Snajper pisze:Ja osobiście jestem przerażony kiedy na świecie istnieje ponad 500 odmian pomidorów, a w markecie można kupić tylko jedną - tę którą najłatwiej i najdłuzej mozna magazynować.
Ja w ubiegłym roku kupiłem coś koło dziesięciu odmian pomidorów i tyleż ogórków. Jak któryś hipermarket jest słabo zaopatrzony, to trzeba pójść do drugiego, a nie przekonywać, że to już prawie koniec świata
Snajper pisze:A tak na poważnie mam wrażenie, że nie odróżniasz ingerencji w geny od metod hodowlanych. Selekcja hodowlana jest delikatnym zefirkiem w porównaniu z tornadem jakie wiąże się z modyfikacjami genetycznymi.
Rozumiem, że jedno jest złe, a drugie jeszcze gorsze. Czyli człowiek czego się nie tknie, wszystko spapra. Najlepiej zostawić naturze? Tylko, że natura przynosiła wiele klęsk (np. klęski głodu w Irlandii, Bengalu) - do czasu tzw. zielonej rewolucji, związanej właśnie z metodami selekcji. Tego tornada też nie widzę.
czasami czytając i słuchając fanatyków popierających GMO mam wrażenie, że taka żywność będzie panaceum na wszystko. Ludzie ją jedzący będą zdrowi, piękni, zadowoleni z życia - no raj po prostu.
Czytając fanatycznych przeciwników GMO mógłbym uwierzyć, że to gorsze od wybuchu atomówki, po prostu morderstwo
Czym innym jest selekcja hodowlana w celu osiągnięcia po..ądanych cech, a czym innym modyfikacja genetycna czyli sztuczne dodawanie np fragmentu genu ryby do genu pomidora, genu szczura do genu sałaty, aby osiągnąć cechy których nie da się osiągnąc drogą selekcji.
Nie genu ryby do genu pomidora, genu szczura do genu sałaty, tylko genu ryby do genomu pomidora (kilkudziesięciu tysięcy genów pomidora), genu szczura do kilkudziesięciu tysięcy genów sałaty... Nie dla fantazji, tylko dla uzyskania określonych pożądanych cech (np. odporności na chłód). Gdybyś jadł sałatę z genem szczura, to nie znaczy, że jadłbyś kawałek szczura. Jadłbyś roślinę, która wytworzyła sobie DNA na wzór pewnego fragmentu DNA szczura (kiedy sałata rośnie, jej komórki dzielą się; przed każdym podziałem same sobie wykonują "od zera"kopię swojego DNA, a nie napadają na jakiegoś szczura i pochłaniają jego kawałek.
Ale gdyby tak wszepic do genotypu pomidora ..geny kota...To moze by sie łasił przed zjedzeniem...??
Niezły przykład. Dodajmy jeszcze dwa: 2.) a gdyby pobrać gen ze świetlika świętojańskiego, to może pomidor by zaświecił? 3.) a może zamachałby skrzydełkami?
Te przykłady pokazują czym jest, a czym nie jest inżynieria genetyczna. Odpowiedzi: 1) nie, 2) tak (warunkowo) 3) nie. Dlaczego? Do modyfikowanych roślin wprowadza się tylko jeden, a najwyżej kilka obcych genów. Uzyskać można tylko cechy, które dadzą się zakodować w taki prosty sposób. Obecność skrzydeł czy umiejętność łaszenia się, to cechy niezmiernie złożone, związane z działaniem bardzo wielu genów. Świecenie świetlików bezpośrednio zależy od obecności jednego białka (zwanego lucyferazą). Wystarczy więc przenieść jeden gen kodujący to białko by uzyskać ten ciekawy efekt
(pod warunkiem że dostarczymy roślinie substancję na którą to białko powinno działać, czyli lucyferynę).
Z szatańskim pozdrowieniem, :satan:
P.N.