Re: pochodzenie życia w świetle zwodniczego argumenty Brtranda Russela

1
Zwodniczy argument Bertranda Russela, czyli o liczeniu prawdopodobieństwa zajścia danego zdarzenia już po fakcie jego zajścia i przenoszeniu tej argumentacji na grunt zagadnienia związanego z pochodzeniem żywej komórki

Obrazek
Bertrand Russel
„Jeżeli personifikuje się ‘przypadek’, mówiąc o nim jak o sile sprawczej, (…) to w sposób nieusprawiedliwiony zamienia się pogląd naukowy w koncepcję na poły religijną, mitologiczną”

Donald M.MacKay.

„Ponieważ nieznaną przyczynę już od dawna nazywa się ‘przypadkiem’, ludzie zaczynają zapominać, że właśnie taki sens nadano temu słowu. (…) Dla wielu osób założenie: ‘przypadek to nieznana przyczyna’, zamieniło się w przeświadczenie, że ‘przypadek jest przyczyną’”.

Robert C.Sproul
Jakiś czas temu na jednym z blogów ukazał się ciekawy wpis odnośnie argumentacji Bertranda Russela. Temat wydał mi się ciekawy, więc postanowiłem napisać odpowiedni artykuł. Zwłaszcza, że dyskutowany w niniejszym artykule argument Bertranda Russela jest często podnoszony przez zwolenników abiogenezy. Oto najistotniejszy cytat ze wspomnianego artykułu:
„Bertrand Russell mawiał, że jeśli ktoś wyjedzie na autostradę i zapisze numer rejestracyjny przypadkowego samochodu, który spotka, to dojdzie do wniosku, że stał się cud. Bowiem spotkanie akurat tego samochodu było znikomo mało prawdopodobne. Jednak jakiś samochód spotkać musieliśmy, więc cudu nie ma (….)

Argument Russella jest poważnym nadużyciem. Przenosi on prawdopodobieństwo zdarzenia jednego rodzaju (wynoszące 100%) na zdarzenie zupełnie innego rodzaju, którego prawdopodobieństwa nawet nie próbuje policzyć. Do stwierdzenia, że powstanie człowieka jest zdarzeniem banalnym, wystarcza mu sam światopogląd.”
Odpowiedz na infantylny argument Russella jest banalnie prosta. W naszym wszechświecie istnieją takie zjawiska, które zachodzą z dużym prawdopodobieństwem, średnim, małym i takie, które w ogóle nie mają szans zajść.

Poza tym Russell stosuje tutaj nielogiczny argument ze złej analogii. Ale jak określić, które zdarzenia są prawdopodobne, a które nie? Które mają szanse zajść, a które nie? Czy była możliwa spontaniczna synteza żywej komórki?
Obrazek

Richard Dawkins podczas prezentacji swojej książki ‘Bóg urojony’


Z powstaniem życia jest taka trudność, że jest jest ono złożone z wielu podzespołów, dla których każdego z osobna prawdopodobieństwo samo powstania jest bardzo znikome. Mało tego każda taka sekwencja samodziejstwa musiałaby być zależna od każdej następnej, albo poprzedniej sekwencji. Wyjaśnię to na przykładzie ewolucji w ludzkiej technologii. Konkretnie przykładzie dotyczącym wynalezienia silnika elektrycznego. Wyobraźmy sobie taki oto ciąg zdarzeń: najpierw nasi przodkowie wymyślają koło z łopatkami umieszczają je w rzece i za pośrednictwem odpowiedniego wału łączą koło z agregatem, to znaczy z młynem złożonym z kamiennych żaren. Mamy tutaj przykład silnika wodnego (może być też wiatrowy). Następnie. Ktoś wpada na pomysł, aby do koła podłączyć za pomocą wału agregat wytwarzający prąd elektryczny. Później bazując na wcześniejszych rozwiązaniach technicznych, buduje się stator i rotor, który zasilany prądem zaczyna zastępować koło z łopatkami i po podłączeniu wału umożliwia się przenoszenie za jego pośrednictwem energii obracającej agregat, który jest bardziej skutecznym młynem do mielenia.Przy pomocy powyższego opisu łatwo można zauważyć, że kolejne pokolenia badaczy bazowały na sukcesach poprzedników, np. korzystając z ich zapisków i planów technicznych.Inaczej jest w przypadku powstawania życia poprzez abiogenezę. Problem tutaj tkwi w tym, że nikt nie zachowuje poprzednich rozwiązań. Jeżeli, dajmy na to, jakimś cudem spontanicznie powstanie helikaza czy kilka białek wchodzących w skład rybosomów, to bez innych koniecznych elementów takie białka okażą się bezużyteczne i zanim pojawią się kolejne białka i inne elementy żywej komórki, te znikną ze środowiska. Podczas abiogenezy takie losowe zdarzenia musiałyby zachodzić w jednym czasie i w tym samym miejscu. Innymi słowy żywa komórka nie mogła powstawać STOPNIOWO poprzez dobór kumulatywny poszczególnych elementów, tylko musiałaby powstać za pomocą doboru jednorazowego, a takie przypadkowe zdarzenie jest niemożliwe. I nie dlatego, że jest równe zeru, ale dlatego, co uzasadnię w dalszej części niniejszego artykułu, że prawdopodobieństwo nie musi być równe zeru, aby jakiś proces nie miał szans zajść.



Swego czasu Fred Hoyle wypowiedział takie oto słowa:

„Wielkim problemem biologii, nie jest sam oczywisty fakt, że białko to łańcuch aminokwasów połączonych ze sobą w określony sposób, lecz raczej okoliczność, że ich kolejność nadaje temu łańcuchowi szczególne właściwości (…) Gdyby aminokwasy zostały połączone przypadkowo, rezultatem byłaby ogromna liczba kombinacji nieprzydatnych żywej komórce. Kiedy się rozważy, że typowy enzym jest łańcuchem złożonym z jakichś 200 ogniw i że dla każdego ogniwa istnieje 20 możliwości, to łatwo zauważyć, iż liczba bezużytecznych kombinacji jest kolosalna, większa od liczby atomów we wszystkich galaktykach dostrzegalnych przez największe teleskopy. Tak wygląda sytuacja w wypadku jednego enzymu, a przecież jest ich przeszło 2000 i służą na ogół bardzo różnym celom. Jakim więc sposobem wszystkie one zaistniały?Zamiast akceptować znikomo małe prawdopodobieństwo pojawienia się życia za sprawą ślepych sił natury, lepiej jest chyba założyć, że powstało ono w wyniku celowego, rozumnego działania”.
Obrazek

Fred Hoyle


Odnośnie wypowiedzi Freda Hoyle’a Skoncentrujmy się na chwilę na białkach. W jednej z książek krytykujących teorię ewolucji napisano:
„Jest jeszcze inny, uparcie powracający problem, z którym się boryka teoria ewolucji. Jak wiadomo, istnieje ponad 100 aminokwasów, z których tylko 20 jest potrzebnych do budowy protein, czyli białek prostych, będących składnikami żywych organizmów. Co więcej, występują one w dwóch postaciach: Jedne cząsteczki są „prawoskrętne”, a drugie, lewoskrętne”. Gdyby powstały przypadkowo, jak to rzekomo miało miejsce w teoretycznym bulionie pierwotnym, wówczas najprawdopodobniej jedna połowa z nich byłaby prawoskrętna, a druga — lewoskrętna. Poza tym nie wiadomo, dlaczego w żywych organizmach jedna postać miałaby być uprzywilejowana. Tymczasem wszystkie 20 aminokwasów, z których składają się białka w żywych organizmach, są lewoskrętne.”
Obrazek
Białka w żywych organizmach składają się z 20 rodzajów lewoskrętnych aminokwasów



I dalej:


Jakie jest prawdopodobieństwo połączenia się odpowiednich aminokwasów w cząsteczkę białka prostego? Wyobraźmy sobie duży kopiec nasion czerwonej i białej fasoli. Oba rodzaje są w równych ilościach i starannie wymieszane. Poza tym należą one do ponad 100 różnych odmian fasoli. Co by się nabrało na szufelkę zanurzoną w tym kopcu? Gdyby chcieć naczerpać tylko tych nasion, które wyobrażają podstawowe składniki protein, to na szufelce musiałyby się znaleźć same czerwone — ani jednego białego! Co więcej, na szufelce musiałoby być 20 odmian nasion czerwonej fasoli, i do tego każde z nich na ściśle określonym miejscu. Gdyby — przenosząc to na grunt protein — choćby jeden z tych warunków nie został spełniony, odbiłoby się to ujemnie na prawidłowym funkcjonowaniu danej proteiny. Czy mieszanie do woli w tym hipotetycznym kopcu i nabieranie na szufelkę, pozwoliłoby kiedykolwiek uzyskać właściwą kombinację? Nie. Dlaczego więc miałoby się to udać w hipotetycznym bulionie pierwotnym?”
Obrazek
Mam nadzieję, że przykład zaczerpnięty z tej książki jeszcze bardziej uświadomi co niektórym problemy jakie się wiążą z preferowaniem poglądu o samoistnym powstaniu żywej komórki, a nawet samych białek. Ale pociągnijmy ten temat dalej i przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo tym problemom. Teraz szerzej niż na podstawie budowy samych białek przyjrzyjmy się procesom funkcjonowania żywej komórki. Poszczególne cykle życiowe w najprostszej komórce składają się z kilkunastu tysięcy precyzyjnie zgranych podzespołów tworzących różne szlaki metaboliczne, złożone z konkretnej ilości konkretnie zbudowanych enzymów. Informacja genetyczna zawarta w DNA, organelle (rybosomy), kwasy rybonukleinowe (mRNA, tRNA, rRNA), to wszystko precyzyjnie zgrane podzespoły, które tworzą jedną nieredukowalnie złożoną całość. Znając możliwości układania na wszelakie sposoby 20 L-aminokwasów w polipeptydzie, czy rybonukleotydów w RNA (A,G,C,U) lub deoksyrybonukleotydów (A,T,G,C) w DNA, otrzymujemy oszałamiającą ilość wymieszanych losowo, możliwych i bezużytecznych konfiguracji, a nawet te ewentualnie dobre i tak okazują się niewłaściwe, bo nie powstają gdzie trzeba i kiedy należy! W tym całym zamieszaniu (racemacie) podzespoły użyteczne, rozproszone pośród tłumu konfiguracji nieużytecznych, to po prostu kropla w morzu innych kropel, to znaczy bezużytecznych produktów, powstałych podczas eksperymentów zakładanej ewolucji chemicznej.

Kiedy zaczerpniemy z tego zamieszania losową ilość podzespołów, to czy da nam to zamierzony efekt, czy za jednym razem pozbieramy rozproszone w czasie i przestrzeni niezbędne życiodajne krople? Czy uzyskamy te niezbędne do złożenia żywej komórki? Czy, raz jeszcze zapytam, przypadkowe enzymy będą pasowały do innych? A te do konkretnych sekwencji DNA i RNA i w końcu te ostatnie do siebie samych? W którym miejscu tego oceanu byśmy nie czerpali, to zawsze zaczerpniemy mieszaninę bezużyteczną, ponieważ nawet jeżeli istniały w tej potężnej mieszaninie możliwości poskładania życia na różne sposoby to i tak zawsze zaczerpniemy losowy zestaw podzespołów do siebie nie pasujących. Bo przecież nie mamy czynnika, który by selekcjonował korzystne rozwiązania. To znaczy odłożyłby je w bezpieczne miejsce i zachował je przed zniszczeniem aż do czasu, gdy powstanie nowy korzystny wariant, który można by było połączyć z wcześniejszym korzystnym wariantem i zachować wszystko w oczekiwaniu na kolejny wariat..itd..itd..aż do powstania kompletnej żywej komórki.

Obrazek
Komleks replikujący DNA



1) Helikaza , enzym służący komórkom do rozplatania podwójnej helisy DNA.

2) Polimeraza DNA kopiująca nić opóznioną oraz druga Polimeraza DNA kopiująca nić wiodącą .

3) Ruchome obręcze pozwalające utrzymać się polimerazom na łańcuchach DNA .

4) Skopiowane łańcuchy DNA .

W znanym nam wszechświecie, w pewnych warunkach (w tym przypadku w praoceanicznej mieszaninie zbędnych i niezbędnych konfiguracji), pewne zdarzenia nie miały prawa zajść, choć prawdopodobieństwo takiego zdarzenia nie jest równe zeru.

Jeżeli zajście prawdopodobieństwa każdego zdarzenia było by możliwe, ponieważ nie jest równe zeru, to mielibyśmy w naszym Wszechświecie naturalne kopalnie złotych monet, samoistnie powstałe studnie z piwem, na jakiejś planecie istnieliby ludzie podobni do nas (powstali poprzez konwergencję) i mogłoby się nawet zdarzyć na którejś planecie, że wszyscy jednego dnia prawidłowo wypełnią kupon umożliwiający główną wygraną.Sam fakt, że takie zdarzenia nie mają miejsca pokazuje, że pewne zdarzenia są tak mało prawdopodobne, że nie mają szans zajść w naszym Wszechświecie. Czy ktoś widział dwie takie same góry Mount Everest, albo inny taki sam łańcuch górski, jak Himalaje?

Czy ktoś uwierzy, że komputer może powstać samoistnie z mieszaniny losowo wymieszanych podzespołów elektronicznych? A przecież możliwości zajścia takich zdarzeń nie są równe zeru!Odnosząc to rozważanie do złej analogii Bertranda Russela z samochodami, to jakikolwiek ciąg przejeżdżających samochodów, z jego przykładu, nie obrazuje nieprawdopodobnych zdarzeń w naszym Wszechświecie, zdarzeń które nie miały same szans zajść. Np. żywa komórka nie mogła sama powstać. Takie zdarzenia, jak samoistne powstanie żywej komórki, obrazowałby napotkany ciąg powiedzmy 100 samochodów marki mercedes z tego samego rocznika , tego samego koloru, z tego samego kraju, prowadzonych przez rudowłosych kierowców i z miast na literę ‘M’, który przejechałby przypadkowo w ciągu godziny po tym samym odcinku autostrady. Podkreślam przypadkowo, ponieważ jeżeli, na ten przykład w jakimś mieście zorganizowano by zlot dla rudowłosych właścicieli mercedesów pochodzących z miasta na literę M i na konkretną godzinę, to byłby to już efekt planowanej działalności, polegającej na przygotowaniu takiego zlotu i poinformowaniu odpowiednich rudowłosych ludzi o czasie i miejscy zlotu.Innymi słowy w takim przypadku mielibyśmy do czynienia z inteligentnym projektem! Dlaczego wszystkimi autostradami świata od początku ich istnienia przejeżdżają każdego dnia różne zestawy samochodów, a taki zestaw nigdy się nie trafił? Dlatego, ponieważ takie konfiguracje samochodów, jak POWSZECHNIE przejeżdżające są wysoce prawdopodobne, a taka akurat nie. Poucza nas o tym nie tylko rachunek prawdopodobieństwa, ale jeszcze DOŚWIADCZENIE!

Czy trzeba czegoś więcej, żeby móc się o tym przekonać?


