Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

1
Psioczymy, że Polacy czytają "Harrego Pottera", "Zmierzch", Danielle Steele, Whartona. A może powinniśmy się cieszyć, że w ogóle czytają? Tak, ja wiem. Nie ma się z czego cieszyć. Jednak, gdy będziemy czytać nawet te czytadła, to zawsze to lepsze od czytania kolorowych gazet, gdzie tekst zajmuje 1/12 artykułu, a reszta to zdjęcia i obrazki.

Wtórny analfabetyzm to zmora nie tylko Polaków, ale całej zachodniej cywilizacji, więc cieszmy się, że młodzieży chce się sięgać po kobylaste powieści typu "Harry Potter", czy saga "Zmierzch" (zresztą czytałem to i nie jest to wcale takie badziewie, może kiepskie, ale nie badziewie).

Marzy mi się, że może po "Harrym Potterze" następny będzie "Mistrz i Małgorzata" albo Dostojewski, a po Danie Brownie mój ukochany Umberto Eco ("Wahadło Faucoulta" - wszystkie teorie spiskowe w jednym, podlane pięknym, literackim językiem)

Może jestem tylko idealistą, ale nie traćmy wiary!
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 20:36 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

2
polliter pisze:... Marzy mi się, że może po "Harrym Potterze" następny będzie "Mistrz i Małgorzata" albo Dostojewski, a po Danie Brownie mój ukochany Umberto Eco ("Wahadło Faucoulta" - wszystkie teorie spiskowe w jednym, podlane pięknym, literackim językiem)

Może jestem tylko idealistą, ale nie traćmy wiary!
Idealista czy naiwny - oto jest pytanie.

Ja stawiam na to drugie.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 21:34 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

3
Właśnie, sednem mojej awersji do literatury typu "Zmierzch w nowiu przed świtem" jest fakt, że takie coś niczego nie uczy! Nie dostarcza ani wiedzy na temat historii, świata ani nie rozwija zdolności językowych, nie zmusza do myślenia, nie wzbogaca po prostu. Czytam i takie "dzieła" czy raczej czytywałam, bo w pewnym momencie stwierdziłam, że szkoda mi czasu, który mogłabym poświęcić na coś wyższych lotów.
Nie wierzę też za bardzo, że ktoś po serii pani Meyer sięgnie np. po tomiska Prousta, raczej poszuka czegoś w podobnym stylu, jakiejś Sagi Ludzi Lodu przykładowo :P Nie widzę niestety niczego dobrego w takim czytelnictiwe. Załamują mnie też współczesne rankingi bestsellerów i czasem naprawdę wydaje mi się, że lepiej jest przeczytać dobry reportaż czy felieton w prasie niż pozycje ze szczytów list popularności...
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 21:49 przez Sailor, łącznie zmieniany 1 raz.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

4
Sailor pisze:Właśnie, sednem mojej awersji do literatury typu "Zmierzch w nowiu przed świtem" jest fakt, że takie coś niczego nie uczy! Nie dostarcza ani wiedzy na temat historii, świata ani nie rozwija zdolności językowych, nie zmusza do myślenia, nie wzbogaca po prostu. Czytam i takie "dzieła" czy raczej czytywałam, bo w pewnym momencie stwierdziłam, że szkoda mi czasu, który mogłabym poświęcić na coś wyższych lotów.
Nie wierzę też za bardzo, że ktoś po serii pani Meyer sięgnie np. po tomiska Prousta, raczej poszuka czegoś w podobnym stylu, jakiejś Sagi Ludzi Lodu przykładowo :P Nie widzę niestety niczego dobrego w takim czytelnictiwe. Załamują mnie też współczesne rankingi bestsellerów i czasem naprawdę wydaje mi się, że lepiej jest przeczytać dobry reportaż czy felieton w prasie niż pozycje ze szczytów list popularności...
Nie ukrywam, że trochę prowokowałem, ja również nie spodziewam się, że po lekturze sagi pani Meyer, ktoś sięgnie po Bułhakowa albo Joyce'a, ale troszkę przesadzasz. Młody człowiek czytając jej twórczość powinien potrafić, przynajmniej się wypowiedzieć (jak byłem młody, to "połykałem książki" - różne od "Czuka I Heka", "Timura i Jego Drużyny" przez "Przygody Mikołajka", "Krzyżaków" i "Pana Samochodzika") i nigdy nie musiałem korzystać ze słowników ortograficznych, a dyktanda pisałem na piątki, w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z klasy, którzy ledwie i z wysiłkiem przeczytali "Antka". Na pewno czytanie jakiejkolwiek literatury wzbogaca językowo, człowiek posiada bogatszy zasób słów, co nie znaczy, że wzbogaca się estetycznie. Tu potrzebna już jest dobra literatura i dlatego mogę Ci przyznać rację, że szkoda zajmować cenny czas czytaniem byle czego, skoro można przeczytać coś dużo lepszego i ambitniejszego.
Jednak żeby zobaczyć, że coś jest dobre, musisz przeczytać coś, co jest kiepskie. Tak jak pisałem wcześniej, nie przepadam za twórczością pani Meyer i pani Rowling oraz Whartona, Coehla itp. (chociaż lubię niektóre Kinga, MacLeana i Forsytha - taki kaprys), to mimo wszystko stara się znaleźć jakieś pozytywy w tym, że młodzież lubi czytać tych autorów.


