmem Scorsese każdy reżyser chyba bałby się zekranizować tę książkę, bo kto by zadzierał z "Wielką Rusią" i greckim katolicyzmem.
Nie chcę, żeby zamknięte umysły mówiły mi co mam oglądać. Chciałbym dobry film obejrzeć w dobrym kinie, ale grupa kabotynów pozbawia mnie tej przyjemności w imię swoich bzdurnych założeń.
Ostatnio zmieniony 22 sty 2015, 22:28 przez
polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards