gdyby Stalin by nam pomógł to by odmieniło historie
Zgromadzone w czerwcu 1941 roku przy granicy sowieckie siły były znacznie silniejsze od niemieckich. Rosyjski historyk wojskowości Michaił Mieltiuchow porównał potencjał Wehrmachtu i Armii Czerwonej. Jak się okazało pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym Hitler i jego sojusznicy zgromadzili 4,3 miliona żołnierzy; 42,6 tys. dział; 4,2 tys. czołgów oraz 4,4 tys. samolotów. Tymczasem Stalin miał naprzeciwko 3,3 miliona żołnierzy; 60 tys. dział; 15,7 tys. czołgów oraz 11,5 tys. samolotów.
Największe wrażenie robi dysproporcja w ilości sprzętu pancernego. Sowieci mieli niemal 4 razy więcej czołgów od Niemców! A przecież czołgi są typową bronią ofensywną – trudno używać ich w obronie. ZSRR już w 1939 roku posiadał więcej brygad pancernych niż wszystkie pozostałe armie świata razem wzięte. I należy zaznaczyć, że Sowieci bynajmniej nie zastąpili jakości ilością. To kolejny paradoks – pod wieloma względami wyposażenie Armii Czerwonej przewyższało klasą wyposażenie Wehrmachtu.
Komunistyczna armia dysponowała jako jedyna – w tym czasie – na świecie czołgami ciężkimi. Posiadała ich ogromną ilość. Pośród tanków stacjonujących na zachodzie ZSRR aż jedna trzecia należała do typów KW-1 oraz KW-2. Tak więc samych sowieckich czołgów ciężkich było nad granicą niemal tyle, co wszystkich niemieckich czołgów lekkich i średnich.
Dosyć już jednak o broni pancernej. Równie interesująco przedstawiają się kwestie związane z sowieckim lotnictwem. Najważniejszy nie jest nawet temat liczebności sił powietrznych ZSRR, ale ich rozlokowania.
Oto bowiem sowieckie lotniska polowe umieszczono w bezpośrednim sąsiedztwie granicy – niektóre w odległości ledwie kilku kilometrów. To zresztą znacznie ułatwiło zadanie Niemcom, którzy większość samolotów Armii Czerwonej zniszczyli w pierwszych godzinach inwazji.
Dlaczego lotniska ulokowano w tak zaskakujący sposób? Jak wiadomo, samoloty miały wówczas stosunkowo niewielki zasięg. Starano się więc zakładać dla nich bazy jak najbliżej spodziewanej linii frontu – by jak najdłużej mogły towarzyszyć nacierającym wojskom. Gdyby Sowieci zamierzali się wyłącznie bronić, lotniska mogłoby znajdować się znacznie dalej na wschód od granicy.
Jedną z intrygujących kwestii jest także ilość sowieckich spadochroniarzy. Steven J. Zaloga, autor specjalizujący się w dziejach Armii Czerwonej szczegółowo opisał strukturę wojsk spadochronowych ZSRR w roku 1941. "Wozduszno-diesantnyjne wojska" składały się wówczas z pięciu korpusów po 3-4 brygady każdy. Według różnych szacunków było to od 60 do 100 tysięcy żołnierzy. Podobnie jak w przypadku czołgów – więcej niż miał ktokolwiek na świecie.
Wojska spadochronowe w żaden sposób nie mogą służyć do obrony, co zresztą wykazały walki z atakującymi Niemcami. Przez wiele miesięcy dowództwo nie potrafiło znaleźć odpowiedniego zadania dla tysięcy desantowców, ostatecznie traktując ich jako zwykłą piechotę.
Sumując te wszystkie dane należy zadać pytanie, które wielokrotnie stawiał w swych książkach Suworow: czy Stalin był idiotą? Bo tylko idiota szykuje się do obrony gromadząc przy samej granicy samoloty i spadochroniarzy oraz inwestuje w czołgi, zamiast w działa przeciwpancerne lub bunkry.
Wspomniany Michaił Mieltiuchow próbował początkowo obalić teorię Suworowa. Gdy jednak przeanalizował wszystkie fakty musiał przyznać rację byłemu agentowi GRU. Rosyjski historyk doszedł do wniosku, że w lecie 1941 roku po obu stronach niemiecko-sowieckiej granicy trwały przygotowania do ataku. Jednak Hitler uprzedził Stalina – prawdopodobnie tylko o kilkanaście dni. Co ciekawe Mieltiuchow jest apologetą komunizmu, dlatego swoją książkę zatytułował "Stracona szansa Stalina".
http://www.pardon.pl/artykul/9465/strac ... wiatowej/1