Nie do końca się z Tobą zgadzam, Lufestre
Po pierwsze, marketing marketingiem, ale nie potrzeba naprawdę wielkiego wysiłku, aby sięgnąć też po coś nie- rozreklamowanego. Nie brakuje takich pozycji ani w księgarni za rogiem ani w Empiku ani w osiedlowej bibliotece. Napastliwe promocje oczywiscie działają na ludzi, ale chyba tylko dlatego że oni sami im na to pozwalają, bo nie mają chęci / są zbyt leniwi, aby poszukać czegoś innego niż ze wszech stron serwowanej masówki. Naukowcy głoszą jednak ostatnio schyłek "człowieka masowego", którego ma zastąpić koneser- indywidualista i mam nadzieję, że przemiana ta spotka również upodobania literackie
Po drugie, kto powiedział, że przy wartko napisanej prozie poruszającej kwestie historyczne czy pozycjach bibliograficznych nie można się "rozerwać"? Można. Trzeba się tylko do tego przekonać. Nie twierdzę, że należy czytywać tylko rozprawy filozoficzne, bo to byłaby przesada, ale wspaniale by było, gdyby równoważyć od czasu do czasu literaturę popularną np. czymś z klasyki. Czytanie dla samego czytania wg mnie jest po prostu trochę bez sensu. Książka wymaga skupienia, pochłania trochę czasu, więc dlaczego, jeśli już po nią sięgamy, czegoś z tego nie wynieść?
Młody człowiek czytając jej twórczość powinien potrafić, przynajmniej się wypowiedzieć (jak byłem młody, to "połykałem książki" - różne od "Czuka I Heka", "Timura i Jego Drużyny" przez "Przygody Mikołajka", "Krzyżaków" i "Pana Samochodzika") i nigdy nie musiałem korzystać ze słowników ortograficznych, a dyktanda pisałem na piątki, w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z klasy, którzy ledwie i z wysiłkiem przeczytali "Antka". Na pewno czytanie jakiejkolwiek literatury wzbogaca językowo, człowiek posiada bogatszy zasób słów, co nie znaczy, że wzbogaca się estetycznie.
Polliter, miałam podobnie, jeśli chodzi o ortografię
Mikołajka też uwielbiałam, tak samo jak Pippi, Muminki czy dziecięcą klasykę-
Tajemniczy ogród, Mały lord, Mała księżniczka, Księga dżungli, baśnie Grimmów, Andersena, Perraulta, polskie legendy i podania, wszystko, co wyszło spod pióra L. M. Montgomery
W każdym razie ja mam książki we krwi i może to dziwne, ale boli mnie, co się dzisiaj z nimi dzieje. Młode dziewczęta zamiast czytać oryginalną powieść lady Austen, czytają jakąś parodię o Elisabeth Bennett i zombie :rolleyes: A zamiast Brama Stockera, powieścidła o wampirach- wegetarianach... Sama podsuwam ludziom interesujące wg mnie książki, ale jak potem słyszę od dwudziestolatki, że
Sto lat samotności albo opowiadania Hłaski są "denne" i żebym poczytała sobie
Pamiętniki wampirów, to ręce opadają :/
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson