Roxis, ja myślę, że te moje pierogi są takie dobre ze względu na ciasto. Ponoć nazywa się "luksusowe", ale dla mnie to jest właśnie normalne ciasto na pierogi...
Do mąki dodaję masło, 2 żółtka i siekam szybko nożem. Potem dolewam odpowiednią ilość gorącej wody i wyrabiam to ciasto na gładką, błyszczącą i nie klejąca kulkę (na początku wygląda tragicznie, ale wierz mi, woda nie zdąży mi się w garnku ugotować, jak mam pierwsze pierogi zrobione). Ciasto ma być niezbyt miękkie, ale też i nie twarde.
Farsz, rzecz jasna, przygotowuję wcześniej. To jest pół na pół kapusty kwaszonej i grzybów suszonych (no, wagowo to nie będzie pół na pół, grzyby są leciutkie, ale sporo ich objętościowo).
Gotuję osobno kapustę i osobno grzyby, tak, żeby nie odlewać nic potem, czyli ilość wody trzeba kontrolować, żeby się nie przypaliło. Potem wszystko miksuję w robocie, ale nie na miazgę, kawałki mile widziane. Dokładam do tego drobniutko pokrojoną i zezłoconą na patelni z tłuszczem cebulę, sól, pieprz (sporo), jajko i łyżkę bułki tartej (ona wchłonie nadmiar płynu z farszu) i bardzo dokładnie mieszam. Koloru ten farsz nie ma najładniejszego, bo suszone grzyby są takie nieapetyczne kolorystycznie, ale nic nie szkodzi, smak się liczy!