P.S.

Tytuł postu powinien brzmieć:

"Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?" (zakradł się jakiś chochlik i wolę się wytłumaczyć, zanim ktoś mi to wytknie)
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 22:25 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

5
Powinno nas cieszyć mniejsze dobro. Nie ma mniejszego zła, jest niedobór dobra jak brak i niedobór światła. Wyłączysz światło to jest ciemność ? Gdzie jest jej źródło ? Wracając do literatury, masz misje wychowywania ludzi, oświecenia przez kontakt z kulturą i literaturą ?
Ostatnio zmieniony 14 mar 2011, 23:30 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

6
Problem polega na tym, że istnieje coś takiego jak marketing i najlepiej sprzedaje się to, co rozreklamowane i opatrzone napisem "bestseller". Gdyby zmienić profil proponowanych książek, to pewnie i wybór przeciętnego Kowalskiego by się zmienił. Jakoś rzadko nagłaśnia się 'ambitniejsze' książki. Czytelnik sam musi do nich dotrzeć, a żeby to zrobić musi być mniejszym lub większym pasjonatem słowa pisanego. Wiadomo, że łatwiej sprzedać książki, które można czytać na szybciocha do poduszki czy w autobusie.

Jeśli o mnie chodzi czytuje różne rzeczy po polsku i po angielsku i czasem są to lekkie książeczki o nieskomplikowanej fabule, a czasami teksty wymagające porządnego włączenia mózgu. Obie opcje są dobre, zależnie od nastroju, chęci i okresu w życiu. Nie czuję się lepsza od innych kiedy czytam coś "ambitniejszego". ;) To mój wybór, moja fanaberia. :)

Poza tym warto byłoby zauważyć tu, że literatura może mieć więcej niż jedną funkcje i tutaj hierarchia dla każdego może być inna. Książki niekoniecznie muszą mieć rolę edukacyjną, skłaniającą do refleksji, ale też mogą pełnić rolę rozrywkową. Ta druga jest chyba ostatnio popularniejsza, a czy to dobrze, czy źle, to kwestia indywidualnej oceny. ;)
Ostatnio zmieniony 15 mar 2011, 3:18 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

7
Nie do końca się z Tobą zgadzam, Lufestre ;)
Po pierwsze, marketing marketingiem, ale nie potrzeba naprawdę wielkiego wysiłku, aby sięgnąć też po coś nie- rozreklamowanego. Nie brakuje takich pozycji ani w księgarni za rogiem ani w Empiku ani w osiedlowej bibliotece. Napastliwe promocje oczywiscie działają na ludzi, ale chyba tylko dlatego że oni sami im na to pozwalają, bo nie mają chęci / są zbyt leniwi, aby poszukać czegoś innego niż ze wszech stron serwowanej masówki. Naukowcy głoszą jednak ostatnio schyłek "człowieka masowego", którego ma zastąpić koneser- indywidualista i mam nadzieję, że przemiana ta spotka również upodobania literackie :)

Po drugie, kto powiedział, że przy wartko napisanej prozie poruszającej kwestie historyczne czy pozycjach bibliograficznych nie można się "rozerwać"? Można. Trzeba się tylko do tego przekonać. Nie twierdzę, że należy czytywać tylko rozprawy filozoficzne, bo to byłaby przesada, ale wspaniale by było, gdyby równoważyć od czasu do czasu literaturę popularną np. czymś z klasyki. Czytanie dla samego czytania wg mnie jest po prostu trochę bez sensu. Książka wymaga skupienia, pochłania trochę czasu, więc dlaczego, jeśli już po nią sięgamy, czegoś z tego nie wynieść?
Młody człowiek czytając jej twórczość powinien potrafić, przynajmniej się wypowiedzieć (jak byłem młody, to "połykałem książki" - różne od "Czuka I Heka", "Timura i Jego Drużyny" przez "Przygody Mikołajka", "Krzyżaków" i "Pana Samochodzika") i nigdy nie musiałem korzystać ze słowników ortograficznych, a dyktanda pisałem na piątki, w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z klasy, którzy ledwie i z wysiłkiem przeczytali "Antka". Na pewno czytanie jakiejkolwiek literatury wzbogaca językowo, człowiek posiada bogatszy zasób słów, co nie znaczy, że wzbogaca się estetycznie.
Polliter, miałam podobnie, jeśli chodzi o ortografię :D Mikołajka też uwielbiałam, tak samo jak Pippi, Muminki czy dziecięcą klasykę- Tajemniczy ogród, Mały lord, Mała księżniczka, Księga dżungli, baśnie Grimmów, Andersena, Perraulta, polskie legendy i podania, wszystko, co wyszło spod pióra L. M. Montgomery :) W każdym razie ja mam książki we krwi i może to dziwne, ale boli mnie, co się dzisiaj z nimi dzieje. Młode dziewczęta zamiast czytać oryginalną powieść lady Austen, czytają jakąś parodię o Elisabeth Bennett i zombie :rolleyes: A zamiast Brama Stockera, powieścidła o wampirach- wegetarianach... Sama podsuwam ludziom interesujące wg mnie książki, ale jak potem słyszę od dwudziestolatki, że Sto lat samotności albo opowiadania Hłaski są "denne" i żebym poczytała sobie Pamiętniki wampirów, to ręce opadają :/
Ostatnio zmieniony 15 mar 2011, 12:39 przez Sailor, łącznie zmieniany 2 razy.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

8
Sailor, dziś są takie czasy wszelaka 'twórczość' przechodzi, w tym telewizyjna, która bije na łeb książki, niestety... Dlatego ja jestem zdania, że nawet jeśli zaczyna się czytać coś, co nic nie daje, to i tak nie jest źle. Dla początkującego czytelnika książka ma spełniać jedno zadanie: podobać mu się, wciągnąć go tak, żeby miał ochotę przeczytać do końca. Ona nie musi mieć wartości literackich ani przesłań życiowych (zobacz, jak się podchodzi do obowiązkowych lektur, one są wartościowe, ale czy zachęcają do dalszej lektury? nie, kojarzą się z 'pańszczyzną', przymusem i są po prostu nudne, może nie wszystkie, ale jednak), ważne, że sprawi, iż młody czytelnik złapie bakcyla czytania, czyli przekona się, że jego własna wyobraźnia przy czytaniu jest cudowną sprawą. Tego nie stwierdzi przy oglądaniu filmów, niestety, tam dostaje wizję autorów i 'bierze, jak leci'.

Zatem jeśli już złapie tego bakcyla czytania, to inaczej spojrzy też na filmy, przestanie 'brać jak leci', będzie bardziej wymagający. I z czasem zacznie dobierać książki do swoich potrzeb i trafi sam na te, które mu coś dają.

A jak trafi sam - jest 'kupiony', będzie z niego czytelnik i wkrótce będzie potrafił odróżnić sam to, co wartościowe od tego, co mu nic nie daje i szkoda na to czasu.

Więc mnie cieszą w ogóle czytające (z własnej woli) dzieci. Bo w dzisiejszych warunkach jest większa szansa na rozwój w charakterze widza, konsumenta gotowej 'papki do przeżucia' (aczkolwiek są i bardzo dobre filmy, rzecz jasna) głównie w charakterze rozrywkowym, niż czytelnika i to literatury przez duże "L".

(a swoją drogą zawsze znajdzie się odsetek ludzi, którzy wybiorą pozostanie przy literaturze 'lekkiej, łatwej i przyjemnej', byle by czymś czas wypełnić...)
Ostatnio zmieniony 15 mar 2011, 13:47 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

9
Lidka pisze:Sailor, dziś są takie czasy wszelaka 'twórczość' przechodzi, w tym telewizyjna, która bije na łeb książki, niestety... Dlatego ja jestem zdania, że nawet jeśli zaczyna się czytać coś, co nic nie daje, to i tak nie jest źle. Dla początkującego czytelnika książka ma spełniać jedno zadanie: podobać mu się, wciągnąć go tak, żeby miał ochotę przeczytać do końca. Ona nie musi mieć wartości literackich ani przesłań życiowych (zobacz, jak się podchodzi do obowiązkowych lektur, one są wartościowe, ale czy zachęcają do dalszej lektury? nie, kojarzą się z 'pańszczyzną', przymusem i są po prostu nudne, może nie wszystkie, ale jednak), ważne, że sprawi, iż młody czytelnik złapie bakcyla czytania, czyli przekona się, że jego własna wyobraźnia przy czytaniu jest cudowną sprawą. Tego nie stwierdzi przy oglądaniu filmów, niestety, tam dostaje wizję autorów i 'bierze, jak leci'.

