Mają nie lepszą opinię niż ta, jaka pokutuje wśród starszych Polek mających córki.
Ale ja mam inne doświadczenia. W Holandii opowiadano mi, że każdy Polak wchodzący do tureckiej knajpy jest serdecznie witany przez wszstkich i zapraszany do wspolnego spędzenia czasu. Az mnie korciło wejść i to sprawdzić, gdyby nie moja mizerna angielszczyzna.
Moim szefem (kierownikiem fabryki) w zakładzie gdzie robiłem za spawacza był Turek. Pojechałem awaryjnie, bo spawacz potrzebny był na gwałt. A ja owszem, papiery miałem, ale umiejetności żadnych, bo byłem świeżo po kursie. Gość prawie rwał włosy z głowy, gdy się dowiedział, co ja potrafię, a raczej czego nie potrafię. Tydzień później do zakładu przybyło trzech kolejnych spawaczy, z wieloletnim doświadczeniem. Mógł się mnie od razu pozbyć, ale tego nie zrobił.
Gdy po ponad dwóch miesiącach jechałem do domu, powiedział mi, że za dwa tygodnie on chce mnie widzieć z powrotem. To był największy komplement, jaki usłyszałem w życiu.
Przepracowałem pod jego szefostwem prawie pół roku. Kryzys sprawił, że zakład musiał się pozbyć wielu pracowników. I ja po świętach nie dostałem zaproszenia z powrotem.
Ale gdy niedawno zauwazyłem go na facebooku, natychmiast dodałem go do znajomych. Dostałem informację, że on musi potwierdzić znajomość. Potwierdził! Kierownik, najwazniejsza szycha po właścicielu, przyjął do grona znajomych byłego robotnika o nie najlepszych kwalifikacjach. Znów byłem dumny jak paw...
Re: Turcy za granicą
1
Ostatnio zmieniony 29 maja 2010, 15:05 przez Gollum, łącznie zmieniany 1 raz.