Wydaje mi się, że wsród ludzi z forum o profilu filozoficznym mogą być osoby o ciekawych upodobaniach dietetycznych np. wegetarianie. Ja jestem witarianką ale obecnie jakieś 70% mojej diety stanowią owoce więc może i już frutarianką

Moja dieta jest w miarę zrównoważona, wg piramidy żywieniowej. Z pewnych względów nie mogę drastycznie się w tych kwestiach ograniczać.

Narcyza pisze:Wydaje mi się, że wsród ludzi z forum o profilu filozoficznym mogą być osoby o ciekawych upodobaniach dietetycznych np. wegetarianie. Ja jestem witarianką ale obecnie jakieś 70% mojej diety stanowią owoce więc może i już frutarianką

Ja laktoowowegetarianika... Fajnie to brzmi:D

Fruktarianką? Poważnie..?

Zawsze mnie fascynowali tacy ludzie. Fruktarianką na 100 % to chyba nie jesteś ?:)????

Napisz od kiedy wszystko się zaczęło...

Ło cizku
Moja dietka jest prosta jak konstrukcja cepa. Oparta na doborze produktów według grupy krwi i zapotrzebowania na określone składniki. W diecie przeważa ryż, otręby, owsianka, drób, "zielenina", nabiał o małej zawartości tłuszczu, dziczyzna i cielęcina.
Sorka ale wiecie od kilku lat uprawiam sporty siłowe i gdybym pojechał wyłącznie na trawie to miałbym szansę wyglądać jak kenijski maratończyk. Znam kulturystów wegetarian ale oni tygodniowo wydają na suple więcej kasy niż ja na kwartał... nie stać mnie na taki luksus i szkoda mi wątroby

Laktoowowegetarianizm.

wolę miód od cukru, jest zdrowszy. Jedanak nabiał ograniczam do wyłacznie jogórtów (po mleku, kefirze i maślance mam rewolucje żołądkowe)
u mnie 70% diety to zazwyczaj wszytkie ziarna i owoce suszone, to co można jeść zawsze

Ze względu na moje schorzenie(cukrzyca typuII ale insulinozależna)dieta jest typowa diabetologiczna Jem produkty o niskiej zawartości węglowodanów.Na początku było ciężko bo byłam przyzwyczajona do wielu potraw nie wskazanych w tej chorobie -ale cóż nie robi się dla zdrowia i lepszego samopoczucia.Pozdrawiam wszystkich cukrzyków i życzę wytrwałości w chorobe

brakuję odpowiedzi "inne"- ja np. mam dietę niskowęglowodanową 9choć w praktyce to bywa różnie )

A ja tam jem wszystko... . Ale w umiarkowanych ilościach i dużo zieleniny i owoców. Nie stronię od mięsa, ale malutko, plasterek wędliny starczy mi na kilka dni (nie wiem, jak można jeść te szynki, które śmierdzą wszystkim, byle by nie wędliną... ), wolę dobre sery.

nie jem ptaków .

Crows pisze:nie jem ptaków .

A kurczaki?

kurczaki to tez ptaki
drób zbyt zakwaszający.

Toteż właśnie zadałam Ci pytanie o drób. Bo z tego, co ja wiem, to drób jest najlżej strawnym i najlepiej przyswajalnym mięsem (bez skórki). A organizm jest zakwaszany nie tyle drobiem czy mięsem w ogóle, co niewłaściwymi połączeniami składników diety.

z mies najbardziej zakwasza drób , powąchaj sobie wedline drobiową już po 3 dniach przechowywania w lodówce zaczyna zalatywać kwasem ,
oczywiście że nie tylko drób i mieso wprowadza kwaśność , także np jajka ,a cukier biały zakwasza organizm chociaż ma smak słodki przy jedzeniu mies je sie warzywka które nas alkaizują , problem gdy sie np je pieczywo ciemne z miechem i popija kawą słodzona cukrem ,
kurczak jest łatwy do strawienia ale dla naszej watroby bywa zbyt pobudzająco , z kaczka jest odwrotnie - stabilizuje watrobe ale na żoładku zachowuje sie dosyć cieżko dlatego najlepszy rosół to prega wołowa + kawałek kaczki ,
tłuszcz z kurczaka obniżą cholesterol a tłuszcz z kaczki go podnosi , tłuszcz wołowy obniżą choleterol dlatego to dobry program w rosole razem z kaczką lub gęsia ,:je:

Czyli wniosek prosty: jeść z głową Umiarkowanie i rozmaicie.

Nie jem drobiu już z 8lat. To tak na początek.

Moja dieta składa się w 80% z makaronu. 10% z warzyw i mięsa (tylko nie drób). Pozostałe 10% to jest wszystko to na co mam ochotę czyli głównie słodycze, jakieś produkty mleczne (w 99% to jogurty-nie piję mleka-jest dla mnie ohydne w smaku) i inne produkty śmieciowe. Do tego dorzucam uzależnienie od coca-coli light (2-4litry dziennie) w sumie nie piję nic innego, od święta zdarzy się jakaś herbatka.
Uprzedzę następne pytania. Na takiej diecie jestem od ponad roku. Przed dietą moje badania były nie najlepsze, teraz lekarz chwali mnie za tak dobre, wręcz książkowe wyniki. Poza tym schudłam na tym 10kg, a to najlepszy motywator do dalszej diety.

Ja tam jakoś specjalnie nie układam sobie jadłospisu- ufam mojemu organizmowi i wiem, że jeśli mam na coś okropną ochotę, to potrzeba mu jakiegoś składnika, który jest w danym produkcie. Staram się poza tym zachować równowagę- jeśli mam zjeść coś megatłustego, to muszę albo dorzucić do tego jakieś warzywko (mam kotlet schabowy i nie zjem go bez zestawu ziemniaczki-surówka).

lapicaroda pisze:Staram się poza tym zachować równowagę- jeśli mam zjeść coś megatłustego, to muszę albo dorzucić do tego jakieś warzywko (mam kotlet schabowy i nie zjem go bez zestawu ziemniaczki-surówka).

To jakbyś te ziemniaczki wyrzuciła, a zjadła do schabowego więcej innych warzyw, to już w ogóle mogłabyś zapomnieć, że to "niezdrowe"... Mięso + ziemniaki (a jeszcze gorzej + chleb) tworzy zabójczą mieszankę w naszym organizmie...

Lidka pisze:

lapicaroda pisze:Staram się poza tym zachować równowagę- jeśli mam zjeść coś megatłustego, to muszę albo dorzucić do tego jakieś warzywko (mam kotlet schabowy i nie zjem go bez zestawu ziemniaczki-surówka).

To jakbyś te ziemniaczki wyrzuciła, a zjadła do schabowego więcej innych warzyw, to już w ogóle mogłabyś zapomnieć, że to "niezdrowe"... Mięso + ziemniaki (a jeszcze gorzej + chleb) tworzy zabójczą mieszankę w naszym organizmie...

z tą zabójczością to trochę przesadziłaś :ahah:

Organizm sobie radzi, jak może i nawet trucizny (w nie za dużej ilości) potrafi zneutralizować. No, może zbyt mocnego słowa użyłam, w każdym razie chodzi o mieszankę nie służącą organizmowi w ogóle i dającą mu roboty "po pachy". A można go potraktować dużo lepiej...

Jadam mało węglowodanów i głównie mięcho.

Tak jakby na temat diet....

ogladam obie panie w tv i rzeczywiscie Gillian wyglada na duzo starsza, nawet sposob w jaki sie porusza, a wiadomo ze na to botoks nie pomoze