Zatem jeśli już złapie tego bakcyla czytania, to inaczej spojrzy też na filmy, przestanie 'brać jak leci', będzie bardziej wymagający. I z czasem zacznie dobierać książki do swoich potrzeb i trafi sam na te, które mu coś dają.

A jak trafi sam - jest 'kupiony', będzie z niego czytelnik i wkrótce będzie potrafił odróżnić sam to, co wartościowe od tego, co mu nic nie daje i szkoda na to czasu.

Więc mnie cieszą w ogóle czytające (z własnej woli) dzieci. Bo w dzisiejszych warunkach jest większa szansa na rozwój w charakterze widza, konsumenta gotowej 'papki do przeżucia' (aczkolwiek są i bardzo dobre filmy, rzecz jasna) głównie w charakterze rozrywkowym, niż czytelnika i to literatury przez duże "L".

(a swoją drogą zawsze znajdzie się odsetek ludzi, którzy wybiorą pozostanie przy literaturze 'lekkiej, łatwej i przyjemnej', byle by czymś czas wypełnić...)
To miałem na myśli zakładając ten wątek. :tak:

Powinniśmy się cieszyć, że w czasach telewizji, filmów na DVD, internetu, w ogóle czytamy?
Czy też, to żaden powód do radości?
Ostatnio zmieniony 05 paź 2011, 21:22 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

11
Szymon pisze:czytać - jak najwięcej czytac !!!! :tak:
a nawet codziennie studiować...Pisma :rotfl:
od tego pierwszego przybędzie nam wiedzy i mądrości, to drugie pozwoli nam zachowac IQ na nie zawyżonym poziomie :ahah:
No wiesz. Ja czytałem wiekszość pism (Biblia, Koran, Ewangelie apokryficzne) i jestem zadowolony ze swojego IQ :rotfl:

Tutaj kwestia w tym, czy ktoś to bierze na serio, czy docenia "tylko" piękno tych pism. Gdy czytam o krasnoludkach u braci Grimm i podoba mi sie to, to nie znaczy, że wierzę w krasnoludki :ahaha:
Ostatnio zmieniony 05 paź 2011, 22:01 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

12
Ostatnio ogladałem program o kulturze i ponoć w Moskwie co trzecia osoba np. w metrze czyta Lema.
;)
Ostatecznie "Mistrz i Małgorzata" zrobią sobie kółko w okół planety i wrócą do Polski...z zachodu. Lecz najpierw powędrują na wschód..a ponieważ nasza planeta jst okrągła to..
Po Rosji, będzie Japonia a potem USA..Portugalia, Hiszpania, Francja, Niemcy iii.. Polska.
:D

A wyobrażacie sobie czytanie Lema np.w Hondurasie?

ps. jak zależy wam na grubości to polecam książkę telefoniczną.
;)

Niech no ja sobie przypomnę autora tych krótkich opowiadaOstatnio ogladałem program o kulturze i ponoć w Moskwie co trzecia osoba np. w metrze czyta Lema.
;)
Ostatecznie "Mistrz i Małgorzata" zrobią sobie kółko w okół planety i wrócą do Polski...z zachodu. Lecz najpierw powędrują na wschód..a ponieważ nasza planeta jst okrągła to..
Po Rosji, będzie Japonia a potem USA..Portugalia, Hiszpania, Francja, Niemcy iii.. Polska.
:D

A wyobrażacie sobie czytanie Lema np.w Hondurasie? co robi furrorę.
Krótkie opowiadania, gdyż mówi tylko to co ma do powiedzenia..
Ostatnio zmieniony 05 paź 2011, 23:40 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

13
Osobiście wychodzę z takiego założenia, że lepiej czytać cokolwiek niż nic. Czy to "Zmierzch" czy "Pan Tadeusz", jest to słowo pisane. Książki służą nie tylko nauce ale i rozrywce, pobudzaniu wyobraźni. Nie każda z nich musi być moralizująca i musi mieć ukrytą prawdę życiową. Czytanie to przede wszystkim przyjemność, sposób spędzania wolnego czasu.
Czasami mam takie wrażenie, że za "głupią, nic nie wnoszącą a nawet ogłupiającą książkę" uważa się tą, której się nie czytało jak np było z Harrym Potterem albo Sagą o Ludziach Lodu. Ile ja się musiałam namęczyć, żeby właśnie takich ludzi zmusić do przeczytania chociaż jednego tomu Sagi i żeby dopiero wtedy wydali opinię.
I uważam że "Zmierzch" jest sto razy lepszą lekturą niż te wszystkie magazyny nastolatków. Wiem, bo czasami przeglądam z ciekawości co czyta moja dwunastoletnia kuzynka.
Sailor pisze:Nie wierzę też za bardzo, że ktoś po serii pani Meyer sięgnie np. po tomiska Prousta, raczej poszuka czegoś w podobnym stylu, jakiejś Sagi Ludzi Lodu przykładowo :P Nie widzę niestety niczego dobrego w takim czytelnictiwe.
Jak ktoś przeczyta pojedynczy tom to nie zrozumie przesłania. Jak ktoś pomęczy się, żeby poznać dokładnie każdy tom z tych wszystkich 47, to zobaczy przeróżne przesłania i często wynikającą naukę z tej serii.
Mimo to powtarzam, książka ma nas przede wszystkim bawić. Nie od parady są różne rodzaje książek.
I wypraszam sobie :P Ja po lekturze Pani Mayer sięgnęłam chociażby po "Teorię Wszystkiego" Stephen'a Hawkinga a to stricte naukowa książka nie?
Ostatnio zmieniony 06 paź 2011, 15:11 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 2 razy.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]

Re: Czy powinno nas cieszyć mniejsze zło?

14
Chinatsa pisze:Osobiście wychodzę z takiego założenia, że lepiej czytać cokolwiek niż nic. Czy to "Zmierzch" czy "Pan Tadeusz", jest to słowo pisane. Książki służą nie tylko nauce ale i rozrywce, pobudzaniu wyobraźni. Nie każda z nich musi być moralizująca i musi mieć ukrytą prawdę życiową. Czytanie to przede wszystkim przyjemność, sposób spędzania wolnego czasu.
Czasami mam takie wrażenie, że za "głupią, nic nie wnoszącą a nawet ogłupiającą książkę" uważa się tą, której się nie czytało jak np było z Harrym Potterem albo Sagą o Ludziach Lodu. Ile ja się musiałam namęczyć, żeby właśnie takich ludzi zmusić do przeczytania chociaż jednego tomu Sagi i żeby dopiero wtedy wydali opinię.
I uważam że "Zmierzch" jest sto razy lepszą lekturą niż te wszystkie magazyny nastolatków. Wiem, bo czasami przeglądam z ciekawości co czyta moja dwunastoletnia kuzynka.
Sailor pisze:Nie wierzę też za bardzo, że ktoś po serii pani Meyer sięgnie np. po tomiska Prousta, raczej poszuka czegoś w podobnym stylu, jakiejś Sagi Ludzi Lodu przykładowo :P Nie widzę niestety niczego dobrego w takim czytelnictiwe.
Jak ktoś przeczyta pojedynczy tom to nie zrozumie przesłania. Jak ktoś pomęczy się, żeby poznać dokładnie każdy tom z tych wszystkich 47, to zobaczy przeróżne przesłania i często wynikającą naukę z tej serii.
Mimo to powtarzam, książka ma nas przede wszystkim bawić. Nie od parady są różne rodzaje książek.
I wypraszam sobie :P Ja po lekturze Pani Mayer sięgnęłam chociażby po "Teorię Wszystkiego" Stephen'a Hawkinga a to stricte naukowa książka nie?
China, masz moje poparcie :witka:

Przeczytałem cztery tomy "Zmierzchu" z ciekawości, żeby dowiedzieć się o co to całe halo.
Wnioski? Świetnie napisana książka dla młodzieży. Nie arcydzieło, ale czyta się fajnie i bez bólu. Podobnie z "Harry Potterem".

Nigdy nie krytykuję czegoś, czego nie czytałem, nie widziałem i nie słyszałem.

Już pisałem wcześniej, że moje serce się raduje, że młodym ludziom, w ogóle, chce się czytać. A że to mało ambitne? Przyjdzie czas na poważniejsze lektury :black2:
Ostatnio zmieniony 06 paź 2011, 20:46 przez polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”

cron