Co do farb- mój kolega odurzył się poprzez półgodzinne wiszenie z nosem nad moim lakierem do paznokci. Potem kręciło mu się w głowie i krew mu poleciała z nosa.
To se żeśta pogadali o abstynencji.
Nebuś, ja też uważam, że te twoje doświadczenia z alko, były...na poziomie 12 latka, który spróbował piwa taty, i zdziwił się, że gorzkie. Nie chcę cię obrażać, ale...pytasz gdzie się zaczynają pierwsze doświadczenia z alkoholem. Ja uważam, że przy pierwszym prawdziwym upiciu się. Nikomu nie smakuje alkohol od razu, ale nastolatki piją, żeby kozaczyć. I potem wchodzi coraz łatwiej.
A przy pierwszym prawdziwym upiciu, człowiek decyduje, czy bardziej mu przeszkadza kac/rzyganie, czy kilka liczy się godzin stanu lekkiego znieczulenia od świata (ja to tak odczuwam).To jest ta granica. Ja np. się czuję, jakby mi ktoś wstrzyknął znieczulenie do układu nerwowego. Dlatego nie mów, że parę łyków, to jest picie czegoś. Piwo z sokiem nie jest piwem.
A w sumie to się nie czepiam żeś abstynent, bo może umrę przed tobą na raka wątroby
Albo za 10 lat będę hasać na AA.
Co do tego, że ''piwa nudne''. Piwo nie jedno ma imię, ja jestem smakoszem...Co powiesz na piwo śliwkowe, albo o smaku czekolady? Piję dla smaku. Nie kręci mnie natomiast wódka.
Nie rozumiem picia dla napier... się , bo piwo czy mój kochany drink z wermutem ma chociaż smak, ale wódkę ludzie przełykają jak lekarstwo, z popitką, żeby zabić posmak spirytusu, co w tym przyjemnego? To samo siarczane wina za 5 zeta. I jedno i drugie działa na mnie tak, że bawię się super, a po 5ciu minutach nagle rzygnięcie i leżę z dreszczami u pechowca, który mnie poczęstował, także więc to akurat jest gówno i nigdy wódki pić nie będę.
Nie wiem jak ty odbierasz mnie czy Nassa, że gadamy, że pijemy piwo...
Polli napisał na początku fajny post: że wraca zmęczony z pracy, chce jakiejś przyjemności- walnąć piwko, uprawiać seks. Człowiekowi trzeba odprężenia, każdy to postrzega inaczej...Ja mam tak samo jak Polliter. Teraz też piję piwo,bo miałam zrąbany dzień, w pracy siadł prąd i 5 godzin robiliśmy jakieś pierdoły, pół szkolenie, pół zwały, a potem robiliśmy pranie z Nassem u siostry, uciekł nam autobus, więc szliśmy 3 km na piechotę z miasta. No to chyba mam ochotę wyluzować. Wszyscy z mojej pracy poszli na firmowe, integracyjne piwo, albo do wódek chłodzących się w lodówce, więc i tak jestem grzeczna ze swoim piwem przy kompie.
A seks to jest używka? Nie. Jak tak podchodzimy, to ja wam powiem, że wszystko może uzależnić. Mój kumpel uzależniony był od prochów nasennych , przyjaciółka w takim razie od dobrego wyglądu , inna jeszcze przyjaciółka od muzyki, bo jak widzę jej facebook, to żyje tylko oglądaniem teledysków na YT, czyli co, każda przyjemnośc uzależnia? Weźta nie przesadzajta.
Weź ty o tym soku nie pisz już Nebo, caly się chyba z ciebie nabija...