Albo z innej beczki. Każdy przechodząc koło kiosku , gdzie sprzedaje się kupony może

znajdować przez 20 dni z rzędu jakieś wypełnione i porzucone, pojedyncze kupony totolotka. Może też po fakcie znalezienia takiego kuponu policzyć jakie było prawdopodobieństwo znalezienia tych, w jakiś sposób wypełnionych kuponów i te prawdopodobieństwo może okazać się rzeczywiście krańcowo małe. Ale czy ktoś znajdzie 20 razy z rzędu, dzień po dniu, kupony z główną wygraną? Czy takie coś może się zdarzyć? Dlaczego pierwsza możliwość jest do przyjęcia, natomiast druga nie? Dlatego, że zawiedzeni ludzie wyrzucają nietrafnie wypełnione kupony, a takich jest przytłaczająca większość, ale nie wyrzucają prawidłowo skreślonych. Pilnują ich, ponieważ są dla nich cenne i rzadko się zdarza,że ktoś taki kupon zgubi, czy przypadkowo wyrzuci. Nawet jakby zgubił, czy wyrzucił, to rzadko się zdarzy, że ktoś znajdzie go pośród tysięcy kuponów bezużytecznych, które walają się po ulicy. Najtrudniejsze etapy ewolucji prebiotycznej wymagałyby (z założenia) takich właśnie szczęśliwych ciągów zdarzeń, jak znalezienie 20 razy z rzędu kuponu z loterii z główną wygraną.W rzeczywistości prawdopodobieństwo samoistnego powstania życia możemy przyrównać do prawdopodobieństwa znalezienia kuponu z wygraną miliona złotych każdego kolejnego dnia milion razy z rzędu. Warto też przypomnieć, że takie prawdopodobieństwo nie jest równe zeru. Ale czy znajdzie się jakiś rozsądny człowiek, który będzie propagował pomysł, że takie zjawisko jest możliwe, tylko dlatego,że nie jest równe zeru?Niestety takich nierozsądnych osób dzisiaj nie brakuje. Są to ci, którzy propagują pogląd zakładający możliwość przypadkowego powstania żywego organizmu.Oczywiście nie propagują oni poglądu, że żywy organizm mógłby powstać za jednym zamachem (za pomocą doboru jednorazowego). Wbrew empirii głoszą oni, że życie powstało STOPNIOWO i na tym gołosłownym stwierdzeniu się ich argumentacja urywa.Niestety żywa komórka nie mogła powstawać stopniowo, ponieważ w przypadku żywej komórki obowiązuje zasada wszystko albo nic. Jeżeli ktoś jednak ma co do tego wątpliwości, to polecam przeczytanie tego artykułu:



http://bioslawek.files.wordpress.com/20 ... k-ryba.pdf
Obrazek
---
http://bioslawek.wordpress.com/
Ostatnio zmieniony 04 maja 2012, 14:35 przez bioslawek, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: pochodzenie życia w świetle zwodniczego argumenty Brtranda Russela

3
Hmmm...wielokrotnie juz udawadniano ze w bulionie pierwotnym jakies 4 mld lat temu mogły powstawac i mogły zostac przyniesione przez komety ,asteroidy etc etc nie tylko cząsteczki aminokwasów lecz równiez niektóre aldehydy mogace stanowic podstawe do budowy RNA Reszta jest tylko kwestia czasu....Bo zycie powinno byc powszechne ...wiec paradoks Fermiego ??? bo cywilizacj wystarczy 10-50 mln
lat na to by opanowac galaktykę...Tyle tylko ze MY mozemy byc jeszcze na poziomie mrówek z którymi nikt nie zamierza sie kontaktowac..a jesli juz to przy pomocy DDT...
Siły by zmienić to, co można zmienić, pokory i cierpliwości by godzić się z tym, czego zmienić nie można i mądrości by odróżnić jedno od drugiego
ODPOWIEDZ

Wróć do „Biologia”

cron