Eh, ja na ten temat to epos mogę walnąć... Na początku, miałam dobre zdanie o portalach randkowych, ale potem jakoś zmieniłam zdanie pod wpływem doświadczeń.
Mnie się te serwisy kojarzą z allegro gdzie każdy daje swoją specyfikację techniczną oraz wymogi co do partnera. Można sobie wybrać pośród dostępnego towaru jakąś istotę, wyciągnąć ją do reala i w większości przypadków się rozczarować. Poza tym to się sprowadza do tego w większości przypadków, że albo ktoś chce się z kimś przespać, albo uznaje, że jak już ktoś się zgodził na spotkanie zapoznawcze to jest to randka taka jakby ktoś komuś już coś obiecywał. :/
Doszłam też do wniosku, że szukanie sobie partnera jako jednostki jest głupim pomysłem. Albo jest ktoś konkretny kto nam się podoba albo nie. Ludzie,którzy szukaja sobie połówki jako koniecznego elementu w życiu, aby był, najczęściej mają gdzieś kim ten ktoś będzie więc łatwo popadaja z uwielbienia w nienawiść gdy tylko okaże się, że ta wyidealizowana osoba niewiele ma wspólnego z jakimś wyimaginowanym obrazem.
Poza tym, jeśli spotykamy kogoś z serwisu który ma tylko jeden cel- zrobić z ludzi parę, to to tworzy dziwną presję na spotkaniu. I nie ma tak na prawdę dużo czasu na to by poznać daną osobę i żeby to wszystko wypadło naturalnie. Ogranicza się to do 3 spotkań na przykład, a potem w zasadzie istnieją dwie opcje- albo się zejść albo się rozejść. Nie podoba mi się to wcale. Uważam, że można partnera poznać przez internet, ale w bardziej naturalny sposób, przypadkiem- np. przez forum, w grze online, itd., wtedy kiedy to się dzieje naturalnie- ktoś się wydaje fajny i wyciąga się go do reala, ale nie ma takiej sytuacji, że ludzie się ogłaszają jakby byli końmi na targu.
Teoretycznie raz udało mi się poznać w serwisie kogoś z kim byłam potem rok, ale to po pierwsze nie był Polski serwis, a po drugie znajomość ciągnęła się trochę przez kilometrowe maile.
Znam też kobitkę, która poznała na czacie WP faceta i skończyło się ślubem. Także róznie bywa, ale nie wiązałabym z serwisami matrymonialnymi zbyt dużych nadziei, gdyby ktoś chciał znać moją radę.